Z filmu wyjęte: Drzewa-zabójcy kontratakująWiem, to już jest nudne, ale walka z drzewami czyhającymi na jadącego „szybko, ale bezpiecznie” kierowcę to głównie nasza, polska specyfika.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Drzewa-zabójcy kontratakująWiem, to już jest nudne, ale walka z drzewami czyhającymi na jadącego „szybko, ale bezpiecznie” kierowcę to głównie nasza, polska specyfika. Raz już proponowałem kadr z niesłychanie piękną, zadrzewioną aleją. Ponieważ jednak znajdowała się ona w Szanghaju, w terenie, gdzie – m.in. ze względu na sygnalizację świetlną – trudno się porządnie rozpędzić, niektórzy z czytelników mogli uznać, że obrazek taki nie liczy się w dyskusji nt. drzew dybiących na życie kierowców. Dziś więc proponuję regularną podmiejską drogę, już z kontynentalnych Chin, obsadzoną dość młodymi drzewami. Szpaler jest równiutki i nadspodziewanie gęsty, w związku z czym ewentualny husarz rumakujący w stalowym, rozhuśtanym do nieprzyzwoitych prędkości bolidzie, w przypadku utraty kontroli nad pojazdem nie będzie miał szans wcelować w przerwę między drzewami, jak to ma miejsce na rodzimych Mazurach. Któreś drzewo z pewnością zaliczy. Możliwe nawet, że więcej niż jedno. A mimo to nikt nie zamierza wycinać tych drzew. Ba! Najwyraźniej co roku wzdłuż drogi wędruje ekipa z kubełkiem białej farby, zabezpieczając rośliny przed nieproszonymi wielonogimi gośćmi. Ten dość niesamowity widoczek pochodzi z nakręconego w 2013 roku chińskiego filmu „Gui zhen”, czyli „Apostołowie”. Niestety, produkcja ta jest kompletnym niewypałem i poza powyższym kadrem nie posiada nic wartościowego. Z początku wygląda na mieszankę dramatu ze slasherem. Mająca problemy z pamięcią pisarka, która utraciła męża w katastrofie lotniczej, rusza z wdowcem po kochance męża, zabitej w tej samej katastrofie, gdzieś na prowincję – w poszukiwaniu domu ze zdjęcia. Bohaterowie jadą absolutnie na wyczucie, w zasadzie nie wiedząc, gdzie się kierować, przy czym na każdym kroku ktoś próbuje ich zawrócić z drogi. Bo tam, gdzie jadą, jest złe. Podczas gdy samo zawiązanie fabuły jest jeszcze w porządku, to im dalej w intrygę, tym robi się coraz bardziej głupio. Pisarka zaczyna mieć coraz dziwniejsze sny, w których główną rolę odgrywa facet ze świńskim łbem. Do tego do bohaterów przyczepia się szalony kierowca ciężarówki, próbujący ich staranować. Z czasem dochodzi jeszcze parka być może morderców, kultyści oraz… obcy. Bo w finale opowieść nagle wskakuje w różowe kalesony przaśnego science fiction, waląc tym twistem w łeb na tyle mocno, że widz nie może pozbierać szczęki jeszcze kwadrans po przewinięciu się całej listy płac. W głowie plącze się wówczas tylko jedna myśl: co, u licha, autor miał na myśli, kręcąc te androny? Odradzam więc bliższy kontakt z samym filmem, ale zarazem polecam nacieszenie wzroku widokiem, który u nas jest coraz większą rzadkością… 2 marca 2020 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz