Z filmu wyjęte: Drzewa-zabójcyZdawałoby się, że coś takiego jak heroiczna walka z drzewami-zabójcami wyskakującymi na jezdnie dróg tuż przed samochody, to sprawa ogólnoświatowa. A tu wychodzi na to, że antydrzewny heroizm to domena wyłącznie polska…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Drzewa-zabójcyZdawałoby się, że coś takiego jak heroiczna walka z drzewami-zabójcami wyskakującymi na jezdnie dróg tuż przed samochody, to sprawa ogólnoświatowa. A tu wychodzi na to, że antydrzewny heroizm to domena wyłącznie polska… Warkot pił niesie się po całym kraju – w końcu trzeba ocalić zastępy kierowców przed morderczymi drzewami, skaczącymi to tu, to tam, byle wziąć jakieś przepisowo jadące auto na swoją drzewiastą klatę. Takie wycinanie klonów, kasztanów czy wierzb to jednak wyłącznie nasza polska metoda na „zwiększenie bezpieczeństwa na drogach”. Za granicą raczej temperuje się gorącogłowych kierowców i wymusza egzekwowanie przepisów, rośliny zostawiając w spokoju. Przepiękne, gęsto zadrzewione drogi potrafią mieć Holendrzy, Niemcy, Kanadyjczycy, Amerykanie, a nawet… Chińczycy. Jedną z takich chińskich alej, gęsto obsadzoną platanami, możemy podziwiać w chińsko-japońskim melodramacie „Yoru no Shanghai” (zgodnie z angielskim tytułem byłaby to po polsku „Najdłuższa noc w Szanghaju”). Jak widać na załączonym kadrze – wygląda to pięknie… Film, z którego pochodzi zdjęcie, został wypuszczony do azjatyckich kin w 2007 roku. Jego głównymi bohaterami jest japońska para zajmująca się makijażem uczestników jakiejś muzycznej imprezy w Szanghaju. Ponieważ związek właśnie przeżywa kryzys, facet – mający świadomość, że uczucie już dawno wygasło – rusza w miasto. I zostaje potrącony przez taksówkę. I gdy on – nie rozumiejąc ni w ząb chińskiego – pomaga taksówkarce (urocza Wei Zhao) uporać się ze świadomością, że mechanik, w którym się zabujała (wciąż powodowała stłuczki, byle tylko mieć pretekst do wizyty w warsztacie), następnego dnia bierze ślub, partnerka bohatera, szukająca go na mieście, popada w romans z jakimś cichym facetem z ekipy technicznej. Do kompletu tłumacz ekipy flirtuje z organizatorką imprezy, a kierowca i przewodnik w jednym podrywa miejscową policjantkę. Film jest w wielu miejscach mocno przefajnowany i daleki od realizmu, ale zarazem wzbudza ogromną sympatię. Posiada też sporo ładnych scen – choćby pisanie szminką po ścianach budynków i po ulicy – oraz bardzo liryczną muzykę. 5 sierpnia 2019 |
Przypomniałeś mi jedno z opowiadań Le Guin - "Kierunek drogi" (z "Dziewczyn Buffalo"). Z dębem skaczącym w strumieniu czasu. Oczywiście, że rozbija się na nim samochód...
@Jale- on nie skakał w strumieniu czasu, tylko przemijanie świata było przedstawione z punktu widzenia długowiecznego drzewa.
A ktoś w rządzie u nas musi mieć faktycznie uczulenie na drzewa, i to nieustępujące pomimo upływu lat. Jak nie wycinka lasu, coby go korniki nie zeżarły, to usuwanie drzew ze starych alei. Albo z moich ostatnich doświadczeń- południowa obwodnica Warszawy po prawej stronie Wisły- powstaje droga ekspresowa dwupasmowa, a drzew powycinane, jakby budowali autostradę wyjazdową dla Mexico City (po dziesięć pasów w każdą stronę).
Drewno można nieźle sprzedać. Just saying.
PS. Trwa również rzeź drzew przy torach kolejowych, bo 15 metrów z każdej strony ma być puste, nawet jeśli to jakaś lokalna trasa pociągów towarowych jadących z prędkością rowerzysty.-8
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Ze starego numeru miesięcznika humorystycznego Nowy Pompon:
Jesion odpiera atak nacierającego samochodu
Niezwykłą odwagą wykazał się jesion, zaatakowany przez pędzący po śliskiej nawierzchni drogi samochód. Nie zważając na gwałtowność jazdy ani na nadmiar pasażerów w pojeździe, dzielne drzewo z właściwym sobie opanowaniem nie ruszyło się z miejsca. Przyjąwszy na siebie cały impet szarżującej maszyny, precyzyjnie rozłożyło jej masę po powierzchni swojego pnia. Nie licząc drobnych otarć kory, zaatakowany jesion wyszedł z tej historii bez szwanku. Heroiczna postawa, podparta błyskotliwym refleksem, zapewniła bohaterskiemu drzewu całkowite zwycięstwo. Napastnicy (małżeństwo z trójką dzieci i teściową) zginęli na miejscu.