Z filmu wyjęte: Zombie za grosikWbrew pozorom brak budżetu też ma swoje granice. Po ich przekroczeniu zaczyna się bowiem nieczysta gra z widzem…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Zombie za grosikWbrew pozorom brak budżetu też ma swoje granice. Po ich przekroczeniu zaczyna się bowiem nieczysta gra z widzem… Prawdą jest, że nie każdy powinien zabierać się za kręcenie filmów. Prawdą też jest, że brak predyspozycji finansowych czy intelektualnych nie stanowi żadnej przeszkody dla osób mocno zdesperowanych. Wciąż jednak pewne minimum technicznych możliwości jest niezbędne do zaoferowania produktu komuś poza ciocią Irenką, gnębioną ostrym krótkowidztwem, i wujkiem Zbysiem, który wzrok też ma zamglony, choć z zupełnie innych przyczyn. W przeciwnym razie skończy się to graniem na nosie widzowi. A widz bardzo tego nie lubi. Na dzisiejszym kadrze widać właśnie takie lekceważące podejście do sztuki filmowej, wynikające zapewne z braku środków płatniczych wyposażonych w przynajmniej dwie cyfry. Na obrazku widać bowiem siwego dżentelmena zombie, pożywiającego się… jawnie gumową głową, na czubku której ktoś przykleił wiecheć niby-włosów. Co gorsza – twórcom się nie chciało nawet wyciąć otworu w szyi gumianki, nie mówiąc już o odpowiednim jej pokolorowaniu czy choćby owinięciu skrawkiem tkaniny. Głowa jest dokładnie taka, jaką udało się zgarnąć z półki w sklepiku „wszystko za 2 złote” – bladoróżowa i gumiasta. Bardzo, bardzo wyrozumiały widz może i mógłby spróbować udawać, że to rzeczywista ludzka głowa (choć ma mocno pod górkę z przyczyn, o których za chwilę), cała reszta natomiast odbierze tę głowę jako wyraz lekceważenia ze strony twórców. I dwa słowa o filmie, w którym można naciąć się na gumową głowę. Jest to amerykańska produkcja o tytule „Zombie Bite” („Ugryzienie zombie”), wypuszczona – wbrew temu, co można sądzić po jakości załączonego zdjęcia – świeżutko, bo w roku 2017. Reżyserem i odtwórcą głównej roli jest King Jeff, twórca czarnoskóry, co jest informacją o tyle istotną, że niskokosztowe kino amerykańskie spod znaku fantastyki rzadko kiedy jest robione przez osoby o kolorze skóry innym niż biały. Co zaś do fabuły – bohaterem jest mężczyzna ugryziony przez truposza. Siedzi w domu i nagrywa rodzaj pamiętnika, nie wiedząc, czy się przemieni w nieumarłego, czy nie. Panująca plaga jest bowiem dość specyficzna – w zombie przemieniają się wyłącznie ludzie z grupą krwi AB+. A ponieważ bohater nie ma pojęcia, jaką ma grupę krwi, to o tym, czy skończy jako smakosz świeżych mózgów, przekona się po trzech dniach – bo właśnie tyle zajmuje przemiana. Żeby nie było zbyt nudno, nieszczęśnik co jakiś czas dzwoni do przebywającej u teścia żony, skrzętnie ukrywając przed nią fakt ugryzienia, jak również boryka się z niespodziewanymi wizytami ludzi i truposzy. Niestety, mimo to historia jest nużąca, a jak dołożyć do tego bardzo kiepskie zdjęcia oraz ogólną żenującą tandetę realizacji – bo w grę wchodzą nie tylko gumowe głowy i kończyny, ale również np. dolepiane komputerowo kropeczki wystrzałów z pistoletu, brzmiącego jak zabawkowa pukawka – to dostajemy ogólny obraz nędzy i rozpaczy. A szkoda, bo wyjściowy pomysł był nawet ciekawy, zaś kilka scen jest wręcz odświeżających… 7 grudnia 2020 |
Barbarę Gordon zna każdy szanujący się wielbiciel peerelowskich „powieści milicyjnych”. Augusta Kowalczyka – aktora i reżysera (teatralnego) – każdy, kto ma jako takie pojęcie o polskiej sztuce filmowej poprzednich dekad. Ona napisała „Filiżankę czarnej kawy”, on natomiast podjął się wyreżyserowania na jej podstawie spektaklu na potrzeby telewizyjnego Teatru Sensacji „Kobra”. Efekt – świetny!
więcej »Dzisiaj proponuję trzeci i ostatni kadr z nakręconego w 1982 roku w Hong Kongu filmu "To Hell with Devil". I jeśli poprzednie dwa kadry dotyczyły przerośniętych siekaczy (mocowanych do dolnej bądź górnej szczęki aktora), to ten prezentuje niebanalną wyobraźnię scenarzysty i ogólnie ekipy realizatorskiej. Otóż bowiem finałowe starcie między diabłem i księdzem zrealizowano w konwencji… gry na (...)
więcej »Nazwisko Francisa Durbridge’a przez długie lata było gwarancją sukcesu artystycznego. Nic więc dziwnego, że po dzieła brytyjskiego pisarza i scenarzysty współpracującego z BBC sięgali twórcy teatralni i telewizyjni w całej Europie. Polska Ludowa nie była wyjątkiem. Reżyser Jan Bratkowski, który jako pierwszy zmierzył się z literacką wyobraźnią twórcy z Wysp, na dobry początek wybrał „Szal”. I trafił idealnie!
więcej »Walka o duszę
— Jarosław Loretz
Gryzoń z Piekła rodem
— Jarosław Loretz
Grunt to solidne kły
— Jarosław Loretz
Jaki budżet, taka kwatera główna
— Jarosław Loretz
Zimny doping
— Jarosław Loretz
Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Walka o duszę
— Jarosław Loretz
Gryzoń z Piekła rodem
— Jarosław Loretz
Grunt to solidne kły
— Jarosław Loretz
Jaki budżet, taka kwatera główna
— Jarosław Loretz
Zimny doping
— Jarosław Loretz
Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Ja nie umiem reżyserować? Potrzymajcie mi lemoniadę jeszcze raz
— Jarosław Loretz
Ściskając w ręku kamyk zielony
— Jarosław Loretz
Ja nie umiem reżyserować? Potrzymajcie mi lemoniadę
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz