Oscary 2008: Barometr trendów czy gorset konwenansów?O tym, co znaczą dziś Oscary, kiedy Akademicy popełniają obciachy i jak w dobie kryzysu zapowiada się najbliższa ceremonia, dywagują Urszula Lipińska i Piotr Dobry.
Piotr Dobry, Urszula LipińskaOscary 2008: Barometr trendów czy gorset konwenansów?O tym, co znaczą dziś Oscary, kiedy Akademicy popełniają obciachy i jak w dobie kryzysu zapowiada się najbliższa ceremonia, dywagują Urszula Lipińska i Piotr Dobry. Urszula Lipińska: Piotrze, siadasz w nocy przed telewizorem śledząc oscarową galę? Szczypiesz się na nudnych przerwach ze studiem oscarowym, żeby nie usnąć? Ekscytuje cię pięciogodzinne gapienie się na wymianę gwiazd w drogich kieckach na scenie i otwieranie kopert? Piotr Dobry: Co roku zasiadam w nocy przed telewizorem, by dopingować swoich faworytów z jeszcze większą zaciętością niż polskich piłkarzy na Euro. Analogia do futbolu wydaje mi się zresztą o tyle właściwa, że choć „golas” wywołuje różne skrajne emocje, to nikogo, kto naprawdę kocha kino, nie pozostawia obojętnym. UL: To prawda. Też wolę obejrzeć tę noc na żywo, nawet relacjonowaną przez meksykańską telewizję w Internecie niż przeczytać rano listę zwycięzców. Ale co roku, kiedy typujemy zwycięzców, żałujesz, że wśród nominacji nie ma twoich prawdziwych faworytów. Kilka lat temu zabrakło ci „Historii przemocy”, w zeszłym roku – „Lakieru do włosów”… PD: Faktycznie, jakoś tak się składa, że moi najulubieńsi ulubieńcy z reguły są przez Akademię ignorowani. Z drugiej jednak strony nie przypominam sobie też sytuacji, kiedy cała piątka nominowanych filmów byłaby tak beznadziejna, że nie miałbym komu kibicować. UL: Aż tak krytycznie rzeczywiście nie było, ale zdarzały mi się lata, kiedy w sumie żaden film emocjonalnie nic dla mnie znaczył i tylko obiektywnie mogłam przyznać, że wolę, żeby wygrało to, a nie tamto. PD: Skoro wolałaś, to jednak było subiektywne… UL: Wolałam ze względu na lepsze składowe: aktorstwo, zdjęcia, oryginalniejszą historię. Nie wiązało się z tym nic głębszego.
Wyszukaj / Kup PD: Rozumiem, o co Ci chodzi, mam tylko alergię na słowo „obiektywnie”. Lepsze składowe też doceniasz subiektywnie. Sorry za czepialstwo. UL: Dobrze, więc rozbijmy to na kategorię filmów, do których mamy emocjonalny stosunek i tych, do których go nie mamy. PD: Okej. UL: Za nami osiemdziesiąt rozdań Oscarów. Nie ukrywajmy – bywało różnie. Raz Akademia bezbłędnie typowała filmy, które zmieniły oblicze kina, jak miało to miejsce w przypadku „Titanica” czy „Matrixa”. Innym razem strzelała z celnością chwiejnej ręki osiemdziesięciolatka jak na przykład w 1979 roku, kiedy nagrodziła „Sprawę Kramerów”, a nie „Czas Apokalipsy”. PD: Tylko nawiasem wtrącę, że akurat wolę ten pierwszy, ale zasadniczo się z Tobą zgadzam. UL: Masz poczucie, że Oscar jest dziś barometrem jakichś trendów czy raczej nagrodą ściśniętą gorsetem konwenansów i nie umie w pełni oddychać tym, czym żyje kino? PD: Pominięcie „Mrocznego Rycerza” przy tegorocznych nominacjach to najlepszy dowód na to, że Oscar nie do końca nadąża za dzisiejszymi trendami, ale nie jest też wcale tak źle, jak znaczna część krytyków to rysuje. Akademicy wciąż nie mogą przełknąć obecności superbohatera na swej wystawnej imprezie, jednak reprezentanci środowisk LGBT już zupełnie im nie zawadzają. Zmiana warty więc trwa, jakkolwiek oczywiście jeszcze się nie dopełniła. UL: Ok, brakuje ci superbohaterów… Kogoś jeszcze? Zjawiska, osoby, która powinny zostać zauważone, żeby z czystym sumieniem powiedzieć, że Akademia jest wrażliwa na nowości?
Wyszukaj / Kup PD: Ot, weźmy choćby taką ekipę Apatowa. Praktycznie każda ich komedia zyskuje uznanie nie tylko widzów, ale i krytyków, a Akademia konsekwentnie to zlewa. UL: Podobno Apatow na tegoroczne Oscary ma nakręcić krótkometrażówkę, która będzie hołdem dla komedii. Akademia liczy, że dzięki temu skoczy oglądalność gali. PD: Bardzo mnie cieszy nominacja dla Downeya za „Jaja w tropikach” – może to mały zaczyn poszanowania komedii jako pełnosprawnego gatunku? Ale pewnie tak się tylko oszukuję. UL: No, chyba się oszukujesz… Dla mnie takie nominacje wyglądają zawsze jak coś sprezentowanego bardziej dla świętego spokoju Akademii niż w rzeczywistym uznaniu dla aktorstwa. A Oscara dla takiej roli to prędzej twoja córka doczeka, a nie my… PD: Wiesz, gdyby nie Ledger, Downey miałby spore szanse. Chyba największe spośród pozostałych współnominowanych. UL: No nie wiem, mnie się wydaje, że następny w kolejce byłby jednak Brolin, a dopiero potem Downey. Ale nawet jeśli dają takie nominacje tylko w charakterze grzecznościowego ukłonu w stronę jakieś głośnej roli, to wolę takie w kierunku wcieleń podobnych Downeyowi niż jakiegoś czerstwego aktora, któremu trzydzieści lat temu zapomniano uhonorować. PD: Niekoniecznie musi być czerstwy, ale też nie lubię tego systemu reflektowania się poniewczasie.
Wyszukaj / Kup UL: A właśnie. Akademii często zdarza się spóźnić. Nie tylko o kilka, ale nawet o kilkanaście lat. Przespała moment, kiedy trzeba było uhonorować Roberta Altmana i załatwiła to nagrodą za całokształt. Zapomniała dać Oscara Scorsesemu, kiedy była ku temu odpowiednia chwila. A miałeś w ciągu kilku ostatnich lat wrażenie, że Akademia w którejś kategorii zdecydowanie zaryzykowała? Że podjęła irracjonalną decyzję, słuszną dopiero z perspektywy czasu? PD: Nie. Ryzykanctwo nie jest mocną stroną Akademików, prędzej zachowawczość. Chociaż to bardziej złożony problem – co roku słyszy się utyskiwania na zbyt przewidywalne wyniki, ale czy to znowu byłoby takie fajne, gdyby wygrywali gorsi kosztem lepszych tylko dlatego, aby było kontrowersyjnie, aby poniedziałkowe gazety miały bardziej sensacyjne nagłówki? UL: Ale często bywa, że właśnie ze względu na tę zachowawczość gorsi wygrywają kosztem lepszych. Wtedy jest przewidywalnie i kontrowersyjnie jednocześnie. PD: Czy tak znowu często? W ostatniej dekadzie naliczyłem dwa takie przypadki – „Infiltrację” i „Zakochanego Szekspira”. Dorzucisz coś jeszcze? UL: Dobra, może nie często, ale jak już do tego dochodzi, to są takie naprawdę grube obciachy. PD: A Ty odniosłaś kiedykolwiek wrażenie, o które mnie pytałaś? UL: Na przestrzeni ostatnich lat chyba nic takiego nie odczułam, choć zawahałabym się na chwilę nad przyznaniem nagrody „Spirited Away”. Może nie było to ryzyko, ale akt autentycznej uczciwości – na pewno.
Wyszukaj / Kup PD: Oj tam. „Spirited Away” był po prostu w tamtym roku bezkonkurencyjny – największe zagrożenie stanowiła „Epoka lodowcowa” (słaba, ale kasowa), a poza tym same „wypełniacze” – „Lilo i Stich”, „Planeta skarbów”, „Mustang z Dzikiej Doliny”… Ktoś dziś pamięta te dwa ostatnie? Sądzę, że w starciu ze „Shrekiem” czy „Iniemamocnymi” Miyazaki byłby bez szans. Później zresztą przegrał z „Wallace’em i Gromitem”, choć osobiście uważam „Ruchomy zamek Hauru” za lepszy film niż „Spirited Away”. O, to był w ogóle ciekawy rok – „Wallace i Gromit: Klątwa królika”, „Ruchomy zamek Hauru” i „Gnijąca panna młoda” – trzy wspaniałe filmy, z których każdy zasługiwał na Oscara. Przypominasz sobie w ogóle taką sytuację w kategorii Najlepszy Film? UL: Trzy lata temu. Nominacje może nie aż tak różnorodne jak w przypadku animacji, ale wszystkie filmy były na bardzo wyrównanym poziomie. Wtedy była emocjonująca gala! I wcale nie tylko dlatego, że wszyscy przeżywali to, czy Akademia da Oscara filmowi o kowbojach gejach. Więcej takich poproszę. PD: Mówisz i masz. W tym roku filmy też prezentują wyrównany poziom. Żaden nie jest arcydziełem, wszystkie są ponadprzeciętne. Poza tym można też liczyć na emocje w kategoriach aktorskich, inaczej niż wtedy, gdy pewniakiem był Hoffman za Capote’a. UL: O jakości tegorocznych kandydatów jeszcze wiem niewiele. Widziałam dwóch: „Slumdogowi” kibicuję z całego serca, a już „Obywatelowi Milkowi” niekoniecznie. Co do kategorii aktorskich, to się zgadzam – ciężko będzie w tym roku podjąć decyzję do naszego oscarowego typowania. To cieszy.
Wyszukaj / Kup PD: Ja widziałem już wszystkie i też kibicuję „Slumdogowi”. Wspaniały film, spełniający podstawową funkcję kina – zabiera nas w inny świat, pozwalając całkowicie zapomnieć o otaczającej rzeczywistości. A propos tej ostatniej – czego spodziewasz się po samej ceremonii w dobie kryzysu? Będzie skromniejsza niż zazwyczaj czy raczej na odwrót – pełna blichtru, by zapewnić widzom oddech od codzienności? Zatrudnienie Hugh Jackmana do roli gospodarza może sugerować, że Akademicy nie są dziś skłonni do żartów… UL: Wydaje mi się, że skromniej będzie, ale nie aż tak skąpo jak podczas zeszłorocznych Złotych Globów :). Liczę, że marniejszą scenografię i Jackmana jako gospodarza zrekompensują emocje związane z samymi zwycięzcami, a i tak dla Oscarów chyba zdrowszy kryzys niż wojna. Do dziś uważam, że te wszystkie nagrody dla „Władcy Pierścieni” to była teoria spiskowa mająca zapobiec antywojennym przemówieniom przy każdej nagrodzie. A o ilość żartów na gali nie ma powodu się martwić. Polscy tłumacze od kilku lat nieodmiennie gwarantują wysoką zawartość rozmaitych „Labiryntów elfa”. Niezależnie od nastrojów w Kodak Theatre. PD: To prawda. Ja natomiast obawiam się jeszcze czego innego. Ostatnio na Canal+ często wypowiada się Paweł T. Felis. Jak go jeszcze, nie daj Boże, zaproszą do studia? UL: Ja, po tych wszystkich latach ze studiem oscarowym, stwierdzam, że chyba wolałabym już oglądać bloczek reklam pomiędzy poszczególnymi relacjami. Studio zawsze wychodzi beznadziejnie. Najwidoczniej nie można oczekiwać od ludzi, żeby wypowiadali się przed kamerami składnie i ciekawie o 4 nad ranem. Kogo chciałbyś oglądać w studiu, żeby miało sens? Poza Michałem, rzecz jasna. PD: Ludzi, którzy nie reagują skrzywieniem na sam dźwięk słowa Hollywood, a więc przede wszystkim „naszych” cenionych tam, jak Janusz Kamiński, Sławomir Idziak czy Jan A.P. Kaczmarek. Ale też na przykład Konrad Wągrowski, bo skądinąd wiem, że potrafi gadać z sensem, a poza tym jest jedynym krytykiem w tym kraju, który ocenił „Benjamina Buttona” najwyżej, jak się da. A Ty? UL: Z tymi Polakami z Hollywood to rzeczywiście fajny pomysł, bo oni na pewno nie zajmowaliby czasu antenowego marudzeniem i krzywieniem się na wyniki. Zgadzam się też z tym, że powinno się dobierać krytyków lubiących nominowane filmy i gotowych ich bronić. Ale jeśli myślisz, że podlizywaniem się Konradowi dostaniesz podwyżkę, to skądinąd wiem, że szybciej wygrasz główną nagrodę w indyjskich „Milionerach” niż się jej doczekasz. 16 lutego 2009 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Oscary 2019: Esensja przyznaje Oscary
— Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2018: Kategorie techniczne
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Esensja typuje Oscary 2017
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Oscary intymne i okruchy życia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Oscary 2016: Esensja typuje Oscary 2016
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2016: Dziennikarze, rodzice, frankowicze, kinomani
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2016: Oscary 2016 w liczbach
— Krzysztof Spór
Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Urszula Lipińska, Kamil Witek, Konrad Wągrowski
10 przegranych oscarowych wyścigów
— Kamil Witek
Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Krótko o filmach: Han Solo
— Marcin Osuch
Krótko o filmach: Han Solo
— Sebastian Chosiński
Pozwól Wookieemu wygrać
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Solo, ale w drużynie
— Konrad Wągrowski
Gdzie się podziały tamte strzykawki?
— Przemysław Ciura
Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński
Co nam w kinie gra: Steve Jobs
— Kamil Witek
6. American Film Festival: I’m fuckin’ Steve Jobs!
— Kamil Witek
Transatlantyk 2015: Dzień 4
— Sebastian Chosiński
Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry
Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry
Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski