Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wielkie odkurzanie kina: Wbrew regułom - angielskie kino gniewnych

Esensja.pl
Esensja.pl
Brytyjscy nowofalowcy byli głosem pokolenia, którego młodość przypadła na lata 50. ubiegłego stulecia. Związani z literackim manifestem „Declaration” głosili, że celem człowieka nie jest doskonałość, lecz wolność, doniosłość dnia powszedniego i godność ludzka.

Emilia Sękowska

Wielkie odkurzanie kina: Wbrew regułom - angielskie kino gniewnych

Brytyjscy nowofalowcy byli głosem pokolenia, którego młodość przypadła na lata 50. ubiegłego stulecia. Związani z literackim manifestem „Declaration” głosili, że celem człowieka nie jest doskonałość, lecz wolność, doniosłość dnia powszedniego i godność ludzka.

W nowym autorskim cyklu Emilia Sękowska przedstawia Wam krótki wakacyjny kurs historii kina. Cykl rozwijać się będzie dwutorowo. Z jednej strony znajdziecie tu opowieści o mniej i bardziej znanych dziełach kinematografii z różnych krajów w kontekście nurtów, w których powstały. Z drugiej strony oczekujcie historii kina (polskiego i światowego) opowiedzianej przez pryzmat skandali, które z przemysłem filmowych związane były od zawsze, a stanowią łakomy kąsek dla konsumentów kultury popularnej.

Plakat sztuki „Miłość i gniew” (1956)
Plakat sztuki „Miłość i gniew” (1956)
Pod koniec lat 40. brytyjska kinematografia zmagała się z nagłym kryzysem, będącym wynikiem niekorzystnych decyzji finansowych dotyczących działania rynku filmowego. Producenci zaczęli unikać artystycznego ryzyka i zniechęcali twórców do podejmowania nowych realizacji. Kino angielskie weszło więc w okres stagnacji, zaś w teatrze dominowali konserwatyści niepozwalający na eksperymenty formalne i fabularne. W tym trudnym czasie pojawili się „młodzi gniewni”. Nazwa ruchu nawiązywała do tytułu sztuki Johna Osborne’a „Miłość i gniew” („Look Back in Anger”), która miała premierę w 1956 roku. Literaci i twórcy teatralni zaczęli w swych dziełach podejmować nową tematykę; interesowały ich podziały klasowe, bariery hamujące swobodny rozwój jednostek. Zaangażowanie społeczne szybko udzieliło się filmowcom, którzy w 1957 roku podpisali się pod „Deklaracją” – zbiorem wypowiedzi twórców młodego pokolenia, wyrażających bunt przeciwko obowiązującym konwencjom sztuki i postawę anarchistyczną. Reżyserzy ci stworzyli już warsztat dokumentalny znany pod nazwą „Free cinema”, penetrując z obrazoburczą pasją angielski pejzaż społeczny i tworząc takie filmy jak „Mama nie pozwala” (Karel Reisz, 1955) o rozrywkach młodego pokolenia londyńczyków czy „Hale targowe w Londynie” (Lindsay Anderson, 1957) o pracownikach miejskich targowisk. Krótki epizod „Free Cinema” obudził w widzach chęć oglądania w kinie obrazu „prawdziwej Anglii”.
Wkrótce John Osborne i Tony Richardson założyli wytwórnię Woodfall, gdzie powstały liczne filmy ukazujące Wielką Brytanię jako kraj kontrastów biedy i bogactwa, miejsce ograniczania możliwości rozwoju młodych i ambitnych ludzi. Dominowały pejzaże pełne dymiących fabryk i jednakowych domków robotniczych, gdzie nie było miejsca na indywidualizm oraz inicjatywę a życie młodego człowieka było z góry zaplanowane przez system i tradycję. Bohaterami filmów byli zazwyczaj proletariusze, którzy nie powinni mieć wygórowanych ambicji i mieli za zadanie żyć według ustalonego z góry planu. Wbrew społecznym zasadom filmowe postaci buntowały się i kontestowały zastaną rzeczywistość.
Samotność długodystansowca (1962)
Samotność długodystansowca (1962)
Nakręcony na podstawie dramatu Osborne’a film „Miłość i gniew” (1958) był jednym z pierwszym dzieł nowatorskiego nurtu. Tony Richardson stworzył bohatera intelektualistę, zmagającego się z własną niezgodą na świat, w którym przyszło mu żyć.
Jimmy (Richard Burton) na znak protestu rzuca studia, zostaje straganiarzem, znęca się nad dobrze urodzoną żoną. Trąbką jazzową rywalizuje w niedzielę z kościelnymi dzwonami. Cała codzienność Jimmy’ego naznaczona jest buntem, co Burton wyraża brutalną i realistyczną grą, daleką od wypracowanych teatralnych standardów i przyzwyczajeń widza.
Kolejnymi filmami wyreżyserowanym przez Richardsona były „Smak miodu” (1961), tragiczna historia córki prostytutki, która zaprzyjaźnia się z zepchniętym na margines homoseksualistą oraz „Samotność długodystansowca” (1962) – sztandarowe dzieło nurtu. Colin Smith to chłopak łączący cechy wszystkich bohaterów kina „młodych gniewnych”: człowiek z nizin, patrzący z pogardą na mieszczański świat wartości, pragnący żyć swobodniej i pełniej. Aresztowany za kradzież, zostaje poddany resocjalizacji w ośrodku wychowawczym, gdzie wpada w oko dyrektorowi, dla którego ma wygrać bieg długodystansowy z ekskluzywnym liceum. Tuż przed metą staje, pozwalając się wyprzedzić, dumnie patrząc w oczy opiekuna, pozostaje wolny.
Innym manifestem nurtu był film „Z soboty na niedzielę” (1960) Karela Reisza, określany przez część krytyków jako „kino proletariackie”. Arthur, robotnik bez perspektyw grany przez Alberta Finneya, buntuje się przeciwko wyznaczonemu miejscu w życiu: podrzuca schludnej współpracownicy w fabryki szczura na tokarkę, uwodzi żonę statecznego i uporządkowanego przyjaciela, podczas spaceru z narzeczoną obrzuca kamieniami domy w dzielnicy robotniczej- przedmiot marzeń proletariackich nowożeńców.
Miłość i gniew (1958)
Miłość i gniew (1958)
Zakłamany świat mieszczaństwa kontestuje również rugbysta ze „Sportowego życia” (1963) Lindsaya Andersona, odrzucając awanse bogatej żony sportowego mecenasa i żyjąc z nieatrakcyjną wdową, od której wygląda ocalenia. Niszczy jednak wybrankę brutalnością i despotyzmem. „Sportowe życie” reprezentuje kino społecznie zaangażowane wzbogacone w powikłaną problematykę psychologiczną.
Do filmów spod znaku „młodych gniewnych” należą również dwa filmy Johna Schlesingera: „Rodzaj miłości” (1962) i „Billy kłamca” (1963). Ten drugi jest komedią dość ironicznie wyszydzającą nieskuteczność pokoleniowego buntu.. Tytułowy bohater to urzędnik uciekający od szarzyzny życia w świat fantazji. Marzy, ze jest prezydentem zmyślonej republiki Ambrozji, ubiera bliskich w zmyślone stroje na tle zmyślonych wnętrz pałacowych. W życiu realnym Billy nieustannie kłamie: rodzicom mówi, że znalazł posadę, a narzeczonej, że się z nią ożeni. Gdy ta proponuje wspólny wyjazd do Londynu, bohater ucieka z wagonu pod rodzicielskie skrzydła. Komedię tę można interpretować jako portret pokolenia, dla którego gniew był modną pozą, niezdolnego do prawdziwego, dorosłego gestu.
Angielskie kino „młodych gniewnych” stanowi zaledwie kilkuletni etap w historii brytyjskiego filmu, wkrótce ustąpi bowiem miejsca kinu kontestacji. Atakując nową jakością skostniałe formy sztuki filmowej nurt ten wprowadził na ekrany nowy model aktorstwa i formułę realizmu, zaczerpniętą z idei „Free Cinema” oraz uczynił z tematyki społecznej ważki przedmiot refleksji. Do dziś zdumiewa brutalna szczerość tych obrazów, w których wyczuwamy siłę i prawdomówność i która przez protest wobec rzeczywistości może być bliska także współczesnemu widzowi.
koniec
7 lipca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.