Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mikael Håfström
‹Rytuał›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRytuał
Tytuł oryginalnyThe Rite
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery1 kwietnia 2011
ReżyseriaMikael Håfström
ZdjęciaBen Davis
Scenariusz
ObsadaAnthony Hopkins, Alice Braga, Ciarán Hinds, Toby Jones, Rutger Hauer, Maria Grazia Cucinotta, Chris Marquette, Colin O'Donoghue
MuzykaAlex Heffes
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Młot na wiernych
[Mikael Håfström „Rytuał” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Rytuał” to majstersztyk katolickiego PR, skonstruowany w bardzo przebiegły sposób. Niestety, jeśli widz nie ma zbyt wiele wspólnego z religią obrządku łacińskiego albo wręcz w żadne byty nadprzyrodzone nie wierzy, historia o targanym wątpliwościami kleryku może okazać się niezbyt zajmującą rozrywką.

Jarosław Loretz

Młot na wiernych
[Mikael Håfström „Rytuał” - recenzja]

„Rytuał” to majstersztyk katolickiego PR, skonstruowany w bardzo przebiegły sposób. Niestety, jeśli widz nie ma zbyt wiele wspólnego z religią obrządku łacińskiego albo wręcz w żadne byty nadprzyrodzone nie wierzy, historia o targanym wątpliwościami kleryku może okazać się niezbyt zajmującą rozrywką.

Mikael Håfström
‹Rytuał›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRytuał
Tytuł oryginalnyThe Rite
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery1 kwietnia 2011
ReżyseriaMikael Håfström
ZdjęciaBen Davis
Scenariusz
ObsadaAnthony Hopkins, Alice Braga, Ciarán Hinds, Toby Jones, Rutger Hauer, Maria Grazia Cucinotta, Chris Marquette, Colin O'Donoghue
MuzykaAlex Heffes
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
To nie przypadek, że opętanie dotyka wyłącznie osoby wierzące, i to wierzące w konkretnego boga, całą resztę populacji zostawiając w błogim spokoju. W końcu co to za zabawa dla demona opętać kogoś, kto na przykład krzyż widuje jedynie w telewizji czy urzędach, posążki Matki Boskiej i innych świętych co najwyżej na fasadach zabytków bądź w witrynach sklepów z dewocjonaliami, zaś pojęcie różańca i wody święconej jest niebudzącym żadnego echa abstraktem. Nie ma wówczas czego się bać, przed czym syczeć, krzywić się czy wyginać. Do opętania trzeba osoby, która zna przynajmniej podstawowe kanony wiary i orientuje się w atrybutach religii, a na dokładkę mieszka w rejonie, gdzie żyją inne osoby związane z religią, potrafiące rozpoznać symptomy opętania. Dopiero gdy te warunki zostaną spełnione, chętny na zawładnięcie ludzkim ciałem demon może poczuć się szczęśliwy.
Ale to nie koniec problemów. Teraz wybrana ofiara musi jeszcze dopełnić konkretnego rytuału (pakt na zebraniu satanistów, oddanie się demonowi w zamian za jakieś korzyści) lub parać się okropnymi bezeceństwami (według teologii chrześcijańskiej wystarczy zajmować się wróżbiarstwem, astrologią, bioenergoterapią, różdżkarstwem, homeopatią bądź… Reiki). Dopiero wówczas może zostać dokonane opętanie. Takie prawdziwe opętanie (przynajmniej wedle kościelnych przepisów). Te informacje są powszechnie dostępne, podobnie jak ta, że egzorcyzmu uroczystego – bo tak się on poprawnie zwie w przypadku osób opętanych – może dokonać wyłącznie biskup lub wyznaczony przezeń kapłan, w dodatku po uprzednim upewnieniu się, że pacjent nie jest zwyczajnym czubkiem. Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że obie powyższe zasady – sposobu opętania i sposobu wypędzenia – zostały w filmie Mikaela Håfströma wypaczone, przez co nie sposób podchodzić do historii zbyt serio, również – czy też może zwłaszcza – osobom wierzącym. A to już solidne niedopatrzenie ze strony twórców.
Bohaterem opowieści jest Michael Kovak, pomagający ojcu (Rutger Hauer) prowadzić dom pogrzebowy. Jednak któregoś dnia chłopak ma dość szycia i malowania zwłok, i wstępuje do seminarium. Tam, po czterech latach nauki, uświadamia sobie nagle, że tak naprawdę w Boga nie wierzy, i składa rezygnację. Tego samego dnia wieczorem dzięki interwencji Boga (nie osobistej, ale przez swojego niezdarnego pasterza) pod furgonetkę wpada młoda kobieta. Bohater, postawiony przed faktem dokonanym, daje dogorywającej ostatnią posługę i wkrótce, po namowach przełożonego, wycofuje rezygnację i udaje się do Watykanu poznawać tajniki opętań i egzorcyzmów. Nie uczęszcza jednak zbyt długo na zajęcia charyzmatycznego wykładowcy (w tej roli doskonały Ciarán Hinds), bowiem ze względu na ewidentne oznaki kryzysu wiary zostaje odesłany do lokalnego egzorcysty (Anthony Hopkins), by tam na własne oczy przekonać się, jak to naprawdę jest z Szatanem, a co za tym idzie – i z Bogiem.
Film został luźno oparty (w czołówce pada fraza „suggested by the book”) na wydanej u nas w zeszłym roku książce „Obrzęd: Tajemnice współczesnych egzorcystów” autorstwa Matta Baglio. Publikacja ta jest czymś pośrednim między powieścią, poradnikiem a pamiętnikiem, powstała bowiem w wyniku rozmów autora, będącego z zawodu dziennikarzem, z Garym Thomasem, prawdziwym, certyfikowanym egzorcystą. W środku jest więc wprowadzenie w świat katolickich egzorcyzmów dzisiejszej doby, są podane obszerne relacje z wypędzania demonów z drobiazgowo rozpatrzonym każdym przypadkiem, a także – czy też może przede wszystkim – droga, jaką musi przejść kleryk, żeby stać się rzeczywistym egzorcystą. Co więcej, autor stara się zwalczyć pewne stereotypy, które dzięki kulturze masowej dość głęboko zakorzeniły się w umysłach przeciętnych zjadaczy chleba.
„Rytuał” przejął sporą część z tych elementów, wliczając w to informacje na temat odróżniania osób opętanych od psychicznie chorych, ustalania poziomów opętania i związanego z tym przyjęcia odpowiedniej metody egzorcyzmu, należytego postępowania z opętanymi oraz niebezpieczeństw związanych z walką z demonami. Wiele z tego podane jest w postaci zwięzłych, bogato ilustrowanych slajdami wykładów, część zaś otrzymujemy bezpośrednio podczas odprawianych przez sędziwego księdza egzorcyzmów. Twórcy, podobnie jak Baglio, trzymają się dość ściśle faktów, unikając – przynajmniej początkowo – nadmiernego fantazjowania, co powoduje, że momentami film można traktować jako całkiem kompetentne źródło wiedzy.
Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki poprowadzono fabułę. Głównym bohaterem filmu jest sceptyk, wciąż szukający swojego miejsca w życiu i mimo uczęszczania do seminarium, niepotrafiący znaleźć żadnego racjonalnego dowodu na istnienie Boga, nawet w obliczu dość jawnych Boskich interwencji. Jest to postać skrojona wręcz doskonale, bowiem – przynajmniej w założeniu twórców – większość widzów, którzy trafią do kin na „Rytuał”, to właśnie tacy sceptycy, których warto przekonać do religii, nakłonić do wiary w Boga. W związku z tym kleryk – mimo wysokiego budżetu – jest grany przez aktora nieznanego, co bardzo ułatwia widzowi postawienie się w jego miejscu i łatwą identyfikację z jego poglądami. To właśnie oczami sceptyka widz obserwuje wszystkie wydarzenia, wraz z nim przechodzi kolejne szczeble procesu, stopniowo nabywając coraz większej wiedzy, w końcu wraz z nim staje oko w oko ze zjawiskami nadnaturalnymi, co do prawdziwości których automatycznie więc powinien dać się przekonać.
Pod tym względem „Rytuał” to marketingowy i inscenizacyjny majstersztyk, w dodatku inteligentnie skrojony i trzymający w napięciu. Owszem, ciężarem gatunkowym nie dorównuje „Egzorcyście”, który zapewne będzie tkwił po kres dziejów na pozycji klasyka, ale przecież nie o walkę o piedestał tu chodziło. To nie opętanie czy egzorcyzm jest głównym tematem „Rytuału”, a człowiek pozbawiony wiary, postawiony przed zjawiskami przeczącymi zdrowemu rozsądkowi. W filmie Håfströma najważniejsze jest nabywanie wiary i postępująca zmiana światopoglądu, która pozwoli przekształcić się marnemu klerykowi w rasowego egzorcystę. Jest to również próba przekonania widza, że wszyscy, którzy wyśmiewają egzorcyzm jako bajki dla durniów, w dodatku śmiertelnie niebezpieczne dla osób poddawanych procedurze wypędzania (wystarczy wspomnieć głośną sprawę Anneliese Michel, na podstawie której nakręcono „Egzorcyzmy Emily Rose1), zwyczajnie nie mają racji. „Rytuał” ma w nas wytworzyć – bądź wzmóc – wiarę w Boga, zarówno przez obudzenie bojaźni wobec Złego, jak i przez przekonanie, że to jednak Bóg kieruje naszymi poczynaniami.
A jednak sztuka ta się nie udała. Mimo zwięzłego wprowadzenia, dobrych zdjęć, inteligentnego montażu, doskonale punktującej ważne momenty muzyki oraz świetnego tła opowieści „Rytuał” zawodzi jako katolicka reklamówka. Katastrofa następuje mniej więcej na pół godziny przed napisami końcowymi, kiedy historia bardziej zdecydowanie skręca w kierunku horroru i na ekranie zaczynają ni z gruszki, ni z pietruszki mnożyć się rozmaite manifestacje Zła (demoniczne żaby, demoniczne ślady podków demonicznego muła, demoniczne sny, demoniczne chichoty) oraz drobne hollywoodzkie chwyty poniżej pasa (np. uderzenie małej dziewczynki w twarz), niemające już nic wspólnego z metodologicznym podejściem do egzorcyzmów. W tym momencie widz powinien już być zdeklarowany w kwestii wiary, albo wraz z bohaterem głęboko przeżywając wypędzanie demona, albo uśmiechając się półgębkiem i punktując dwa wypaczenia, o których wspomniałem na początku tekstu. A są nimi: nieznane źródło opętania księdza (nie pasuje żadna z przyczyn zgodnych z teologią) oraz możliwość przeprowadzenia egzorcyzmu uroczystego przez nieopierzonego, pozbawionego doświadczenia kleryka, który nie tylko nie posiada zgody biskupa, ale nawet nie ma święceń.
Osobną sprawą jest kwestia Boskich interwencji, świadcząca albo o słabym przemyśleniu fabuły, albo o chęci wbicia paru szpil ortodoksom. Bo na przykład – czy Bóg naprawdę musiał wepchnąć przypadkową rowerzystkę pod samochód po to tylko, by ogarnięty wątpliwościami młody człowiek zdecydował się pozostać w sutannie? Albo czy niezbędna była śmierć ciężarnej dziewczyny, żeby doszło do skutku opętanie, które umocni wiarę kleryka? A co z pasażerami samolotu? Zaczynają mi w tym momencie przychodzić na myśl „Znaki” Shyamalana, z których można było wynieść po seansie naukę, że Bóg zesłał inwazję i poświęcił wiele ludzkich istnień tylko po to, by jeden niepokorny żuczek odzyskał weń wiarę.
Z jednej więc strony scenarzysta i reżyser spisali się bardzo dobrze, bo na „Rytuale” nie sposób się nudzić. Wciąż coś się dzieje, od czasu do czasu trafia się dreszcz emocji, a do tego jest sporo ciekawych informacji. Doskonale też radzi sobie Hopkins, od pierwszej sceny przejmując inicjatywę i niemal do końca jej nie puszczając. Jest szybki, precyzyjny, w sumie nieprzewidywalny. Tak samo świetnie wypada Ciarán Hinds – rzutki, energiczny, błyskawicznie podejmujący decyzje, a przede wszystkim zajmująco prowadzący zajęcia. Z drugiej jednak – ostatnie pół godziny filmu niszczy całą tę robotę i wpycha opowieść na tory religijnego moralitetu, co kłóci się z ogólną wymową historii. W efekcie światło dzienne ujrzał film, który przez większość czasu może i jest ciekawy i dobrze zagrany, jednak ogólnie nie budzi przesadnego zadowolenia i nie zapada zbyt głęboko w pamięć.
koniec
18 kwietnia 2011

Komentarze

19 IV 2011   10:52:02

recenzja filmu to nie jest najlepsze miejsce na opisywanie swoich poglądów

19 IV 2011   12:02:28

Pewnie, że nie. Dlatego JaLe tego nie zrobił. :-)

19 IV 2011   13:14:07

Przed recenzją powinien byc duży spoiler alert. Nie widziałam filmu, nie wiedziałam, że ciężarna umrze i po co. A teraz wiem. A bu.

19 IV 2011   21:47:55

Przecież tu nie ma opisywania poglądów. Od tego dział filmowy ma kol. Zaborskiego ;-)

19 IV 2011   23:48:06

wnioskuję z tego, że je mam - to miłe!

19 IV 2011   23:53:44

Zwykle do usług.

20 IV 2011   12:36:06

Ja bym dał filmowi co najmniej 80% jeśli nie 90%. Jeden z lepszych filmów w ostatnim czasie.

21 IV 2011   11:14:19

" Bohater, postawiony przed faktem dokonanym, daje dogorywającej ostatnią posługę i wkrótce, po namowach przełożonego, wycofuje rezygnację i udaje się do Watykanu poznawać tajniki opętań i egzorcyzmów." - nieścisłość. Po wyprawie do Watykanu dopiero ma zdecydować, czy wierzy i czy zostać księdzem. Więc nie wycofuje swojej rezygnacji od razu.

"w tej roli doskonały Ciarán Hinds" - Doskonały to może i faktycznie, ale nie w tym filmie. Ciężko nazwać rolę doskonałą jak aktor wypowiada może dziesięć zdań na krzyż, a większość, to nic nie wnoszące do filmu pierdoły. Gdzieś głęboko ta charyzma musiała się ukrywać ;] Natomiast te jego "bogato ilustrowane wykłady", to przecież kilka nic niemówiących zdjęć i to robi bardziej za tło, czy wprowadzenie. Wg mnie potraktowano to całkiem niepoważnie.

Postępująca zmiana poglądu głównego bohatera nie postępuje. Dzieje się nagle w samej końcówce, przez co jest moim zdaniem bezpodstawna. Przez cały film nieważne co się działo bohater zapiera sie nie chcąc dac wiary temu co widzi, aż tu nagle "bach" wierzy, mimo że późniejsze wydarzenia z Hopkinsem nie odbiegają za bardzo od tego, czego doznawał z dziewczyną wcześniej.

Film wcale nie trzymał mnie w napięciu. Stosuje wyświechtane hollywoodzkie chwyty i trzyma się schematu kina bohaterskiego - chłopak, moc, niepewność, mentor, przegrana mentora ze złem, odzyskanie wiary i ratunek mentora, power-up, ostateczna walka, happy end.
Jak zatem poważnie tutaj podchodzić do tematu egzorcyzmów, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę wytknięte przez Ciebie nieścisłości.

Jak dla mnie 40%.


21 IV 2011   12:07:48

Rezygnacja dotyczyła ukończenia szkoły i przyjęcia święceń. Jako że bohater zdecydował się jednak jechać do Watykanu, automatycznie została wycofana z dokumentacji i straciła ważność, bo wszelkie formalności - w tę czy inną stronę - bohater najprawdopodobniej załatwiłby już bezpośrednio w Rzymie. W kwestii zmiany poglądów - wypadek z dziewczyną zasiał w bohaterze na tyle zauważalne wątpliwości, że możliwy był wyjazd do Watykanu. Przypadek egzorcyzmowanej dziewczyny dorzucił do tego kilka cegiełek, zaś nocne objawienia przygotowały grunt pod końcowy przełom. Bohater wciąż objawia sceptycyzm, ale z coraz mniejszą siłą i przekonaniem.

Co do Hindsa - tak, ma małą rólkę, ale wyrazistą, w przeciwieństwie na przykład do Hauera czy gościa, który grał nauczyciela bohatera. Natomiast wykłady właśnie dlatego są interesujące, że szybko i zgrabnie dają garść podstawowych informacji, nie spowalniając toku fabuły. Znam parę filmów, gdzie podobnie zaserwowany wykład trwał i trwał, nie wnosząc niczego ani do wiedzy bohaterów, ani widzów.

W końcu sprawa napięcia. Jak dla mnie "Rytuał" dobrze sobie radzi w tej materii, bo losy kleryka są tak opowiedziane, że śledzi się je z prawdziwym zainteresowaniem. Tyle że, jak napisałem, cała sprawa bierze w łeb od finału z dziewczyną. Od tego momentu rzeczywiście rządzi schemat, a napięcie i klimat gdzieś się ulatniają.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dwa lata przed Grunwaldem
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.