Uciekając przed samą sobą [Anna Brulińska „Biec w stronę Ty” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Nieczęsto się zdarza, aby polski film krótkometrażowy trafiał do dystrybucji kinowej. Dramat psychologiczny „Biec w stronę Ty” Hanki Brulińskiej – na co dzień aktorki Teatru imienia Juliusza Osterwy w Lublinie – miał to szczęście, że został przez Aurorę Films dołączony do pełnometrażowego obrazu Benedeka Fliegaufa „To tylko wiatr”. Dzięki temu będą go mogli zobaczyć na dużym ekranie bywalcy kin studyjnych.
Uciekając przed samą sobą [Anna Brulińska „Biec w stronę Ty” - recenzja]Nieczęsto się zdarza, aby polski film krótkometrażowy trafiał do dystrybucji kinowej. Dramat psychologiczny „Biec w stronę Ty” Hanki Brulińskiej – na co dzień aktorki Teatru imienia Juliusza Osterwy w Lublinie – miał to szczęście, że został przez Aurorę Films dołączony do pełnometrażowego obrazu Benedeka Fliegaufa „To tylko wiatr”. Dzięki temu będą go mogli zobaczyć na dużym ekranie bywalcy kin studyjnych.
Anna Brulińska ‹Biec w stronę Ty›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Biec w stronę Ty | Dystrybutor | Aurora Films | Data premiery | 7 grudnia 2012 | Reżyseria | Anna Brulińska | Zdjęcia | Jacek Grzelak, Michał Sosna | Scenariusz | Anna Brulińska | Obsada | Dagmara Ziaja, Lesław Żurek, Aleksandra Sobiesiak, Monika Babicka, Jerzy Kurczuk, Jerzy Rogalski, Halina Skoczyńska, Magdalena Sztejman-Lipowska, Jolanta Deszcz-Pudzianowska | Muzyka | Bartosz Kowalski | Rok produkcji | 2012 | Kraj produkcji | Polska | Czas trwania | 30 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Hanka – zdrobnienie nie jest efektem przesadnej poufałości, lecz wyboru samej artystki, która podpisała swój debiutancki film właśnie taką formą imienia – Brulińska (rocznik 1980), choć ma już na koncie występy gościnne w kilku popularnych serialach („Magda M.”, „M jak miłość”, „Kryminalni”) oraz epizody w trzech obrazach pełnometrażowych („Osiemnaście” Przemysława Młyńczyka, „Zero” Pawła Borowskiego i „Miasto z morza” Andrzeja Kostenki), nie zalicza się do aktorek rozpoznawalnych przez widzów. Przynajmniej tych spoza Lublina, niemających okazji oglądać jej na co dzień w spektaklach Teatru imienia Juliusza Osterwy, na deski którego trafiła przed siedmioma laty, bezpośrednio po ukończeniu studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu. Tym większym zaskoczeniem może wydawać się fakt, że aktorka znajdująca się dopiero na dorobku postanowiła spróbować swoich sił również jako scenarzystka i reżyserka. Napisany przez nią tekst został nagrodzony przez Lubelski Fundusz Filmowy, który zdecydował się jednocześnie współfinansować projekt; rolę producenta wykonawczego wzięło natomiast na siebie Stowarzyszenie CinéEuropa, którym kieruje rektor Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu Paweł Kotowski. Co nieco dorzucił jeszcze od siebie między innymi lubelski oddział Telewizji Polskiej. Zdjęcia powstawały w Lublinie, Puławach (vide pochodząca z przełomu XVIII i XIX wieków Świątynia Sybilli) oraz malowniczo położonej wsi Łańcuchów. Dziełko Brulińskiej pokazano na festiwalach w Gdyni i Kazimierzu Dolnym; do dystrybucji kinowej trafiło zaś dzięki przychylności firmy Aurora Films 7 grudnia (razem z pełnometrażowym dramatem „ To tylko wiatr” Benedeka Fliegaufa). Film Brulińskiej nie ma linearnej fabuły; to raczej poetycka impresja złożona z kilku – rozgrywających się na różnych płaszczyznach czasowych – scen, które autorka połączyła w jedno dzięki przewijającemu się przez cały obraz motywowi, urastającego do rangi symbolu, biegu głównej bohaterki. Jest nią Irma – dorosła już (prawdopodobnie dwudziestokilkuletnia, może pod trzydziestkę) – kobieta, pisarka, która próbuje dojść do ładu z własną przeszłością, pogodzić się z samą sobą, odnaleźć w życiu sens. Reżyserka, szukając źródeł problemów Irmy, sięga do jej dzieciństwa; odmalowuje przy tym bardzo sugestywny portret dziewczynki nieprzystosowanej do rzeczywistości, ponad swój wiek dojrzałej. Zamiast, jak inne dzieci, psocić i spędzać czas na zabawie, ona pisze opowiadania, śpiewa w chórze kościelnym, a do Boga modli się, prosząc Go o miłość, ponieważ najbardziej pragnie tego, aby ktoś ją pokochał. I nie chodzi tu oczywiście o miłość fizyczną czy nawet duchową, jaka może połączyć kobietę i mężczyznę; Irma doświadcza bowiem w rodzinnym domu permanentnego niedostatku uczuć. Chłód emocjonalny wpływa na jej psychikę, sprawia, że dziewczynka czuje się niedowartościowana, gorsza od innych rówieśników, zepchnięta na margines. Gdy mijają lata, niewiele się tak naprawdę zmienia – jako dojrzała kobieta, wciąż żyje na uboczu, nie potrafi dostrzec mężczyzny, który się w niej kocha. Niewiele też brakuje, by tym sposobem straciła to, co najcenniejsze, by przegapiła ów dar od Boga, o który tak zawzięcie przed laty się modliła. Wszystko to opowiedziane jest przez Brulińską poprzez krótkie scenki, w których realizm miesza się z fantasmagorią, a to, co rzeczywiste, co rusz ustępuje pola marzeniom, to znów majakom. W jednym z wywiadów autorka przyznała, że głównymi źródłami inspiracji były dla niej dzieła Krzysztofa Kieślowskiego, Ingmara Bergmana oraz Petera Greenawaya. I to rzeczywiście w „Biec w stronę Ty” widać, mimo że żadnego z wyżej wymienionych mistrzów Brulińska nie starała się naśladować niewolniczo. Jeśli coś im zawdzięcza, to przede wszystkim metafizyczny nastrój, który dostrzec można było zarówno w „Trzech kolorach” (zwłaszcza w „Niebieskim”), jak i „Fannym i Aleksandrze” czy „Brzuchu architekta”. Wartością dodaną jest natomiast gotycki klimat grozy, charakterystyczny dla literatury romantycznej i udanie podkreślony z jednej strony poprzez kreację postaci dorosłej już Irmy (długie czarne włosy, czarny strój), z drugiej – „wizytą” głównej bohaterki w kompleksie parkowym przy Pałacu Czartoryskich w Puławach i scenami rozgrywającymi się w ostępach leśnych. Pobrzmiewają w tym dalekie, choć wyraźne, echa uduchowionych opowieści niesamowitych Edgara Allana Poego. Przyjęta konwencja wymagała również odpowiednich odtwórców. Nie powinien zatem dziwić fakt, że wcielająca się w Irmę Dagmara Ziaja (wcześniej pojawiała się jedynie w etiudach szkolnych) została wybrana spośród… pięciuset aktorek. Całkiem prawdopodobne, że głównym kryterium zastosowanym podczas castingu było podobieństwo fizyczne do samej reżyserki, co zrozumiałe, jeżeli weźmie się pod uwagę, że „Biec w stronę Ty” miało być bardzo osobistą wypowiedzią artystki. Kompletując resztę obsady, Brulińska skorzystała przede wszystkim z pomocy swoich koleżanek i kolegów z lubelskiego teatru; tam pracują Jerzy Kurczuk (ojciec Irmy), Jerzy Rogalski (kościelny Waldemar), Jolanta Deszcz-Pudzianowska (sprzedawczyni) i Magdalena Sztejman-Lipowska (nauczycielka); tam jeszcze do niedawna występowała Monika Babicka (matka głównej bohaterki), która przed rokiem przeniosła się na Wybrzeże do Teatru Miejskiego w Gdyni. W epizodzie – jako Piotr, chłopak Irmy – pojawił się natomiast Lesław Żurek – obok Rogalskiego („07 zgłoś się”, „Wesele”, „Dom zły”, „Plebania”) – najbardziej znany aktor na planie „Biec w stronę Ty”. W ścieżce dźwiękowej – oprócz muzyki skomponowanej przez Bartosza Kowalskiego (i zagranej przez prowadzoną przez niego Unplugged Orchestra) – wykorzystano także „Hymn do miłości” (z I Listu św. Pawła do Koryntian) w wykonaniu lubelskiego chóru La Musica oraz eteryczną, utrzymaną w stylistyce Kate Bush, balladę „Alice”, pod którą podpisał się Maja Olenderek Ensemble. Zwłaszcza ten ostatni wybór okazał się strzałem w dziesiątkę… „Biec w stronę Ty” nie odpowiada nam jeszcze na pytanie, z jakiego formatu artyst(k)ą mamy do czynienia. Jak w wielu tego typu produkcjach, nie brakuje w niej bowiem pewnych uproszczeń czy naiwności; sam przekaz (na poziomie psychologicznym) też do specjalnie wyszukanych nie należy. Ale ma ten półgodzinny filmik klimat, na dodatek niezłą robotę wykonała trójka operatorów, a i do doboru muzyki trudno byłoby się przyczepić.
|