Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Olivier Dahan
‹Aniołowie Apokalipsy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAniołowie Apokalipsy
Tytuł oryginalnyLes Rivières pourpres 2 - Les anges de l'apocalypse
Dystrybutor SPI
Data premiery8 października 2004
ReżyseriaOlivier Dahan
ZdjęciaAlex Lamarque
Scenariusz
ObsadaChristopher Lee, Jean Reno, Benoît Magimel, Camille Natta, Johnny Hallyday
MuzykaColin Towns
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania, Włochy
Czas trwania100 min
WWW
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nazgule Apokalipsy
[Olivier Dahan „Aniołowie Apokalipsy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Aniołowie Apokalipsy to chyba najbardziej znana niebiańska instytucja, niosąca rodzajowi ludzkiemu zagładę. Swoje źródło ma w spisanym Objawieniu Św. Jana, którego ten doznał podczas pobytu na greckiej wyspie Patmos. Wszelkie lęki z nimi związane można dostrzeć choćby na drzeworycie Albrechta Durera, zatytułowanym "Czterej jeźdźcy Apokalipsy", pochodzącym z cyklu "Objawienie Św. Jana" - są one bardzo dobrym materiałem na religijny thriller. Z początku wydawało mi się (po obejrzeniu zwiastunu), że taki właśnie film wchodzi do kin.

Marcin T.P. Łuczyński

Nazgule Apokalipsy
[Olivier Dahan „Aniołowie Apokalipsy” - recenzja]

Aniołowie Apokalipsy to chyba najbardziej znana niebiańska instytucja, niosąca rodzajowi ludzkiemu zagładę. Swoje źródło ma w spisanym Objawieniu Św. Jana, którego ten doznał podczas pobytu na greckiej wyspie Patmos. Wszelkie lęki z nimi związane można dostrzeć choćby na drzeworycie Albrechta Durera, zatytułowanym "Czterej jeźdźcy Apokalipsy", pochodzącym z cyklu "Objawienie Św. Jana" - są one bardzo dobrym materiałem na religijny thriller. Z początku wydawało mi się (po obejrzeniu zwiastunu), że taki właśnie film wchodzi do kin.

Olivier Dahan
‹Aniołowie Apokalipsy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAniołowie Apokalipsy
Tytuł oryginalnyLes Rivières pourpres 2 - Les anges de l'apocalypse
Dystrybutor SPI
Data premiery8 października 2004
ReżyseriaOlivier Dahan
ZdjęciaAlex Lamarque
Scenariusz
ObsadaChristopher Lee, Jean Reno, Benoît Magimel, Camille Natta, Johnny Hallyday
MuzykaColin Towns
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania, Włochy
Czas trwania100 min
WWW
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Oryginalny tytuł tego filmu brzmi: „Rivieres pourpres 2 - Les anges de l′apocalypse” („Purpurowe rzeki 2 - Aniołowie apokalipsy”). O tym, że jest to sequel nie tylko z nazwy, świadczy kilka rzeczy. Po pierwsze - postać głównego bohatera, komisarza Niemansa (bardzo dobra rola sympatycznego Jeana Reno). Po drugie - neonazistowska otoczka rozgrywających się w obu częściach historii. Po trzecie wreszcie - obie opowieści mają znakomity i naprawdę intrygujący początek, by przynieść koniec pozostawiający niedosyt lub zawód. Oczywiście może to mieć swoją odrobinę filozofującą wymowę: wyrafinowane zło i jego zawiłość najczęściej wyrasta z prymitywnych instynktów człowieka, z trywialnych żądz, z ich banalności. Może, ale niewiele to pomaga w odegnaniu uczucia, że ktoś pogrzebał bardzo obiecujący temat. Niestety, nie każdy reżyser czy scenarzysta radzi sobie z ciężarem dobrze i ciekawie rozpoczętej opowieści, który trzeba dotargać do samego końca (vide chociażby „Dziewiąte wrota” Polańskiego czy mające premierę tego roku „Zgromadzenie”).
Podobieństw w obu częściach „Purpurowych rzek” jest dużo więcej. Oba filmy niemalże do końca trzymają w napięciu - nawet jeśli wyjaśnienie sprawy rozczarowuje, to przynajmniej rzeczywiście przychodzi ono na samym końcu; oba są nierówne - intrygują na samym początku, ale im bliżej końca, tym więcej nieścisłości w proponowanym rozwiązaniu intryg; w obu filmach zdarzenia na początku biegną dwutorowo jako niezależnie prowadzone śledztwa, z jednej strony przez inspektora Niemansa, z drugiej zaś przez jakiegoś innego funkcjonariusza policji, by potem zejść się we wspólnym punkcie i pozwolić bohaterom zjednoczyć siły; obie historie obracają się wokół makabrycznych, soczyście krwistych mordów. Nawet sekwencje otwierające filmy są w swym stylu podobne: w pierwszej części były to wolne zbliżenia potwornie zmasakrowanego ciała torturowanego człowieka, w tej zaś kamera wędruje po zakamarkach drewnianego krucyfiksu, tonącego w deszczu i czerwonym świetle, co sprawia wrażenia, jakby pławił się we krwi, będąc w dodatku jakimś wynaturzeniem, z mnóstwem kolców i wystrzępionych gałęzi.
Cała historia „Aniołów Apokalipsy” rozpoczyna się w momencie, kiedy w pewnym francuskim klasztorze w Lorraine jeden z nowicjuszy przybija do ściany swojej nowej celi krucyfiks. Spod gwoździa wypływa krew, a wezwana policja (z inspektorem Niemansem) odkrywa, że w ścianę został żywcem wmurowany człowiek. Krok po kroku Niemans dowiaduje się, że ofiara należała do bardzo osobliwej sekty chrześcijańskiej, której członkowie uważali się za - jakkolwiek to zabrzmi - powtórne wcielenia Chrystusa i jego apostołów. Nosili te same imiona i pracowali w zawodach, którymi ongiś zajmowali się uczniowie Jezusa. Nie brakło również tego, który był uważany za Mesjasza i odpowiednio po temu wyglądał (broda, długie włosy). Oczywiście wszyscy oni uważali, że rychły jest koniec świata (ich własne osoby były dla nich dowodem wystarczającym). No i w pewnym sensie wykrakali, bo oto nagle zaczęły ich mordować... Nazgule. Oczywiście to żart - piję tu do tego, że mordercy mieli na sobie habity zakonne, zaś pod kapturami nie było widać niczego prócz czerni - kłania się „Władca Pierścieni”. Reszta filmu koncentruje się na trzech aspektach: próbach dotarcia policji do pozostałych członków tej osobliwej grupy, zanim dopadną ich odziani w mnisie habity mordercy; rozwikłania powodów, dla których ci w sumie niegroźni ekscentrycy są przez kogoś mordowani; wreszcie ustalenia tożsamości morderców. W tle zaś pojawia się enigmatycznie wspomniana księga, wedle legendy napisana ręką samego Boga, wywieziona z Rzymu przez Lothaire′a, króla Lotaryngii w latach 835-869.
Film ma sporo zalet, dobrze się go ogląda. Po pierwsze - nie nuży, bo energiczny bieg akcji na to nie pozwala. Po drugie - prezentuje doskonały warsztat zdjęciowy, a kreowanie nastroju grozy jest zupełnie przyzwoite, choć oczywiście odbywa się przy użyciu absolutnie klasycznych środków: kamera skradająca się zza pleców bohatera, sceny w nocy, w trakcie burzy z piorunami, w mrocznym otoczeniu klasztoru czy korytarzy umocnień słynnej Linii Maginota, do tego głośna i sugestywna muzyka (choć momentami kapkę przesadzono z głośnością). Po trzecie - pokazuje bardzo dobrą grę Jeana Reno i partnerującego mu Benoita Magimela. No i oczywiście atutem jest - co by nie powiedzieć - bardzo oryginalna fabuła.
Najsłabszymi punktami tego filmu są pewne szczegóły intrygi, a także (tutaj fabuła chwieje się najmocniej) prawdopodobieństwo jednoczesnego zaistnienia w tym samym miejscu i czasie dwóch grup, które na filmie ścierają się między sobą (a raczej jedna poluje na drugą, która jest wobec niej iście jak ewangeliczna owca pośród wilków). Brzmi to mgliście, ale niestety - podobnie jak to było w przypadku "Osady", nie sposób rzeczowo wszystkiego tu opisać nie wyjawiając tego, co oglądanie filmu Czytelnikowi kompletnie zrujnuje.
Słaby może wydawać się finał, w którym jedna z tych grup, dowodzona przez niezrównanego Christophera Lee (ostatnio widzianego w roli Sarumana we wspomnianym już „Władcy Pierścieni”) miała zyskać właściwie nie do końca wiadomo co: władzę, moc, mądrość - film tego jednoznacznie nie wyjaśnia. Słowem: prozaiczne do bólu i odrobinę nawet sztampowe (na milę zalatujące kalką z „Indiany Jonesa”) rozwiązanie historii, która na początku zdaje się być głęboko mistyczna i naprawdę wciąga. A jednak można je zaakceptować, choć tylko wtedy, gdy popatrzy się na ten film jak na ironiczny obraz, traktujący o odwiecznym strachu przed końcem świata, bezlitośnie wykorzystanym przez ludzi dla ich własnych, kompletnie przyziemnych celów; jak na swego rodzaju profanację Apokalipsy, która pochodzi przecież z natchnionego i uznanego przez Kościół źródła, a po nim próżno by się spodziewać aniołów zasuwających jak sprinterzy i fikających salta w powietrzu, latających z nożami po hipermarketach i lotniskach.
Mimo braków, mimo pewnych nieścisłości, podobało mi się właśnie to brutalne ściągnięcie widza z mistycznych obłoków na twardą ziemię, ku rzeczywistości zawierającej nawet elementy groteski. Tą właśnie, tak wiele i nic zarazem nie mówiącą konkluzją, zamknę niniejszy tekst.
koniec
19 października 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cannes 2014: Wyższe sfery
— Marta Bałaga

Przeciętna niezwyczajność
— Ewa Drab

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.