Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Emma Dante
‹Ulica w Palermo›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUlica w Palermo
Tytuł oryginalnyVia Castellana Bandiera
ReżyseriaEmma Dante
ZdjęciaGherardo Gossi
Scenariusz
ObsadaEmma Dante, Alba Rohrwacher, Elena Cotta, Renato Malfatti, Dario Casarolo, Carmine Maringola, Sandro Maria Campagna, Elisa Parrinello, Giuseppe Tantillo
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiSzwajcaria, Włochy
Gatunekdramat, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Transatlantyk 2014: Dzień 5 i 6
[Emma Dante „Ulica w Palermo”, Mauricio Chernovetzky, Mark Devendorf „The Curse of Styria”, Katrin Gebbe „A jeśli Bóg jest?”, Sophie Hyde „52 wtorki”, Farid Eslam, Oliver Waldhauer „Stambuł United”, Feo Aladag „Między światami”, Alex van Warmerdam „Borgman” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Transatlantyk 2014: Dzień 5 i 6
[Emma Dante „Ulica w Palermo”, Mauricio Chernovetzky, Mark Devendorf „The Curse of Styria”, Katrin Gebbe „A jeśli Bóg jest?”, Sophie Hyde „52 wtorki”, Farid Eslam, Oliver Waldhauer „Stambuł United”, Feo Aladag „Między światami”, Alex van Warmerdam „Borgman” - recenzja]

Dzień 6
Stambuł United (Istanbul United, reż. Farid Eslam, Oliver Waldhauser)

Farid Eslam, Oliver Waldhauer
‹Stambuł United›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStambuł United
Tytuł oryginalnyIstanbul United
ReżyseriaFarid Eslam, Oliver Waldhauer
ZdjęciaPaul Rossaint
Scenariusz
ObsadaCan Atalay, Cahit Binici, Ayan Güner, Kerem Gürbüz, Cace Karakaya, Bilgesu Kaya, Ugur Vardan
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiCzechy, Niemcy, Szwajcaria, Turcja
Czas trwania84 min
Gatunekdokument, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Chciałoby się rzec, że to dokument o tematyce sportowej. I rzeczywiście! Bo przecież jego bohaterami są fanatyczni kibice – tak zwani ultrasi – trzech stambulskich drużyn piłkarskich: Galatasaray, Fenerbahçe i Beşiktaşu, znani od lat z wielkiej nienawiści do siebie nawzajem. Z drugiej strony jednak film ten nigdy by nie powstał, gdyby nie wydarzenia o charakterze politycznym, które przetoczyły się przez Turcję, a przede wszystkim przez dawną stolicę kraju, wiosną ubiegłego roku, kiedy to tłumy manifestantów wyszły na ulice miasta, a zwłaszcza na plac Taksim, aby zaprotestować przeciwko budowie na miejscu parku Gezi centrum handlowego. W szerszym kontekście były to protesty wynikające z niezadowolenia z rządów premiera Recepa Tayyipa Erdoğana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, oskarżanej o dążenie do wprowadzenia w kraju autorytaryzmu. Autorami filmu są Farid Eslam, Turek urodzony w Niemczech, który fachu uczył się między innymi na praskiej FAMU (stąd też prawdopodobnie współudział czeskich producentów w projekcie), oraz rodowity Niemiec Oliver Waldhauser. „Stambuł United” pokazywany był na festiwalu w Karlowych Warach, gdzie zdobył nominację w kategorii najlepszego obrazu dokumentalnego (dłuższego niż trzydzieści minut). Tyle że na nominacji się skończyło.
Film wyraźnie dzieli się – choć może trafniej byłoby napisać: rozpada – na dwie części. Są one, co prawda, powiązane ze sobą tematycznie, ale już nie poprzez główne postaci w nim występujące. W części pierwszej Eslam i Waldhauser przybliżają trzy wspomniane kluby, a o wypowiedzi proszą przywódców ich grup kibicowskich. Te sekwencje, zdecydowanie mniej interesujące, poświęcone są głównie „opluwaniu” rywala i demonstrowaniu „miłości” do własnych barw. Wypowiedzi tchną taką samą nietolerancją i nierzadko zwyczajną głupotą, jak to, co mają do powiedzenia podobni im (pseudo)kibice na całym świecie. Ciekawie zaczyna robić się dopiero po mniej więcej godzinie, gdy autorzy dochodzą wreszcie do przedstawienia protestów na Taksim Meydanı. Jaki jednak mają one związek z ultrasami? Otóż gdy tysiące mieszkańców Stambułu postanowiło powiedzieć swoje głośne „nie!” wobec polityki Erdoğana, wraz z nimi do walki w obronie parku Gezi stanęli kibice wymienionych wcześniej klubów. Szli ramię w ramię przeciwko policji, zawieszając na ten czas swoją „świętą wojnę”. Trochę przypomina to wydarzenia, do których doszło w Krakowie po śmierci Jana Pawła II, gdy fanatycy Cracovii i Wisły postanowili sobie przebaczyć i prosić o przebaczenie. Czym ta miłość bliźniego się skończyła – wiemy. W przypadku ultrasów ze Stambułu efekt pojednania był identyczny, chociaż oni sami starają się dostrzegać w tym swoisty przełom.
Po co w takim razie kręcić o takim wydarzeniu film? To kluczowe pytanie. Eslam i Waldhauser nie do końca bowiem przekonują widzów. Głównie z powodu złej konstrukcji obrazu. To, co w nim najistotniejsze, kulminacja na placu Taksim, przedstawiona jest w sposób chaotyczny i nietłumaczący osobom mniej zorientowanym w temacie, o co tak naprawdę chodziło. Poza tym w tych fragmentach nagle znikają wcześniej eksponowani bohaterowie. Nie dowiadujemy się, jaką rolę odegrali w demonstracjach? Jakie ponieśli z tego powodu konsekwencje? Jakie wyciągnęli wnioski na przyszłość? Na koniec pada wprawdzie z ich ust parę gładkich deklaracji, ale to zdecydowanie zbyt mało, aby ponieść cały film. Efekt jest taki, że „Stambuł United” bardziej przypomina rozdęty do dziewięćdziesięciu minut reportaż, a nie pełnoprawny dokument.
Między światami (Zwischen Welten, reż. Feo Aladag)

Feo Aladag
‹Między światami›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiędzy światami
Tytuł oryginalnyZwischen Welten
Dystrybutor Bomba Film
Data premiery27 lutego 2015
ReżyseriaFeo Aladag
ZdjęciaJudith Kaufmann
Scenariusz
ObsadaRonald Zehrfeld, Mohsin Ahmady, Saida Barmaki, Salam Yousefzai, Burghart Klaußner, Felix Kramer, Pit Bukowski, Tobias Schönenberg
MuzykaKarim Sebastian Elias, Jan A.P. Kaczmarek
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiNiemcy
Czas trwania98 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tradycją Transatlantyku jest prezentacja nowego filmu ze ścieżką dźwiękową autorstwa pomysłodawcy i dyrektora artystycznego festiwalu Jana A.P. Kaczmarka. Przed rokiem był to amerykański kryminał psychologiczny „The Time Being” (2012), w tym natomiast – niemiecki dramat wojenny „Między światami”. Różnica w poziomie artystycznym obu obrazów jest jednak kolosalna. Na korzyść tegorocznego. Reżyserką dzieła jest Austriaczka rodem z Wiednia Feo Aladag (a właściwie: Feodora Schenk), swoje obcobrzmiące nazwisko zawdzięczająca byłemu już mężowi, turecko-niemieckiemu reżyserowi Züliemu Aladagowi. Początkowo próbowała sił jako aktorka; dopiero przed czterema laty postanowiła spróbować sił w nowej roli – i z miejsca odniosła sukces. Jej debiutancka fabuła – dramat obyczajowy „Obca” (podejmujący temat wyobcowania imigrantów tureckich w Niemczech) – zdobył wiele nagród i został uznany za jeden z najlepszych filmów niemieckich w ostatnim czasie. Nic więc dziwnego, że „Między światami” było jednym z najbardziej oczekiwanych dzieł za naszą zachodnią granicą. Film miał światową premierę na tegorocznym Berlinare, gdzie zdobył nominację do Złotego Niedźwiedzia. Więcej wywalczyć się nie udało, ale też trudno sprzeczać się z decyzją jury. Nowy obraz Aladag, choć udany, debiutowi mimo wszystko nie dorównuje.
Głównym bohaterem filmu jest kapitan Jesper (w tej roli Ronald Zehrfeld, znany z „Barbary” oraz „Sióstr i Schillera”), zawodowy żołnierz, który służył w niemieckim kontyngencie wojskowym w Afganistanie wraz ze swoim bratem. Po jego tragicznej śmierci zdecydował się wrócić do ojczyzny; przede wszystkim po to, aby przeboleć stratę i odzyskać równowagę psychiczną. Gdy jednak zostaje ponownie poproszony o pokierowanie jedną z misji w tym dalekim i wciąż niebezpiecznym kraju, wyraża zgodę. Widzi w tym najlepszy sposób na poradzenie sobie z traumą związaną z odejściem brata. Ale kierują nim także pobudki altruistyczne – chce chronić afgańską ludność. I takie też zadanie otrzymuje jego oddział, który zostaje wysłany do niewielkiej pustynnej wioski, często atakowanej przez oddziały talibów. Dowodzący niemieckim kontyngentem pułkownik Haar (gra go Burghart Klaußner, pamiętny pastor z „Białej wstążki”) przydziela Jesperowi tłumacza; jest nim Tarik (Moshin Ahmady), nieco zagubiony młody mieszkaniec Kunduz. Początkowo kapitan odnosi się do niego z dużą rezerwą, a nawet niechęcią; przyzwyczajonemu do porządku i subordynacji podwładnych oficerowi przeszkadza bowiem jego niezorganizowanie. Kiedy jednak poznaje wcześniejsze losy chłopca, którego rodzina została mocno doświadczona przez wojnę domową, zmienia swoje nastawienie.
„Między światami” trafnie portretuje różnice cywilizacyjne, kulturowe i wszelkie inne dzielące świat Zachodu i Afganistan. Jesper, naładowany ideałami, pragnie bezkrytycznie przenosić na grunt afgański znane sobie wzorce. I szybko przekonuje się, jak bardzo błędne jest takie myślenie. Za nauczycieli ma natomiast Tarika i naczelnika wioski, którą oddział niemiecki ma ochraniać, Haroona (Salam Yousefzai). Z czasem nieufność ustępuje miejsca zrozumieniu i szacunkowi; do tego stopnia, że oficer gotów jest zadrzeć z własnym dowódcą. To drugi istotny aspekt filmu – ograniczenia, jakim podlegają żołnierze wysyłani na misje wojskowe, nierzadko zmuszające ich do działania wbrew sercu, choć zapewne w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Feo Aladag z jednej strony bardzo zależało na tym, aby przedstawić na ekranie poświęcenie i bohaterstwo żołnierzy niemieckich służących w Afganistanie (co samo w sobie jest już ewenementem we współczesnej kinematografii), z drugiej jednak – nie chciała kręcić propagandowej agitki. Stąd zapewne wziął się wątek konfliktu Jespera z przełożonymi. A jak na tym tle wypada muzyka Jana A.P. Kaczmarka? Idealnie! Bardzo ascetyczna, wręcz minimalistyczna, kapitalnie oddaje ponury klimat filmu i targające bohaterami emocje. W odpowiednich momentach podnosi napięcie, to znów łagodzi ból po dołujących scenach zaserwowanych przez reżyserkę.
Borgman (reż. Alex van Warmerdam)

Alex van Warmerdam
‹Borgman›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBorgman
Dystrybutor Film Point Group
Data premiery28 lutego 2014
ReżyseriaAlex van Warmerdam
ZdjęciaTom Erisman
Scenariusz
ObsadaJan Bijvoet, Hadewych Minis, Jeroen Perceval, Alex van Warmerdam, Tom Dewispelaere, Sara Hjort Ditlevsen, Elve Lijbaart, Dirkje van der Pijl, Pieter-Bas de Waard
MuzykaVincent van Warmerdam
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiHolandia
Czas trwania113 min
Gatunekdramat, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Szalony film idealnie pasujący do szalonych czasów, w których przyszło nam żyć. Tę holendersko-belgijsko-duńską koprodukcję podpisał swoim nazwiskiem Alex van Warmerdam (rocznik 1952) – aktor, producent, scenarzysta i reżyser, który w tych czterech rolach pojawiał się także na planie „Borgmana”. To jego ósmy pełnometrażowy obraz i chyba pierwszy o tak jednoznacznie pesymistycznym przesłaniu (wcześniej zdarzało mu się kręcić głównie komedie bądź komediodramaty). W ubiegłym roku na festiwalu w Cannes dzieło van Warmerdama było nominowane do Złotej Palmy; ostatecznie nagrody tej nie zdobyło, ale za to spadł na nie deszcz laurów na innych, nieco mniej prestiżowych przeglądach. Nie oznacza to oczywiście, że mamy do czynienia z towarem drugiego sortu. Wręcz przeciwnie, „Borgman” to pierwszoklasowy film – brawurowo zagrana i wyreżyserowana groteskowo-surrealistyczna wizja, jakiej nie powstydziłby się sam Luis Buñuel. Kto zresztą wie, może Holender inspirował się właśnie „Dyskretnym urokiem burżuazji” (1972), bo właśnie z tym dziełem hiszpańskiego klasyka obraz van Warmerdama zdaje się mieć najwięcej wspólnego.
W „Borgmanie” nic nie jest oczywiste ani jednoznaczne. Począwszy od tożsamości głównego bohatera, poprzez jego przeszłość, aż po przyświecające mu intencje. Tu wszystko zdaje się być postawione na głowie. Reżyser robi wszystko, co możliwe, aby skołować widza, pozbawić go punktu odniesienia, odebrać pewność. Temu służy scena otwarcia, w której miejscowy proboszcz wraz z dwoma pomocnikami wybiera się z bronią do lasu na polowanie. Nie mają jednak na celu ustrzelenia zwierzyny, ale ludzi – trójki mężczyzn, którzy w ostatniej chwili uciekają przed nagonką. Kim są? Dlaczego się ukrywali? Czemu postanowiono rozprawić się z nimi tak brutalnie? Owszem, odpowiedzi na niektóre z tych pytań pojawią się, ale znacznie później, po to, by w pierwszych minutach widz właśnie w nich widział ofiary. Tyle że oni wcale nimi nie są. Krótko potem jeden z nich, tytułowy Borgman (w tej roli Flamand Jan Bijvoet, znany z melodramatu „W kręgu miłości”), puka do drzwi domu Richarda i Mariny, prosząc o możliwość wzięcia kąpieli bądź prysznica. Richard (gra go Jeroen Perceval, widziany w dramacie kryminalnym „Głowa byka”) odmawia, a na sugestie nieznajomego, jakoby znał on jego żonę, reaguje wybuchem agresji i tłucze przybysza niemal do nieprzytomności. To wydarzenie będzie miało konsekwencje dla wszystkich bohaterów.
Marina (Hadewych Minis, która przed laty pojawiła się w mrocznym thrillerze „Loft”), pragnąc zadośćuczynić skatowanemu przez męża włóczędze, pozwala mu na kilka dni zamieszkać w domku pod lasem. Od tego momentu Borgman zaczyna sobie poczynać jak wirus, który trafił do organizmu żywiciela – osłabia go i powoli wyniszcza od środka, co gorsza również ewoluuje i rozmnaża się. Nie byłoby tego jednak, gdyby nie osłabiona odporność samego organizmu, który nie jest w stanie w żaden sposób bronić się przed atakującą go chorobą; ta zaś stopniowo przejmuje kontrolę nad kolejnymi partiami. Van Warmerdam z czysto holenderską dezynwolturą nakręcił film, który można interpretować na różne sposoby; między innymi widzieć w nim ostrzeżenie przed narastającą falą imigrantów z państw Trzeciego Świata, którzy, sami pozbawieni skrupułów, korzystają z możliwości, jakie daje im prawodawstwo krajów zachodnioeuropejskich. Gdyby jednak Holender powiedział to wprost, spotkałby się z wielką krytyką, wolał więc swoje przesłanie zakamuflować i przenieść na nieco inny poziom, posługując się jako punkt wyjścia konfliktem pomiędzy bogaczami a tymi, którzy nie mają nic prócz nienawiści i determinacji.
Van Warmerdam okazuje się w „Borgmanie„ – jak zresztą i w innych swoich filmach – twórcą bardzo przekornym. Umiejętnie przy tym pogrywa sobie z emocjami widzów, którzy w pewnym momencie mogą złapać się na tym, że ich sympatia jest po stronie kanalii, zaś niechęcią czy wręcz nienawiścią darzą tych, których spotyka bezprzykładne okrucieństwo. Trzeba naprawdę mocno trzymać się na baczności, aby nie zostać przez Holendra wystrychniętym na dudka.
koniec
« 1 2
14 sierpnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.