Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alejandro Fernández Almendras
‹Zabić człowieka›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZabić człowieka
Tytuł oryginalnyMatar a un hombre
ReżyseriaAlejandro Fernández Almendras
ZdjęciaInti Briones
Scenariusz
ObsadaDaniel Antivilo, Daniel Candia, Ariel Mateluna, Alejandra Yañez
MuzykaPablo Vergara
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiChile
Czas trwania82 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Transatlantyk 2014: Dzień 4
[Alejandro Fernández Almendras „Zabić człowieka”, János Szász „Duży zeszyt”, Zeresenay Mehari „Difret” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Film z Chile, Węgier i Etiopii. Tak wygląda czwarty dzień Transatlantyku oczami naszego recenzenta. Zapraszamy do relacji.

Sebastian Chosiński

Transatlantyk 2014: Dzień 4
[Alejandro Fernández Almendras „Zabić człowieka”, János Szász „Duży zeszyt”, Zeresenay Mehari „Difret” - recenzja]

Film z Chile, Węgier i Etiopii. Tak wygląda czwarty dzień Transatlantyku oczami naszego recenzenta. Zapraszamy do relacji.

Alejandro Fernández Almendras
‹Zabić człowieka›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZabić człowieka
Tytuł oryginalnyMatar a un hombre
ReżyseriaAlejandro Fernández Almendras
ZdjęciaInti Briones
Scenariusz
ObsadaDaniel Antivilo, Daniel Candia, Ariel Mateluna, Alejandra Yañez
MuzykaPablo Vergara
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiChile
Czas trwania82 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zabić człowieka (Matar a un hombre, reż. Alejandro Fernández Almendras)
Jeden z nielicznych przedstawicieli kina latynoamerykańskiego (w tym konkretnym przypadku: chilijskiego) na tegorocznym Transatlantyku. Film, który doceniony został zarówno w Stanach Zjednoczonych (nagroda jury na festiwalu Sundance, laur w Miami), jak i w Europie (Rotterdam). Autorem scenariusza i reżyserem jest Alejandro Fernández Almendras, który rozgłos zdobył przed pięcioma laty swoim pełnometrażowym debiutem – dramatem obyczajowo-psychologicznym „Bękart”. „Zabić człowieka” wpisuje się w ten sam nurt, chociaż spogląda na problem rozpadu więzi rodzinnych i konsekwencji tego faktu z nieco innego punktu widzenia. Głównemu bohaterowi, Jorgemu (w tej roli Daniel Candia), daleko jest do ideału ojca rodziny. Nie dlatego, że nie szanuje żony czy też nie kocha swoich dzieci, raczej z tego powodu, że brakuje mu charyzmy; gdy pojawiają się problemy, woli się nie narażać, zejść z drogi ciosu, aby uniknąć ataku przeciwnika. Wpływ na to mają najprawdopodobniej dwie rzeczy: jego choroba (zaawansowane stadium cukrzycy) oraz wrodzone cechy charakteru, które sprawiają, że zamiast szukać swady i konfliktu bez reszty oddaje się w samotności swojej pracy – ni to leśnika, ni to drwala. Kiedy pewnego wieczoru w pobliżu domu zostaje zaczepiony przez grupkę agresywnych mężczyzn, nie stawia im oporu, mimo że zabierają mu pompę insulinową, bez której nie może przecież normalnie funkcjonować. Znacznie bardziej faktem tym przejmuje się jego nastoletni syn, Jorgito (gra go Ariel Mateluna), który pożycza pieniądze od siostry i idzie odkupić sprzęt od lokalnego opryszka zwanego Kalule (Daniel Antivilo, znany z niezłego dramatu biograficznego „Violeta poszła do nieba”, poświęconego legendarnej chilijskiej pieśniarce folkowej Violecie Parra). Próba ta kończy się niemal tragicznie – Jorgito zostaje postrzelony i trafia do szpitala; z kolei Kalule ląduje na półtora roku za kratkami.
Dwa lata później Jorge nie ma już rodziny; żona Marta (Alejandra Yañez) rozwiodła się z nim, musiał też wyprowadzić się z domu i zamieszkać w hostelu. Jedynym, co utrzymuje go w miarę dobrej formie psychicznej, jest praca. W jego życie ponownie jednak wkracza Kalule, który po wyjściu z więzienia pragnie wyrównać stare rachunki – zastrasza więc syna i córkę Jorgego. Ale teraz w obliczu ponownego zagrożenia mężczyzna zachowuje się zupełnie inaczej – postanawia stanąć w obronie najbliższych, nie pozwalając na krzywdzenie ich przez pozbawionego skrupułów oprycha. By to zrobić, musi przekroczyć granicę, stać się innym człowiekiem, przemóc własny strach. Tytuł filmu jest nie tylko znaczący, lecz także wiele zdradzający. Widz od samego początku wie zatem, co się stanie. Otwarte pozostaje jedynie pytanie, co sprawi, że Jorge – wyśmiewany i upokarzany – znajdzie w sobie odwagę, by przeciwstawić się prześladowcy. Dzieło Fernándeza Almendrasa oparte zostało na faktach i to również można w trakcie seansu wyczuć; reżyser zdecydował się bowiem na niemal paradokumentalną rekonstrukcję wydarzeń, bez zbędnych w takim przypadku fajerwerków i ozdobników. Film jest więc bardzo ascetyczny w formie; akcja rozwija się powoli, a bohaterowie otwierają usta tylko wtedy, kiedy naprawdę mają coś istotnego do przekazania. O podbijanie napięcia zadbał przede wszystkim kompozytor Pablo Vergara, którego przejmująca, choć minimalistyczna muzyka idealnie współgra z emocjami głównych postaci dramatu.
W pewnym sensie „Zabić człowieka” przypomina obrazy nakręcone przed laty w Polsce: „Dług” (1999) Krzysztofa Krauzego i „Lincz” (2010) Krzysztofa Łukaszewicza. We wszystkich trzech dziełach mamy bowiem do czynienia z podobną sekwencją zdarzeń (której istotnym elementem jest niemoc aparatu sprawiedliwości); wszystkie też miały swój początek w realnych wydarzeniach.

János Szász
‹Duży zeszyt›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDuży zeszyt
Tytuł oryginalnyA nagy füzet
Dystrybutor Aurora Films
Data premiery7 listopada 2014
ReżyseriaJános Szász
ZdjęciaChristian Berger
Scenariusz
ObsadaAndrás Gyémánt, László Gyémánt, Gyöngyvér Bognár, Piroska Molnár, András Réthelyi, Ulrich Thomsen, Orsolya Tóth, János Derzsi
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiAustria, Francja, Niemcy, Węgry
Czas trwania109 min
WWW
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Duży zeszyt (A nagy füzet, reż. Jánosz Szász
Wojna widziana oczyma dziecka – temat to niemal tak stary, jak i samo kino o wojnie opowiadające. Można się więc zastanawiać, czy jest sens kręcić kolejny obraz podejmujący ten właśnie wątek. Odpowiedź jest prosta: oczywiście! Choć pod jednym, za to bardzo istotnym warunkiem – że jako podstawę scenariusza ma się materiał literacki tej miary co powieść, zmarłej przed trzema laty, Agoty Kristof. Pisarka urodziła się na Węgrzech krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej, opuściła jednak ojczyznę po krwawo stłumionej rewolucji 1956 roku. Wyjechała do Szwajcarii i zamieszkała w Neuchâtel, gdzie żyła do śmierci. Nauczyła się języka francuskiego i w nim właśnie pisała swoje kolejne książki. Opublikowany w 1986 roku „Zeszyt” (w Polsce znany pod tytułem „Duży zeszyt”) to pierwsza część trylogii, na którą składają się jeszcze powieści „Dowód” (1988) oraz „Trzecie kłamstwo” (1991). Film Jánosza Szásza jest ekranizacją tej pierwszej. Szász to dzisiaj jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych reżyserów węgierskich w świecie, autor dramatów „Nie przeszkadzać” (1990), „Woyzeck” (1994), „Bracia Witmanowie” (1997) oraz „Opium. Dziennik kobiety szalonej” (2007). W swojej biografii artystycznej ma jednak nie tylko fabuły; w minionej dekadzie zrealizował także dwa dokumenty poświęcone Holokaustowi – i to prawdopodobnie praca nad nimi sprawiła, że dotarł do książki Kristof, która pośrednio opowiada także o eksterminacji Żydów węgierskich.
Historia opowiedziana w filmie zaczyna się latem 1944, kończy natomiast jesienią następnego roku. Jest to więc moment przełomowy dla Europy. Wojska hitlerowskie wycofują się na całym froncie wschodnim pod naporem Armii Czerwonej; zbliżają się również powoli, aczkolwiek nieubłaganie do granic Węgier. Rządzący krajem admirał Miklós Horthy, chcąc ratować kraj przed dostaniem się w ręce komunistów, nawiązuje potajemne kontakty z aliantami. Liczy na gwarancje zawarcia separatystycznego pokoju z Anglią i Stanami Zjednoczonymi, dzięki czemu mógłby oficjalnie zerwać pakt z III Rzeszą i zmienić front. W efekcie na Węgry wkraczają wojska niemieckie, Horthy zostaje aresztowany i wywieziony w głąb Rzeszy; władzę nad państwem węgierskim Adolf Hitler oddaje w ręce rodzimych faszystów, czyli tak zwanych strzałokrzyżowców Ferenca Szálasiego, którzy natychmiast wznawiają przerwane parę miesięcy wcześniej deportacje Żydów do Auschwitz. I chociaż w obrazie Szásza nie ma o tych wydarzeniach nawet jednego słowa, warto pamiętać o kontekście historycznym, ponieważ fabuła „Dużego zeszytu” bezpośrednio z niego wynika. Głównymi bohaterami dramatu są bracia bliźniacy (w tych rolach András i László Gyémánt) – nie poznajemy ich imion ani nazwiska – których ojciec, jak można się domyślać, jest oficerem w armii Horthy’ego. Pewnego dnia mężczyzna niespodziewanie pojawia się w domu, co zwiastuje nadchodzące, zdecydowanie niekorzystne dla rodziny, zmiany.
Ojciec znika tak samo szybko, jak się pojawił, zostawiając synom na pamiątkę pokaźnych rozmiarów brulion – to w nim mają zapisywać wszystko, co będą robić do momentu ich kolejnego spotkania. Krótko potem żona oficera zabiera chłopców i wywozi ich na prowincję do swojej matki, której nie widziała przez dwadzieścia lat. Babka (znakomita Piroska Molnár) – prostacka i wulgarna chłopka, nadużywająca alkoholu i podejrzewana przed laty o otrucie swego męża – nie cieszy się z gości; wnuków nazywa „bękartami”, znęca się nad nimi i zmusza ich do pracy ponad siły, aby przynajmniej mięśniami zarobili na swoje wyżywienie. Chłopcy przechodzą przyspieszony kurs przetrwania i dojrzałości; doświadczane każdego dnia okrucieństwa wojny wywierają z kolei olbrzymi wpływ na ich psychikę. W efekcie tworzą własny kodeks moralny, w którym kierują się dość swoistym poczuciem sprawiedliwości. To, co się z nimi dzieje, przemiana, jakiej doznają, wzbudzić może w widzu jedynie przerażenie. Wojna pokazana przez Szásza nie ma w sobie bowiem nic romantycznego, w jego wizji nie ma miejsca na patriotyczne uniesienia i miłość do ojczyzny; jest za to jedna wielka orgia przemocy i nienawiści, w wyniku której jedni giną, inni zaś zostają na trwałe okaleczeni psychicznie. Podobnie jak powieść Agoty Kristof, także obraz węgierskiego reżysera nasycony jest symboliką, dlatego praktycznie każda scena nadaje się jako materiał poglądowy do wyciągania wniosków i przeróżnych interpretacji. Co jednak może zaskakiwać, pomimo ponurego nastroju i wszechobecnej beznadziei, zakończenie filmu można odebrać jako zapalenie światełka w tunelu. Ale należy pamiętać, że to tunel niezwykle długi i pogrążony w niemal namacalnie odczuwalnym mroku. „Duży zeszyt” wywalczył w ubiegłym roku Kryształowego Globusa w Karlowych Warach, pozostawiając w pokonanym polu między innymi „Papuszę”. Po seansie można stwierdzić w stu procentach, że jury dokonało właściwego wyboru.

Zeresenay Mehari
‹Difret›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDifret
Dystrybutor Bomba Film
Data premiery27 marca 2015
ReżyseriaZeresenay Mehari
ZdjęciaMonika Lenczewska
Scenariusz
ObsadaMeron Getnet, Tizita Hagere, Rahel Teshome
MuzykaDave Eggar, David Schommer
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiEtiopia, USA
Czas trwania99 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Difret (reż. Zeresenay Berhane Mehari)
Współproducentką filmu jest Angelina Jolie i to samo w sobie wiele mówi już o tym, czego można się spodziewać. Pominąwszy bowiem fakt, że akcja „Difretu” rozgrywa się w Etiopii, mamy do czynienia z klasycznym dramatem sądowym w amerykańskim wydaniu. Scenariusz, który napisał reżyser obrazu, Etiopczyk Zeresenay Berhane Mehari (to zresztą jego pełnometrażowy debiut), oparty został na autentycznych wydarzeniach i – w największym skrócie – opowiada o walce o prawa kobiet. Gdyby Jolie miała ciemny kolor skóry, zapewne nie odmówiłaby sobie przyjemności zagrania prawniczki Meazy Ashenafi, która to postać została skrojona idealnie pod jej aktorskie emploi. Obraz Mehariego jest koprodukcją etiopską-amerykańską, chociaż – co warto podkreślić – swój wkład w jego powstanie wnieśli także Polacy, a mówiąc precyzyjniej: Polki. Autorką zdjęć jest bowiem absolwentka Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i jednocześnie Wydziału Operatorskiego American Film Institute w Los Angeles Monika Lenczewska, montażystką natomiast – Agnieszka Glińska. „Difret” spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem na festiwalach Sundance i w Berlinie, w obu przypadkach zdobywając nagrody przyznawane przez publiczność.
W Addis Abebie działa pozarządowa organizacja non-profit, która zajmuje się udzielaniem pomocy prawnej kobietom; kieruje nią niezwykle ambitna i całkowicie poświęcona swemu zajęciu Meaza Ashenafi (w tej roli Meron Getnet). Wciąż jeszcze piękna, chociaż już nie najmłodsza, prawniczka ma pełną świadomość własnych atutów, wynikających z jednej strony ze znakomitego przygotowania do wykonywania zawodu, z drugiej – z poparcia, jakiego udziela jej wpływowy emerytowany sędzia, dla którego niegdyś pracowała. Gdy pewnego dnia dowiaduje się o tragicznym losie czternastoletniej dziewczynki, Hirut Assefy (gra ją młodziutka Tizita Hagere), bez wahania postanawia jej pomóc. A sprawa jest niezwykle poważna. Mieszkająca na wsi, trzy godziny drogi od stolicy, Hirut w czasie powrotu ze szkoły do domu zostaje – zgodnie z panującym tu od wieków prawem zwyczajowym – porwana przez mężczyznę, który pragnie ją poślubić. Nie zważa on na niechęć dziewczyny wobec siebie; na dodatek chcąc złamać jej opór, gwałci ją, przekonany, że to ostatecznie zmusi nastolatkę do zawarcia małżeństwa. Upokorzonej i pobitej, udaje się jednak, korzystając z chwili nieuwagi porywaczy, uciec z miejsca uwięzienia; zabiera nawet ze sobą karabin należący do swego oprawcy. Kiedy wściekli mężczyźni rzucają się w pogoń, Hirut strzela i zabija tego, który odebrał jej dziewictwo. Trafia za to natychmiast na komendę policji; rozwścieczony tłum żąda głowy dziewczynki. Przed linczem chroni ją przytomny funkcjonariusz.
Nie oznacza to jednak wcale, że Hirut nie poniesie najwyższej kary. Przed tym właśnie chce ją uchronić Meaza, która usłyszawszy o całym zdarzeniu w radiu, natychmiast jedzie na komendę, aby zaopiekować się dziewczynką. Jest to jednocześnie początek jej walki z nieludzkim, dyskryminującym kobiety prawem zwyczajowym, któremu nierzadko ulegają również przedstawiciele władzy cywilnej. Jak w typowej produkcji hollywoodzkiej, mamy tu wszystkie obowiązkowe składniki, a więc: zbrukaną niewinność i panią prawnik, która jest gotowa poświęcić karierę i poruszyć niebo i ziemię, aby ratować zbłąkane dziecko; bezdusznego prokuratora symbolizującego niesprawiedliwy system prawny i przystojnego dziennikarza, który, zauroczony urodą i determinacją Ashenafi, staje po jej stronie. Mamy też odpowiednią dozę patetyzmu i wzruszeń. I obligatoryjny happy end. Choć o to akurat należałoby mieć raczej żal nie do scenarzysty, ale do życia, które tak, a nie inaczej pokierowało wydarzeniami. Gdyby akcja „Difretu” rozgrywała się w Stanach Zjednoczonych, a nie na Czarnym Lądzie, obraz Mehariego prawdopodobnie pokazany zostałby jedynie w którejś ze stacji telewizyjnych, a potem trafił na DVD; etiopska egzotyka sprawiła jednak, że triumfalnie przemaszerował przez kina festiwalowe. I słusznie, bo w końcu takie pozytywne, dodające otuchy historie również się widzom należą.
koniec
12 sierpnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Co nam w kinie gra: Difret
— Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Duży zeszyt
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk

20. Wiosna Filmów: Relacja piąta
— Gabriel Krawczyk

Z tego cyklu

Dzień 7
— Sebastian Chosiński

Dzień 5 i 6
— Sebastian Chosiński

Dzień 3
— Sebastian Chosiński

Dzień 2
— Sebastian Chosiński

Dzień 1
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.