She-Phoenix [Christian Petzold „Feniks” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Trzeba mieć naprawdę dobry powód, aby dane dzieło literackie przenieść na ekran po raz trzeci. Trzeba mieć pewność, że opowie się tę samą historię w taki sposób, w jaki nie zrobili tego poprzednicy, i przy tym wydobędzie z niej to, czego inni nie dostrzegli. Gdy Christian Petzold postanowił sięgnąć po powieść Francuza Huberta Monteilheta „Powrót z popiołów”, odsunął na dalszy plan intrygę kryminalną, a uwypuklił wątek psychologiczny. I tak powstał „Feniks”.
She-Phoenix [Christian Petzold „Feniks” - recenzja]Trzeba mieć naprawdę dobry powód, aby dane dzieło literackie przenieść na ekran po raz trzeci. Trzeba mieć pewność, że opowie się tę samą historię w taki sposób, w jaki nie zrobili tego poprzednicy, i przy tym wydobędzie z niej to, czego inni nie dostrzegli. Gdy Christian Petzold postanowił sięgnąć po powieść Francuza Huberta Monteilheta „Powrót z popiołów”, odsunął na dalszy plan intrygę kryminalną, a uwypuklił wątek psychologiczny. I tak powstał „Feniks”.
Christian Petzold ‹Feniks›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Feniks | Tytuł oryginalny | Phoenix | Dystrybutor | Aurora Films | Data premiery | 26 czerwca 2015 | Reżyseria | Christian Petzold | Zdjęcia | Hans Fromm | Scenariusz | Christian Petzold, Harun Farocki, Hubert Monteilhet | Obsada | Nina Hoss, Ronald Zehrfeld, Nina Kunzendorf, Michael Maertens, Imogen Kogge, Kirsten Block, Uwe Preuss, Eva Bay | Muzyka | Stefan Will | Rok produkcji | 2014 | Kraj produkcji | Niemcy | Czas trwania | 98 min | WWW | Polska strona | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Tytuł najnowszego kinowego obrazu Christiana Petzolda (znanego w Polsce przede wszystkim z „ Barbary”) ma znaczenie symbolicznie. Tak oczywiste, że można się zastanawiać, czy nie byłoby lepiej, gdyby został inaczej nazwany. W dużej mierze zdradza on bowiem przesłanie dzieła, jeszcze zanim zasiądzie się przed ekranem. Ale to – na szczęście – najważniejszy (i w zasadzie jedyny) problem związany z „Feniksem”. Bo pomijając wszystko inne, spod ręki niemieckiego twórcy po raz kolejny wyszedł film bardzo niejednoznaczny, skłaniający do przemyśleń i – to także jego istotna wartość – niezwykle wzruszający. Radość jest tym większa, że do jego powstania przyczyniła się również kinematografia polska. Ulice Berlina z 1945 roku są w rzeczywistości ulicami… Legnicy, a dworzec kolejowy, na którym spotykają się w finale opowieści główni bohaterowie, znajduje się we Wrocławiu. Szukając wraz ze swoim etatowym współpracownikiem Harunem Farockim (urodzonym pod koniec drugiej wojny światowej na terenie, należącego wówczas do III Rzeszy, Kraju Sudeckiego syna Hindusa i Niemki), materiału na scenariusz kolejnego filmu, Petzold sięgnął po powieść francuskiego pisarza Huberta Monteilheta zatytułowaną „Le retour des cen dres” (czyli „Powrót z popiołów”). Jej pierwsze wydanie miało miejsce w 1961 roku w poczytnej serii „Crime-club”. I nic dziwnego, pierwowzór literacki jest bowiem przede wszystkim pisanym w formie wspomnień głównej bohaterki kryminałem. Książka spotkała się z zainteresowaniem zarówno czytelników, jak i… filmowców. Cztery lata później została po raz pierwszy zekranizowana; uczynił to – pod oryginalnym tytułem „Powrót z popiołów” – Brytyjczyk J. Lee Thompson. Z kolei w 1982 roku po powieść swego rodaka sięgnął Josée Dayan, a efektem jego pracy okazał się „Powrót Elisabeth Wolff”. Po kolejnych trzech dekadach (z okładem) powstał „Feniks”. Jest lato 1945 roku; III Rzesza dopiero co upadła, Niemcy znalazły się pod okupacją wielkich mocarstw. Do Berlina, swego rodzinnego miasta, wraca po kilkumiesięcznym pobycie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz Nelly Lenz (w tej roli znakomita Nina Moss, grająca wcześniej główne role między innymi w „Kobiecie w Berlinie” i „ Barbarze”). Przed wojną była piękną kobietą, występowała na scenie, a akompaniował jej – jako pianista – przystojny mąż, Johannes (gra go Ronald Zehrfeld, oprócz „Barbary” pojawiający się także w „ Siostrach i Schillerze”). Jej kariera załamała się, gdy została uznana za Żydówkę. Najpierw zakazano jej publicznych występów, potem musiała się ukrywać, w końcu została aresztowana. Cudem przeżyła obóz. Możemy się tylko domyślać, bo nie jest to powiedziane wprost, że w ostatnich dniach przed wyzwoleniem chciano ją zabić. Strzał w głowę pogruchotał kości czaszki Nelly, ale nie wyzionęła ducha. Po krótkim pobycie w Szwajcarii, odnaleziona przez swoją dawną przyjaciółkę Lene Winter (Nina Kunzendorf, czyli pani von Stauffenberg z „Zamachu w Wilczym Szańcu”), otrzymała szansę na nowe życie. I to „nowe” dosłownie. Z powodu śmierci w czasie wojny wszystkich członków rodziny Nelly stała się bowiem jedyną dziedziczką wielkiej fortuny. By jednak ją przejąć, musi tylko udowodnić przed sądem swoje prawa. A potem? Lene namawia ją na wyjazd do Palestyny, gdzie – z dala od miejsc kojarzących się jej z przeżytym dramatem – pani Lenz będzie mogła dojść do równowagi psychicznej. Tyle że Nelly nie chce nigdzie wyjeżdżać; chce odnaleźć Joahannesa, o którym – dzięki przyjaciółce – wie, że przeżył wojnę. Jak się okazuje, Johnny (ta angielska wersja imienia wcale nie jest przypadkowa) pracuje w znajdującym się w amerykańskiej strefie okupacyjnej klubie nocnym „Phoenix”. Gdy w końcu dawni małżonkowie stają twarzą w twarz, mężczyzna nie rozpoznaje jej. Co dziwić nie powinno, ponieważ po powrocie do Niemiec pani Lenz przeszła operację rekonstrukcji twarzy i teraz wygląda trochę inaczej. Ale cień dawnego podobieństwa pozostał. I to z jego powodu Johnny proponuje kobiecie niezwykły układ, choć pewnie trafniejsze byłoby określenie „interes”. Co pozostało w filmie Petzolda z sensacyjnego wątku powieści Monteilheta? Głównie wspomniane na marginesie ciemne interesy robione przez Johannesa w klubie „Phoenix” oraz – nade wszystko – klimat czarnego kryminału z lat 40. ubiegłego wieku. Jest w „Feniksie” coś z „Key Largo” (1948) Johna Hustona czy „Trzeciego człowieka” (1949) Carola Reeda, by wspomnieć tylko o tych klasycznych obrazach, które nawiązują do tematyki (drugo)wojennej bądź ich akcja – jak ma to miejsce w przypadku ekranizacji powieści Grahama Greene’a – rozgrywa się tuż po zakończeniu wojny. Leżący w gruzach Wiedeń z „Trzeciego człowieka”, podzielony na strefy okupacyjne, będący areną działań drobnych cwaniaczków i potężnych bandytów, pod wieloma względami przypomina Berlin Petzolda. Oba miasta są tak samo nieprzyjazne, w sferze symbolicznej – brudne i cyniczne, wyciągające z człowieka na wierzch to, co najpodlejsze. W takim świecie Nelly Lenz chce odbudować swoje życie, marzy o szczęściu w ramionach Johannesa, jakby nie dostrzegała tego, że w ciągu ostatnich miesięcy, które spędziła w obozie, wszystko dokoła zamieniło się w zgliszcza. Christian Petzold główny nacisk kładzie na relacje pomiędzy bohaterami. Bardzo umiejętnie przy tym buduje napięcie. Do tego stopnia, że mimo powolnej, dalekiej od fajerwerków narracji widz przez cały czas siedzi przykuty do fotela i głowi się, jaki będzie koniec tej historii. Przy okazji zadaje sobie też, wraz z Nelly, kilka innych, niezwykle istotnych pytań; nie znając odpowiedzi na nie, kobieta nie będzie w stanie zbudować swej nowej egzystencji – wbrew tytułowi, nie odrodzi się jak mityczny ptak. Niemiecki reżyser chętnie korzysta z nagłych cięć i niedopowiedzeń; zamiast wykładać kawę na ławę, woli zmusić do myślenia odbiorcę. Drobnymi kroczkami przesuwa granicę naszej wiedzy, by w pełnym aluzji, subtelnym finale – rozegranym w takt pięknej ballady Kurta Weilla i Ogdena Nasha „Speak Low” (z powstałego w czasie wojny musicalu „One Touch of Venus”) – doprowadzić do prawdziwego trzęsienia ziemi. I niemal natychmiast spuścić kurtynę! Dzieło Petzolda pokazywane było podczas kilkudziesięciu festiwali filmowych, zgarnęło też kilka nagród. Żałować tylko należy, że tego momentu chwały nie dożył Harun Farocki. Scenarzysta zmarł 30 lipca ubiegłego roku, na nieco ponad miesiąc przed oficjalną premierą „Feniksa”. Choć można też spojrzeć na to tragiczne wydarzenie z innej, metafizycznej strony – odszedł, by chwilę później odrodzić się w filmie swego przyjaciela.
|