Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Courtney Solomon
‹Demon: Historia prawdziwa›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDemon: Historia prawdziwa
Tytuł oryginalnyAn American Haunting
Dystrybutor Vision
Data premiery28 lipca 2006
ReżyseriaCourtney Solomon
ZdjęciaAdrian Biddle
Scenariusz
ObsadaDonald Sutherland, Sissy Spacek, Rachel Hurd-Wood, James D'Arcy
MuzykaCaine Davidson
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania91 min
WWW
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dzwonek jak u zająca w...
[Courtney Solomon „Demon: Historia prawdziwa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W opisie zaserwowanym przez dystrybutora „Demon: Historia prawdziwa” wyglądał bardzo smakowicie – w domu rodziny Bellów (dzwonków) grasuje duch zwiastujący swe przybycie narastającym dźwiękiem dzwonka. Sęk w tym, że w filmie żadnego dźwięku dzwonka nie ma. Jest tylko warczenie wilka i jakieś tupanie po podłodze. Nie ma też tytułowego demona. A to nie koniec rozczarowań...

Jarosław Loretz

Dzwonek jak u zająca w...
[Courtney Solomon „Demon: Historia prawdziwa” - recenzja]

W opisie zaserwowanym przez dystrybutora „Demon: Historia prawdziwa” wyglądał bardzo smakowicie – w domu rodziny Bellów (dzwonków) grasuje duch zwiastujący swe przybycie narastającym dźwiękiem dzwonka. Sęk w tym, że w filmie żadnego dźwięku dzwonka nie ma. Jest tylko warczenie wilka i jakieś tupanie po podłodze. Nie ma też tytułowego demona. A to nie koniec rozczarowań...

Courtney Solomon
‹Demon: Historia prawdziwa›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDemon: Historia prawdziwa
Tytuł oryginalnyAn American Haunting
Dystrybutor Vision
Data premiery28 lipca 2006
ReżyseriaCourtney Solomon
ZdjęciaAdrian Biddle
Scenariusz
ObsadaDonald Sutherland, Sissy Spacek, Rachel Hurd-Wood, James D'Arcy
MuzykaCaine Davidson
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania91 min
WWW
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zasadniczo smutek ogarnia na myśl, że taki potencjał fabularny, aktorski i klimatyczny grupa zręcznych realizatorów potrafiła rozwalić w półtorej godziny. To wielka sztuka. Nie każdy potrafi stworzyć mieszankę horroru z dramatem społecznym, w której praktycznie nie ma grozy, dramatu – ze względu na absurdalną miejscami fabułę i niezbyt zaangażowaną grę aktorską – też nie da się uświadczyć, a pozbawiona wigoru fabuła rozłazi się w szwach na każdym kroku, umierając w konwulsjach już nawet nie w połowie filmu. Zaś pod koniec „Demona...”, kiedy widz zostaje postawiony wobec rozwiązania „intrygi” (przez litość nie napiszę o co chodzi – napomknę tylko, że w grę wchodzi polityczna poprawność i Przesłanie Moralne, oparte na „nowatorskim” tłumaczeniu przyczyn zjawiska poltergeista), rodzi się natrętne pytanie o zasadność kręcenia takiego obrazu. Bo ani on nie ma wiele wspólnego z prawdą (choć jego podtytuł brzmi: „Historia prawdziwa”), ani nie oferuje dobrej rozrywki, ani nie potrafi zainteresować fabułą. To jeden z filmów, które – mimo bardzo poprawnej realizacji od strony technicznej – jest kompletnie pusty, zbrodniczo nudny i szybko odchodzi w niebyt.
A przecież historia, na której bazuje „Demon...”, sama w sobie budzi dreszcze i do dziś jest żywo wspominana w Ameryce (bo reszta świata ma własne duchy, znacznie starsze i wielekroć groźniejsze). A żywa jest dlatego, że poltergeist, który pojawiał się w domu rodziny Bellów, gdzieś w Tennessee, w latach 1817-20, był bardzo nietypowym duchem. Normalnie bowiem poltergeisty są w stanie jedynie hałaśliwie demonstrować swoją obecność, bez opamiętania stukając, skrzypiąc i szurając. Ten zaś, który nawiedził rodzinę Bellów, nie dość, że maltretował psychicznie i fizycznie córkę Bellów, to w finale doprowadził do śmierci głowy rodziny, Johna Bella. To jedyny znany w Ameryce (a może i na świecie) przypadek, że poltergeist kogoś zabił. Powstało wiele książek na temat tego nawiedzenia, i żadna z nich w sposób jednoznaczny i nie budzący wątpliwości nie potrafiła wyjaśnić przyczyn zaistniałego zjawiska (jak również zaprzestania działalności poltergeista po śmierci Bella). Napisano również kilka powieści osnutych na wydarzeniach tamtych lat. Jedną z nich jest „The Bell Witch – An American Haunting” Brenta Monahana, na której oparto scenariusz filmu. To, czego Monahan nie przerobił dla uatrakcyjnienia powieści, uległo modyfikacji w scenariuszu, dzięki czemu z pierwotnej historii pozostało bodaj ledwie miejsce zdarzenia, nazwiska dramatis personae i fakt objawienia się poltergeista.
W przerwach między tropieniem demonów, bohaterowie zabawiali się strzelaniem do kaczek. Nieładnie.
W przerwach między tropieniem demonów, bohaterowie zabawiali się strzelaniem do kaczek. Nieładnie.
Dzięki temu miast prostego poltergeist, którego wyjątkowość zasadzała się tym, że był w stanie kogoś zabić (która to wyjątkowość kompletnie została zbagatelizowana w filmie), w filmie znalazł się duch objawiający się w dość absurdalnej trójpostaci. Raz jest sobą (aczkolwiek okresowo wygląda jak ubrany w czarny płaszcz mężczyzna), raz czarnym wilkiem, którego nie tylko domownicy doświadczają (a którego obecność w fabule jest w ogóle absurdem), a raz małą dziewczynką z okresowo szponiastymi rękami, objawiającą się wyłącznie Betsy. I tutaj pojawia się zasadnicze pytanie – co chciano osiągnąć przez takie namnożenie manifestacji? Bo ani one nie rozjaśniają sytuacji (a wręcz przeciwnie), ani nie służą wytworzeniu atmosfery grozy (bo to jak dorzucenie do filmu o zombie dodatkowo wampirów i zabójczych kajmanów), ani nie uwiarygodniają historii, która znacznie lepiej by się broniła w pierwotnej, prostej formie (ot, hałasy, a potem napastowanie dziewczyny). Podobnie jest z wątkiem miłosnym (szkolny romans Betsy), dość istotnym w rzeczywistych zdarzeniach jak i w powieści, w filmie jednak spłyconym, wykoślawionym i zepchniętym zupełnie na margines, oraz wątkiem nauczyciela-sceptyka (u nas, w sieci, niekiedy określanego „nauczycielką”).
Nie lepiej jest z odgrywaniem ról przez aktorów, z których część nowicjuszami już przecież nie jest (prócz Sutherlanda w „Demonie...” gra przecież Sissy Spacek). Jedyne, co można na ten temat powiedzieć, to to, że kreowane postaci „są”. I tyle. A przecież z założenia (reżyserskiego głównie) miały to być osoby nękane wyrzutami sumienia, szarpane lękiem i frustracją, zagubione wobec nie dających się zrozumieć zjawisk. Wyszło natomiast jak w polskim kinie – wszyscy (nawet zmęczony Sutherland) pętają się po planie robiąc groźne, czy zatroskane miny, popadają w zadumę, odpowiednio do kwestii modulują głos, ale nie potrafią wykrzesać z siebie iskry. Tej iskry, która powoduje, że widz przeżywa perypetie celuloidowych bohaterów jak swoje własne. Ten film jest po prostu martwy emocjonalnie, pusty (o nudzie już wspominałem, prawda?), a na koniec dodatkowo irytuje infantylizmem. Nie bez znaczenia jest też skleroza twórców, którym z głowy wyleciał taki drobiazg, jak zamknięcie paru rozbabranych wątków (jak choćby ten nieszczęsny wilk, rola lokalnej wiedźmy, czy działalność starszyzny kierującej lokalną społecznością).
Krótko mówiąc – fabuła skacze z kwiatka na kwiatek, bawiąc się płatkami jednego, drugi depcząc, a trzeci, jaskrawy, zagadkowo omijając chwiejnym łukiem. I nigdy nie wiadomo, czemu akurat jest tak, a nie inaczej. Widz ciągle jest trzymany w niepewności – będą dzwonki, czy nie? Widmowy wilk rzuci się na kogoś, czy nie? Duch nękający Betsy posunie się dalej, czy nie? Wiedźma pokaże wreszcie, że jest prawdziwą wiedźmą, czy nie? I tak bez końca – twórcy podrzucają jakiś trop, sugestię, po czym porzucają pomysł i pędzą do następnej sceny, która dorzucona do poprzednich powiększa chaos i zamydla sens fabuły. W sumie do końca filmu nie wiadomo, co tak naprawdę ma być osią „Demona...”. Opętanie? Tragedia Bellów (córki lub ojca)? Fakt historyczny? Ówczesne podejście do duchów? Sam duch? Wszystkie opcje teoretycznie są możliwe i wymagają uważnej obserwacji, żeby broń Boże nie przegapić jakiegoś istotnego dla fabuły szczegółu. A owocuje to tylko zmęczeniem i zniechęceniem, tym bardziej, że film jest nudny, a jego twórcy do końca nie mogli się zdecydować, o czym konkretnie opowiadają...
Jak się komuś nudzi i lubi słabe (jak na taki film) efekty specjalne, darzy estymą klimat XIX-wiecznej amerykańskiej prowincji, czy uwielbia klasyczne najazdy na stojące na odludziu domy – to zapraszam. Całej reszcie proponuję, żeby poszła na coś innego. Choćby i na pizzę.
koniec
10 sierpnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 6. Krypta krypcie nierówna
Marcin Mroziuk

6 V 2024

Chociaż Lucy i Maximus spotykają się z przyjaznym przyjęciem w Krypcie 4, to panujące tam zwyczaje mogą napawać niepokojem zarówno parę przybyszów, jak i widzów. Obawy te są jeszcze wzmacniane przez retrospekcje ukazujące działania podejmowane przez Vault-Tec przed wybuchem wojny i rodzące się w tym okresie wątpliwości Coopera Howarda.

więcej »

East Side Story: Ciemne chmury nad Anatewką
Sebastian Chosiński

5 V 2024

Łotewski reżyser, wykształcony w Stanach Zjednoczonych, w poprzedniej dekadzie nakręcił w Ukrainie film na podstawie powieści żydowskiego prozaika z początku XX wieku, przerobionej następnie w latach 90. na sztukę teatralną przez rosyjskiego Żyda. Tak w skrócie można opisać historię powstania historycznego komediodramatu Vladimira Lerta „Pokój wam!”, który nawiązuje do legendarnych „Dziejów Tewjego Mleczarza” Szolema Alejchema.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.