Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gustav Ucicky
‹Powrót do ojczyzny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowrót do ojczyzny
Tytuł oryginalnyHeimkehr
ReżyseriaGustav Ucicky
ZdjęciaGünther Anders
Scenariusz
ObsadaPaula Wessely, Peter Petersen, Attila Hörbiger, Ruth Hellberg, Carl Raddatz, Otto Wernicke, Elsa Wagner, Eduard Köck, Bogusław Samborski, Tadeusz Zelski, Anna Chodakowska, Józef Kondrat, Juliusz Luszczewski, Wanda Szczepańska
MuzykaWilly Schmidt-Gentner
Rok produkcji1941
Kraj produkcjiAustria, Niemcy
Czas trwania94 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Kino totalitarne: Polakożercze dzieło nazistowskiej propagandy
[Gustav Ucicky „Powrót do ojczyzny” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Kino totalitarne: Polakożercze dzieło nazistowskiej propagandy
[Gustav Ucicky „Powrót do ojczyzny” - recenzja]

Od strony merytorycznej dzieło Ucicky’ego jest wyjątkowo zakłamaną i odrażającą hitlerowską propagandą; od strony technicznej to jednak kawałek całkiem przyzwoitego i nowoczesnego, jak na początek lat 40. XX wieku, kina. O ile kiepsko wypadają niemieccy aktorzy – Paula Wessely w roli Marii Thomas, Peter Petersen jako jej ojciec czy Carl Radatz, filmowy doktor Mutius – o tyle, niestety, pozostają w pamięci kreacje Polaków. Nieźle wypada zwłaszcza Samborski, grający demonicznego i okrutnego burmistrza; nawet pojawiający się na ekranie zaledwie na kilkadziesiąt sekund Żelski nie miałby się czego wstydzić, gdyby inne były okoliczności powstania tego filmu. Austriacka ekipa dołożyła wszelkich starań, aby w miarę wiernie odtworzyć przedwojenne realia: Polacy mówią w ojczystym języku, na ścianie gabinetu burmistrza wisi portret prezydenta Ignacego Mościckiego, po ulicach Łucka paradują oficerowie w polskich mundurach, uliczne szyldy i reklamy również są w języku polskim. Świetnie swoją pracę wykonał operator Günther Anders. Dynamiczne przejścia kamery z postaci na postać i z planu na plan, gra światłocieniem, zbliżenia twarzy bohaterów w najbardziej dramatycznych momentach – to wszystko odpowiednio podgrzewa atmosferę i buduje nastrój grozy. Nie sposób nie wspomnieć też o patetycznej muzyce skomponowanej przez Willy’ego Schmidta-Gentnera, a nagranej przez samych Filharmoników Wiedeńskich.
W ostatecznym kształcie filmu znać też rękę samego reżysera, który znakomicie radził sobie w dziełach zahaczających o kino akcji. W przypadku „Powrotu…” wątki sensacyjne Ucicky dodatkowo nasycił jeszcze typowo niemiecką, nacjonalistyczną symboliką – vide Niemiec ratujący przed spaleniem klatkę z kanarkiem, pełna płomiennej wiary twarz Marii Thomas wypowiadającej za więziennymi kratami długi pochwalny monolog na temat Rzeszy, wreszcie serwowany na pożegnanie portret uradowanego Hitlera. Zupełnie inaczej zaprezentowani są Polacy i nieliczni, ale jednak pojawiający się na ekranie, Żydzi. Mają zacięte twarze zakapiorów, najczęściej wykrzywione w grymasie nienawiści (jak Samborski); uśmiechają się zaś tylko wtedy, gdy mogą dokuczyć bezbronnym Niemcom (jak Józef Kondrat). Co ciekawe, w filmie w ogóle nie pojawiają się Rosjanie. Jest to o tyle intrygujące, że przecież tereny, na których rozgrywa się akcja „Powrotu…”, zostały we wrześniu 1939 roku zajęte przez Armię Czerwoną, a następnie wcielone do tak zwanej Zachodniej Ukrainy, która później stała się częścią Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Jeśli więc Niemcy z Wołynia mogli po zakończeniu kampanii wrześniowej wrócić do III Rzeszy, jak pokazał to w swoim filmie austriacki reżyser, musiało się to odbyć na podstawie porozumienia między Berlinem a Moskwą. Z powodu takiego właśnie podziału terytorialnego dawnych ziem II Rzeczypospolitej, zadekretowanego zresztą wstępnie już w sierpniu 1939 w tajnym protokole dodanym do paktu Ribbentrop-Mołotow, Ucicky nie mógł kręcić filmu w okolicach Łucka. Co stałoby się natomiast możliwe, gdyby z rozpoczęciem zdjęć poczekał choćby kilka miesięcy. Latem 1941 roku bowiem cały ten region znalazł się w rękach niemieckich, stając się – jako Okręg Generalny Wołyń-Podole – częścią Komisariatu Rzeszy Ukraina (Reichskommissariat Ukraine).
Film został w 1942 roku skierowany również do dystrybucji na terenie Generalnego Gubernatorstwa, ale pokazywany był przede wszystkim w kinach „nur für Deutsche”. Niewielu Polaków miało więc wówczas okazję go obejrzeć (zapewne dlatego, by scena w kinie, podczas której gremialnie zostaje odśpiewany przez zgromadzonych w nim Polaków „Mazurek Dąbrowskiego”, nie stała się pretekstem do patriotycznych antyniemieckich wystąpień). Mimo to wieści o udziale w nim polskich aktorów szybko się rozchodziły. Zareagowały na to także władze Polski Podziemnej, skazując czterech artystów pojawiających się w „Powrocie…” – Samborskiego, Kondrata, Plucińskiego i Chodakowską – na infamię za pomoc hitlerowcom w szerzeniu „propagandy antypolskiej, połączonej z lżeniem narodu i Państwa Polskiego”, co konspiracyjne Kierownictwo Walki Cywilnej oficjalnie obwieściło w lutym 1943 roku. Bogusława Samborskiego – który ponoć wyraził zgodę na udział w filmie Ucicky’ego po to, aby chronić swoją żonę Żydówkę – nie było już wówczas w kraju. Wyjechał do Austrii, gdzie pod pseudonimem Gottlieb Sambor wystąpił jeszcze w dwóch nazistowskich obrazach. „Am Ende der Welt” wyreżyserował ponownie Gustaw Ucicky. Mimo że film powstał w 1943 roku, na ekrany trafił dopiero dwa lata po wojnie. Dlaczego? Ponieważ na jego rozpowszechnianie nie wyraziła zgody hitlerowska cenzura. Drugim filmem był thriller Hansa Georga Andresa i Hansa Steinhoffa „Shiva und die Galgenblume” z Hansem Albersem – czyli słynnym baronem Münchhausenem z filmu Josefa von Baky’ego (1943) – w roli głównej. Miał to być zarazem ostatni film wyprodukowany przez kinematografię III Rzeszy. Zdjęcia w studiu Barandov w Pradze trwały aż do kwietnia 1945 roku; przerwano je dopiero, gdy pod miasto podeszła Armia Czerwona. Po klęsce hitlerowskich Niemiec Samborskiemu udało się uciec – według powszechnej opinii znalazł schronienie w Argentynie, gdzie zmarł w 1971 roku.
W listopadzie 1948 roku odbył się w Warszawie proces kilku polskich aktorów, którzy zagrali w „Powrocie do ojczyzny”. Bogusława Samborskiego sądzono zaocznie, wydając wyrok dożywocia. Pozostali – w tym Wanda Szczepańska, Stefan Golczewski, Juliusz Łuszczewski i Michał Pluciński – skazani zostali na kary od trzech do pięciu (a według niektórych źródeł nawet dwunastu) lat więzienia. Nie pomogło im przekonywanie sądu, że ratowali w ten sposób swoje życie, będąc jedynie ofiarami niemieckiego terroru, ani to, że „nie orientowali się w treści filmu”. Przebaczono jedynie Józefowi Kondratowi (prywatnie bratu Tadeusza i stryjowi Marka Kondrata), na korzyść którego przemówił fakt, że już po udziale w filmie Ucicky’ego zaangażował się on w działalność podziemia i walczył w partyzantce. Niektórzy z oskarżonych po odsiedzeniu wyroków wrócili do zawodu, nie zrobili jednak wielkiej kariery. Bardzo rzadko, poza Kondratem, pojawiali się w filmach telewizyjnych bądź kinowych, można ich było za to oglądać na deskach – najczęściej prowincjonalnych – teatrów. W kontekście ich losów gorzko-ironicznie zabrzmi konstatacja, że żadnej kary nie ponieśli główni twórcy „Powrotu…”. Ucicky mógł powrócić do zawodu już w 1947 roku, realizując w Austrii musical „Singende Engel”. Pięć lat później przeniósł się na stałe do Republiki Federalnej Niemiec, gdzie zmarł (w Hamburgu) na zawał serca w 1961 roku. Nagła śmierć przerwała mu pracę nad kolejnym filmem – „Der Letzte Kapitel” – który dokończył za niego Wolfgang Liebeneier, autor innego ponurego dzieła z czasów III Rzeszy, dramatu „Ich klage an” (1941), który powstał po to, aby usprawiedliwić nazistowską akcję eutanazji osób chorych psychicznie.
Trochę mniej szczęścia miał scenarzysta „Powrotu do ojczyzny”, urodzony w Wałbrzychu, w czasach gdy nosił on nazwę Waldenburg, Gerhard Menzel. Dopiero w 1949 roku przeniesiono na ekran kolejny jego tekst – „Verspieltes Leben”. Kilka lat później napisał on scenariusz, na podstawie którego O. W. Fischer i Georg Marischka zrealizowali „Hanussena” (1955) – opowieść o słynnym jasnowidzu, astrologu i okultyście Eriku Janie Hanussenie, który, mimo swego żydowsko-czeskiego pochodzenia, sympatyzował z nazistami. W 1957 roku los ponownie – i, jak się okaże, po raz ostatni – zetknął Menzla i Gustawa Ucicky’ego. Austriacki reżyser na podstawie tekstu swego dawnego przyjaciela nakręcił wówczas dramat „Der Edelweißkönig”, w którym jedną z głównych ról zagrał, znany z „Powrotu…”, Attila Hörbiger. Scenarzysta zmarł w Szwajcarii w 1966 roku. Spośród wszystkich osób zaangażowanych w pracę nad tym najbardziej znanym antypolskim filmem nazistowskim najdłużej żyła Paula Wessely (prywatnie od 1935 roku żona Hörbigera). Austriaczka, którą Laurence Olivier uznał za jedną z najwybitniejszych aktorek XX wieku, zmarła w Wiedniu w maju 2000 roku, mając 93 lata. Swoją drogą ciekawe, czy Brytyjczyk miał okazję „podziwiać” jej kreację w „Powrocie do ojczyzny”?
koniec
« 1 2
21 stycznia 2009

Komentarze

01 III 2013   02:00:04

Szkoda że Polacy mają problem z dostępem do takich filmów propagandowych, zarówno rosyjskich jak i niemieckich. Ich oddziaływanie jest praktycznie zerowe, a ukazują co potrafia zrobić spece od propagandy.

01 III 2013   13:03:34

"Polacy nie znają litości, są żądni krwi i nie cofają się przed niczym"
- znaczy coś jak w Pokłosiu?

01 III 2013   20:26:23

Tym bardziej że te filmy są dostępne w Filmotece Narodowej. Można je też prezentować publicznie, ale jest to obwarowane pewnymi procedurami (np. muszą być poprzedzone prelekcją historyka). A prawda jest taka, że powinny być pokazywane w TV publicznej, w wokół nich powinna odbywać się poważna dyskusja w studio.

12 III 2015   19:36:34

Amarok- Nie, nie jak w Pokłosiu. Heimkehr to przerażające kino propagandowe i chociażby ten artykuł powinien Ci choć trochę naświetlić jego moc. Taka wypowiedź świadczy o kompletnej głupocie i niezrozumieniu ani Pokłosia, ani Heimkehr, ani, tego skądinąd, świetnego artykułu.
pozdrawiam

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ciemne chmury nad Anatewką
Sebastian Chosiński

5 V 2024

Łotewski reżyser, wykształcony w Stanach Zjednoczonych, w poprzedniej dekadzie nakręcił w Ukrainie film na podstawie powieści żydowskiego prozaika z początku XX wieku, przerobionej następnie w latach 90. na sztukę teatralną przez rosyjskiego Żyda. Tak w skrócie można opisać historię powstania historycznego komediodramatu Vladimira Lerta „Pokój wam!”, który nawiązuje do legendarnych „Dziejów Tewjego Mleczarza” Szolema Alejchema.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.