Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Dowżenko
‹Szczors›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzczors
Tytuł oryginalnyЩорс
ReżyseriaAleksander Dowżenko
ZdjęciaJurij Jekielczik
Scenariusz
ObsadaJewgienij Samojłow, Iwan Skuratow, Fiodor Iszczenko, Nina Nikitina
MuzykaDmitrij Kabaliewski
Rok produkcji1939
Kraj produkcjiZSRR
CyklKino totalitarne
Czas trwania92 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Kino totalitarne: Na czerwoną Ukrainę – prowadź, towarzyszu Szczors!
[Aleksander Dowżenko „Szczors” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Sebastian Chosiński

Kino totalitarne: Na czerwoną Ukrainę – prowadź, towarzyszu Szczors!
[Aleksander Dowżenko „Szczors” - recenzja]

Nowy radziecki święty – rocznik 1895 – był niemal rówieśnikiem Dowżenki. Urodził się, podobnie jak reżyser, w rodzinie chłopskiej, chociaż bolszewicka propaganda przerobiła go na syna maszynisty kolejowego. W 1914 roku został wzięty do armii carskiej i wysłany do szkoły felczerskiej w Kijowie, później oddelegowano go natomiast na przyspieszone kursy w Wileńskiej Szkole Wojskowej. Po ich ukończeniu walczył na froncie południowo-zachodnim. Po wybuchu rewolucji październikowej wrócił na Ukrainę i stworzył oddział partyzancki, który walczył z wciąż silną na tych obszarach armią niemiecką. Po przekształceniu go we wrześniu 1918 roku w 1. Radziecki Pułk Ukraiński imienia Bohuna podjął również walkę z wojskami Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej, na czele którego stał między innymi Semen Petlura. Szczorsowcom – bo tak ich potocznie nazywano – udało się wyzwolić Czernihów i Kijów, walczyli także o Żytomierz i Winnicę, skąd ostatecznie przegnali ich Polacy i petlurowcy. Zginął, jak podaje oficjalnie rozpowszechniana w Kraju Rad wersja, 30 sierpnia 1919 roku w trakcie walk z Ukraińską Halicką Armią, pochowany zaś został ponad sto kilometrów od miejsca śmierci – w Samarze (późniejszym Kujbyszewie). Tyle mówiła o Szczorsie sowiecka propaganda. Ile było w tym prawdy? Tradycyjnie – niewiele. Jednostka, którą dowodził, była typowym oddziałem na poły partyzanckim, na poły bandyckim. Jej dowódcę podejrzewano nawet o to, że przywłaszczył sobie wagon chleba wysłany do głodującego Piotrogrodu, by sprzedać go „na lewo” ze znacznym zyskiem. Bardzo niejasne są też okoliczności jego śmierci. Nawet bezpośredni świadkowie tego wydarzenia kolportowali różne wersje. Według tej wybranej przez Stalina Szczors miał zginąć od wrogiej kuli, która trafiła go w głowę. Ale już w latach 30. XX wieku mówiono pokątnie, że przyczyny były zupełnie inne. Jedna z hipotez wskazuje na zemstę zdradzonego męża, któremu partyzancki watażka miał uwieść żonę. Jeszcze inna dowodzi, że za zabójstwem stali jego przełożeni, członkowie rady wojennej 12. Armii, a konkretnie – przysłany z Moskwy przez Lwa Trockiego Siemion Iwanowicz Arałow. Czemu jednak mieliby pozbywać się bohatera i na dodatek czynić to w taki sposób? Odpowiedź jest prosta: Szczors był wyjątkowo niesubordynowanym dowódcą, często odmawiającym wykonania rozkazów, tym samym kompletnie nieprzewidywalnym.
Bożenko żegna się z Ukrainką, Puszkinem i Szewczenką
Bożenko żegna się z Ukrainką, Puszkinem i Szewczenką
Kiedy rozpoczęto w Związku Radzieckim proces „kanonizacyjny” Szczorsa, postanowiono odnaleźć w Kujbyszewie (taką nazwę miasto nosiło od 1935 roku) jego grób. Okazało się to jednak wówczas niemożliwe, bowiem – nie wiedzieć dlaczego – pogrzebano go w bezimiennej mogile. Ponownie zabrano się za poszukiwania cztery lata po zakończeniu wojny. Przejrzano wszystkie miejskie cmentarze – bez skutku. Dopiero niejaki Fierapontow poinformował delegatów z Moskwy, że w 1919 roku, będąc jeszcze dzieckiem, brał udział w tajnym pogrzebie, który odbył się na cmentarzu prawosławnym. W latach 30. nekropolię tę zlikwidowano, a na jej terenie wybudowano fabrykę. Mieszkaniec Kujbyszewa wskazał jednak dokładne miejsce tamtego pochówku, niedaleko obecnej fabrycznej hali, i – jak się okazało – trafił w dziesiątkę. Ciało ekshumowano i poddano badaniom. Następnie sporządzono ekspertyzę, którą natychmiast utajniono, po czym szczątki Szczorsa z powrotem zakopano w ziemi. Co takiego znalazło się w dokumencie, że nie podano go do publicznej wiadomości? Przede wszystkim informacja o okolicznościach śmierci bohatera, która jednoznacznie obalała wersję heroiczną. Nie zastrzelił go wróg, rozłupując głowę pociskiem. Zginął trafiony kulą w brzuch, którą wystrzelono z odległości mniej więcej pięciu, może dziesięciu kroków. O tym się jednak obywatele Kraju Rad nie dowiedzieli. Znamienne było również późniejsze zachowanie sowieckich władz, które jeszcze dwukrotnie – w pięćdziesiątą i sześćdziesiątą rocznicę zabójstwa dowódcy Pułku Bohuńskiego (czyli w 1969 i 1979 roku) – odmawiały zgody na przeniesienie jego zwłok do Kijowa. Tym samym niejako potwierdzając hipotezy o jego wcale nie bohaterskiej śmierci. Kręcąc swój film w 1939 roku, Dowżenko nie mógł tego wiedzieć. A pewnie nawet gdyby wiedział, w żaden sposób nie wpłynęłoby to na kształt dzieła. Zamówiony przez Stalina „Szczors” miał być dramatem rewolucyjnym służącym wyłącznie propagandzie i indoktrynacji społeczeństwa. Obiektywna prawda była w nim najmniej ważna.
Film Dowżenki rozpoczyna się od potężnego ciosu – i to dosłownie – między oczy. Otwierająca go scena ataku wojsk niemieckich na bezbronną ukraińską wieś robi po dziś dzień ogromne wrażenie. W pewnym sensie wyprzedza nawet swoją epokę. Pod względem dynamiki i nasycenia emocjami przypomina bowiem to wszystko, co pojawi się w kinie wojennym i batalistycznym dopiero po drugiej wojnie światowej. Gdyby nie świadomość, że akcja „Szczorsa” rozgrywa się w latach 1918-1919, można by pomyśleć, że na ekranie przedstawiono wydarzenia z okresu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Płonąca wieś, trupy na drodze, rozpaczające kobiety, piechota tyralierą przeczesująca pole pszenicy, wreszcie uciekający w panice mieszkańcy – to obrazy, które doskonale znamy z kronik wojennych. Ale z wojny, która miała się rozpocząć dopiero kilka miesięcy po premierze dzieła ukraińskiego reżysera! To niepokojące wrażenie potęguje jeszcze fakt, że żołnierze niemieccy wyposażeni zostali na planie filmowym w hełmy, które Wehrmacht posiadał w latach 30. i 40. XX wieku. Fałszerstwo? Raczej kolejny chwyt propagandowy. Gdy Aleksandr Pietrowicz rozpoczynał pracę nad obrazem o Szczorsie, stosunki obu dyktatorów, Stalina i Hitlera, były jeszcze – delikatnie mówiąc – chłodne. Sojusznikami zostaną dopiero pod koniec sierpnia 1939 roku. Sekwencji rozpoczynającej film towarzyszy także niezwykle sugestywna muzyka – dynamiczna i agresywna, idealnie wręcz dopełniająca to, co widać na ekranie. Efekt zespolenia obrazu z dźwiękiem udało się osiągnąć Dowżence również dzięki znakomitemu montażowi. Pierwszych kilka minut to bowiem w zasadzie feeria szybko zmieniających się scen, których głównym zadaniem było pokazanie okrucieństwa i bestialstwa niemieckiego najeźdźcy. Udało mu się to znakomicie. Kiedy następuje wyciszenie, poznajemy wreszcie tytułowego bohatera, choć nie od razu osobiście. Uciekinierzy z obszarów opanowanych przez Niemców przedostają się na drugą stronę rzeki – zakładamy, że Dniepru – by wstąpić do oddziałów bolszewickich. Zapytani przez pilnującego brzegu „czerwonego” strażnika, kim są, odpowiadają chórem i z dumą: „Partyzanci z Ukrainy. Do Szczorsa!”. W następnej scenie objawia się już sam Szczors, przemawiający do zebranych towarzyszy i zapewniający ich z przejęciem, że „na biały terror odpowiemy czerwonym terrorem”. Przynajmniej w tej jednej kwestii Dowżenko w swym dziele nie musiał kłamać.
Nie ze Szczorsem te numery!
Nie ze Szczorsem te numery!
Kolejnym urywkiem filmu pozostawiającym po sobie spore wrażenie jest sekwencja zdobywania przez Pułk Bohuński Czernihowa. Walki na ulicach miasta, szturmowanie więzienia, konni wjeżdżający na most, nakręcone z powietrza sceny pościgu za wrogiem na rozległej, zaśnieżonej równinie – wszystko to ponownie rozegrane zostało w takt niezwykle ekspresyjnej muzyki symfonicznej i równie atrakcyjnie zmontowane. Niestety, fragmenty dynamiczne przeplatane są w dziele Dowżenki długimi i nudnymi, ale za to typowymi dla każdego filmu propagandowego z czasów stalinowskich, przemówieniami głównego bohatera. Szczors z zamiłowaniem przemawia do każdego, z kim się styka – do swoich żołnierzy, przypadkowo spotkanych osób, a nawet do wrogów. Na dodatek robi to przy każdej nadarzającej się okazji. Nawet wtedy, a może przede wszystkim, gdy nie ma nic mądrego do powiedzenia. W jednej chwili słyszymy więc jego deklarację o walce za wolność i rewolucję, za wyzwolenie mas pracujących i chłopskich. W następnej, kierując swe słowa do kozaków, przekonuje ich, że Petlura chce sprzedać Ukrainę Niemcom i Polakom, że tym samym jedyny dla nich ratunek – jeżeli nie chcą zostać na powrót niewolnikami „białych” panów – to ich przymierze z bolszewikami. Ale Szczors, jak na prawdziwego męża stanu przystało, potrafi też pocieszyć w nieszczęściu. Gdy jego wierny towarzysz walki Wasilij Bożenko otrzymuje informację o śmierci żony z rąk wrogów, legendarny dowódca w szorstkich, żołnierskich słowach każe mu się wziąć w garść. Podnosi świeżo upieczonego wdowca na duchu, przekonując go, że nie należy się załamywać, ale walczyć dalej w imieniu mas pracujących całego świata. Co oczywiście przynosi natychmiastowy skutek. Bożenko zrzuca z twarzy woal smutku, wychodzi na balkon i wzywa swoich żołnierzy do marszu na Petlurę. To się nazywa dar przekonywania! Kiedy z kolei Szczors przypadkowo dodzwania się do sztabu polskich wojsk, również nie może powstrzymać się od wygłoszenia pouczającego wykładu. Tym razem jednak szczerze zdziwionemu polskiemu oficerowi peroruje przez telefon o… księciu Jeremim Wiśniowieckim i Iwanie Bohunie. Gadulstwo partyzanckiego dowódcy udziela się zresztą także innym. Gdy bojownicy Bożenki niosą na noszach swego umierającego – z powodu odniesionych w boju ran – komendanta, ten nie zapomina o wygłoszeniu pożegnalnego orędzia do narodu. Żegna się w nim z ukochaną Ukrainą, jak również z poezją Aleksandra Puszkina i Tarasa Szewczenki. Z jednej strony wygląda to tragikomicznie, ociera się wręcz o granicę kiczu, z drugiej jednak – zainscenizowane zostało tak emocjonalnie, że nie sposób się choć odrobinę nie wzruszyć.
Nie rób Szczorsowi, co tobie niemiłe
Nie rób Szczorsowi, co tobie niemiłe
To, co zwraca uwagę przez cały film, to ciągłe odwoływanie się przez głównego bohatera do woli i zdania przywódcy rewolucji październikowej Władimira Iljicza Lenina. Szczors bez przerwy przekonuje: Lenin powiedział to, Lenin powiedział tamto. W ten sposób zamyka on drogę do jakiejkolwiek dyskusji i swobodnej wymiany zdań. Sąd wyrażony przez wodza jest bowiem dogmatem, którego nikt nie ma prawa podważyć. Niewiele w tym jednak prawdy historycznej. W 1919 roku Władimir Iljicz był wprawdzie niekwestionowanym przywódcą bolszewików, ale jego pozycja nie była na pewno tak mocna, jak wynikałoby to z obrazu Dowżenki. A już na pewno nie był niepodważalnym autorytetem w sprawach wojskowych. Pod tym względem bił go na głowę chociażby sprawny organizator i pierwszy dowódca Armii Czerwonej Lew Trocki. I tu chyba dotykamy sedna filmowej deifikacji Lenina! Gdy Aleksandr Pietrowicz kręcił „Szczorsa”, Trocki był już od kilkunastu lat na indeksie (notabene został mu zaledwie ponad rok życia) – wymienianie w tym czasie jego nazwiska w Związku Radzieckim było możliwe jedynie w negatywnym kontekście. W dziele Dowżenki pojawia się on jako główny oponent Iljicza i wróg Nikołaja Szczorsa, domagający się od niego wypełniania rozkazów, które stalinowska propaganda z perspektywy czasu przedstawiała jako dywersję i sabotaż. Tym samym odmowa ich wykonania przez dowódcę Pułku Bohuńskiego urastała w filmie do symbolu oporu przeciwko wewnętrznemu wrogowi, którym Trocki został kilka lat później okrzyknięty przez Stalina. To typowy dla sowieckiego satrapy przykład myślenia schizofrenicznego, które narzucał także innym: Skoro Trocki okazał się zdrajcą w 1927, to musiał być nim już w 1919 roku. W obrazie ukraińskiego reżysera wątek ten posłużył jednak przede wszystkim do rozgrzeszenia Szczorsa z oskarżeń o niesubordynację. O żadnej samowoli nie może przecież być mowy, skoro on tylko nie wypełniał rozkazów żydowskiego sprzedawczyka i (przyszłego) wroga ludu! Tym samym, choć nie wprost, Dowżenko wskazywał winnego śmierci swego bohatera. Bo komuż innemu mogłoby tak bardzo zależeć na jego zgładzeniu, jak właśnie nie Trockiemu? Co ciekawe, filmu nie doprowadzono nawet do tego momentu. Urywa się on nagle bez wyraźnego zakończenia. Jakby ktoś wyciął kilkanaście ostatnich minut. Widocznie wciąż był to temat zbyt drażliwy, by pokazywać go na ekranie.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.