Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Joe Hill, Gabriel Rodriguez
‹Locke & Key #6: Alfa i Omega›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLocke & Key #6: Alfa i Omega
Scenariusz
Data wydania19 września 2016
RysunkiGabriel Rodriguez
PrzekładJakub Pietrasik
Wydawca Taurus Media
CyklLocke & Key
ISBN9788364360879
Cena85,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Krwawy bildungsroman
[Joe Hill, Gabriel Rodriguez „Locke & Key #6: Alfa i Omega” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Nie inaczej rzecz ma się z wymyślonym przez Joego Hilla, syna Stephena Kinga, komiksowym horrorem „Locke & Key”. W szóstym tomie (tradycyjnie zawierającym materiał złożony z sześciu wcześniej opublikowanych zeszytów) wszystkie najważniejsze wątki doprowadzone zostały do finału.

Sebastian Chosiński

Krwawy bildungsroman
[Joe Hill, Gabriel Rodriguez „Locke & Key #6: Alfa i Omega” - recenzja]

Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Nie inaczej rzecz ma się z wymyślonym przez Joego Hilla, syna Stephena Kinga, komiksowym horrorem „Locke & Key”. W szóstym tomie (tradycyjnie zawierającym materiał złożony z sześciu wcześniej opublikowanych zeszytów) wszystkie najważniejsze wątki doprowadzone zostały do finału.

Joe Hill, Gabriel Rodriguez
‹Locke & Key #6: Alfa i Omega›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLocke & Key #6: Alfa i Omega
Scenariusz
Data wydania19 września 2016
RysunkiGabriel Rodriguez
PrzekładJakub Pietrasik
Wydawca Taurus Media
CyklLocke & Key
ISBN9788364360879
Cena85,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Czego spodziewaliście się po finale „Locke & Key”? Happy endu na miarę kina hollywoodzkiego (wszak to komiks amerykański)? Efektownego triumfu Dobra i spektakularnej porażki Zła? Cóż, zdradzić można co najwyżej tyle, że przez większość czasu to ostatnie trzyma się nieźle i sprawia bohaterom mnóstwo kłopotów. Tym razem, w przeciwieństwie do tomu poprzedniego, czyli bardzo wysoko przez nas ocenionych „Wskazówek” (2012), obywa się bez wycieczek w – mniej lub bardziej zamierzchłą – przeszłość. Wystarczająco dużo jest spraw teraźniejszych, które wymagają sfinalizowania. Wszak ostatnio rozstaliśmy się z rodziną Locke’ów w niezwykle dramatycznym momencie, z którego na dodatek wcale nie zdawała sobie ona sprawy. Duchowi Dodge’a (alias Lucasa Caravaggio) udało się bowiem zawładnąć ciałem Bode’a, najmłodszego z rodzeństwa, co otworzyło mu drogę do wprowadzenia w czyn swego szatańskiego planu.
Jedynym, który jest w stanie zdusić wszystko w zarodku, jest upośledzony umysłowo Rufus Whedon, który po śmierci matki (zamordowanej zresztą przez Dodge’a) ma zostać odesłany do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego. Przed odjazdem wraz z opiekunem chłopiec odwiedza Keyhouse, aby pożegnać się z Bode’em; wtedy też objawia mu się prawdziwy duch najmłodszego z Locke’ów i przekazuje informację o tym, że jego ciało zostało opanowane przez demona. Rufus rzuca się wtedy na Dodge’a (w ciele Bode’a), chcąc go udusić. Odpowiednio szybko reaguje jednak Tyler, stając w obronie brata. W efekcie wszyscy dokoła zyskują kolejny dowód na pogłębiającą się niepoczytalność bogu ducha winnego Whedona, co może ostatecznie pogrążyć nastolatka i sprawić, że przez kolejne lata nie opuści on zamkniętego pokoju szpitala psychiatrycznego. Ostatnia, jak się zdaje, szansa na powstrzymanie Dodge’a zostaje zaprzepaszczona.
Legenda mówi, że kiedy tonął Titanic, orkiestra grała do ostatniej sekundy. Z tego samego założenia wyszedł Joe Hill, uznając, że jeśli świat ma upaść, katastrofie powinny towarzyszyć muzyka i tańce. Postanawia więc wszystkie wątki opowieści domknąć w finałowej scenie imprezy zorganizowanej na własną rękę przez uczniów kończących szkołę. Zgodnie z tradycją odbywa się ona w doskonale znanej z poprzednich tomów Jaskini Topielca, na dnie której znajdują się Czarne Drzwi. Jeśli Dodge’owi uda się do nich dotrzeć, wpuści do naszego świata całą bandę wyjątkowo paskudnych demonów. Zapobiec temu może jedynie rodzinna koalicja Locke’ów (wsparta przez na razie unieszkodliwionego Rufusa Whedona). Hill, zdając sobie sprawę z tego, że czytelnik doskonale wie, dokąd zmierza wyobraźnia scenarzysty (zbyt wiele zdradzających to tropów pojawiło się już wcześniej), musiał zostawić sobie jakiegoś asa w rękawie pod postacią nagłego zwrotu akcji, dzięki któremu będzie mógł zaskoczyć wszystkich jeszcze raz.
Czy to się udało? I tak, i nie. O ile bowiem finał wydaje się mimo wszystko przewidywalny (ręka do góry, kto spodziewał się, że zakończenie będzie jednak inne!), o tyle nadzwyczaj miłym zaskoczeniem jest domknięcie całej historii, opowiedziane w epilogu. Każe on spojrzeć na główne postaci dramatu – Tylera Locke’a i Lucasa Caravaggio – z nieco innej perspektywy, ale też – co jeszcze kiedyś, w przyszłości, może (choć wcale nie musi) okazać się istotne – spina komiksową serię klamrą fabularną. Można traktować „Locke & Key” jako młodzieżowy horror, ale warto też dostrzec w dziele Hilla jeszcze jeden wymiar – to przeniesiony na płaszczyznę opowieści rysunkowej bildungsroman, opowieść o kształtowaniu się osobowości młodych bohaterów. Po dotarciu do ostatniej planszy, sięgnijcie, jeśli macie go akurat pod ręką, po „Witamy w Lovecraft”, tom pierwszy historii, i odświeżcie sobie ówczesne portrety psychologiczne Tylera i jego siostry Kinsey. Przekonacie się wtedy, jak daleką drogę przeszła ta dwójka w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy, jakie minęły od chwili, kiedy – po wielkiej rodzinnej tragedii – sprowadzili się do posiadłości należącej do przodków ojca.
Słowa uznania należą się także autorowi strony graficznej komiksu. Gabriel Rodriguez po raz kolejny stanął na wysokości zadania. A wcale nie było ono łatwe. Takiego nagromadzenia demonów, jak w „Alfie i Omedze”, nie było bowiem w żadnym z poprzednich albumów. Wymagało to od chilijskiego rysownika niezwykłych konceptów: z jednej strony musiał bowiem wyczarować tabuny nowych fantastycznych postaci, z drugiej wymyśleć, w jaki sposób wpisać je w dotychczas stosowaną stylistykę. Niekiedy – takie przynajmniej można odnieść wrażenie – poszedł szlakiem wytyczonym przez ilustratorów „Lucyfera”, ale jeśli rzeczywiście inspirował się stroną graficzną komiksu Mike’a Careya, to bardzo umiejętnie przepuścił go przez własną wyobraźnię. Świetnie poradził sobie też z drugim i trzecim planem. Bez zarzutu jest również mimika postaci, co akurat w poprzednich albumach czasami szwankowało. Widać, Rodriguez dojrzewał (jako artysta) wraz z bohaterami serii.
koniec
19 października 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kluczowe momenty
— Marcin Knyszyński

Historia lubi się powtarzać
— Sebastian Chosiński

I jeszcze mocniej… i jeszcze raz…
— Sebastian Chosiński

Nie wkurzajcie potwora!
— Sebastian Chosiński

Kluczy ci u nas dostatek
— Sebastian Chosiński

Groza patentowana
— Sebastian Chosiński

Komiksy z przemytu: Królestwo za klucz!
— Miłosz Cybowski

Komiksy z przemytu: O klucz od sukcesu
— Miłosz Cybowski

Komiksy z przemytu: Zabawy z głową
— Miłosz Cybowski

Komiksy z przemytu: Pozdrowienia z Lovecraft
— Miłosz Cybowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.