Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Mitch Breitweiser, Regiland Hudlin, Robert Kirkman, Greg Land, Mark Millar, Sean Phillips, Francis Portela
‹Marvel Zombies #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarvel Zombies #1
Scenariusz
Data wydania27 września 2023
RysunkiSean Phillips, Mitch Breitweiser, Greg Land, Francis Portela
Wydawca Egmont
CyklMarvel Zombies
ISBN9788328161320
Format464s. 17,0x26,0 cm
Cena199,99
Gatunekgroza / horror, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Gryź, żuj, przełykaj!
[Mitch Breitweiser, Regiland Hudlin, Robert Kirkman, Greg Land, Mark Millar, Sean Phillips, Francis Portela „Marvel Zombies #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Na początku XXI wieku powróciła moda na żywe trupy. A ponieważ Dom Pomysłów trzyma rękę na pulsie, wkrótce do sklepów trafiła miniseria „Marvel Zombies”. Teraz możemy ją przeczytać, wraz z towarzyszącymi jej odpryskami w zbiorczym albumie wydanym przez Egmont.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gryź, żuj, przełykaj!
[Mitch Breitweiser, Regiland Hudlin, Robert Kirkman, Greg Land, Mark Millar, Sean Phillips, Francis Portela „Marvel Zombies #1” - recenzja]

Na początku XXI wieku powróciła moda na żywe trupy. A ponieważ Dom Pomysłów trzyma rękę na pulsie, wkrótce do sklepów trafiła miniseria „Marvel Zombies”. Teraz możemy ją przeczytać, wraz z towarzyszącymi jej odpryskami w zbiorczym albumie wydanym przez Egmont.

Mitch Breitweiser, Regiland Hudlin, Robert Kirkman, Greg Land, Mark Millar, Sean Phillips, Francis Portela
‹Marvel Zombies #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarvel Zombies #1
Scenariusz
Data wydania27 września 2023
RysunkiSean Phillips, Mitch Breitweiser, Greg Land, Francis Portela
Wydawca Egmont
CyklMarvel Zombies
ISBN9788328161320
Format464s. 17,0x26,0 cm
Cena199,99
Gatunekgroza / horror, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W wyniku tajemniczego blasku, superbohaterowie Marvela zaczynają przemieniać się w wygłodniałe, rozkładające żywe trupy. Aby zaspokoić wciąż rosnący głód, zaczynają pożerać wszystkich, którzy wpadną im w ręce. Wreszcie niemal w całości wybijają ludzkość. W opustoszałym Nowym Jorku pozostają więc tylko nadgnili, wciąż nienasyceni byli herosi oraz nieliczne niedobitki homo sapiens, których starają się bronić pojedyncze jednostki o nadnaturalnych zdolnościach. Czasem tak nieoczywiste, jak Magneto.
Główną serię zatytułowaną po prostu „Marvel Zombies” powierzono do napisania fachowcowi w dziedzinie żywej śmierci – Robertowi Kirkmanowi. W tamtym czasie stał się właśnie jednym z najgorętszych nazwisk w świecie komiksu, dzięki sukcesowi, jakim okazał się jego cykl „The Walking Dead”. Ten jednak nie był przekonany do współpracy. Wolał być uważany za bardziej wszechstronnego twórcę, niż komiksowego odpowiednika George′a Romero. Dlatego też zaproponował wywrotowy koncept, w którym głównymi postaciami uczynił przemienionych w zombie superbohaterów. Nie była to rzecz do końca poważna i stanowiła bardziej zabawę formułą, niż rasowy horror.
O dziwo, włodarzom Marvela taka wizja się spodobała i dała projektowi zielone światło. Kirkman mógł w dowolny sposób kształtować losy najpopularniejszych postaci Domu Pomysłów, nie obawiając się kontrowersyjnych decyzji, ani ukazywania makabry. W związku z tym możemy zobaczyć, jak Peter Parker rozpacza po skonsumowaniu cioci May i Mary Jane, Kapitan Ameryka traci górną część czaszki, Iron Man musi sobie radzić bez dolnej połowy ciała, a Bruce′owi Bannerowi pękają wnętrzności nie mogące pomieścić tego, co zjadł Hulk.
Wszystkiemu towarzyszą odpowiednio makabryczne rysunki Seana Phillipsa, którego szorstki styl idealnie sprawdza się w tej turpistycznej konwencji. On również nie bawi się w autocenzurę i bez krygowania pokazuje odcinane i konsumowane kończyny, wypruwane flaki, wydłubywane oczy i wypadające mózgi. Aż trudno uwierzyć, że na tyle mu pozwolono. Dzisiaj Marvel chyba byłby pod tym względem bardziej konserwatywny.
Klimatu dodają malownicze i jednocześnie bardzo krwawe okładki autorstwa Arthura Suydama, który przerobił w konwencji żywych trupów ikoniczne rysunki z różnych wydawnictw Marvela. Mamy więc na przykład obrazoburcze trawestacje ilustracji zdobiących pierwszy numer „Fantastic Four”, debiut Spider-Mana w „Amazing Fantasy”, a także jego ślub w „The Amazing Spider-Man. Gian-Sized Annual”.
Gdybym miał się skupić jedynie na miniserii Kirkmana, wystawiłbym jej maksymalną ilość punktów. Nie tylko bardzo odpowiada mi zaprezentowany przez niego czarny humor, ale doceniam także pomysłowość z jaką podszedł do swojego zadania. Niestety w Marvelu wszystko musi być ze sobą powiązane i świata zombie nie możemy traktować, jako głupiego, jednostrzałowego wybryku. Jego koncepcja powiązana została z uniwersum Ultimate, a konkretnie z pochodzącą z niego Fantastyczną Czwórką.
Zbiorcze wydanie Egmontu rozpoczyna się bowiem od przedruków zeszytów poświęconych najpopularniejszemu, komiksowemu kwartetowi. Reed Richards nieopatrznie skontaktował się ze swoim odpowiednikiem z zombielandu, co doprowadziło do sprowadzenia Fantastycznej Czwórki w wersji pożeraczy mięsa do świata Ultimate. Jedynym rozwiązaniem sytuacji jest wysłanie ich z powrotem, co jest o tyle utrudnione, że zombie zachowały swoją inteligencję i wcale nie zamierzają się podporządkować.
Za zeszyty ze świata Ultimate odpowiada Mark Millar, który nie zdecydował się na wielką rewolucję. W jego wydaniu zombie są po prostu złe i należy jak najszybciej się ich pozbyć. To po prostu kolejny trudny przeciwnik. W jego scenariuszu nie ma miejsca na czarny humor i autoironiczną przewrotność. Dopasowują się do tego rysunki Grega Landa, który stroni od bezpośredniej, przesadzonej przemocy, która była udziałem Seana Phillipsa. Choć temu fragmentowi komiksu brakuje szaleństwa i polotu części pisanej przez Kirkmana, nie można powiedzieć, byśmy mieli do czynienia z ewidentną wpadką. Zeszyty firmowane przez Millara także posiadają swój klimat i doskonale sprawdzają się w kategorii horroru akcji.
To jednak nie koniec atrakcji, ponieważ po wspomnianych fragmentach ze świata Ultimate i miniserii o zombie, dostajemy dalsze rozwinięcie tematu. I tu już jest znacznie gorzej. Choć częściowo znów widzimy Fantastyczną Czwórkę, której przygody pisze Mark Millar, to mam wrażenie, że tym razem nie miał dobrego pomysłu na wykorzystanie nieumarłych. W efekcie zaprezentowana historia zaczęła się robić oklepana i nużąca. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w umieszczonych dalej trzech zeszytach „Black Panther”. To już rzecz kompletnie bez polotu, za którą odpowiada scenarzysta Reginald Hudlin. Miałkiej fabule towarzyszy równie pozbawiona charakteru kreska Francisa Portela. W zasadzie album spokojnie mógłby się obyć bez tego fragmentu. I to z korzyścią dla niego. Jedyną ciekawostką, jaka związana jest z tymi zeszytami, to nietypowy skład Fantastycznej Czwórki. Otóż był to czas, kiedy Reeda Richardsa i Sue Storm zastąpili Czarna Pantera i Storm z X-Men, którzy niedawno złożyli sobie przysięgę małżeńską.
Na deser dostajemy coś na kształt prologu do „Marvel Zombies”. Jest to zeszyt prezentujący pokrótce to, co się wydarzyło w ciągu pierwszych godzin od wybuchu epidemii. Ot, taka ciekawostka, bez której można żyć, ale też urozmaica scenariusz Kirkmana.
Egmont potraktował temat „Marvel Zombies” w sposób kompleksowy, dzięki czemu sumiennie zaprezentowano nam najważniejsze wydarzenia związane z główną miniserią. Taki zamysł się na pewno chwali. A, że nie wszystkie elementy tej krwawej układanki są równie ekscytujące, to taki już urok eventów rozrzuconych po różnych tytułach, za które odpowiadają różni twórcy. Ja w każdym razie będę bronił dzieła Roberta Kirkmana, jako odważnego i pionierskiego. Można nie lubić zombie, ale nie sposób nie docenić przełamania przez niego wielu tematów tabu. Dlatego nawet pomimo słabszych fragmentów zdecydowanie polecam niniejszą pozycję.
koniec
10 lutego 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Brudny Harry w świecie „Pulp Fiction”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Mutancie problemy
— Andrzej Goryl

Do brzegu
— Marcin Knyszyński

Każdy chce nosić tarczę
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wieczna wojna
— Marcin Knyszyński

Panie Brubaker, cóż pan zrobił?
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

A gdzie Deadpool?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dajmy szansę drugiemu planowi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czarno-czarny świat
— Marcin Knyszyński

Nie daj się tyranii przewidywalności!
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.