Popkultura i antyk: TrachinkiNieszczęśliwa miłość jest częstym tematem literackim - rzadziej jednak jako wojna między kochankami. No i bohaterami zazwyczaj nie są półbogowie, jak na przykład Herakles.
Michał FoersterPopkultura i antyk: TrachinkiNieszczęśliwa miłość jest częstym tematem literackim - rzadziej jednak jako wojna między kochankami. No i bohaterami zazwyczaj nie są półbogowie, jak na przykład Herakles. ![]() A teraz pewnie rozpaczliwie płacze, i delikatne jak rosa łzy obfite jej płyną. A Mojra nadchodzi ujawnić podstępną Ate straszliwą. - Chór o Dejanirze ” Trop walki między kochającymi się ludźmi znajdziemy w takich filmach jak choćby „Pan i pani Smith”, „Okrucieństwo nie do przyjęcia” czy - w mniejszym stopniu - „Maverick”. Albo, jeżeli sięgnąć do najnowszych produkcji, trudna relacja między kapitanem Jackiem Sparrowem i Angelicą Malon. W Hollywood takie historie kończą się na ogół happy endem, albo przynajmniej trwałym zawieszeniem broni. Grecy tak łatwo sobie nie odpuszczali. „Trachinki” są dramatem dość niezwykłym nawet jak na starożytne wymogi - to tragedia dwóch bohaterów. Stąd też liczne zarzuty wobec sztuki Sofoklesa ze strony współczesnych. Dramat bowiem wyraźnie podzielony jest na dwie części - pierwszą, poświęconą cierpieniom Dejaniry i drugą, w której oglądamy równie zbolałego Heraklesa. W rzeczywistości jednak jest to jedna i ta sama historia, tyle że pokazana z dwóch stron. Toksyczny związek (dosłownie i w przenośni) dwojga ludzi, który obojgu przynosi nieszczęście i - jak to u Greków bywa - kończy się powszechnym umieraniem. Mitu o koszulce Dejaniry nasączonej jadem centaura Nessosa przypominać raczej nie trzeba. W „Trachinkach” poznajemy jednak liczne szczegóły dotyczącej tej historii, a przede wszystkim, dlaczego Dejanira posłała mężowi zatruty peplos. Powodem była - co samo w sobie nie jest tak zaskakujące - zazdrość. Herakles podczas podboju Ojchalii wziął sobie brankę, Jolę, którą potem chciał wysłać do domu, aby tam po trudach wojny cieszyć się i żoną, i kochanką. Jak można łatwo się domyślić, Dejanira nie była zachwycona pomysłem swojego męża. Zdumiewające jest natomiast to, że przyjmuje Jolę, doskonale zdając sobie sprawę z sytuacji: „Wiem, że z nas jedna rozkwita młodością, / a druga więdnie. Zerwać kwiat młodości / chce męskie oko, a więdnący - odpycha”. Dejanira nie ma jednak zamiaru dzielić się mężem z branką. Posyła Heraklesowi przez gońca peplos nasączony krwią i spermą centaura; zdaniem Nessosa zadziała on jako afrodyzjak. Herakles na nowo pokocha żonę i pierwszy raz w historii będziemy mieli do czynienia z helleńskim happy endem. Krótko jednak po wysłaniu koszuli, Dejanirę zaczynają dręczyć obawy - a jeżeli podstępny centaur ją oszukał? „Mam lęki, że piękne nadzieje / wnet się okazać mogą wielką klęską”. I rzeczywiście, wkrótce Hyllos, syn Heraklesa, przynosi słowa potwierdzające obawy Dejaniry. Herakles jest umierający. Zostawmy może dalszą część dramatu, w której dzielny heros przygotowuje sobie stos pogrzebowy i narzeka na całe życie; znacznie ciekawsze jest to, co dzieje się z Dejanirą. Z „Trachinek” wynika, żona Herklesa nie wiedziała, co wysyła mężowi w paczce na front. Naprawdę nie wiedziała? Kiedyś słyszałem o kobiecie, która dowiedziawszy się, że jej małżonek ma zamiar opuścić ją dla kochanki, przekuła nożem wszystkie opony jego samochodu. Kobieca miłość jest fatalna i to chyba pokazuje postawa Dejaniry, nawet jeżeli faktycznie nie wiedziała, że mikstura Nessosa zabije Heraklesa. Wszystko albo nic - tak można podsumować decyzję zakochanej kobiety. Taka miłość to nie zabawa, to nie wygłupy Brada Pitta i Angeliny Joilie strzelających z armat, ale nie wyrządzających sobie najmniejszej szkody. Herakles od początku zdaje sobie sprawę, że został pokonany, przywołując katalog pokonanych przez siebie straszliwych bestii i podsumowując gorzko liczne swe zwycięstwa: „Natomiast żona, choć nie jest mężczyzną, / ale kobietą, gubi mnie bez miecza”. Ten, który pokonał lwa nemejskiego „i Erymantu dzika” został powalony przez zdradzoną miłość własnej żony. Jedyne co może zrobić w takiej sytuacji, to umrzeć. Drżyjcie niewierni mężowie! ![]() 25 września 2011 |
„Dworzec Perdido” uważany jest za powieść założycielską „The New Weird”, rzecz definiującą pewne ramy nurtu i jedną z jego najlepszych książek. Jest to druga powieść Chiny Mieville’a (pierwszą jest „King Rat” – czysty gatunkowo przypadek urban fantasy), pisarza uznawanego za jednego z ojców „nowej, dziwnej” fantastyki, która pojawiła się na samym początku dwudziestego pierwszego wieku. Tej książki pominąć w naszym cyklu nie można – zacznijmy zatem.
więcej »Oto pierwsza porcja recenzji na tegoroczne jesienne wieczory.
więcej »Oto co zrecenzowaliśmy w drugiej połowie wakacji.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Elektra
— Michał Foerster
Błagalnice
— Michał Foerster
Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Persowie
— Michał Foerster
Ajas
— Michał Foerster
Filoktet
— Michał Foerster
Antygona
— Michał Foerster
Król Edyp
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
„Ludzie tu w ogóle nie żyją, a jedynie umierają”
— Michał Foerster
Ifigenia, czyli Albania
— Michał Foerster
Miłosz, czyli sensacje XX wieku
— Michał Foerster
Wariacje literackie: Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster
Szaleństwo, którego już nie ma
— Michał Foerster
Weekendowa Bezsensja: Książki zmyślone (4)
— Michał Foerster
Lovecraft tkwi w szczegółach
— Michał Foerster