Wariacje literackie: Wiewiórki NabokovaCo jakiś czas spotykam się z zarzutami (autorów, czytelników), że nie zrozumiałem danego dzieła. Tak się jakoś składa, że oskarżenia pojawiają się najczęściej, gdy krytyk zjedzie omawianą pozycję. Warto jednak zastanowić się nad zagadnieniem. Co to znaczy zrozumieć książkę? Czy można zrozumieć książkę właściwie i niewłaściwie?
Michał FoersterWariacje literackie: Wiewiórki NabokovaCo jakiś czas spotykam się z zarzutami (autorów, czytelników), że nie zrozumiałem danego dzieła. Tak się jakoś składa, że oskarżenia pojawiają się najczęściej, gdy krytyk zjedzie omawianą pozycję. Warto jednak zastanowić się nad zagadnieniem. Co to znaczy zrozumieć książkę? Czy można zrozumieć książkę właściwie i niewłaściwie? ![]() Archeologia przez długi czas mnie nudziła. Na studiach uczono jej podobnie jak polskiego w „Ferdydurke”. Tam Słowacki był wielkim poetą, tutaj mieliśmy wielkie epoki prahistoryczne i oficjalną ich wykładnię. Nie wszyscy wykładowcy na szczęście się z tym zgadzali. Dzięki nim mogłem dowiedzieć się, że te same materiały archeologiczne można interpretować na odmienne, często bardzo odmienne sposoby. Przykład? Chociażby Biskupin, który wbrew obecnej „rekonstrukcji” wcale nie musiał być grodem obronnym, a na przykład zwykłą zaporą, chroniącą mieszkańców przed wodami jeziora. Albo poglądy o pochodzeniu Słowian, procesie neolityzacji Europy czy też wiązanie tzw. kultur archeologicznych z konkretnymi etnosami. Najciekawsze w archeologii, z czego niestety zdaje sobie sprawę niewielka część polskich badaczy, jest właśnie tworzenie różnych interpretacji. To one pozwalają nam zdobyć znacznie szerszy obraz – nawet jeśli poszczególne koncepcje wzajemnie się wykluczają – aniżeli w klasycznej metodzie, zakładającej wypracowanie jednego, ogólnego modelu. Podobnie rzecz ma się z literaturą. Jedną z najpiękniejszych cech dobrych książek jest możliwość ich współtworzenia przez czytelnika – podczas lektury. Oczywiście wiemy, że istnieje coś takiego jak intencja tekstu i intencja autora. Dzieło literackie nie jest czystą kartą, na której możemy mazać, co nam się żywnie podoba. Więcej, w przypadku niektórych książek, jak chociażby tych autorstwa Vladimira Nabokova, wejście w świat stworzony przez autora wymaga ścisłego podporządkowania się jego wymaganiom. Nigdy jednak nie zdarza się, aby było tylko jedno, oficjalne odczytanie dzieła. Nawet w przypadku „Pana Tadeusza” od pokoleń wałkowanego w szkole (por. kapitalna interpretacja Miłosza w „Ziemi Ulro”). Zadie Smith w „Jak zmieniałam zdanie” ma piękny esej o zadomawianiu się w lekturach (reszta książka brytyjskiej autorki nie jest już taka dobra). Na przykładzie wiewiórek pojawiających się w „Pninie” pisarka pokazuje jak akademicy, ale też dociekliwi recenzenci, potrafią rozkładać powieści na czynniki pierwsze. Ufają oni, że wytłumaczywszy wszystkie elementy struktury osiągną pełne zrozumienie „co autor miał na myśli”. Oczywiście ci, którzy czytali powieść Nabokova wiedzą, że nie o wiewiórki w książce chodzi. Jak zatem właściwie, po bożemu, odczytać książkę? Zgodnie z czyją intencją – tekstu, autora, a może krytyka? A może po prostu z własną? Szukając nie ogólnych prawd moralnych, przesłania czy innych banałów, ale własnej relacji z dziełem. Tak jak zdrowe relacje tworzą się między ludźmi – nie tylko na zasadzie wymiany wiadomości czy wspólnego światopoglądu, ale czegoś jeszcze, czego nie do końca potrafimy nazwać. W przeciwnym razie ganiamy tylko za wiewiórkami. ![]() 19 czerwca 2011 |
Niemieckojęzyczna fantastyka powstaje nie tylko w Niemczech – tym razem przedstawię znakomicie przyjęte dzieło autorki austriackiej. Drugim wydawnictwem będzie powieść kryminalna o Berlinie szalonych lat dwudziestych.
więcej »Oto jakimi recenzjami przywitaliśmy jesień.
więcej »Coroczna wielka fala publikacji dla czasopism gatunkowych już dawno się przetoczyła, weszliśmy w sezon ogórkowy. Dwa kwartalniki i jeden dwumiesięcznik muszą wystarczyć do jesieni, gdy ukaże się nowe wydanie magazynu „Exodus”.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
A momenty były?
— Michał Foerster
Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster
Dobry czytelnik
— Michał Foerster
Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster
Literatura a życie
— Michał Foerster
Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster
Autor i słowo
— Michał Foerster
Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster
Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster
Koło hermeneutyczne
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster