Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Sprawa Niteckiego›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprawa Niteckiego
Data wydania1966
Autor
Wydawca Czytelnik
SeriaZ jamnikiem
Format224s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Bohater wojenny czy zbrodniarz?
[Jerzy Edigey „Sprawa Niteckiego” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W połowie lat 60. ubiegłego wieku kariera pisarska Jerzego Edigeya zaczęła nabierać rozpędu. W 1966 roku wydał on dwie powieści: w Iskrach „Wagon pocztowy Gm 38552”, a w Czytelniku „Sprawę Niteckiego”. W tej drugiej, pomijając tytułowego bohatera, główną postacią jest stary krakowski adwokat Jan Murasz, który po wygranej przez siebie sprawie sądowej zaczyna zastanawiać się, czy przypadkiem nie popełnił katastrofalnego błędu.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Bohater wojenny czy zbrodniarz?
[Jerzy Edigey „Sprawa Niteckiego” - recenzja]

W połowie lat 60. ubiegłego wieku kariera pisarska Jerzego Edigeya zaczęła nabierać rozpędu. W 1966 roku wydał on dwie powieści: w Iskrach „Wagon pocztowy Gm 38552”, a w Czytelniku „Sprawę Niteckiego”. W tej drugiej, pomijając tytułowego bohatera, główną postacią jest stary krakowski adwokat Jan Murasz, który po wygranej przez siebie sprawie sądowej zaczyna zastanawiać się, czy przypadkiem nie popełnił katastrofalnego błędu.

Jerzy Edigey
‹Sprawa Niteckiego›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprawa Niteckiego
Data wydania1966
Autor
Wydawca Czytelnik
SeriaZ jamnikiem
Format224s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Zacznę nietypowo. Od trochę dłuższego, niż zazwyczaj, cytatu: „Nasi turyści są niesłychanie wymagający. Obserwujący ich zachowanie mogliby pomyśleć, że z Polski przyjechali sami milionerzy. Nic im się nie podobało, nic im z reguły nie smakowało. A jakie narzekania na hotele! Jak gdyby każdy miał w Polsce własny pałac z łazienkami i ciepłą wodą w każdym pokoju”. A oto związana z nim zagadka: Kiedy zostały napisane te słowa? Bo przecież idealnie pasowałyby do naszych czasów, nieprawdaż? Tymczasem tę konstatację ukuł Jerzy Edigey pięćdziesiąt siedem lat temu, wkładając ją w usta pewnego zakopiańczyka, który zgodził się (i niemal od razu tego pożałował), aby w sezonie turystycznym pełnić funkcję pilota polskich wycieczek odwiedzających Jugosławię. Jak widać, niektóre z naszych cech narodowych pozostają niezmienne i nie mają na nie wpływu ani panujący w kraju ustrój polityczny, ani rzeczywista zamożność rodaków zwiedzających obce kraje. Swoją drogą warszawski pisarz, od którego tragicznej śmierci minie niebawem (24 sierpnia) równo czterdzieści lat, byłby pewnie nadzwyczaj zdziwiony, dowiedziawszy się, jak wielką aktualność zachowują jego spostrzeżenia.
Choć swoją debiutancką książkę – „Czek dla białego gangu” (1963) – Edigey opublikował w Iskrach (w „Klubie Srebrnego Klucza”), to trzy kolejne wydał już Czytelnik w serii „Z jamnikiem”. Były to kolejno: „Mister MacAreck i jego business” (1964), „Trzy płaskie klucze” (1965) oraz omawiana dzisiaj „Sprawa Niteckiego” (1966), kto wie, czy niebędąca najlepszą „powieścią milicyjną” w dorobku byłego prawnika, który zdecydował się na zrobienie kariery pisarza-beletrysty. Aczkolwiek w tej akurat pozycji funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej znajdują się na dalekim planie, na pierwszy wybija się natomiast postać wziętego krakowskiego adwokata Jana Murasza, gwiazdy małopolskiej palestry, który karierę prawniczą zaczynał jeszcze, podobnie zresztą jak Jerzy Edigey, za rządów sanacji. To na jego barki (i pełniącej funkcję asystentki jego córki Anny) spada obowiązek obrony niejakiego Stanisława Niteckiego, którego młody, ale niezwykle ambitny i zdolny wiceprokurator wojewódzki Andrzej Sniatała oskarża przed sądem o zamordowanie małżonki.
Proces jest wprawdzie poszlakowy, ale oskarżyciel jest niemal pewny, że uda mu się dowieść winy Niteckiego. Stanisław jest człowiekiem powszechnie znanym, lecz niekoniecznie lubianym. W czasie wojny działał w ruchu oporu na terenie Krakowa, później zasłużył się w partyzantce na Lubelszczyźnie, w drugiej połowie 1944 roku wstąpił do idącego ze wschodu Wojska Polskiego i doszedł z nim aż nad Bałtyk, gdzie został ranny. Koniec wojny zastał go w szpitalu. Mimo to wrócił z niej do cywila w aurze bohatera, odznaczony medalami. Wkrótce też założył rodzinę – ożenił się z Marią Stępień, córką przedwojennego fabrykanta, człowieka bardzo majętnego. Ten fakt pozwalał zrozumieć, dlaczego przystojny Nitecki dał się usidlić wyjątkowo nieatrakcyjnej – ba! jeden z bohaterów nazywa ją wprost „wybitnie brzydką” – pannie. Mimo że ojciec Marii był przeciwny temu małżeństwu, kobieta – starsza o kilka lat od Stanisława – uparła się i doprowadziła do ślubu. Szydło szybko wyszło z worka: zamiast spędzać czas ze świeżo poślubioną żoną, wolał spędzać czas na grze w karty i romansowaniu z innymi kobietami.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Długów przysparzało Niteckiemu także jego zamiłowanie do wyścigów samochodowych. Maria wszystkie je spłacała, mając nadzieję, że mąż w którymś momencie jednak się opamięta i wróci do niej. Rozumu nie nauczyła jej nawet wyprowadzka Stanisława z Krakowa do Katowic, gdzie – oczywiście za jej pieniądze – otworzył warsztat samochodowy i… zamieszkał z kochanką. Wiosną 1964 roku zdecydował się jednak na powrót do Marii i mogło się wydawać, że wyszumiawszy się wreszcie, wejdzie w końcu w rolę przykładnego męża. Parę tygodni później Niteccy wybrali się nawet na urlop do Zakopanego. Piątego czerwca w czasie wysokogórskiej wycieczki doszło jednak do tragedii: Maria, choć była doświadczoną taterniczką, spadła z Orlej Perci w przepaść w dolinie pod Krzyżnem. Ratownicy TOPR-u odnaleźli ciało kobiety, ale było ono zmasakrowane (od korpusu w czasie upadku z kilkuset metrów oderwane zostały głowa i jedna ręka). Jedyne, co ich zastanowiło, to miejsce znalezienia zwłok, zaskakująco daleko od punktu, w którym – według Niteckiego – doszło do przypadkowej tragedii.
To właśnie sprawiło, że mąż ofiary stanął przed sądem oskarżony o świadome przyczynienie się do śmierci żony. Co – jak twierdzi prokurator Sniatała – miało umożliwić Niteckiemu przejęcie całego majątku Marii (małżeństwo nie miało dzieci, a młodszy brat ofiary zginął przed laty, także zresztą w trakcie wspinaczki górskiej). Gdyby po drugiej stronie, czyli obok oskarżonego, nie zasiadał adwokat Jan Murasz, Nitecki najprawdopodobniej zostałby skazany na najwyższy wymiar kary (którą potem w apelacji zamieniono by, jak to często bywało w tak zwanych „poszlakówkach”, na dożywocie), ale mając wsparcie tak doświadczonego obrońcy – wychodzi wolny. Sędzia i ławnicy orzekają bowiem, że doszło do nieszczęśliwego wypadku; ich zdaniem prokurator nie dowiódł premedytacji w działaniach Stanisława Niteckiego. Wyrok sądu odbija się szerokim echem w Krakowie i przysparza Muraszowi wielu pochwał. Wdzięczny jest mu jednak przede wszystkim oskarżony, który zaprasza adwokata na wystawną kolację w restauracji. Tam, mocno podchmielony, wygaduje rzeczy, które sprawiają, że prawnik zaczyna nabierać podejrzeń. Ale przecież nie może teraz pójść do prokuratora i donieść na własnego klienta. Zwłaszcza takiego, którego chwilę wcześniej wybronił od stryczka.
Z jednej strony Murasz nie ma zamiaru kończyć kariery taką wpadką, z drugiej – nie chce obciążać własnego sumienia świadomością, że być może sprzeciwił się sprawiedliwości. Rozwiązanie sytuacji podpowiada mu przez przypadek stary przyjaciel, emerytowany sędzia Zygmunt Leczycki, który ma teorię, że jeśli ktoś zamordował człowieka w dorosłym już wieku, być może popełnił podobne przestępstwo (albo jakiekolwiek inne) także wcześniej. Kierując się tym przesłaniem, Murasz zaczyna badać przeszłość Stanisława Niteckiego i szybko odkrywa w niej wiele luk i niedopowiedzeń. Niektóre z nich sięgają odległych czasów okupacji. Adwokat rozpoczyna więc własne śledztwo, które prowadzi go do Katowic, Warszawy, Szczecina, Wrocławia, a nawet Strzelec Opolskich, gdzie mieści się zakład karny. Chce mieć pewność, jakim naprawdę człowiekiem jest Stanisław Nitecki i czy w jego naturze leży zamordowanie – choćby i niekochanej przez siebie – żony.
W momencie publikacji „Sprawy Niteckiego” podjęty przez autora temat wcale nie był surrealistyczny, jak może się dzisiaj wydawać. Wiele tajemnic z czasów drugiej wojny światowej nie zostało rozwiązanych, wiele życiorysów kryło zagadki. Dość powiedzieć, że jeszcze w latach 70. i 80. ubiegłego wieku ukazywały się w Polsce Ludowej „powieści milicyjne”, które nawiązywały do wydarzeń z lat 1939-1945; wystarczy wspomnieć „Zatrzymaj zegar o jedenastej” (1973) Barbary Nawrockiej-Dońskiej, „Zwracam panu twarz” (1974) Zygmunta Sztaby czy wydane pośmiertnie „Zdjęcie z profilu” (1984) Jerzego Edigeya. „Sprawa Niteckiego” wpisuje się w ten nurt rozliczeniowy, jednocześnie – co jest największym atutem powieści – w retrospekcjach obrazuje okupacyjną codzienność, często widzianą jednak od mniej heroicznej strony. Tytułowy bohater zostaje prześwietlony na wylot; na oczach czytelnika krystalizuje się więc portret człowieka o wielce skomplikowanej osobowości – odważnego i fartownego, lubiącego się bawić ryzykanta. Ale czy mordercy? Bądźcie pewni, że Jan Murasz znajdzie odpowiedź i na to pytanie!
koniec
4 sierpnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.