Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maciej Z. Bordowicz
‹Fikcja›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFikcja
Data wydania1973
Autor
Wydawca Iskry
SeriaEwa wzywa 07…
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Gnijący łup, gnijąca proza
[Maciej Z. Bordowicz „Fikcja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Średnio udana „Toccata” nie zniechęciła Macieja Z. Bordowicza do pisania kolejnych mikropowieści z cyklu „Ewa wzywa 07…”. Wydana w 1973 roku „Fikcja” powielająca wszystkie błędy swojej poprzedniczki, wypadła w porównaniu z nią jeszcze słabiej. Tekstu nie uratował nawet sympatyczny kapitan MO Jerzy Olecki.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Gnijący łup, gnijąca proza
[Maciej Z. Bordowicz „Fikcja” - recenzja]

Średnio udana „Toccata” nie zniechęciła Macieja Z. Bordowicza do pisania kolejnych mikropowieści z cyklu „Ewa wzywa 07…”. Wydana w 1973 roku „Fikcja” powielająca wszystkie błędy swojej poprzedniczki, wypadła w porównaniu z nią jeszcze słabiej. Tekstu nie uratował nawet sympatyczny kapitan MO Jerzy Olecki.

Maciej Z. Bordowicz
‹Fikcja›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFikcja
Data wydania1973
Autor
Wydawca Iskry
SeriaEwa wzywa 07…
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Po publikacji „Toccaty” (1972) Maciej Z.(enon) Bordowicz (1941-2009) stał się na jakiś czas niemal etatowym dostarczycielem tekstów do serii Iskier „Ewa wzywa 07…”. Rok później światło dzienne ujrzała bowiem „Fikcja”, a w kolejnych latach: „Handlarze jabłek” (1974), „Off side” (1978) oraz „Jeździec na ogniu” (1981). W tym samym czasie warszawski autor zajmował się również pisaniem powieści i scenariuszy oraz reżyserią teatralną. Niekiedy historie pomyślane jako konspekty przedstawień przerabiał na prozę. Tak było chociażby ze wspomnianą „Toccatą”, która pierwotnie była scenariuszem spektaklu telewizyjnego. Prawdopodobnie w tym samym celu powstała również „Fikcja”, aczkolwiek nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji na temat jej realizacji. Co jednak wcale nie oznacza – biorąc pod uwagę brak, jak na razie, rzetelnego i dostępnego publicznie opracowania na temat peerelowskiego Teatru Telewizji (czy choćby samej listy przedstawień) – że nie została przeniesiona na ekran.
Co może o tym świadczyć? Przede wszystkim forma bardzo zbliżona do „Toccaty”. Pretekstowo potraktowana fabuła i podział na sceny, który idealnie pasowałby do wersji teatralnej. Do tego dominacja dialogów, często, niestety, bezsensownych, mających na celu jedynie pompowanie objętości. Przyznać jednak trzeba uczciwie Bordowiczowi, że sam pomysł, mimo że dzisiaj brzmiący trochę absurdalnie i z przyczyn prawnych niemożliwy do wprowadzenia w życie, miał w sobie potencjał. A że nie został on do końca wykorzystany w utworze prozatorskim… Cóż, najprawdopodobniej nie takie miało być jego pierwotne przeznaczenie.
W „Fikcji” pojawia się – jako jedna z dwóch głównych postaci – kapitan MO Jerzy Olecki, który po latach powróci jeszcze w dwóch innych „Ewach…”: „Off side” oraz „Jeźdźcu na ogniu”. Punktem wyjścia intrygi jest śmierć żyjącego samotnie, nie licząc towarzyszącego mu ptaka w klatce, sześćdziesięcioletniego Franciszka Szpakowskiego. Mężczyzna miał za sobą przeszłość kryminalną, nie tak dawno wyszedł z więzienia i wynajął podłe mieszkanie. Tam znaleziono jego ciało. Pierwsze oględziny sugerowałyby samobójstwo przez powieszenie, ale pewne znaki wskazują na to, że „Szpaczek” wcale nie zginął z własnej ręki, lecz został zamordowany. W każdym razie na pewno czegoś bardzo się bał, skoro wybudował sobie tajemne przejście z mieszkania na strych.
Śmierć Szpakowskiego daje dużo do myślenia kapitanowi Oleckiemu, który niemal natychmiast po odnalezieniu zwłok mężczyzny kontaktuje się telefonicznie ze swoim przyjacielem, pisarzem Kubiszem, autorem wydanej przed paru laty bestsellerowej książki kryminalnej „Gdzie gnije łup” (swoją drogą: sięgnęlibyście po tak brawurowo zatytułowane dzieło?). Prozaik szykuje się właśnie do wakacyjnego wyjazdu nad morze, więc wieść o śmierci człowieka, którego niegdyś poznał, staje się dla niego ciosem. Zwłaszcza że krótko po odłożeniu słuchawki na widełki w jego mieszkaniu pojawia się nieproszony gość z przeszłości. To niejaki Zygmunt Rubin, który też niedawno opuścił zakład karny w Tarczewie. Co może chcieć od pisarza? Skąd go w ogóle zna?
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Pięć lat wcześniej Kubisz, szukając tematu do swojej nowej książki, poprosił swego dobrego znajomego, właśnie kapitana Oleckiego, aby ten pomógł mu trafić na kilka tygodni do celi więziennej. I tak autor powieści zamieszkał na miesiąc z kryminalistami: Szpakowskim, Rubinem i wciąż jeszcze odsiadującym wyrok Jaranowskim. Słuchał ich historii, a następnie, po zakończeniu maskarady, jedną z nich przerobił na książkę. Oczywiście dużo przy okazji zmieniając i dorzucając od siebie. Tyle że wielu czytelników, w tym również współosadzeni Kubisza, dochodzi do wniosku, że wszystko, co zostało wydrukowane, to czysta prawda. Zaczynają się więc poszukiwania „gnijącego łupu”. A że jest on spory, to i warto dla niego zabić.
Pomysł sam w sobie, choć absurdalny, brzmi mimo wszystko, gdy nieco przymkniemy oko, interesująco. Ale co z tego, skoro Maciej Z.(enon) Bordowicz postanowił zarżnąć go sposobem narracji. A potem dobić głupawymi dialogami toczonymi przez kapitana Oleckiego z jego podwładną, podporucznik Izą. Mikropowieści z serii „Ewa wzywa 07…” nigdy nie zaliczały się do długich, ale w przypadku „Fikcji” taki format i tak okazał się zbyt rozwlekły. Mięsa fabularnego jest bowiem w tym tekście nie więcej niż na kilkanaście stron. Autor więc dwoi się i troi, aby dobić do wymaganej objętości, co dzieje się oczywiście ze szkodą dla czytelnika. Ciekaw jestem, jaką kasę zgarnął Bordowicz za tę wydaną w stu tysiącach egzemplarzy chałturkę. I pewien jestem, że jak mało Iskry by mu nie wypłaciły, to i tak jakość tekstu nie była warta tych pieniędzy.
koniec
20 października 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.