Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Convulsif
‹IV›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIV
Wykonawca / KompozytorConvulsif
Data wydania26 maja 2016
NośnikWinyl
Czas trwania37:29
Gatunekelektronika, jazz, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jamasp Jhabvala, Christian Müller, Loïc Gobéry, Maxime Hänsenberger
Utwory
Winyl1
1) Hunting for Teeth08:33
2) Why Hide01:46
3) Two of a Kind07:30
4) Solemn Creatures03:47
5) When the Day Breaks03:18
6) Everyone Will Fail03:18
7) Reason of Sleep07:47
8) Everyone Will Fall00:21
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Na dwadzieścia sekund przed ostatecznym upadkiem
[Convulsif „IV” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Naprawdę nieczęsto zdarza się taka mieszanka stylistyczna – grindcore i noise (z elementami elektroniki) grany przez muzyków o proweniencji jazzowej. Takie próby podejmował niegdyś John Zorn, w podobnym kierunku zmierza od czasu do czasu norweski zespół Shining, ale chyba żaden z tych wykonawców nie wkracza na tak ekstremalne tory, jak zdarza się to Szwajcarom z kwartetu Convulsif, czego dowodzą na albumie zatytułowanym „IV”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Na dwadzieścia sekund przed ostatecznym upadkiem
[Convulsif „IV” - recenzja]

Naprawdę nieczęsto zdarza się taka mieszanka stylistyczna – grindcore i noise (z elementami elektroniki) grany przez muzyków o proweniencji jazzowej. Takie próby podejmował niegdyś John Zorn, w podobnym kierunku zmierza od czasu do czasu norweski zespół Shining, ale chyba żaden z tych wykonawców nie wkracza na tak ekstremalne tory, jak zdarza się to Szwajcarom z kwartetu Convulsif, czego dowodzą na albumie zatytułowanym „IV”.

Convulsif
‹IV›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIV
Wykonawca / KompozytorConvulsif
Data wydania26 maja 2016
NośnikWinyl
Czas trwania37:29
Gatunekelektronika, jazz, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jamasp Jhabvala, Christian Müller, Loïc Gobéry, Maxime Hänsenberger
Utwory
Winyl1
1) Hunting for Teeth08:33
2) Why Hide01:46
3) Two of a Kind07:30
4) Solemn Creatures03:47
5) When the Day Breaks03:18
6) Everyone Will Fail03:18
7) Reason of Sleep07:47
8) Everyone Will Fall00:21
Wyszukaj / Kup
Żeby nie było wątpliwości – „IV” wcale nie jest czwartym wydawnictwem grupy. Dopiero trzecim, a jeśli pod uwagę weźmiemy jedynie płyty studyjne – to nawet drugim. Widać jednak, zresztą nie tylko po tym, że szwajcarscy muzycy lubią pogrywać sobie zarówno ze słuchaczami, jak i dziennikarzami, którzy przypatrują się bliżej ich działalności. Dość powiedzieć, że wychodząc na scenę, zakładają charakterystyczne maski. Wbrew pozorom, wcale jednak nie są anonimowi (jak na przykład członkowie Ghost B.C.), to przede wszystkim artyści, którzy na co dzień zajmują się zupełnie inną muzyką. Bardzo daleką od grindcore’u, noise’u czy doom metalu, których wpływy można dostrzec w twórczości Convulsif. Zespół powstał niedawno, zaledwie przed dwoma laty, a jego „ojcem założycielem” był (kontra)basista Loïc Gobéry, znany z jazzowych i okołojazzowych formacji Marc Jufer Immersion Quartet („The Diving Men”, 2013; „Black Sheep”, 2016) oraz Insub Meta Orchestra („Archive #1”, 2012; „Archive #2”, 2012; „Archive #3”, 2015).
Ta ostatnia jest szczególnie istotna z punktu widzenia dziejów Convulsif, albowiem przewinęli się przez nią jeszcze dwaj inni muzycy kwartetu: skrzypek Jamasp Jhabvala oraz klarnecista Christian Müller. Müller poza tym udziela się również w elektronicznym duecie strøm („Himmeltindan”, 2007; „Shunt”, 2008; „fold”, 2012; „X”, 2016) oraz freejazzowym triu Deer („One”, 2013). Wychodzi więc na to, że stosunkowo najmniej aktywne życie pozazespołowe prowadzi ten czwarty, perkusista Maxime Hänsenberger. Kiedy grupa powstawała, Gobéry założył sobie, że połączy dwa żywioły: klasyczną jazzową i rockową sekcję rytmiczną z potężną, charakterystyczną dla post- i noise-rocka, ścianą dźwięku budowaną przez skrzypce, klarnet i elektronikę. Zaskoczeniem może być fakt, że nie zdecydował się, aby do tego celu użyć gitar elektrycznych. Ale też, nie ukrywajmy, na tym właśnie polega odmienność Convulsif od chociażby eksplorującego podobne obszary muzyczne norweskiego Shining.
Debiutem płytowym Szwajcarów był ubiegłoroczny kompakt „Opus 3”; jeszcze w tym samym roku ukazał się materiał koncertowy „Live Tape”, który do fanów dotarł jedynie na kasecie magnetofonowej, na dodatek wydanej w limitowanym (do stu egzemplarzy) nakładzie. Aby zaliczyć wszystkie rodzaje nośników, trzecie wydawnictwo panowie z Convulsif zdecydowali się opublikować tylko – przynajmniej jak do tej pory – na winylu. Nagrali je – na żywo – w studiu Blend w miasteczku (pamiętającym czasy średniowiecza) Lutry w kantonie Vaud. Na okładce widnieje logo niezależnej wytwórni Cheap Satanism Records, choć w przedsięwzięciu tym maczały palce także inne firmy. Płyta nie jest długa (trwa niespełna trzydzieści osiem minut), ale za to bardzo treściwa i emocjonalna. Trudno po jej „lekturze” nie poczuć się i wstrząśniętym, i zmieszanym. I nie zmienia tego fakt, że te najbardziej agresywne i brutalne kompozycje – jak „Why Hide”, „When the Day Breaks” czy „Everyone Will Fall” – są zarazem najkrótszymi. Gdyby trwały dłużej, groziłoby to trwałymi zmianami w psychice słuchaczy.
Początek albumu nie zapowiada jednak jeszcze takiego obrotu sprawy. „Hunting for Teeth” otwiera elektroniczna introdukcja. Dopiero gdy dołączają pozostałe instrumenty, zespół wskakuje na właściwe sobie tory, choć mimo wszystko cały czas zwraca uwagę głównie na budowanie nastroju. Powolny doomowy rytm wprowadza niemal w hipnotyczny trans, na tle którego Jhabvala i Müller budują potężną ścianę dźwięku, wykorzystując do tego – poza skrzypcami i klarnetem – także przeróżne efekty elektroniczne. Postrockowe inklinacje zawiera również „Two of a Kind”, który w całość zbiera monotonny, wybijający się na plan pierwszy, motyw gitary basowej. W tym samym czasie soliści dają upust nie tylko swojej wyobraźni improwizatorskiej, lecz i drzemiącym w nim emocjom. Jakie to emocje – aż strach pytać! Na szczęście kolejny utwór – „Solemn Creatures” – nieco je tonuje, ponownie proponując wycieczkę w okolice doom metalu. To jednak głównie w warstwie rytmicznej, poza tym bowiem należy przygotować się na noise’owe zgrzyty i przesterowane dźwięki skrzypiec.
„Solemn Creatures” płynnie przechodzi w „When the Day Breaks”. To trzy minuty pełnego wściekłości grindcore’owo-deathmetalowego ataku (drugiego po, o połowę krótszym, „Why Hide”), który – stosowany przez dłuższy czas – byłby chyba w stanie rozmiękczyć mózg najbardziej zatwardziałego kryminalisty. „Everyone Will Fail” (którego nie należy mylić ze wspomnianym już, wieńczącym „IV”, „Everyone Will Fall”) brzmi jak klasyka wymieszanego z doomem post-metalu. Szwajcarzy bardzo wolno ruszają na podbój świata, ale nie daj Boże znaleźć się na ich drodze. Przypominają potężny walec, który jest w stanie zrównać z ziemią wszystko, co znajdzie się w jego zasięgu. Na tle poprzedniej kompozycji „Reason of Sleep” może się jawić jako… romantyczna ballada, chociaż i tutaj nie brakuje drążących umysł elektronicznych zgiełków i świstów. Istotne jednak, że oprócz wielkiej mocy panowie z Convulsif potrafią uraczyć też bardzo nastrojowymi wstawkami. Za to w dwudziestosekundowym „Everyone Will Fall” krótko i dosadnie wskazują kierunek, w którym – ich zdaniem – podąża współczesny świat. Miejmy jednak nadzieję, że zanim upadnie, Szwajcarzy wyprodukują kolejną płytę. Ale na jakim nośniku ją wydadzą?
koniec
1 września 2016
Skład:
Jamasp Jhabvala – skrzypce, efekty elektroniczne
Christian Müller – klarnet basowy, efekty elektroniczne
Loïc Gobéry – gitara basowa
Maxime Hänsenberger – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.