Obyś (nie) żył w takich czasach! [Boris Griebienszczikow [Борис Гребенщиков] „Время N” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Mimo sześćdziesięciu pięciu lat na karku, Boris Griebienszczikow – lider petersburskiego Akwarium – ani na moment nie zwalnia tempa. Wciąż koncertuje i nagrywa – zarówno pod szyldem swego zespołu, jak i własnym nazwiskiem. W połowie lutego światło dzienne ujrzał kolejny solowy album legendarnego wokalisty i gitarzysty, noszący okrojony z powodów cenzuralnych tytuł „Время N”.
Obyś (nie) żył w takich czasach! [Boris Griebienszczikow [Борис Гребенщиков] „Время N” - recenzja]Mimo sześćdziesięciu pięciu lat na karku, Boris Griebienszczikow – lider petersburskiego Akwarium – ani na moment nie zwalnia tempa. Wciąż koncertuje i nagrywa – zarówno pod szyldem swego zespołu, jak i własnym nazwiskiem. W połowie lutego światło dzienne ujrzał kolejny solowy album legendarnego wokalisty i gitarzysty, noszący okrojony z powodów cenzuralnych tytuł „Время N”.
Boris Griebienszczikow [Борис Гребенщиков] ‹Время N›W składzie | Boris Griebienszczikow [Борис Гребенщиков], Aleksandr Titow, Leo Abrahams, Steve Jones, Liam Bradley, Paul Stacey, Jeremy Stacey, James Hallawell, Mark Titow, Aleksandr Koriukowiec, Jules Maxwell, Clive Bell, Mitchell Froom, Eliahu Dagmi, Richard Thompson, Gilad Adsolem, Mel Collins, Olga Głazowa, BJ Cole, Andriej Surotdinow, Anton Bojarskich, Brian Finnegan, Wiktor Sawicz, Ben Amir, Zied Zouari, Pip Eastop, Brian Eno |
Utwory | | CD1 | | 1) Время N | 03:22 | 2) Темный как ночь | 03:35 | 3) Сякухачи | 05:15 | 4) На ржавом ветру | 03:02 | 5) Песни нелюбимых | 03:17 | 6) Ножи Бодхисаттвы | 04:59 | 7) Прикуривает от пустоты | 04:33 | 8) Соль | 06:44 | 9) Крестовый поход птиц | 05:49 |
Akwarium (Аквариум) to legenda radzieckiego i rosyjskiego rocka. Choć, prawdę mówiąc, Boris Borisowicz Griebienszczikow (Борис Борисович Гребенщиков) nie lubi, gdy jego twórczość wpisuje się w kontekst komunistyczny. Owszem, dane mu było urodzić się (w 1953 roku w Leningradzie) i tworzyć w czasach Związku Radzieckiego, ale nigdy nie czuł bliskiego – ba! jakiegokolwiek – związku z panującym wówczas w kraju ustrojem politycznym. Zawsze szedł „pod prąd”, niejednokrotnie narażając się KGB. Był też poddawany permanentnej inwigilacji; przez wiele lat nie mógł również wydawać oficjalnie płyt. Mogłoby się wydawać, że po upadku Kraju Rad jego nastawienie do rosyjskiej rzeczywistości ulegnie zmianie. Nic z tych rzeczy – buntownicza i idealistyczna natura Griebienszczikowa wciąż daje o sobie znać. Jest jednym z tych (niewielu) artystów moskiewskich i petersburskich – obok chociażby Andrieja Makarewicza, lidera zespołu Maszyna Wriemieni (Машина Времени) – którzy nie zaakceptowali aneksji Krymu i którzy mają wyjątkowo krytyczne spojrzenie na działania władz Rosji. Daje temu zresztą wyraz w swoich piosenkach, jak również podczas nadzwyczaj chętnie wygłaszanych podczas koncertów monologów. Nagrania na najnowszą płytę powstawały przez trzy lata. Najstarsze Boris Borisowicz zarejestrował jeszcze w 2015 roku, krótko po wydaniu poprzedniej solowej produkcji („ Соль”), najmłodsze – zaledwie parę tygodni temu, na ostatniej prostej przed publikacją płyty. Zjeździł przy okazji niemal cały świat, zapraszając do współpracy w sumie ponad dwudziestu artystów. Korzystał głównie ze studiów w rodzinnym Petersburgu oraz Londynie i Los Angeles, ale zawitał także do Izraela (gdzie zarejestrowano niektóre partie perkusji), Bułgarii (chór) oraz Ukrainy (smyczki). Na liście płac znaleźli się natomiast – obok etatowych muzyków Akwarium (basista Aleksandr Titow, skrzypek Andriej Surotdinow, bębniarz Liam Bradley, odpowiadający za programowanie elektroniki Mark Titow) i wziętych brytyjskich muzyków sesyjnych (multiinstrumentaliści Leo Abrahams i Steve Jones, klawiszowiec James Hallawell) – także wciąż jeszcze aktywne legendy rocka minionych dekad, jak na przykład gitarzysta Paul Stacey (znany z Oasis i The Lemon Trees), perkusista Jeremy Stacey (Noel Gallagher’s High Flying Birds, King Crimson), organista Mitchell Froom (Gamma), gitarzysta Richard Thompson (Fairport Convention), saksofonista Mel Collins (King Crimson, Camel) oraz klawiszowiec Brian Eno. I chociaż udział tych ostatnich, poza Jeremym Staceyem, jest w zasadzie epizodyczny, to jednak sam fakt ich udziału w sesjach podnosi rangę produkcji. Artyści tej miary nie zgodziliby się przecież – a niektórzy zrobili to po raz kolejny – w przedsięwzięciu, które mogłoby im przynieść ujmę na honorze. Tym bardziej że zadanie wcale nie wydawało się łatwe. Wszak nie bez powodu „ Соль” uznano za najlepszą płytę Griebienszczikowa w jego (teraz już ponad) czterdziestoletniej karierze; poprzeczka została więc zawieszona wyjątkowo wysoko. Tak wysoko, że nierealne wydawało się przeskoczenie jej. I rzeczywiście, album „Время N” nie przebija swego poprzednika, ale naprawdę niewiele mu ustępuje, będąc – pod względem stylistycznym – jego bezpośrednią kontynuacją. Należałoby jeszcze wyjaśnić znaczenie tytułu, który brzmi właśnie tak z przyczyn cenzuralnych. Boris Borisowicz nie chciał prawdopodobnie prowokować wydania zakazu sprzedaży płyty w Rosji i zamiast pojawiającej się w tekście frazy „время наебениться” (co można eufemistycznie przetłumaczyć jako „paskudne czasy”), wybrał wersję skróconą. Od strony literackiej „Время N” kontynuuje wątki podjęte przez Griebienszczikowa na płytach „ Архангельск” Akwarium i solowej „ Соль”, co każe upatrywać w niej – i potwierdza to w pewnym sensie w wywiadach także sam Boris Borisowicz – trzecią (i prawdopodobnie ostatnią) część cyklu. Rosjanin śpiewa więc głównie, jak i poprzednio, o kondycji współczesnego świata, o jego mrocznej stronie i samotności człowieka takiego, jak on sam – czytaj: idealisty i pacyfisty, odrzucającego przemoc nie tylko w stosunkach międzyludzkich, ale również w relacjach pomiędzy krajami (vide Rosja kontra Ukraina). Griebienszczikow nigdy nie bał się wyrażania własnego zdania i robi to także dzisiaj, mimo że może się to spotkać z niezadowoleniem ze strony władz. Dlatego też stara się być od nich całkowicie niezależny, a płyty solowe – mówiąc precyzyjniej: sygnowane inicjałami БГ – wydaje (udostępniając je również w Internecie) za własne pieniądze. Dzięki temu zachowuje pełną swobodę, nie musi na nikogo się oglądać ani przed nikim pochylać głowę. Utwory, jakie trafiły na najnowszy album lidera Akwarium, można podzielić na dwie grupy: ballady inspirowane twórczością legendarnych rosyjskich bardów (Aleksandra Galicza, Władimira Wysockiego, Julija Kima, Jurija Wizbora czy Aleksandra Rozenbauma) oraz klasyczne rockowe wymiatacze (chociaż i one nabierają melancholijnego posmaku dzięki zachrypniętemu głosowi wokalisty). Jest też cała paleta dźwiękowych smaczków, które wymagały prawdziwej aranżacyjnej wirtuozerii, aby znaleźć się dokładnie w tym miejscu, w jakim wybrzmieć powinny. Płytę otwiera kompozycja tytułowa, przynależna do „grupy balladowej”. Na plan pierwszy wybija się tu, obok głosu Griebienszczikowa, gitara akustyczna, choć znajduje się w niej miejsce także dla zadziornej gitary Leo Abrahamsa. Wdziera się ona w delikatną materię utworu, jak rzeczywistość do uduchowionego świata Borisa Borisowicza. Być może właśnie z tego powodu tak niepokorny jest tekst piosenki, który – jak stwierdził sam БГ w jednym z wywiadów – „wyraża dokładnie to, co czuję”. „Темный как ночь” to z kolei numer skrojony na rockowy hymn. Z motorycznym rytmem i zapadającymi w pamięć partiami gitar (kłaniają się zarówno Abrahams, jak i Paul Stacey), którym ostrością dorównuje bardzo emocjonalny śpiew wokalisty. „Сякухачи” to swoisty hołd dla grającego na tym japońskim flecie prostym (shakuhachi) Clive’a Bella. I ponownie mamy w tym przypadku do czynienia z przejmującą balladą, której poziom wrażliwości skutecznie podbijają akordeon Aleksandra Koriukowca, muzyka folkrockowej formacji Affinaż (Аффинаж), oraz młodzieżowy chór bułgarski, wprowadzający niemal hipnotyczny nastrój. Jeśli komuś udało się w tym czasie zapaść w letarg, długo w nim jednak nie wytrwa, albowiem „На ржавом ветру” to jeden z tych utworów, które są w stanie postawić na nogi umarlaka. Co może zaskakiwać tym bardziej, że Griebienszczikowowi udało się tu wcisnąć zarówno instrumenty charakterystyczne dla krajów Orientu (saz Eliahu Dagmiego i darbukę Gilada Adsolema), jak i – na finał – ogniście jazzrockowy saksofon Mela Collinsa. We wzbogaconych o sekcję smyczkową, mrocznych, ale i melodyjnych „Песнях нелюбимых”, wykonywanych na koncertach Akwarium od co najmniej dwóch lat, БГ po raz kolejny nawiązuje do tradycji bardowskiej, udowadniając przy tym, że słusznie stawia się go w jednym rzędzie z największymi rosyjskimi twórcami tego gatunku. „Ножи Бодхисаттвы” są natomiast odzwierciedleniem filozoficzno-religijnych zainteresowań Borisa Borisowicza buddyzmem oraz – ogólnie – kulturą Indii i Chin. Nie uświadczymy tu jednak charakterystycznego dla tych cywilizacji instrumentarium (to byłoby zbyt oczywiste); są za to, obok kijowskiej orkiestry, harmonijnie wypełniające tło syntezatory. Muzycznie niczym szczególnym nie wyróżnia się za to utwór numer siedem, czyli „Прикуривает от пустоты”; za to tekstowo zdaje się on być „polemiką” z piosenką „Пачка сигарет” grupy Кино, z liderem której, Wiktorem Cojem, Griebienszczikow przyjaźnił się przez całe lata 80. XX wieku. Piosenka przedostatnia, „Соль”, też ma już swoje lata; powstała z myślą o poprzednim albumie artysty, na który ostatecznie nie zmieściła się. Na szczęście jednak nie trafiła na stałe do szuflady, bo to – jak się okazuje – jeden z najmocniejszych punktów płyty. Zagrany z rozmachem (orkiestra, saz, darbuka, kanun) i z energią. I na dodatek z zadziwiająco pozytywnym przesłaniem. Czego nie można natomiast powiedzieć o wieńczącym najnowszą produkcję БГ utworze „Крестовый поход птиц”, w którym Griebienszczikow zwraca się on bezpośrednio do boga (tylko którego?) z apelem o pomoc w odzyskaniu wolności. Swoją drogą ciekawe, czy wspomagający tu Rosjanina waltornista Pip Eastop i grający na klawiszach Brian Eno zdawali sobie sprawę z zaangażowanego charakteru tej piosenki… Ale takie są wszak całe „Время N” – mroczne i posępne, ale jednocześnie wzywające do działania i piętnujące atrofię więzi międzyludzkich. Teksty Borisa Borisowicza, jak każdą dobrą poezję, należy czytać między wierszami, zaglądać pod ich wierzchnią warstwę, wyciągać wnioski i stosować się do nich. Bez obaw o narażanie się władzy. Skład: Boris Griebienszczikow – śpiew, gitara akustyczna oraz Aleksandr Titow – gitara basowa (1,5) Leo Abrahams – gitara elektryczna (1,2,4,5,7,9), syntezatory (2,6,8), głos (6), gitara basowa (6), programowanie (6,8) Steve Jones – syntezatory (1,2,4,7,8), gitara basowa (2,3,4,7,9), śpiew (2), gitara elektryczna (3,4,9), programowanie (2,4,7,8), fortepian (3,9), aranżacja chóru (7) Liam Bradley – instrumenty perkusyjne (1,5,7,9) Lucy – wiolonczela (1) Paul Stacey – gitara elektryczna (2) Jeremy Stacey – perkusja (2-6,8) James Hallawell – organy Hammonda (2) Mark Titow – programowanie (2,8) Aleksandr Koriukowiec – akordeon (3) Jules Maxwell – aranżacja chóru (3) Clive Bell – shakuhachi (3) Mitchell Froom – syntezatory (3,8) Eliahu Dagmi – saz (4,8) Richard Thompson – gitara elektryczna (4) Gilad Adsolem – dar buka (4,8) Mel Collins – saksofon (4) Olga Głazowa – gusli (5) BJ Cole – gitara hawajska (5) Andriej Surotdinow – skrzypce (5) Wirtuozi Kijowscy – orkiestra (6,9) Ian Stephens – aranżacja smyczków (6,9) Anton Bojarskich – mellotron (7) Brian Finnegan – gwizdek (7) Wiktor Sawicz – gitara basowa (8) Ben Amir – kanun (8) Zied Zouari – smyczki (8) Pip Eastop – waltornia (9) Brian Eno – fortepian (9), syntezatory (9)
|