Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Frutería Toñi
‹El porvenir está en las huevas›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEl porvenir está en las huevas
Wykonawca / KompozytorFrutería Toñi
Data wydania20 lutego 2020
Wydawca self-released
NośnikCD
Czas trwania39:21
Gatunekjazz, klasyczna, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Salva Marina, Jesús Sánchez, Víctor Rodríguez, Curro García, Adrián Jiménez, Eva Montiel, Lorena Alcaraz, Camilo Motta
Utwory
CD1
1) Agonia en Koyukuk10:33
2) Cipango Petite Suite07:27
3) El porvenir está en las huevas00:45
4) El monte de las tres letras06:25
5) El traspié08:37
6) Los álamos verdes05:30
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Andaluzja progresem pachnąca
[Frutería Toñi „El porvenir está en las huevas” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zespoły z Półwyspu Iberyjskiego niezbyt często goszczą w „Tu miejsce na labirynt…”. W ostatnich latach zaszczyt ten spotkał jedynie postrockową formację Toundra. Dzisiaj dołącza do niej andaluzyjski kwintet Frutería Toñi – grupa, która w swojej twórczości łączy wpływy rocka progresywnego, folku, fusion i… muzyki klasycznej. W lutym ukazał się jej trzeci pełnowymiarowy album – „El porvenir está en las huevas”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Andaluzja progresem pachnąca
[Frutería Toñi „El porvenir está en las huevas” - recenzja]

Zespoły z Półwyspu Iberyjskiego niezbyt często goszczą w „Tu miejsce na labirynt…”. W ostatnich latach zaszczyt ten spotkał jedynie postrockową formację Toundra. Dzisiaj dołącza do niej andaluzyjski kwintet Frutería Toñi – grupa, która w swojej twórczości łączy wpływy rocka progresywnego, folku, fusion i… muzyki klasycznej. W lutym ukazał się jej trzeci pełnowymiarowy album – „El porvenir está en las huevas”.

Frutería Toñi
‹El porvenir está en las huevas›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEl porvenir está en las huevas
Wykonawca / KompozytorFrutería Toñi
Data wydania20 lutego 2020
Wydawca self-released
NośnikCD
Czas trwania39:21
Gatunekjazz, klasyczna, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Salva Marina, Jesús Sánchez, Víctor Rodríguez, Curro García, Adrián Jiménez, Eva Montiel, Lorena Alcaraz, Camilo Motta
Utwory
CD1
1) Agonia en Koyukuk10:33
2) Cipango Petite Suite07:27
3) El porvenir está en las huevas00:45
4) El monte de las tres letras06:25
5) El traspié08:37
6) Los álamos verdes05:30
Wyszukaj / Kup
Toundra to zupełnie inna bajka. Raz, że zespół z Madrytu wykonuje muzykę instrumentalną (nie licząc pobocznego projektu Exquirla); dwa, że od początku działalności pozostaje wierny post-rockowi. Trudno byłoby więc znaleźć jakiekolwiek punkty styczne pomiędzy Toundrą a Frutería Toñi. Może poza tym, że członkowie obu formacji mówią w języku hiszpańskim… Chociaż i on może się nieznacznie różnić. Wszak Malaga – rodzinne miasto muzyków tworzących Frutería Toñi – położone jest nad Morzem Śródziemnym, na terenie Andaluzji, która znajdowała się pod władzą – mówiąc w pewnym uproszczeniu – Arabów aż do końca XV wieku. Zespół istnieje od mniej więcej dekady, a zadebiutował wydaną własnym sumptem płytą „Mellotrón en Almíbar” (2014), po której zaliczono do grona wykonawców progresywnych.
Ale jak wiecie, jest to pewne uproszczenie. Bo chociaż formacja wyraźnie inspiruje się progresem z lat 70. XX wieku (i takimi brytyjskimi grupami, jak Jethro Tull i Jade Warrior bądź – to już z własnego podwórka – Errobi, Itoiz, Vega), odważnie wykracza jednak poza jego opłotki. Chętnie poszerza swoją artystyczną ofertę zarówno o elementy folku, jak i jazz-rocka, a w niektórych utworach także muzyki poważnej. Taka była zawartość debiutanckiego „Mellotrón en Almíbar”, jak również dwóch kolejnych publikacji, które trafiły do sprzedaży w równych, trzyletnich odstępach: „Tengo mis días buenos” (2017) oraz „El porvenir está en las huevas” (2020). Co ciekawe, także na te dwa późniejsze wydawnictwa Andaluzyjczycy zrzucili się sami. Czyżby żadna z wytwórni nie była zainteresowana kontraktem, czy też artyści z Malagi aż tak bardzo cenią sobie niezależność?
Od początku istnienia fundament Frutería Toñi tworzą trzej muzycy: wokalista i klawiszowiec Salva Marina, klarnecista i saksofonista Jesús Sánchez oraz basista (i gitarzysta solowy) Curro García. Inni pojawiają się i, niekiedy po nagraniu zaledwie jednej płyty, znikają. Jak chociażby perkusiści Javier de Prado i Yeimi Montes. Tym, który szybko zniknął, był także pierwszy skrzypek Carlos Fernáandez, którego po wydaniu debiutanckiego krążka zastąpił Víctor Rodríguez. Przed nagraniem najnowszego z kolei w składzie pojawił się trzeci z rzędu bębniarz – Adrián Jiménez. Grupa w studiu chętnie korzysta także z pomocy gości; tym razem zaproszono ich troje: wokalistkę Evę Montiel, flecistkę Lorenę Alcaraz oraz klarnecistę basowego Camilo Mottę. Z tak bogatym i, co najważniejsze, różnorodnym instrumentarium rzeczywiście można pokusić się o odważne implementowanie do nieco zaśniedziałego progresu innych stylów.
„El porvenir está en las huevas” to – jak na lata 70. XX wieku, do których odwołują się panowie z Frutería Toñi, przystało – krótka płyta. Zamyka się bowiem w czterdziestu minutach. Jeżeli więc nadarzy się taka okazja, bez problemu będzie można wydać ją – dla kolekcjonerów – także w wersji winylowej (bez straty choćby sekundy muzyki). Intrygującym zabiegiem wydaje się to, że wydawnictwo otwiera utwór najdłuższy w całym zestawie, ponad dziesięciominutowy „Agonía en Koyukuk”. Zazwyczaj swoje opus magnum grupy rockowe zostawiają na finał, a tutaj otrzymujemy je w formie przystawki przed głównym daniem. To wielowątkowa opowieść, która zaczyna się jak rockowa transkrypcja muzyki dawnej (za sprawą fortepianu akustycznego, skrzypiec i klarnetu), by następnie skręcić w stronę fusion (dzięki partiom solowym saksofonu i fortepianu elektrycznego), a po drodze przeżyć jeszcze fascynację rozmachem klasycznego symfonicznego progresu sprzed ponad czterech dekad.
To bogactwo brzmień i motywów, zaprezentowane na otwarcie, dobrze wróży, prawda? I grupa naprawdę nie zawodzi. „Cipango Petite Suite” zaczyna się bardzo dynamicznie i wcale nie przeszkadza w tym fakt, że od pierwszych sekund na plan pierwszy wybija się… saksofon. Później jednak, zwłaszcza gdy uaktywnia się Víctor Rodríguez, Hiszpanie przekonują, że najważniejszy jest dla nich nostalgiczny nastrój; zwłaszcza kiedy pojawia się urzekający dialog skrzypcowo-klarnetowy. Brzmi to jak wyimek z przedwojennej piosenki, a niekiedy nawet jak zespół klezmerski (żydowski). To spora różnica w porównaniu z „Agonía en Koyukuk”, ale też wcale nie ostatnie zaskoczenie. Tytułowa kompozycja „El porvenir está en las huevas” to niespełna minutowa miniatura fortepianowa, będąca romantyczną introdukcją do znacznie bogatszego aranżacyjnie „El monte de las tres letras”.
Ten numer rozegrany zostaje na dwóch płaszczyznach: jest bardzo energetyczny we fragmentach instrumentalnych i stonowany w wokalnych (gdy Salva Marina akompaniuje sobie na syntezatorach). W drugiej części robi się bardziej rockowo, za co odpowiada przede wszystkim Jesús Sánchez, od czasu do czasu wspomagany przez Víctora Rodrígueza. „El traspié” zaczyna się akustycznie (od trójgłosu fortepianu, klarnetu i skrzypiec), z czasem jednak nabiera mocy i zadziorności, głęboko nurkując w lata 70. Rock progresywny intensywnie miesza się tutaj z fusion. W zamykającym album „Los álamos verdes” Frutería Toñi spina całość klamrą; podobnie bowiem jak w otwierającym płytę „Agonía en Koyukuk” dominują tu wstawki klasyczne. Z tą różnicą, że do zwykłego klarnetu dołącza jeszcze klarnet basowy (kłania się Camilo Motta!).
I w dużej mierze dzięki niemu kompozycja ta nabiera momentami rzewnego charakteru. Pozostawiając słuchacza na koniec w melancholijnym nastroju. Mimo wszelkich pochwał kierowanych pod adresem muzyków z Malagi, należy jednak podkreślić, że „El porvenir está en las huevas” daleko jest do ideału. Grupa ma bowiem jeden słaby punkt – jest nim wokalista. Głos Mariny nie ma w sobie tej mocy ani charyzmy, jaką posiada chociażby Ian Anderson z Jethro Tull, który, gdyby pojawił się kilka lat temu na próbie Hiszpanów (oczywiście będąc w takiej formie, jak w czasach swojej największej świetności), sprawiłby zapewne, że lider Frutería Toñi z miejsca zwolniłby siebie z obowiązków frontmana i natychmiast przekazał je Szkotowi. To oczywiście nigdy się nie stanie, ale może kiedyś, w przyszłości, Salva dojdzie jednak do wniosku, że formacji przydałby się pewniejszy i bardziej charakterystyczny głos.
koniec
31 marca 2020
Skład:
Salva Marina – śpiew, chórki, syntezatory, fortepian elektryczny, fortepian
Jesús Sánchez – klarnet, saksofon
Víctor Rodríguez – skrzypce
Curro García – gitara basowa, chórki
Adrián Jiménez – perkusja

gościnnie:
Eva Montiel – śpiew
Lorena Alcaraz – flet poprzeczny
Camilo Motta – klarnet basowy

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.