WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej „Światowid” w Elblągu, Elbląski Klub Fantastyki „Fremen” |
Cykl | Polcon |
Miejsce | Elbląg |
Od | 21 sierpnia 2003 |
Do | 24 sierpnia 2003 |
El Polcon mexicanoPaweł PlutaEl Polcon mexicanoKażda nieprzyjemność jednak kiedyś się powinna kończyć, wyszedłem więc na zewnątrz poszukać kogoś do zaciągnięcia na obiad. Życie towarzyskie w hallu koncentrowało się, jak zwykle, wokół zajdlowej urny. Oprócz licznych ochotników na gościnnych występach, czuwała przy niej oczywiście Ela Gepfert, która zaczęła już od tego dostawać zajdlików w oczach. Bardzo pomocne w integrowaniu się były porzucone po pierwszym dniu stoły akredytacji. Rozkładało się na nich a to rysunki braci Kuleszów, których gwiezdnowojenne modele wisiały nad głowami, a to książki, a to komputer Szymona Sokoła, wyświetlający nakręcony na ConQueście film Staszka Mąderka, w szczególności zaś można się było rozłożyć samemu, bo krzeseł nie zawsze wystarczało. Skoro natomiast mowa o Staszku, to właśnie zaczynał on swoje, obliczone na dwie godziny, spotkanie. Miałem ochotę na nie pójść, ale że akurat udało mi się załapać na drużynowe wyjście do restauracji reprezentacji ŚKF, zmieniłem plany. O tyle nie traciłem wiele, że następnym razem Staszek opowie zarówno to, co teraz, jak i kolejne anegdoty, które uzbiera do tego czasu; jego spotkania wyglądają wszak tak, jakby sobie wyciskał mózg dopóki nie wycieknie z niego ostatnia wesoła historyjka. Stąd tak długi przyznany czas, bo zna ich dużo. Na ten, wspominany już wielokrotnie, obiad poszliśmy do meksykańskiej restauracji „Pod Aniołami”, będącej niemal oficjalnym lokalem Polconu. Kiedy kończyliśmy, przyszli nas zmienić między innymi Andrzej Sapkowski i Mirosław Kowalski, szef SuperNOWEJ. W drodze powrotnej odwiedziliśmy drogowskaz „Policja: 997 m”, będący kolejną po „Apolitycznym Rogu 2. Maja” atrakcją turystyczną Elbląga. Tymczasem Ania Brzezińska prowadziła prelekcję o tym, jak się robi książki, a następnie Maja Lidia Kossakowska mówiła o swoich aniołach. Po wydanym przez Runę zbiorze opowiadań, teraz czas na powieść o nich z Fabryki Słów. Skoro zaś mowa o planach wydawniczych, na odbywający się po spotkaniu Mai prowadzony przez Elę Gepfert panel wydawców przybyła chyba większość liczących się firm: Runa, Prószyński i Spółka, ISA, Rebis, Zysk i Spółka, SuperNOWA i MAG. Zabrakło wspomnianej Fabryki, oraz, co dziwne, Solarisu, mimo że Wojtek Sedeńko w Elblągu był. Prawdę mówiąc, na tego rodzaju spotkania nie mam zwyczaju chodzić, bo śledzenie planów wydawniczych jest właściwie swego rodzaju hobby. Chociaż fakt, że jeśli ktoś zbiera jakieś cykle, informacje o wydawaniu kolejnych tomów są dla niego istotne. Natomiast porównywanie rynków zagranicznych z polskim jest już jednak zajęciem dla zapaleńców, podczas gdy zwykły czytelnik po prostu czyta, co mu wydadzą. No i w końcu – nie bez znaczenia jest dla mnie oszczędzanie sobie stresów na tle niemożności przeczytania wszystkiego, co wydawcy zapowiadają. Dbając więc o swoje nerwy zajrzałem na chwilę na trwające równolegle spotkanie z Jarosławem Grzędowiczem. Jak słyszałem, fakt że z dość odległych relacji osób, które były tam dłużej, plany reaktywacji „Fenixa” jakby się bardziej urealniły ostatnimi czasy. Ma się tym zająć znowu Fabryka Słów, a czasopismo będzie kwartalnikiem. Wygląda jednak na to, że będzie sobie radzić bez Michała Dagajewa, jako że od niego nie słychać było żadnych tego rodzaju informacji. Natomiast kiedy natknąłem się na niego przed wejściem do Światowida, zrelacjonował odprawianie do domu Staszka Mąderka, który jak się okazało przyjechał tylko na swoje dzisiejsze spotkanie, co ładnie o nim świadczy, bo dojazd do Elbląga nie jest procesem szybkim i prostym. Skoro więc jednak nasz Mały Reżyser się pojawił, to widać zaproszenie na Polcon jest dla niego sprawą istotną. Nawiasem mówiąc, jako że Staszek szybki jest, zdążył jeszcze mimo pośpiechu poderwać jakąś uczestniczkę, acz Michał nie chciał powiedzieć, którą. Tymczasem jednak zaczynało się spotkanie z autorem niedawno wydanego „Uśpionego archiwum”, Wawrzyńcem Podrzuckim, a przede wszystkim przełożona z południa prelekcja o muzyce średniowiecznej, prowadzona przez Katarzynę Motykę przy pomocy Ani Brzezińskiej. Sądząc z ilustracji dźwiękowych, nawet biorąc poprawkę na niedokładność odtworzenia, średniowiecze było czasem ponurym i okrutnym, a zwłaszcza dla słuchaczy liry korbowej. Za to pomysły artystyczne muzyków były całkiem śmiałe, że wspomnę koncepcję połączenia kościelnych chorałów ze świńskimi przyśpiewkami. Nie, żeby taka twórczość cieszyła się oficjalnym poparciem. Pozostając zaś pod wpływem sztuki, udałem się następnie na wyreżyserowane przez Bożenę Borek przedstawienie, oparte na „Grobowcach Atuanu” Ursuli Le Guin. Prezentował je słupski teatr amatorski „Żaluzja” i to z całkiem dobrym skutkiem. Biorąc pod uwagę, że teatr jako taki w ogóle mnie nie interesuje, wydaje mi się że skoro przedstawienie mi się podobało, to faktycznie musiało być przyzwoite. Oficjalny program tego dnia zakończył się więc pozytywnym akcentem. Nieoficjalny zresztą również, tylko że kilka godzin później i nie w Elblągu, a, jeśli dobrze pamiętam, Janowie, gdzie w pałacowym parku wydawcy rozpalili sobie ognisko i próbowali w spokoju usmażyć trochę kiełbasy. Zasadniczo zresztą udało się im to, bo chociaż gości pojawiło się sporo więcej, niż było w planach, to przecież nikt w zabawie nie przeszkadzał. W sobotę kwestia kiełbasy wróciła na chwilę, gdy Ania Brzezińska na swoim kolejnym spotkaniu mówiła o trudnościach i pułapkach czyhających na autora powieści historycznej, a przynajmniej opierającej się na historii. Ot, tworząc banalną scenę z Wikingami słuchającymi w karczmie minstrela przygrywającego im do wieczerzy wypada wziąć pod uwagę, że w danych czasach mogło już nie być Wikingów, jeszcze nie być minstreli, na danym obszarze mogły nie istnieć takie karczmy, a co najgorsze mogło jeszcze nie być zaplanowanych na rzeczoną wieczerzę kiełbas. Anię zastąpił Andrzej Sapkowski, a ja tymczasem poszedłem na Forum Fandomu. Tym razem było dość ożywione, a to ze względu na wprowadzanie korekt do fandomowych przepisów. Przede wszystkim w regulaminie Nagrody Zajdla ustalony został sztywny termin zgłaszania nominacji, niezależny od terminu Polconu. Ułatwia to propagowanie nagrody na przykład przez wydawców, którzy mogą publikować gotowe formularze do zgłaszania nominacji. Drugą zmianą, a raczej zapowiedzią zmiany, była kwestia regulaminu samego Polconu, w niektórych miejscach dość przestarzałego. Konkretnie problematyczny był punkt ustanawiający Komitet Organizacyjny, co do którego to ciała opinie były różne, od poglądu iż nikt takowego od lat na oczy nie widział, przez kilka stadiów pośrednich, aż po identyfikowanie go z Forum Fandomu. Istotnie, sprawa wymaga ponownego znormalizowania, bo obecny zapis ma już ładnych parę lat, a fakt, że sporo z dalszych punktów odwołuje się do niego, dodatkowo kwestię komplikuje. Poza pracami ustawodawczymi, podjęta została decyzja o organizacji Polconu 2005 w Poznaniu, o ile tylko Druga Era zalegalizuje formalnie swoje istnienie, oraz wystąpili przedstawiciele zielonogórskiej Ad Astry, która jest organizatorem przyszłorocznym. Ponadto uchwalono, że ze względu na odwieczne wybieranie do komisji liczącej zajdlowe głosy, Leszek Olczak nie może umrzeć, bo bez niego Zajdel nieważny. Po dwóch godzinach wszystko było już załatwione i można było się zająć ponownie działalnością mniej oficjalną. Kto chciał, mógł pójść na spotkanie z nową redakcją „Nowej Fantastyki”. Jak słyszałem, Arkadiusz Nakoniecznik zapowiada odpuszczenie sobie działalności misyjnej i przeznaczenie mocy przerobowych na działalność ekonomiczną. Maciej Parowski, jako redaktor działu polskiego, swoją małą misyjkę pewnie będzie próbował prowadzić dalej, ale może wreszcie po długim czasie teksty w „Nowej Fantastyce” zaczną także bawić, a nie tylko pobudzać do głębokich rozmyślań. Głównie o treści „kto to do druku przyjął?”. Ja jednak na to spotkanie nie dotarłem, trafiwszy na Grega Wiśniewskiego rozmawiającego z Adamem i Markiem Kuleszami, gwiezdnowojennymi fanami sprzętowymi. Stojąc na piętrze Światowida pomówiliśmy sobie o modelach statków wiszących pod nami, oraz o dalszych planach, w tym o kopii stroju Boby Fetta. Pozwoliłem sobie także zasugerować nosiciela do stroju Lorda Vadera, mamy we Wrocławiu stosownego człowieka. Co do statków, jak się okazuje powstają one bez dokumentacji konstrukcyjnej, za to czasem na podstawie mierzenia zatrzymanych klatek na telewizorach. Tu z kolei podzieliłem się swoim pomysłem Star Destroyera – latawca, który zyskał pewne uznanie mistrzów, acz byłaby to konstrukcja znacząco odmienna od ich. Na koniec, korzystając ze zdobycznej drabiny, obfotografowałem na zamówienie Grega Kuleszów i ich czeladnika przy modelach. Jeżeli się uda, w następnym numerze zamieścimy wywiad z nimi. Tymczasem powoli zbliżała się tolkienistyczna prelekcja o pisaniu książek w oparciu o dzieła Tolkiena, na którą miałem sporą ochotę, pamiętając co się tolkienistom robi na wspomnienie o „Ostatnim władcy Pierścienia”, lecz uznałem że jedna awantura dziennie wystarczy i pozostawiłem sobie tylko późniejszą z nich. Tymczasem zaś poszedłem na obiad z Runą i jej mężami. Ponownie trafiliśmy do meksykańskiej restauracji, gdzie Anię Brzezińską zdybał z paczką korekty, jak mniemam „Ostatniej sagi” Marcina Mortki, Artur Szrejter. Ciekawie było popatrzeć, jak Artur łapie lecące w jego stronę kolejne niepokreślone kartki, wyjaśnia szybko, o co chodzi na pokreślonych, a co chwilę tęsknie spogląda na stojącą przed nim szklankę, po którą nie ma czasu sięgnąć. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
200% smaku
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Pamiątka z historii
— Paweł Pluta
Hidalgos de putas
— Paweł Pluta
My też mamy Makoare
— Paweł Pluta
Elektryczne stosy
— Paweł Pluta
Ktoś nam znany, ktoś kochany…
— Paweł Pluta
Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
— Paweł Pluta
Przejście przez cień
— Paweł Pluta
Druga bije pierwszą
— Michał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski
A Słowo było u ludzi
— Paweł Pluta
Od przyjaciół nie całkiem Moskali
— Gromowica Bierdnik, Paweł Pluta