Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nie ma Go od roku…

Esensja.pl
Esensja.pl
Tekst „W dalekim kraju…” w kwietniu 2005 roku pisałem pod wpływem chwili. Byłem jednym z milionów ludzi w Polsce i na świecie, którzy tego pamiętnego dnia, gdy nieuchronnie zbliżała się, a potem odeszła do wieczności godzina 21:37, robili coś powodowani podobnym impulsem. Przez wszystkie niemal kraje, w poprzek różnych kultur, wyznań, ras i światopoglądów przetoczyła się fala fenomenu ludzkiej wspólnoty cierpienia, która dla wielu była ogromnym zaskoczeniem.

Marcin T.P. Łuczyński

Nie ma Go od roku…

Tekst „W dalekim kraju…” w kwietniu 2005 roku pisałem pod wpływem chwili. Byłem jednym z milionów ludzi w Polsce i na świecie, którzy tego pamiętnego dnia, gdy nieuchronnie zbliżała się, a potem odeszła do wieczności godzina 21:37, robili coś powodowani podobnym impulsem. Przez wszystkie niemal kraje, w poprzek różnych kultur, wyznań, ras i światopoglądów przetoczyła się fala fenomenu ludzkiej wspólnoty cierpienia, która dla wielu była ogromnym zaskoczeniem.
Nie należałem do tego grona, nie było dla mnie niczego niespodziewanego w tym, że człowiek tak niezwykły czyni tak wielkie poruszenie swym odejściem, tak wielką pustkę po sobie pozostawia, takiej czci zaznaje. Z drugiej jednak strony miałem świadomość, że tak jak wyjątkowy czas rok temu Polacy dzielili z całym światem, tak też wiele z jego podniosłości w sposób nieuprawniony przeniosą na swe oczekiwania co do przyszłości (co się zresztą działo prawie natychmiast w licznych programach publicystycznych różnych telewizji). Dałem swemu zwątpieniu wyraz pisemnie w felietonie „Polski rychły powrót do normy” i – choć nie czyniłem tam przecież żadnych głębokich odkryć, a może właśnie dlatego – nie pomyliłem się. Marna to satysfakcja.
Nie ma chyba dziś trudniejszego przedsięwzięcia socjologicznego nad badanie wpływu tej zeszłorocznej wspólnoty żalu na naszą późniejszą codzienność – tym bardziej, że łatwo tu o uproszczenia w jedną, i w drugą stronę. To prawda, że rocznicowy zapał Polaków w kwestii papieskiej jest ogromny – już dziś, gdy piszę ten tekst, widać w mediach bogactwo przewidzianych na 2 kwietnia uroczystości, okolicznościowych wydań gazet, imprez, nabożeństw, itp. Wszelako wciąż brak jednoznacznej konkluzji, na ile uwielbienie osoby Jana Pawła Wielkiego, a wkrótce Świętego, rozmijało się i nadal rozmija z akceptacją jego wizji człowieczeństwa i jego nauki w życiu codziennym; jakie ma ono rzeczywiste przełożenie na indywidualne wybory życiowe czy polityczne Polaków. Co i rusz powraca powiedzonko o „słyszeniu, ale nie słuchaniu”, które – choć wyświechtane do bólu – zarzuca polskim katolikom, że Jan Paweł II nie jest dla nich niczym więcej niźli ikoną, tym wartościowszą, że rozpoznawaną i uznawaną na całym świecie, a jego homilie, wprawdzie ładnie i spontanicznie oklaskiwane, nie przekładały się na nic więcej, gdy liturgia dobiegła już końca. W tej sytuacji uzasadnionym wydaje się pytanie, co takiego miałoby ostatecznie przekonać wszystkich, że jest inaczej? Jakiż to znak miałby być na to żelaznym dowodem? Warto spróbować odpowiedzieć na to pytanie, gdy Polska będzie przeżywać pierwszą rocznicę śmierci swego papieża. Warto spróbować się dowiedzieć o status quo w tej kwestii.
Warto tym bardziej, że nie brakuje twierdzeń, iż postawa wielbicieli osoby papieża i jego charyzmatu była wobec ich idola par excellence bałwochwalczą (ot, żeby daleko nie szukać, pisał o tym Waldemar Łysiak w „Gazecie Polskiej”, w felietonie „Tridentum redivivum?”), taką pozostaje dziś, a i zapewne taką będzie w przyszłości, gdy znaczenia nabierze naturalna dla upływu czasu idealizacja. Wszystko to wzmocni niewątpliwie spodziewane bardzo rychło wyniesienie na ołtarze (który to proces Benedykt XVI zainicjował w tempie iście ekspresowym, powolnym będąc znanym na świat cały żądaniom: Santo subito!). Te głosy są tym wyrazistsze, że w Polsce wciąż jeszcze publiczne głoszenie negatywnych opinii o Janie Pawle II i jego wizji Kościoła jest czymś faux pas. Przykład tego najjaskrawszy to sprawa jezuity określanego standardowym już dziś terminem „kontrowersyjny” (zwykle oznaczającego odstępstwo od stadnego myślenia), o. Stanisława Obirka i jego wywiadu udzielonego tuż po śmierci papieża dla francuskiego Le Soir. Ostro skrytykował on w nim kończący się właśnie pontyfikat, za co został ukarany przez prowincjała zakonu rocznym zakazem kontaktów z mediami i prowadzenia wykładów, by jesienią 2005 roku wystąpić z zakonu i zrezygnować z kapłaństwa. Czy wielkość zmarłego papieża tak jest krucha i chwiejna, że trzeba ją kneblem chronić przed każdą krytyką? Czy nie nadszedł czas, by pokusić się o jakąś szerszą refleksję nad jego osobą, miast zadowalać się do znudzenia powtarzanym fragmentem o wadowickich kremówkach?
Ile w tezach o miałkości kultu otaczającego Karola Wojtyłę jest prawdy? Ile w krytykowanych postawach ludzi wobec zmarłego papieża tandetnej pozłotki, a ile zwykłej tęsknoty za królem, za wspaniałym majestatem, po którym pamięć świeciłaby pośród powszechnej w świecie – dużo mocniej, niż byśmy chcieli – banalności i obłudy? Czy termin „Pokolenie JP2” określa jedynie spektrum czasowe, moment w dziejach świata, gdy generacje przychodzące na świat chrzczono w świątyniach Kościoła Powszechnego, któremu przewodził polski papież? Czy też jest to także synonim żywej arki gotowej przenieść przez czasy ze zrozumieniem i świadomością jego duchową spuściznę ku przyszłości, która jest nieodgadniona jak zawsze? Jak tę kwestię w ogóle rozstrzygnąć? A przecież trzeba, wszak może się to okazać największą spuścizną Jana Pawła Wielkiego.
Wiele jest pytań wciąż pozostających bez odpowiedzi, wiele sądów, które trzeba rzetelnie i uczciwie sformułować, wiele wzruszeń, które jeszcze nie raz dojdą do głosu na fali wspomnień o ogromie cierpienia ukazanego światu bez ogródek, gdy zbliżał się czas. Wielu jeszcze utoczy łzę na myśl o mroku wypełniającym chłodnej kwietniowej nocy najważniejsze na świecie okno. Być może rok to zbyt mało, by właściwie ocenić, ile z Jana Pawła II utkwiło ludziom w duszach. Ale od roku wiemy wystarczająco wiele, by uczynić po temu pierwszy krok.
Warto go zrobić oprócz urządzania różnych ckliwych koncertów.
koniec
2 kwietnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.