Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kenneth Hope
‹Wiedźma›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWiedźma
Tytuł oryginalnySuperstition
Dystrybutor Vision
Data premiery22 stycznia 2007
ReżyseriaKenneth Hope
ZdjęciaStephen Smith
Scenariusz
ObsadaSienna Guillory, Charlotte Rampling, Mark Strong
MuzykaJohn Ewbank
Kraj produkcjiHolandia, Luksemburg, Wielka Brytania
Gatunekgroza / horror
EAN5907176893519
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dziecko w pożodze
[Kenneth Hope „Wiedźma” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Sprzedawana jako horror „Wiedźma” w istocie jest czymś w rodzaju thrillera sądowego z drobną nutką romansu i niejasnym, ledwo wyczuwalnym akcentem nadprzyrodzonym. Grozy nie ma tutaj ani grama.

Jarosław Loretz

Dziecko w pożodze
[Kenneth Hope „Wiedźma” - recenzja]

Sprzedawana jako horror „Wiedźma” w istocie jest czymś w rodzaju thrillera sądowego z drobną nutką romansu i niejasnym, ledwo wyczuwalnym akcentem nadprzyrodzonym. Grozy nie ma tutaj ani grama.

Kenneth Hope
‹Wiedźma›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWiedźma
Tytuł oryginalnySuperstition
Dystrybutor Vision
Data premiery22 stycznia 2007
ReżyseriaKenneth Hope
ZdjęciaStephen Smith
Scenariusz
ObsadaSienna Guillory, Charlotte Rampling, Mark Strong
MuzykaJohn Ewbank
Kraj produkcjiHolandia, Luksemburg, Wielka Brytania
Gatunekgroza / horror
EAN5907176893519
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Mimo posiadania identycznego tytułu oryginalnego, co starsze o dwie dekady „Zabobony”, nakręcona w 2001 roku „Wiedźma” nie dość, że nie jest żadnym remakiem czy kontynuacją starszego filmu, ale wręcz w ogóle nie ma z nim nic wspólnego. Co więcej, nigdy nie była obliczona na straszenie widza i jako horror sprzedawana jest w sumie prawem kaduka. W rzeczywistości jest to bowiem historia oparta na faktach (luźno, bo luźno), koncentrująca się wcale nie na zjawiskach nadprzyrodzonych, a na przeżyciach posądzonej o czary dziewczyny.
Główną bohaterką filmu jest młoda Brytyjka, pracująca we Włoszech w charakterze opiekunki do dziecka. Któregoś dnia, gdy wracający z przyjęcia małżonkowie, ignorując obecność dziewczyny, hałaśliwie uprawiają seks ledwie przekroczywszy próg mieszkania, w dziecięcym pokoiku samoistnie zaczynają płonąć zasłony. Jako że ojciec brzdąca niemal dosłownie ślini się na widok powabów dziewczyny, zdarzenie zostaje puszczone w niepamięć i za jakiś czas cała czwórka jedzie na wieś do babki. Tam następuje katastrofa. Babka, widząc swojego syna dobierającego się do opiekunki, wini za całą sytuację dziewczynę i nazywa ją dziwką. Nie trzeba długo czekać, by dom stanął w ogniu. Jednak jako że ginie wówczas latorośl (co w filmie hollywoodzkim byłoby nie do pomyślenia), dziewczyna – formalnie oskarżona o podpalenie – ląduje w więzieniu. Cała reszta fabuły to dochodzenie rzeczywistych przyczyn pożaru i proces, toczący się w atmosferze rzucanych przez okolicznych mieszkańców (a za nimi i prasę) oskarżeń o czary. Tu na arenę wkracza broniący bohaterki, owdowiały adwokat, stopniowo zyskując coraz istotniejszą rolę w historii.
Jak widać, bliżej „Wiedźmie” do thrillera sądowego, niż do horroru, z którego – notabene – nie ma w filmie literalnie nic. Oczywiście jeśli nie liczyć kilku przedziwnych zbliżeń na jakieś czarne ptaszysko. Tylko co miały one wnieść do fabuły? Za Boga – nie wiem. Żeby było zabawniej, „Wiedźma” nie do końca się sprawdza również jako thriller sądowy, ponieważ nie skupia się na samym procesie czy przygotowaniach do niego, a raczej śledzi starania adwokata próbującego dojść sedna tragicznych zdarzeń oraz naświetla jego relacje z oskarżoną. Relacje, dzięki którym film chwilami wygląda jak ckliwe romansidło.
Z biegiem czasu coraz wyraźniej staje się więc jasne, że scenarzysta, który najwyraźniej zamarzył sobie regularny dramat z leciutką sugestią zjawisk nadprzyrodzonych, nie poradził sobie z materią i zlepił historię interesującą, ale złożoną z takiej liczby łatek, że trudno dostrzec pierwotny zamysł. Podczas seansu wielokrotnie można bowiem zaobserwować, że fabuła, miast podążać jasną ścieżką do kulminacyjnego rozstrzygnięcia, dziwacznie meandruje, skręcając w rozmaite mniej lub bardziej ciekawe dygresje, retrospekcje i paranaukowe przewody, co niepotrzebnie gmatwa obraz i powoduje, że główny wątek opowieści coraz mocniej się rozmywa. Sytuacji w najmniejszym stopniu nie poprawia końcówka filmu, stanowiąca nie tyle elegancką klamrę spinającą wszystkie wątki, ile zwyczajną kropkę postawioną w losowo dobranym miejscu.
A jednak mimo to „Wiedźmę” ogląda się ze sporą przyjemnością. Zapewne główna w tym zasługa Sienny Guillory, wcielającej się w rolę opiekunki. Aktorka jest bardzo sympatyczna i wiarygodnie potrafi oddać szeroki wachlarz emocji, dzięki czemu łatwo przejąć się losami odgrywanej przez nią postaci. Umiejętności Sienny docenili zresztą i inni twórcy, obsadzając ją później w eksponowanych rolach między innymi w „Wehikule czasu”, „Resident Evil 2: Apokalipsie”, „Eragonie” czy „Atramentowym sercu”. Do towarzystwa dziewczyna dostała doświadczonych, choć nieprzemęczających się na planie aktorów, czyli Davida Warnera oraz Charlotte Rampling. Ta ostatnia zresztą z niejasnych przyczyn awansowała na okładce płyty na pierwsze miejsce w obsadzie, wyprzedzając nawet Siennę, bez której filmu w ogóle by nie było.
Warto więc rzucić okiem na „Wiedźmę”, jeśli nawet nie dla interesującej mieszanki thrillera sądowego i dramatu, to choćby ze względu na ładną rolę Sienny oraz prześliczne plenery, wśród których prym wiedzie droga ocieniona iglastymi drzewami.
I tak się tylko zastanawiam, czemu tłumacz nie pokusił się o przełożenie „Superstition” na zwyczajny „Przesąd”. Bo tytuł „Wiedźma”, choć w sumie trafny, znacznie lepiej pasuje do „Zabobonów”, które przed długi czas były sprzedawane na Zachodzie właśnie jako „The Witch”…
koniec
4 czerwca 2011

Komentarze

04 VI 2011   22:09:27

Ja tylko się cieszę z częstotliwości ukazywania się ostatnio nowych recenzji w tym dziale. Panie Jarosławie: tak trzymać!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.