Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jong-chan Yun
‹Dreszcze›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDreszcze
Tytuł oryginalnySorum
Dystrybutor IDG
Data premieryluty 2008
ReżyseriaJong-chan Yun
ZdjęciaSeo-shik Hwang
Scenariusz
ObsadaJin-Young Jang, Myung-min Kim, Ju-bong Gi, An Jo, Young-hoon Park
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiKorea Południowa
Czas trwania100 min
Gatunekdramat, groza / horror
EAN5907583191536
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W pętli samotności
[Jong-chan Yun „Dreszcze” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie dość, że część dramatów psychologicznych i thrillerów magicznym sposobem ląduje w przegródce horroru, to jeszcze niektóre z tych filmów – jak na przykład koreańskie „Dreszcze” – otrzymują nagrody na festiwalach promujących fantastykę, mimo że próżno w nich szukać akcentów nadprzyrodzonych…

Jarosław Loretz

W pętli samotności
[Jong-chan Yun „Dreszcze” - recenzja]

Nie dość, że część dramatów psychologicznych i thrillerów magicznym sposobem ląduje w przegródce horroru, to jeszcze niektóre z tych filmów – jak na przykład koreańskie „Dreszcze” – otrzymują nagrody na festiwalach promujących fantastykę, mimo że próżno w nich szukać akcentów nadprzyrodzonych…

Jong-chan Yun
‹Dreszcze›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDreszcze
Tytuł oryginalnySorum
Dystrybutor IDG
Data premieryluty 2008
ReżyseriaJong-chan Yun
ZdjęciaSeo-shik Hwang
Scenariusz
ObsadaJin-Young Jang, Myung-min Kim, Ju-bong Gi, An Jo, Young-hoon Park
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiKorea Południowa
Czas trwania100 min
Gatunekdramat, groza / horror
EAN5907583191536
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wiele filmów sprawia problemy interpretacyjne, siedząc okrakiem na paru gatunkach albo zwodząc widzów scenami, które w finale okazują się nie mieć żadnego znaczenia dla fabuły. Są jednak również i takie produkcje, które niejako odgórnie (i nie chodzi mi tutaj o scenarzystę czy reżysera) zostają przypisane do kategorii, do której bynajmniej nie należą. Tak właśnie stało się z „Dreszczami”, filmem będącym niemal klasycznym dramatem psychologicznym, który w niewyjaśniony sposób zawędrował do szufladki z napisem „horror”.
Do zapuszczonego mieszkania w zrujnowanym bloku (swoją drogą takie lokacje zaczynają mnie już powoli irytować) wprowadza się samotny mężczyzna, pracujący nocami jako taksówkarz. Nie przeszkadza mu ani ogólny brud, ani stosy śmieci na korytarzach, a zaledwie lekkie zaniepokojenie wywołuje informacja o tym, że właśnie w jego mieszkaniu spłonął jakiś czas temu człowiek, pamiątką czego jest osmalony sufit. W tym momencie mimowolnie można parsknąć śmiechem, bo sytuacja jest tak oderwana od rzeczywistości, że aż się wierzyć nie chce. Budynek jest zdewastowany, szwankuje w nim elektryczność, sporo lokali stoi od dłuższego czasu pustych, a właściciel posiadłości daje klientowi klucze akurat do tego mieszkania, w którym ktoś zmarł tragiczną śmiercią? I to mieszkania, z którego nawet nie próbowano usunąć śladów pożaru? Który Azjata by się wprowadził do takiego lokum? Który Azjata by w takim lokum w ogóle postawił nogę?
Jak by jednak nie było, taksówkarz – dość solidnie doświadczony przez życie – ma za sąsiadów osoby po przejściach. Mieszka tutaj bowiem zamknięta w sobie dziewczyna, wciąż nie mogąca pogodzić się ze śmiercią swojego narzeczonego (właśnie tego chłopaka, co się spalił), zostawiony przez żonę były wydawca, próbujący napisać powieść o morderstwach sprzed lat, a także skonfliktowani ze sobą małżonkowie. Gdy któregoś dnia bita i poniżana żona, wciąż nie mogąca się pogodzić ze śmiercią zmarłego kilka lat wcześniej synka, morduje trwoniącego zarobione przez nią pieniądze męża, nic już nie stoi na przeszkodzie romansowi z taksówkarzem. I to by było na tyle, jeśli chodzi o fabułę. Cała reszta to interakcje między sportretowanymi postaciami, spotkania, dyskusje, wspólne bądź samotne rozmyślania, roztrząsanie przeszłości…
Innymi słowy film jest bardzo powolny, zatopiony w klimacie melancholii i rozleniwienia, pełen niekończących się scen, w których ktoś gdzieś patrzy, wzdycha albo w zadumie pali papierosa. Przez większość czasu jest to w sumie próba bliższego sportretowania taksówkarza oraz czujnie przezeń obserwowanej kobiety z bezładną szopą włosów i wrednym mężem, który dawno temu stracił szacunek dla własnej żony. Mimo to nie sposób się tutaj nudzić, bowiem fabuła została skonstruowana na tyle sprytnie, że z łatwością utrzymuje uwagę widza. Ta z pozoru prosta opowieść jest bowiem naszpikowana mnogimi odniesieniami do kilku tragedii, których świadkami byli mieszkańcy feralnego bloku, w związku z czym niemal do samego końca filmu trzeba sobie z podawanych okruchów budować obraz dawnych zdarzeń. I to obraz coraz mocniej pogrążający się w mroku, zagmatwany i pełen jeżących włos na głowie wątpliwości.
Jednak z horroru czy nadprzyrodzonych zjawisk formalnie nic tutaj nie ma. Owszem, tu i ówdzie można trafić na sugestię istnienia jakichś duchów czy prób interwencji z zaświatów, ale tak po prawdzie są to co najwyżej upiory przeszłości, zwidy produkowane przez zwichrowane ciężkimi przeżyciami umysły, a nie upiory z eterycznej krwi i ektoplazmatycznych kości, czy jak zwać te substancje, z których zbudowane są widmowe byty. Co więcej, zjawiska, które – aczkolwiek tylko na pierwszy rzut oka – zdają się sugerować istnienie sił nadprzyrodzonych, są dalekie od budowania atmosfery zagrożenia, podkreślając jedynie wewnętrzne rozterki bohaterów.
W efekcie „Dreszcze” – oglądane jako horror – srodze mogą rozczarować widza łaknącego emocji, natomiast jako spokojny, zacieniony okrucieństwem dramat, sprawdzają się całkiem nieźle. Nie jest to może pierwsza liga kinematografii, ale mimo wszystko historia rzeczywiście potrafi wzbudzić zaciekawienie. Szkoda tylko, że film wyszedł w serii Horrory Świata, bo w ten sposób niejako zdefiniowano docelowego odbiorcę, który akurat nie będzie miał szansy w pełni docenić walorów tej produkcji…
koniec
23 września 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.