Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alex Winter
‹Ben 10: Wyścig z czasem›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBen 10: Wyścig z czasem
Tytuł oryginalnyBen 10: Race Against Time
ReżyseriaAlex Winter
ZdjęciaMorgan Susser
Scenariusz
ObsadaGraham Phillips, Christien Anholt, Haley Ramm, Beth Littleford, Don McManus, Sab Shimono, Aloma Wright, Robert Picardo, Lee Majors
MuzykaAndy Sturmer
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania67 min
Gatunekfamilijny, przygodowy, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dziecko mnie bije, pomyślał sobie obcy
[Alex Winter „Ben 10: Wyścig z czasem”, Alex Winter „Ben 10: Obcy rój” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Ben 10”, lichy acz popularny serial animowany, doczekał się równie lichej wersji aktorskiej. Obie powstałe historyjki, „Ben 10: Obca potęga” i „Ben 10: Obcy rój”, mają niespełna godzinę długości i zważywszy na jakość ich wykonania raczej nie należy spodziewać się, by Cartoon Network w bliżej rozpoznawalnej przyszłości zamierzał po raz trzeci wdepnąć w tę samą marmoladę.

Jarosław Loretz

Dziecko mnie bije, pomyślał sobie obcy
[Alex Winter „Ben 10: Wyścig z czasem”, Alex Winter „Ben 10: Obcy rój” - recenzja]

„Ben 10”, lichy acz popularny serial animowany, doczekał się równie lichej wersji aktorskiej. Obie powstałe historyjki, „Ben 10: Obca potęga” i „Ben 10: Obcy rój”, mają niespełna godzinę długości i zważywszy na jakość ich wykonania raczej nie należy spodziewać się, by Cartoon Network w bliżej rozpoznawalnej przyszłości zamierzał po raz trzeci wdepnąć w tę samą marmoladę.

Alex Winter
‹Ben 10: Wyścig z czasem›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBen 10: Wyścig z czasem
Tytuł oryginalnyBen 10: Race Against Time
ReżyseriaAlex Winter
ZdjęciaMorgan Susser
Scenariusz
ObsadaGraham Phillips, Christien Anholt, Haley Ramm, Beth Littleford, Don McManus, Sab Shimono, Aloma Wright, Robert Picardo, Lee Majors
MuzykaAndy Sturmer
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania67 min
Gatunekfamilijny, przygodowy, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na ogół nie mam większych kłopotów ze zrozumieniem motywacji ludzi, którzy kręcą filmy na podstawie komiksów. Z ekranizacjami gier komputerowych mam już nieco większy kłopot, ale i na tym poletku od czasu do czasu trafia się produkcja więcej niż znośna. Do dziś jednak trudno mi zrozumieć aktorskie wersje filmów i seriali animowanych, zwłaszcza tych realizowanych równolegle z kolejnymi odcinkami kreskówek. Przypadek „Bena 10” jest tym bardziej skomplikowany, że podpięte pod serię filmy aktorskie pochłonęły ogromne pieniądze, a przy tym wcale nie trafiły do kin, bowiem ich przeznaczeniem była emisja wyłącznie na małym ekranie. Co więcej, filmy te trwają minimalnie ponad godzinę, w związku z czym trudno traktować je jako pełny metraż. Co więc chcieli osiągnąć ich twórcy takim, a nie innym działaniem, tego pewnie nie wie nikt.
Cieszący się sporą popularnością serial „Ben 10”, luźno oparty na wychodzącej w latach 1960. serii komiksów „Dial H for Hero”, rozpoczął życie w grudniu 2005 roku. Opowiadał o przygodach dziesięcioletniego Bena Tennysona, który dzięki znalezionemu na wakacyjnym wyjeździe Omnitrixowi, gadżetowi podobnemu do zegarka, może przemieniać się w dziesięć rodzajów kosmitów (z czasem liczba ta naturalnie rośnie) i bronić świat przed złem, a szczególne przed niecnymi zakusami etatowego wroga Bena – Vilgaxa. Po emisji 52 odcinków, w kwietniu 2008 roku na antenę weszła kontynuacja serialu – „Ben 10: Obca potęga”, gdzie bohater – po krótkiej przerwie nadal używający Omnitrixa – ma już lat piętnaście. 46 odcinków tej serii również przypadło do gustu młodocianym widzom, w związku z czym w kwietniu 2010 światło dzienne ujrzał serial „Ben 10: Ultimate Alien”, składający się łącznie z 53 odcinków i opowiadający przygody szesnastoletniego już Bena, który niezmiennie ma u swego boku Gwen, swoją kuzynkę i rówieśniczkę. Oprócz tego stworzono w roku 2007 pełnometrażowy film animowany „Ben 10: Tajemnica Omnitrixa”, a także dwa niespełna godzinne filmy aktorskie: „Ben 10: Wyścig z czasem” i „Ben 10: Obcy rój”, będące przedmiotem niniejszej wiwisekcji.
Pierwszy z nich, nakręcony w roku 2007, zaczyna się niezbyt fortunnie. Oto bowiem w mieście pojawia się odziany na czarno osobnik i zaczyna bić ludziom szyby w oknach i wysadzać samochody, a także zatrzymuje mechanizm miejskiego zegara. Ot, chuligan. Kosmiczny, bo zamiast rzucać kamieniami, za każdym razem spina się i tworzy fioletową kulę umiarkowanie niszczycielskiej energii, a w dodatku chodzi w podświetlanym na niebiesko hełmie – chyba wyłącznie po to, by kiepsko widzieć i dawać fory ewentualnemu snajperowi. W tym momencie przed łobuza wyskakuje człowiek-lawa (znaczy się Ben po przemianie) i usiłuje go uszkodzić, przy okazji denerwując widza czerstwymi odzywkami. Po chwili do zabawy przyłącza się dwóch przybyłych terenówkami (każdy swoją!) policjantów oraz czterech pomagierów łobuziaka, desantujących się z łopotem peleryn z dachu pobliskiego budynku. Walka jest zacięta, człowiek-lawa – wyposażony przez naturę (jakąś na pewno) w mordercze nadprzyrodzone moce – niszczy wroga za pomocą… kopniaków i ciosów pięści, zaś traktowane żarem jego stóp i dłoni przedmioty (na przykład ciuchy przeciwnika)… nie czują się potraktowane jakimkolwiek żarem (albo twórcy nie doszli jeszcze do hasła „realizm” w słowniku, albo pracownicy firmy od efektów specjalnych dostawali głodowe pensje). Natomiast po walce, kiedy napastnicy zostają pokonani, zatrzymany zegar spokojnie sobie rusza dalej, zaś na ulicy nie pozostaje ślad po zniszczeniach. A to dopiero początek historii…
Dalej jest z grubsza klasycznie. Bohater to tradycyjny dzieciak z problemami. W szkole jest obiektem drwin, szczególnie że upiera się przy swoim bohaterstwie w walkach z obcymi najeźdźcami, których to najeźdźców nikt na żywe oczy nie widział. W domu rodzice absolutnie nie wykazują zrozumienia dla jego geniuszu i niespecjalnie zwracają uwagę na jego zainteresowania, siedząc kołkiem w salonie. Zaś dziadek… No cóż, dziadek non stop tkwi w zaparkowanym obok domu wozie campingowym i buduje z różnych odpadków laserowe bronie i inne zaawansowane technologicznie gadżety. Jak to każdy dziadek. W każdym razie chłopak ciągle chodzi niepocieszony, coraz mocniej frustrując się koniecznością utrzymania w tajemnicy istnienia Omnitrixa, aż w końcu nie wytrzymuje i zmieniwszy się w coś w rodzaju małej, humanoidalnej żaby miesza w elektryce baru, w którym akurat siedzą jego prześladowcy, co naturalnie kończy się rzucaniem jedzenia po szkolnej młodzieży (ach, ten nieśmiertelny slapstick).
Wkrótce potem okazuje się jednak, że zabity w czołówce osobnik z podświetlanym hełmem wcale nie czuje się być zabitym i planuje inwazję – khem, khem – Hydraulików (ale tych złych, bo ci dobrzy już są na Ziemi i nam pomagają; i nie, nie w udrażnianiu rur), szczególnie że na naszym globie znajduje się niezniszczalna maszynka umożliwiająca otwarcie portalu dla inwazyjnych statków. Naturalnie w ślad za naszymi bohaterami, którzy poszli sobie rzucić okiem (?) na ową maszynkę, do sekretnego magazynu trafiają intruzi w pelerynach. I znów zaczyna się kopanina, a także i strzelanina laserowa, gdzie niszczycielskie promienie śmigają raźno w poprzek pomieszczenia, cudownym zrządzeniem omijając nie tylko zwinnych napastników, ale i ogromne, gęsto rozstawione po całej hali kondensatory oraz inną cenną, specjalistyczną aparaturę. Jeszcze tylko wyjawienie przez zły charakter sedna niegodziwej intrygi i już widz wie, na czym stoi przez pozostałe pół godziny.

Alex Winter
‹Ben 10: Obcy rój›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBen 10: Obcy rój
Tytuł oryginalnyBen 10: Alien Swarm
ReżyseriaAlex Winter
ZdjęciaAnghel Decca
Scenariusz
ObsadaRyan Kelley, Alyssa Diaz, Nathan Keyes, Galadriel Stineman, Herbert Siguenza, Barry Corbin, Dee Bradley Baker, Alex Winter, Wendy Cutler
MuzykaMichael Wandmacher
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
Gatunekfamilijny, przygodowy, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Film, momentami wyglądający nawet znośnie i teoretycznie posiadający sympatycznych bohaterów, jest irytująco tandetnie zrealizowany. We znaki dają się przede wszystkim niezbyt wymyślne efekty dźwiękowe oraz irytująco słabe efekty specjalne, które w połączeniu z kiepsko dopracowaną scenografią potrafią dać widzowi mocno w kość. Z rzeczy, które cisną się w oczy w sposób wręcz nachalny: dłuższe noszenie podświetlanej maski kończy się fatalnym zaparowaniem wnętrza i utratą kontaktu wzrokowego z aktorem; potraktowany jakąś postarzającą bronią naukowiec jest tak gumowo-plastikowy, jak tylko gumowo-plastikowy może być manekin, zwłaszcza że nie robi na nim absolutnie żadnego wrażenia oderwanie ręki (delikwent bez zająknięcia się instruuje bohaterów w jakiejś sprawie, zaś z rozerwanych arterii nie wypływa najmniejsza nawet kropelka krwi); dziesięciolatek na niedużym rowerku bez większego trudu ucieka przed autem wyposażonym w silnik z turbodoładowaniem; rodzice bohatera zdają się być przyśrubowaną do salonowych krzeseł dekoracją (nie licząc ostatnich scen – siedzą w tym samym miejscu i w tej samej pozie, nieodmiennie rzucając jakimiś banałami); laser bez kłopotu tnie wzmacnianą stal kajdanek, nie rusza natomiast lichej rury, do której kajdanki są przypięte; karabiny Hydraulików są pustymi, plastikowymi wytłoczkami, co można zauważyć (bo są śmiesznie lekkie) podczas dostarczania ich taczką. Na dokładkę zawodzi animacja stworów, w które przemienia się główny bohater – ze szczególnym wskazaniem na okropnie komputerowego futrzaka. Że już nie wspomnę o tym, że zły charakter jest tak paskudny, że aż nikogo – prócz jednego ze swoich popleczników oraz wspomnianego naukowca – nie zabija. W końcu to film dla najmłodszych, prawda? Choć nie jestem pewien, czy i najmłodsi będą czerpali przyjemność z jego oglądania.
„Ben 10: Obcy rój”, również trwający niewiele ponad godzinę, jest filmem zrealizowanym z wyraźnie mniejszym budżetem… A przynajmniej tak chciałoby się powiedzieć, tyle że IMDB podaje w tej kwestii iście absurdalne wartości. I jeśli poprzedni film według tego serwisu kosztował 18 milionów dolarów, w co i tak niezwykle trudno uwierzyć, to w przypadku „Obcego roju” figuruje astronomiczna po prostu kwota 40 milionów dolarów. To naprawdę musi być jakiś żart, bo film ma sine, odbarwione zdjęcia, co wskazuje na kiepską kamerę i tandetne oświetlenie planu, a plenery są rozczulająco niedrogie (zrujnowana hala fabryczna i pustawy magazyn). Aczkolwiek trzeba przyznać, że efekty specjalne ma zauważalnie lepiej zrealizowane. Sęk w tym, że produkcje tej jakości zwykło się kręcić za nie więcej, niż 5 milionów zielonych, i to z jakąś znaną aktorską twarzą, a nie z obsadą z łapanki. No ale cóż, widać Cartoon Network jest bogatym programem i może sobie pozwolić na topienie pieniędzy w kompletnie chybionych projektach.
Co do fabuły – Ben, już o parę lat starszy, zostaje wrobiony w podejrzaną transakcję, której przedmiotem miała być obca technologia w postaci romboidalnych blaszek. W jej wyniku trójka bohaterów – Ben, czemuś nagle dysponująca nadprzyrodzonymi mocami Gwen (w fabule pojawia się sugestia, że oboje z Benem mieli za przodków jakichś obcych) i ich kumpel, który po dotknięciu dowolnego przedmiotu potrafi skopiować jego strukturę i czasowo przemienić się WRAZ Z CIUCHAMI w człowieka-gumę, człowieka-beton czy cokolwiek tam innego – zostaje zaatakowana przez rój zadziwiająco nagle żywych romboidów, tworzących wyjątkowo morderczą chmurę (mam podejrzenia, że scenarzysta mógł wcześniej czytać „Niezwyciężonego” Stanisława Lema). Naturalnie młodzież uchodzi rojowi – sterowanemu przez jakiegoś niegodziwca – i zaczyna drążyć sprawę zarówno zagadkowej technologii, stanowiącej zagrożenie dla ziemskiego życia, jak i dziewczyny, która poprosiła o pomoc w odnalezieniu jej ojca.
Film ma wiele scen skonstruowanych tak, by przypominały te z filmów sensacyjnych – dużo tu szybkich cięć obrazu, zbliżeń na twarze, mało kto siedzi nieruchomo, a wszystkiemu towarzyszy dynamiczna muzyka. Tylko wciąż czuć, że to sensacja na niskim budżecie, zrealizowana przez nisko opłacanych prawie-fachowców. I nic tu nie pomoże mydlenie oczu nominacją do nagrody Emmy w kategorii efektów specjalnych. Synchronizacja efektów specjalnych z obrazem jest momentami skandalicznie słaba, dzięki nieumiejętnie wygładzanym krawędziom postaci na wierzch wyłazi greenbox, tyle że chociaż stwory, w które przemienia się główny bohater, wypadają ździebko lepiej, niż w poprzednim filmie. I pomyśleć, że cała ta fuszerka pochłonęła 40 milionów zielonych. Toć już mniejszy budżet miała starsza o trzy lata głupawka „Zoom: Akademia superbohaterów”, przynajmniej od strony technicznej zrealizowana bez zarzutu, a ledwie 5 milionów więcej kosztował dość wystawny „Dragonball: Ewolucja”, równie niedobry, ale przynajmniej wyglądający tak, jakby rzeczywiście kosztował tyle, ile stoi w rubryczce „budżet”.
Innymi słowy – „Ben 10: Obcy rój” byłby całkiem znośny, gdyby zabrali się za niego prawdziwi fachowcy. A tak, głównie dzięki marnej realizacji, jest to słabiutka rozrywka, która być może – i to umiarkowanie – zadowoli miłośników serialu oraz garść dzieciaków, którzy są złaknieni sensacji, ale jeszcze nie dorośli do tego, by oglądać przygody Bonda.
koniec
13 lutego 2012

Komentarze

14 II 2012   13:11:21

Jako, że mam (wątpliwą ;) przyjemność regularnego oglądania tych kreskówek na CN, to zachodzę w głowę, jaki w ogóle sens przerabiania na film aktorski czegoś, czego urok polega na kreskówkowej umowności efektów specjalnych.
Oraz swiętej cierpliwości lekko tylko uszczypliwej Gwen w stosunku do nadętego i aroganckiego kuzyna.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.