Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jordan Barker
‹Bagno›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBagno
Tytuł oryginalnyThe Marsh
Dystrybutor Vision
Data premiery7 stycznia 2008
ReżyseriaJordan Barker
ZdjęciaDavid Perrault
Scenariusz
ObsadaGabrielle Anwar, Justin Louis, Forest Whitaker
MuzykaEric Cadesky, Nick Dyer
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiKanada
Czas trwania88 min
Gatunekgroza / horror
EAN5907176894714
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Za kocykiem choćby w ogień
[Jordan Barker „Bagno” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wbrew pozorom w „Bagnie” prawie wcale nie ma bagna, zaś duchy, które miały straszyć, momentami niemal skłaniają do ziewnięcia. Ale zawsze można zawiesić oko na Gabrielle Anwar.

Jarosław Loretz

Za kocykiem choćby w ogień
[Jordan Barker „Bagno” - recenzja]

Wbrew pozorom w „Bagnie” prawie wcale nie ma bagna, zaś duchy, które miały straszyć, momentami niemal skłaniają do ziewnięcia. Ale zawsze można zawiesić oko na Gabrielle Anwar.

Jordan Barker
‹Bagno›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBagno
Tytuł oryginalnyThe Marsh
Dystrybutor Vision
Data premiery7 stycznia 2008
ReżyseriaJordan Barker
ZdjęciaDavid Perrault
Scenariusz
ObsadaGabrielle Anwar, Justin Louis, Forest Whitaker
MuzykaEric Cadesky, Nick Dyer
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiKanada
Czas trwania88 min
Gatunekgroza / horror
EAN5907176894714
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Szkoda, że tak często za kręcenie horrorów biorą się ludzie, którzy w ogóle nie czują gatunku. W efekcie powstają produkcje w rodzaju „Bagna”, gdzie i owszem, są niepokojące duchy i jest muzyka próbująca co pewien czas wysadzić widza z fotela, natomiast zupełnie brakuje klimatu zagrożenia, a zachowanie bohaterów jest wręcz skandalicznie piknikowe, absolutnie nie przystające do okoliczności. Bowiem ilekroć stają wobec teoretycznie mrożących krew w żyłach zjawisk, niemalże kwitują obecność wkurzonych nadprzyrodzonych bytów wzruszeniem ramion i z zainteresowaniem, a nie z przestrachem, obserwują ich poczynania. Ba! Zdarza się, że bez większego wahania wyciągają dłoń, by dotknąć ramienia ducha. Tak jest, dotknąć. Bo w końcu cóż w tym złego czy strasznego? Jeśli więc postaci mają tak lekceważące podejście do upiorów i w ogóle sytuacji, które normalnemu śmiertelnikowi postawiłyby na sztorc wszystkie włosy na ciele, to jak reagować ma widz, który przecież teoretycznie powinien identyfikować się z głównymi bohaterami? Oczywiście również się nie boi. A skoro się nie boi – i to mimo wysiłków dźwiękowca i charakteryzatora – po co było się upierać przy kręceniu horroru?
Z początku fabuła wygląda całkiem interesująco. Dręczona nie dającymi się wyjaśnić koszmarami autorka malowanych książeczek dla dzieci (Gabrielle Anwar) przypadkiem znajduje w Internecie zdjęcie domu ze swoich snów. Jako że jest on do wynajęcia, natychmiast się pakuje i jedzie na miejsce. Oficjalnie – pisać kolejną książkę. Nieoficjalnie – zorientować się, czy gdzieś tam, być może na pobliskich mokradłach, nie kryje się tajemnica jej koszmarów. Wkrótce przekonuje się, że wszystko, co jest związane z domem – ozdobne drzwi, strach na wróble, huśtawka – budzi mniejsze bądź większe echa w jej podświadomości i od lat miało odzwierciedlenie w ponurych rysunkach, jakimi ozdabiała swoje książeczki. Gdy zaś coraz mocniej zaczyna się utwierdzać w przekonaniu, że dom jest nawiedzony, zwraca się o pomoc do lokalnego speca od ezoteryki. I tak oto na scenę wkracza lekko znudzony Forest Whitaker, pomagając kobiecie odsłaniać kolejne warstwy tragicznych zdarzeń z jej własnej przeszłości.
Jak widać, „Bagno” to niemal klasyczna opowiastka o nawiedzonym domu, a ponieważ twórcy zdawali się mieć świadomość wstępowania po raz kolejny w tę samą kałużę, odpuścili sobie walkę o większą oryginalność manifestacji, koncentrując się raczej na zręcznym opracowaniu genezy wszystkich pokazanych zjawisk. I tak się w tej twórczej kreacji zapędzili, tak porozkrzewiali wątki, że połowa z nich w te pędy uciekła im z pola widzenia i do samego końca pozostała niedomknięta. Co więcej, w międzyczasie zupełnie zapomnieli, że kręcą horror, bo finałowe sceny jako żywo przypominają rozstrzygnięcia charakterystyczne dla lichych, podrzędnych thrillerów rodem z Hollywood. I nic w tym momencie nie zmienia fakt, że na ekranie szaleje ektoplazma, a jedną z głównych ról odgrywają – całkiem pomysłowe, notabene – drzwi do innego wymiaru.
Zresztą z duchami też jest tutaj problem. Początkowo dominują niezbyt nachalne sugestie przesuwania się jakiegoś widma po kątach. Więcej tu obietnic nawiedzenia, jakichś półcieni i muzycznych fraz, niż rzeczywistych wizyt zza grobu. Do czasu. W pewnym momencie oczom widza ukazuje się bowiem duch w pełnej krasie. Co prawda niezbyt straszny, przypominający przygnębionego aktora wypacykowanego orzechowym kremem, ale w końcu duch. Wkrótce zaś pojawia się również duch numer dwa, pochodzący jakby z innej parafii. Bo jeśli ten pierwszy, należący najwyraźniej do nastolatka, jest w posunięty do absurdu sposób zohydzony przez speców od efektów (purpurowe cienie pod powleczonymi bielmem oczami, zasinione, spierzchnięte wargi, żelowane włosy), to widmo małej dziewczynki jest wypisz wymaluj jak ta, co „na głowie ma kraśny wianek” – w białej sukieneczce, z gładką, choć bladą buzią i miłym głosikiem. I od razu staje się jasne, że oba duchy nie przejawiają większej chęci do nękania bohaterki, ograniczając się raczej do odgrywania czegoś w rodzaju scenek rodzajowych. Nietrudno zgadnąć, że nawet jeśli do czasu pojawienia się duchów zdołał się wytworzyć jakiś szczątkowy klimat grozy, choć doprawdy nie wiem, jakim cudem, to w tym momencie mocno oberwał po metaforycznych jajach i już się nie podniósł.
Do tego dochodzi garść usterek różnej natury. Np. tytułowe bagno, które w fabule pojawia się ledwie na moment i w formie tak naprawdę marginalnej, jest mało brudzące. Jak już ktoś w nie wpadnie, wcale nie musi się martwić, że na ubraniu czy włosach zostanie mu bodaj jedna grudka błota. A duchy? Dlaczego na przykład duchy są widoczne dla osób postronnych? Albo – dlaczego można je dotknąć? I dlaczego cała draka z duchami rozpoczyna się dopiero teraz? Czego w ogóle chcą? A przynajmniej czego chce duch nastolatka? I co tak naprawdę stało się przed laty? A tak poza tym – co ma do całej sprawy tragedia z początku stulecia? Po seansie widz zostaje z garścią okruchów, które do niczego tak naprawdę nie pasują. No i jeszcze ten absurdalny, rozczulająco bezsensowny kocyk… Kto dotrze do finału, będzie wiedział, o co chodzi.
Jak by tego było mało, pod koniec fabuły dopada widza wylewająca się z ekranu umoralniająca sztampa, w zdecydowany i męcząco przewidywalny sposób rozstawiająca dramatis personae po szachownicy stereotypowych zachowań. Oczywiście, jak przystało na przeciętny film przeznaczony na rynek amerykański, dobro triumfuje, niegodziwość zaznaje klęski, zaś mięknący kręgosłup moralny widza zostaje na powrót usztywniony gorsetem jedynie słusznej linii postępowania.
Mimo że „Bagno” jest w sumie solidnie zrobione i nienajgorzej zagrane, ze względu na wspomniane mankamenty nie potrafi mocniej zainteresować widza, zwłaszcza takiego, który jest obznajomiony z kanonem kina grozy i z grubsza się domyśla, jakimi ścieżkami będzie podążać akcja. W efekcie wyszedł film pod każdym względem średni, bardziej spokrewniony z dramatem niż z horrorem. Ot, takie ciepłe, nijakie kluchy.
koniec
2 sierpnia 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.