Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
‹Las grozy›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLas grozy
Tytuł oryginalnyDead Wood
ReżyseriaDavid Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
ZdjęciaDavid Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
Scenariusz
ObsadaFergus March, Emily Juniper, John Samuel Worsey, Rebecca Craven, Nina Kwok, David Bryant, Jay Worthy, Leighton Wise
MuzykaChris Bouchard, Adam Langston
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiWielka Brytania
Czas trwania85 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

A może by tak zamiast drugiej skrzynki piwa kupić kamerę i nakręcić horror?
[David Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles „Las grozy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy można zrobić cały film nie łapiącą ostrości kamerą i puścić go do normalnej sprzedaży? Ależ oczywiście, „Las grozy” jest tego żywym dowodem.

Jarosław Loretz

A może by tak zamiast drugiej skrzynki piwa kupić kamerę i nakręcić horror?
[David Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles „Las grozy” - recenzja]

Czy można zrobić cały film nie łapiącą ostrości kamerą i puścić go do normalnej sprzedaży? Ależ oczywiście, „Las grozy” jest tego żywym dowodem.

David Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
‹Las grozy›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLas grozy
Tytuł oryginalnyDead Wood
ReżyseriaDavid Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
ZdjęciaDavid Bryant, Sebastian Smith, Richard Stiles
Scenariusz
ObsadaFergus March, Emily Juniper, John Samuel Worsey, Rebecca Craven, Nina Kwok, David Bryant, Jay Worthy, Leighton Wise
MuzykaChris Bouchard, Adam Langston
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiWielka Brytania
Czas trwania85 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Pomysły, jak ten w tytule recenzji, są najczęściej zgubne – tak dla twórcy, jak i dla widza. Kończą się bowiem wyprawą do pierwszego z brzegu sklepu, nabyciem najtańszej, najbardziej dziadowskiej kamery, skrzyknięciem kumpli i wyprawą do lasu, gdzie przy ognisku i piwie (wartości drugiej kamery) scenariusz sam przyjdzie do głowy. Jeszcze tylko kilka godzin biegania po lesie, straszenia zwierząt i rzygania po krzakach (tego ostatniego oczywiście nikt nie filmuje) i już wykwit gotowy do zmontowania i puszczenia w świat. W tym do Polski, gdzie na pewno znajdzie się dystrybutor łasy na łatwy zarobek. I to dystrybutor, który zareklamuje tego amatorskiego knota frazą „Mroczny kinowy horror z Wielkiej Brytanii”, mimo że „Las grozy” nigdy do żadnych kin nie wszedł, co najwyżej przewijając się przez kilka mocno niszowych, gatunkowych festiwali.
A film od pierwszych chwil denerwuje. Najpierw sztampowym rozpoczęciem fabuły – bo to tysięczna historia startująca od scen, w których ktoś ucieka przez las. Chwilę potem – paskudną jakością zdjęć. Bardzo szybko okazuje się bowiem, że to, co początkowo wyglądało na przypadkowe rozjechanie się ostrości w kamerze, jest stałą cechą tegoż urządzenia. Do tego należy dorzucić duże ziarno obrazu, jego siną kolorystykę, wynikającą z braku oświetlenia na „planie”, oraz trzęsiączkę u kamerzysty. Ukoronowaniem tego wszystkiego jest natomiast scena, gdy widoczny na obrazie dżentelmen skacze przez malutki wąwóz i udaje, że nie spadł do wody, tylko zaczepił się na drugim, odległym o kilka metrów brzegu strumyka. Jest to scena tak naciągana i tak fatalnie zagrana, że jeśli ktoś jeszcze miał nadzieję na wyprowadzenie fabuły na prostą, to w tym momencie nadzieja ta została mu brutalnie odebrana i znieważona.
Bo i faktycznie – później jest tylko gorzej. Następne sekwencje, kręcone już w miasteczku, a nie w lesie, w całej okazałości obnażają jakość ewidentnie marketowej kamery. Tyci zoomek nie potrafi przybliżać niczego znajdującego się więcej niż pięć, może sześć metrów przed obiektywem. W efekcie wszystko to, co jest dalej niż te pięć, sześć metrów, jest… dalej. Malutkie i niewyraźne. Mało tego – kamerzysta ma tendencje do przyjmowania pozycji „zza krzaka”, co na ogół kończy się tym, że krzak jest dziarsko zielony i prawie wyraźny (bo nic w tym filmie nie jest rzeczywiście wyraźne), zaś to, co znajduje się za nim, wygląda jak wsadzone za zaparowaną szybę. Doprawdy, trudno się w tym momencie opędzić się od wrażenia, że pierwszy lepszy domowy filmik z Youtube’a jest zrobiony przynajmniej o kilka rzędów lepiej.
Co gorsza, fatalnego pierwszego wrażenia nie jest w stanie w najmniejszym nawet stopniu zniwelować wątła, nieciekawa fabułka. Osią historii jest przedsięwzięta przez dwie pary weekendowa wyprawa do lasu. Najpierw potrącają autem jelenia (jeden z bohaterów kończy cierpienia kwiczącego jak świnia zwierzęcia ukręcając mu łeb gołą dłonią), potem trafiają na wraki kilku aut, ganiają się z pszczołami, znajdują porzucony namiot (tego faceta z czołówki) i w końcu odkrywają, że ich komórki nie mają zasięgu. W nocy ponownie słyszą kwik konającego jelenia (choć udają, że nie wiedzą, co to za dźwięk), a rano znajdują w obozowisku nieznajomą dziewczynę, zapraszającą ich do kąpieli w pobliskim jeziorku. A ponieważ dziewczę wskakuje w toń na golasa, nie ma się co niepokoić tym, że jeszcze poprzedniego dnia nie było w najbliższej okolicy najmniejszego oczka wodnego. Parę minut później jeden z bohaterów wsiąka w jeziorze. Co w tym momencie robi reszta? No cóż, w smutku idą do namiotów, a skoro tych nie mogą znaleźć, kierują się spacerkiem do samochodu. Wówczas znika jedna z dziewczyn.
I tak mija GODZINA seansu. Nudnego, wypełnionego pustymi dialogami lub wręcz milczeniem, od czasu do czasu „wzbogaconego” scenami z zamyślonym jeleniem albo z fryzurą któregoś z aktorów,. Jest też dłuższa chwila z imprezką w lesie (iskry z ogniska, chichoty i ciągnięcie dymka), taka klasyczna z domowego wypadu w plener. Naturalnie wszystko ciemne, ziarniste i rozmazane. Prawdziwy horror. Dla widza. Tego, który mimo wszystko uparł się wysiedzieć do końca.
I tu – po ponad godzinie tej badziewnej, nieprzyzwoicie taniej i partacko zrobionej „rozrywki” – ów bezsensownie cierpliwy widz może nagle doznać szoku. Trafia się bowiem nagle – zupełnie ni z gruszki, ni z pietruszki – scena z doskonałymi efektami specjalnymi, w dodatku zrobiona tak, że po grzbiecie przechodzą najprawdziwsze ciarki. Fabuła przechodzi w tym momencie zdumiewającą metamorfozę. Ostatni kwadrans „Lasu grozy” to zupełnie inna historia – krwawa, wredna, nieszablonowa i działająca na wyobraźnię. Aczkolwiek wciąż kręcona tandetną kamerą z upiornie badziewnym obiektywem i nie dająca zapomnieć, że film kręcili jednak amatorzy.
W związku z tym ostatnie piętnaście minut i owszem, minimalnie podnosi finalną ocenę „Lasu grozy”, ale absolutnie nie jest w stanie wyciągnąć filmu z guana, w którym ten niestrudzenie pogrążał się przez pierwszą godzinę.
koniec
27 sierpnia 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.