Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Prachya Pinkaew
‹Ong-bak›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOng-bak
Dystrybutor Monolith
Data premiery17 września 2004
ReżyseriaPrachya Pinkaew
ZdjęciaNattawut Kittikhun
Scenariusz
ObsadaPhanom Yeerum, Petchtai Wongkamlao, Pumwaree Yodkamol
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiTajlandia
Czas trwania105 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 16 : 9 - 1,85 : 1
WWW
Gatunekakcja, przygodowy
EAN5902619129699
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

DVD: Ong-Bak
[Prachya Pinkaew „Ong-bak” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Na pierwszy rzut oka film jest statyczny i wydumany. Jednak z każdym kolejnym kadrem mocniej wciąga w opowiadaną historię. Może to być zasługą egzotyki – w końcu nie co dzień mamy okazję widzieć tajlandzki film, ale może być też zasługą świetnych zdjęć i wspaniałych popisów kaskaderskich głównego bohatera.

Jarosław Loretz

DVD: Ong-Bak
[Prachya Pinkaew „Ong-bak” - recenzja]

Na pierwszy rzut oka film jest statyczny i wydumany. Jednak z każdym kolejnym kadrem mocniej wciąga w opowiadaną historię. Może to być zasługą egzotyki – w końcu nie co dzień mamy okazję widzieć tajlandzki film, ale może być też zasługą świetnych zdjęć i wspaniałych popisów kaskaderskich głównego bohatera.

Prachya Pinkaew
‹Ong-bak›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOng-bak
Dystrybutor Monolith
Data premiery17 września 2004
ReżyseriaPrachya Pinkaew
ZdjęciaNattawut Kittikhun
Scenariusz
ObsadaPhanom Yeerum, Petchtai Wongkamlao, Pumwaree Yodkamol
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiTajlandia
Czas trwania105 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 16 : 9 - 1,85 : 1
WWW
Gatunekakcja, przygodowy
EAN5902619129699
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Odwilż w kwestii dalekowschodnich produktów kinematografii trwa. Po obrazach japońskich, chińskich (wliczając Hong Kong) i koreańskich, na rynku pojawił się film tajlandzki, jeden z nielicznych z tego kraju, jakie trafiły do szerszej światowej dystrybucji. Trafił jednak zasłużenie, bowiem jest to porządny kawałek kina akcji.
Główną osią fabuły jest poszukiwanie skradzionej głowy Ong Bak – bardzo starego posągu lokalnego, wiejskiego bóstwa. Świętokradczy czyn młodzika z Bangkoku spowodował suszę, konieczne więc stało się wysłanie do stolicy ochotnika, który odzyskałby relikwię. Jest nim Ting (w tej roli człowiek-guma – Tony Jaa), młody adept Muay Thai, tajskiej sztuki walki, przeważnie kopanej. W stolicy udzielić pomocy Tingowi ma zamieszkały tam, a wywodzący się z tej samej wioski co Ting – Humlae. Tyle że Humlae okazuje się hazardzistą i naciągaczem dbającym wyłącznie o własną kieszeń. Bardzo szybko Ting zostaje wmieszany w brudne rozgrywki lokalnych gangów i – wbrew złożonej swemu mistrzowi obietnicy – musi używać Muay Thai, by ocalić życie i zarobić trochę pieniędzy dla Humlae.
Nie jest to może przesadnie ambitny czy oryginalny film. Fabuła w sumie jest prosta jak drut, zbudowana na szkielecie klasycznej opowieści sensacyjno-przygodowej, wypełniona pościgami i kopaniną, a zwieńczona boską – dosłownie – interwencją. Filmu nie poprawia sposób realizacji – jest grany sztucznie a dialogi aż kłują w uszy swoją drętwotą i nieporadnością. W dodatku bardzo drażni maniera czterokrotnego nawet powtarzania tzw. „wyjątkowo udanych scen” – czy to w zwykłym replayu, czy to z innej kamery, czy też z innej perspektywy. Owszem, zgadzam się – zdjęcia są zrobione doskonale, a niektóre sceny są szalenie plastyczne i rzeczywiście wzbudzają zachwyt (jak na przykład obecny na początku filmu wyścig na szczyt drzewa), ale bez przesady! Nie można budować filmu na ordynarnych powtórkach ujęć! Taka maniera jest niczym piach w precyzyjnym mechanizmie – stopuje akcję i drażni widza. Jeśli do tego dorzucić nudną początkowo fabułę i brak zdecydowanego sygnału o czym w sumie będzie „Ong Bak” (pierwsza scena walki ma miejsce dopiero koło dwudziestej minuty filmu), to jawi się nam obraz nędzy i rozpaczy, zabójczy dla produktu nieznanego reżysera, z nieznanymi aktorami, w dodatku z egzotycznego kraju.
Wprowadzenie do fabuły UFO ścigającego głównego bohatera było jednak zbyt karkołomnym pomysłem tajskich scenarzystów
Wprowadzenie do fabuły UFO ścigającego głównego bohatera było jednak zbyt karkołomnym pomysłem tajskich scenarzystów
Na szczęście jak już zaczyna się coś dziać, to dzieję się z hukiem i w wielkim stylu. Tony Jaa prezentuje bowiem fenomenalne wyszkolenie i formę fizyczną. Te wszystkie figury i ewolucje, jakie wykonuje, są wręcz fantastycznie dopracowane pod względem choreograficznym i po prostu przykuwają widza do ekranu, nie pozwalając ruszyć się choćby na krok. Wspaniałe walki, bez udawanych ciosów (ach, pamiętam te prześmieszne „walki” w „Tekwarze” – pięść atakującego kończyła bieg trzy centymetry od twarzy przeciwnika, po czym „uderzony” odlatywał na dwa metry, „tracąc przytomność”), może ze ździebko nadużywanym ciosem w głowę, w dodatku z mnóstwem przekomicznych kopniaków w stopę, kolano, czy w inne nietypowe miejsca objawiają niesamowite możliwości fizyczne Tony’ego Jaa, oraz niezłe poczucie humoru. Jest to po prostu wspaniałe widowisko ze sporym przymrużeniem oka i bez zbędnej bufonady, jak to ma miejsce u Van Damme’a, Jackiego Chana, czy innych wyrobników kopanego kina akcji.
Nie jestem przesadnym sympatykiem tego typu kina, jednak film mnie naprawdę urzekł. Może nie tyle opowiadaną historią, ile właśnie tymi akrobatycznymi popisami, a także potraktowaną humorystycznie konwencją walk. Jednak najbardziej podobało mi się co innego – otóż rozłożyła mnie na łopatki scena pościgu samochodowego w wersji „niski budżet”. Po ulicach Bangkoku śmigają bowiem pyrkoczące zajadle trójkołowe taksówki, coś w rodzaju motorowych riksz, zachowując się jak rasowe, duże auta dziesiątkami rozbijane w amerykańskich filmach sensacyjnych – piszcząc oponami, przewracając się i wybuchając. Nie mogło również zabraknąć – oczywiście także branych niezbyt serio – wielokrotnie już eksploatowanych motywów – bardzo ostrego zakrętu, utraty dachu, czy nagłego końca wiaduktu. Dawno już pościg samochodowy nie sprawił mi takiej frajdy.
Reasumując – jest to niezbyt mądry, ale za to bardzo ładny film akcji, znacznie ciekawszy od większości aktualnie serwowanych sensacyjnych produktów hollywoodzkich. Mimo wielu niedociągnięć – warto go obejrzeć.
koniec
26 kwietnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.