Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Barto
‹Absolon›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAbsolon
Dystrybutor Monolith
ReżyseriaDavid Barto
ZdjęciaUnax Mendía, Curtis Petersen
Scenariusz
ObsadaChristopher Lambert, Lou Diamond Phillips, Kelly Brook, Ron Perlman, Ted Ludzik
MuzykaGary Koftinoff
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiKanada, Wielka Brytania
Czas trwania96 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 1,85:1
Gatunekakcja, SF
EAN5907561117930
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Sakramenckie wirusowanie
[David Barto „Absolon” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest kilku takich aktorów, których nazwiska figurujące na opakowaniach kaset czy płyt są wystarczającym wskaźnikiem jakości filmu. Jednym z nich jest Christopher Lambert, od lat niestrudzenie grający w podrzędnych – głównie fantastycznych – produkcjach. „Absolon” zasadę tę potwierdza w całej rozciągłości.

Jarosław Loretz

Sakramenckie wirusowanie
[David Barto „Absolon” - recenzja]

Jest kilku takich aktorów, których nazwiska figurujące na opakowaniach kaset czy płyt są wystarczającym wskaźnikiem jakości filmu. Jednym z nich jest Christopher Lambert, od lat niestrudzenie grający w podrzędnych – głównie fantastycznych – produkcjach. „Absolon” zasadę tę potwierdza w całej rozciągłości.

David Barto
‹Absolon›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAbsolon
Dystrybutor Monolith
ReżyseriaDavid Barto
ZdjęciaUnax Mendía, Curtis Petersen
Scenariusz
ObsadaChristopher Lambert, Lou Diamond Phillips, Kelly Brook, Ron Perlman, Ted Ludzik
MuzykaGary Koftinoff
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiKanada, Wielka Brytania
Czas trwania96 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 1,85:1
Gatunekakcja, SF
EAN5907561117930
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Christopher Lambert ma w sobie, podobnie jak Sean Connery czy Harrison Ford, pewien tajemniczy urok, dzięki któremu kreowane przez niego postaci nieodmiennie cechuje spokój i swoiste ciepło. Tyle że, w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, Lambert w którymś momencie odpadł od aktorskiej czołówki (wręcz mam wątpliwości, czy – podobnie jak Rutger Hauer – kiedykolwiek do niej należał) i pogrążył się w niebycie kina klasy B. A jako że kino takie przynosi swoim wykonawcom niewielkie dochody, przez co nie można sobie pozwolić na kosztowniejsze medyczne „naprawy”, to i aktorzy z czasem – za przeproszeniem – dziadzieją. Upływające lata nie obeszły się może z Lambertem szczególnie okrutnie, nie da się jednak ukryć, że zaczął mieć on problemy z utrzymaniem formy. Doskonale widać to właśnie w „Absolonie”, gdzie zarówno gra, jak i szybsze poruszanie się na planie sprawiają mu już zauważalne trudności.
Z tego też powodu scenariusz filmu jest odpowiednio skonstruowany. Próżno w nim szukać bardziej emocjonujących pościgów, bądź szybszego tempa akcji. Cała historia dzieje się w roku 2068 (tym samym, w którym ma miejsce akcja innego, podobnego w wymowie, „Encryptu”). Populacja Ziemi, z powodu szalejącej w początkach XXI w. wirusowej choroby, liczy sobie prawdopodobnie grubo poniżej miliarda ludzi. Życie w tych czasach jest trudne, bowiem bezustannie trzeba brać lek zwany absolonem. Ci, którym nie starczy pieniędzy na kolejną dawkę leku, umierają. Rozwiązaniem byłby nowy specyfik, całkowicie uodparniający ludzki organizm na wirusa, ale pracujący nad nim naukowiec został w niewyjaśnionych okolicznościach zamordowany. Zabójcę, jak i opracowany już prawdopodobnie lek, ma odnaleźć policjant, czyli właśnie Lambert. Sprawa nie jest jednak łatwa, bo kolejni świadkowie giną w dość widowiskowy sposób, a w sprawę mieszają się ludzie kogoś wysoko postawionego.
Przedstawiony w „Absolonie” świat przyszłości został obmyślony dość solidnie, ale – jak to zwykło bywać w filmach z Lambertem – zabrakło środków finansowych, by uczynić go bardziej odczuwalnym. Bo od początku coś się w tej wizji nie klei. Z jednej strony jest mowa o mocno przetrzebionej populacji i ogólnym upadku cywilizacyjnym, podczas gdy na ekranie widać zadbane, klasyczne szklane wieżowce (podobno relikty XX wieku, ale jakoś zbyt świeżo wyglądające jak na ponad siedemdziesięcioletnie budownictwo), tłumy na ulicach i powszechnie dostępne udogodnienia cywilizacyjne, jak wodociągi czy prąd. Z drugiej – trochę drażni zadziwiająco nowoczesna technika w postaci jakichś uniwersalnych kluczy, wirtualnych projektorów, rozbudowanej SI w mieszkaniach, urządzeń badających w ułamku sekundy skład krwi oraz miniaturowych lokalizatorów w sytuacji, gdy aplikacji absolonu dokonuje się szewską niemal igłą, na ulicach trafiają się wraki aut rodem z lat 40. XX wieku, policjanci chodzą w powyciąganych dresach, a bezrobotni zamiast mieszkać w raczej licznych opuszczonych domach, gnieżdżą się w starej fabryce i w kanałach. Takich dziur logicznych i scenograficznych niedoróbek jest w filmie cała masa.
A to nie jedyne wady tego obrazu. Już na wstępie kłuje w oczy czołówka wykonana według niechlubnych schematów kina fantastycznego lat 50. i początku 60., tudzież produkcji video lat 90., mozolnie objaśniająca widzowi, o co tak naprawdę chodzi w przedstawionym świecie. Obecność takiej czołówki – z pisemnym bądź czytanym przez lektora wprowadzeniem – najczęściej świadczyła o niskim budżecie filmu i gwarantowała nudę, słabe aktorstwo i prymitywne efekty specjalne. W przypadku „Absolonu” jest podobnie. Niski budżet wyłazi prawie z każdej sceny. Zdjęcia są co najwyżej przeciętne, efekty specjalne rozczarowują na całej linii (słychać kanonadę, za to wcale nie widać jej efektów), dźwięk jest chyba z wyprzedaży (odgłos kręcącego się wirnika śmigłowca, pracujący silnik, auto jadące po żwirze, grobowy pogłos całej ścieżki dorzucono zapewne gratis), a dziwaczna muzyka, być może komputerowa, najwyraźniej składa się z modułów „akcja”, „zagrożenie”, „knowania” i „odkrycie”. W ten sposób można kręcić film za filmem. Pytanie tylko, w co w takim razie wsiąkło 8 milionów dolarów? Może w początkową, dość efektowną scenę z rzeczywistością wirtualną? Bo na pewno nie w gaże aktorów, wśród których jest nawet Ron Perlman, czy rozpoczynająca wspinanie się po szczeblach sławy Kelly Brook. Wszyscy oni bowiem na planie odwalają fuszerkę. Włącznie z Lambertem, który co i rusz przybiera teatralne pozy i serwuje jakieś porozumiewawcze uśmieszki. Na dodatek całe to towarzystwo rusza się w tempie okulałej babci drepczącej z wnuczkiem po parku (co nie przeszkadza bohaterom unikać lecących w ich kierunku pistoletowych kul).
To ślamazarne tempo „Absolonu” usypia i zniechęca. Podobnie jak męcząca sztampa wyciągania bohatera z kłopotów przez scenarzystę. Ta pomoc zjawiająca się w odpowiedniej chwili, te rozwiązania leżące na wierzchu, aczkolwiek dostrzegalne tylko dla granej przez Lamberta postaci, to błyskawiczne dochodzenie do właściwych wniosków… Wszystko na dokładkę podawane jest absolutnie nieemocjonująco i niemal mimochodem, jak w scenie, gdy bohater dowiaduje się, że dostał jakieś świństwo w herbacie (w tym czasie mina aktora sugeruje, że z chęcią chlapnąłby sobie zimne piwko, a potem wyciągnął się na wyrku). Nawet rzadkie chwile, kiedy akcja przyspiesza, nie zadowalają. Naturalnie widać, że twórcy „Absolonu” oglądali „Matriksa” i wyciągnęli z seansu jakąś tam naukę, ale w ich wykonaniu gonitwy i strzelaniny wyglądają jak tandetna sensacja kręcona w Rumunii lub Bułgarii za drobniaki zrabowane albańskiemu dziecku.
W tym świetle niemal szokujące jest to, że „Absolon” broni się jako całość. Owszem, jest źle zrealizowany i słabo zagrany, jednak zaprezentowana wizja świata i sama akcja, wcale nie taka prosta i głupia, jak by się na pierwszy rzut oka zdawało, potrafią zaciekawić i zmusić do wysiedzenia przed ekranem aż do napisów końcowych. Co w przypadku filmu, w którym szwankuje praktycznie wszystko, jest osiągnięciem niebagatelnym. W tej sytuacji zwyczajnie szkoda, że producenci nie zdecydowali się skorzystać z wzorców sprawdzonych w wytwórniach amerykańskich (bo sam film jest koprodukcją kanadyjsko-brytyjską). Wystarczyło bowiem zatrudnić za znacznie mniejsze pieniądze paczkę mało znanych aktorów serialowych, odpuścić sobie bardziej szczegółowe dopracowanie scenariusza, a zaoszczędzone fundusze wpompować w solidne zdjęcia, skoczną muzykę, worek kapiszonów i beczkę sztucznej krwi. A tak – powstał film przeciętny, dający się oglądać, ale pozostawiający po seansie dość duży niesmak.
koniec
10 grudnia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.