Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hal Masonberg
‹Mordercza zaraza›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMordercza zaraza
Tytuł oryginalnyThe Plague
Dystrybutor Imperial
ReżyseriaHal Masonberg
ZdjęciaBill Butler
Scenariusz
ObsadaJames Van Der Beek, Ivana Milicevic, Brad Hunt, Joshua Close, Dee Wallace-Stone
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania88 min
Gatunekgroza / horror
EAN5903570122958
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Gdzie żądzą zemsty dzięcielina pała
[Hal Masonberg „Mordercza zaraza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Mordercza zaraza” to kolejny przykład na to, że sam pomysł, choćby nie wiem jak oryginalny, nie wystarczy do uratowania spartaczonego filmu. Zwłaszcza jeśli dodatkowo dystrybutor idiotycznie przetłumaczy jego tytuł.

Jarosław Loretz

Gdzie żądzą zemsty dzięcielina pała
[Hal Masonberg „Mordercza zaraza” - recenzja]

„Mordercza zaraza” to kolejny przykład na to, że sam pomysł, choćby nie wiem jak oryginalny, nie wystarczy do uratowania spartaczonego filmu. Zwłaszcza jeśli dodatkowo dystrybutor idiotycznie przetłumaczy jego tytuł.

Hal Masonberg
‹Mordercza zaraza›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMordercza zaraza
Tytuł oryginalnyThe Plague
Dystrybutor Imperial
ReżyseriaHal Masonberg
ZdjęciaBill Butler
Scenariusz
ObsadaJames Van Der Beek, Ivana Milicevic, Brad Hunt, Joshua Close, Dee Wallace-Stone
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania88 min
Gatunekgroza / horror
EAN5903570122958
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wszyscy wykształceni ludzie powinni wiedzieć, że „dzięcielina” określa roślinę, a nie dziecko (po tej uwadze niewykształceni też już powinni poczuć się oświeceni), jednak przez długie lata, podobnie jak „świerzop”, było to słowo budzące niejednoznaczne skojarzenia i rozmaicie wyjaśniane. Owa dzięcielina nieprzypadkowo wpadła mi do głowy podczas oglądania „Morderczej zarazy”. Z jednej strony – słowo jest brzmieniowo bliskie dziecku (dziecięciu), z drugiej – przez lata było niezrozumiałe i znaczeniowo puste, która to przypadłość najwyraźniej dotknęła również rdzenia fabuły wyprodukowanego przez Clive’a Barkera filmu. Bo pomysł to zaiste przedni, by przemienić wszystkie dzieci na świecie w zgraję pozbawionych litości morderców. Tylko nikt do końca nie wie, o co tak naprawdę w nim chodzi.
Na początku wszystko wygląda solidnie. Na całym globie w jednej chwili dzieci poniżej dziewiątego roku życia zapadają w rodzaj letargu. Z biegiem lat mnożą się zorganizowane w opustoszałych szkołach punkty opieki nad bezwładnymi pociechami, a zgodnie z rezolucją ONZ próbujący się rozmnażać ludzie trafiają do więzień, bo nowo narodzone dzieci też zapadają w letarg. Cywilizacja ziemska staje na krawędzi zagłady. I gdy wydaje się, że gorzej już być nie może, „dzieci” nagle budzą się – i zaczynają zabijać. Pierwszymi ofiarami najczęściej padają ich opiekunowie. Reszta fabuły jest o tyle nieistotna, że przypomina zwykły schemat znany z dziesiątek filmów o zombie: grupa ocalałych z pogromu bohaterów usiłuje uniknąć śmierci i dotrzeć do jakiegoś bezpiecznego schronienia. A łatwe to nie jest, bo zombiopodobne dzieci dysponują inteligencją, która pozwala im psuć samochody i skutecznie używać broni palnej.
Pomysł przywodzi na myśl ogólną koncepcję „Wioski przeklętych”, którą zmiksowano z motywami rodem z kina żywych trupów i drobnymi wątkami z prozy Stephena Kinga. Dzieci, zupełnie obce, pozbawione ludzkich odruchów, mające coś na kształt zbiorowej świadomości, snują się z pustym wzrokiem tam i z powrotem, szukając kolejnych ofiar. Mimo że nie tak łatwo je zabić, niewiele w nich z klasycznego zombie – potrafią się uczyć, a poza tym nie jedzą mięsa „upolowanych” ludzi. W tej chwili mimowolnie ciśnie się na usta nachalne pytanie – czym więc się żywią? Cóż… Kto je tam wie? Scenarzysta chyba w ogóle o tym nie pomyślał. Próbował za to załatać inną dziurę – fizyczną sprawność u osób leżących przez ponad dekadę kołkiem w łóżku. Otóż zwiotczeniu mięśni zapobiegły – UWAGA – silne epileptyczne drgawki, które punktualnie dwa razy na dobę dopadały wszystkich małoletnich nieszczęśliwców. Nie wiem, w czym miałyby one pomóc na przykład tym, którzy trafili do punktów opieki w niemowlęctwie i nie nauczyli się jaszcze chodzić, bo raczej wątpliwe, by ot tak mogli stanąć na nogi po przebudzeniu i rześko ruszyć w świat. Chodzenia wbrew pozorom też trzeba się nauczyć. No ale cóż tam, zostawmy na boku te nieszczęsne drgawki. Załóżmy, że pomogły. Ale, ale… Skąd się w ogóle wzięły? Co je wywoływało z taką precyzyjną punktualnością? Co w ogóle spowodowało zapadnięcie dzieci w letarg? Obawiam się, że odpowiedź, zwłaszcza w świetle dalszej części filmu, jest jedna – Bóg. Może już nie będę pytał, czyj (bo nie sądzę, żeby na przykład w Azji był to nasz poczciwy staruszek z brodą) ani czemu na rzeźników cywilizacji wybrał akurat dzieci.
Dajmy też pokój temu, że dzieci leżały latami nie w piżamach, a w zwykłych ciuchach, że mimo braku dostępu światła słonecznego karnacja ich skóry jest podejrzanie zdrowa, że niejasny jest sposób rozpoznawania, kto jest wybrańcem, a kto osobą rzeźną (odpowiednio młode osoby mogły się wmieszać w tłum morderców bez żadnych zdrowotnych konsekwencji). Z powyższej wyliczanki widać jak na dłoni, że cały pomysł nie był prawie w ogóle przemyślany. Jeszcze mocniej indolencję scenarzysty obnaża chaotyczne i kompletnie niezrozumiale zakończenie filmu, choć mam pewną koncepcję, o co może w nim chodzić (wystarczy pomyśleć, czego mógł chcieć Bóg, jeśli to rzeczywiście Bóg był przyczyną całego zamieszania, a także zwrócić uwagę na brzuch bohaterki). Jeśli właściwie zgaduję, to być może chaos wynika nie tyle z wadliwie skonstruowanego scenariusza, ile z nieumiejętnej reżyserii Hala Masonberga, było nie było – debiutanta.
Reszta budzących wątpliwości scen po bliższym przyjrzeniu się ogólnemu zamysłowi filmu zaczyna jednak nabierać sensu i przestaje razić pozornym brakiem logiki. Przykładowo – brak wojska w kadrze czy milczenie radia i telewizji, choć nad wyraz dziwne, można w sumie wytłumaczyć dość rozsądnym założeniem, że większość rodziców nie była w stanie podnieść ręki na swojego potomka i w gwałtowny sposób zakończyła żywot, a nie składać to na karb niskiego budżetu. Od biedy można też zrozumieć kompletną pustkę w miasteczku, bo przecież to miasteczko amerykańskie, a naród ten szczególnie niechętnie podchodzi do wyrządzania krzywdy dzieciom. Jest więc – w razie przemiany bachorów w krwawych bandytów – skazany na szybkie wymordowanie.
Tu jednak pojawia się kolejny poważny problem. Te „dzieci”, co to ruszają w morderczą trasę, są już praktycznie dorosłe. Najstarsze z nich mają 19 lat, a najmłodsze w granicach dziesięciu. Nie są to więc malutkie, słodkie berbecie umazane po szyję we krwi, pociągające za cyngiel rewolweru, jak było choćby w rewelacyjnym pod tym względem hiszpańskim dreszczowcu „¿Quién puede matar a un niño?” („Czy zabiłbyś dziecko?”), gdzie ogarnięte jakąś tajemniczą zarazą dzieci, włącznie z tymi najmłodszymi, biorą się za mordowanie dorosłych. Obraz, w którym paroletnie dzieci zabierałyby się za odbieranie komukolwiek życia, naruszałby pewnie zbyt wiele norm społecznych w USA i prawdopodobnie poniósłby klapę (a już na pewno padłby ofiarą cenzorskich nożyc), a przecież to głównie na tym rynku zbija się na filmach kokosy. A skoro nie są to malutkie dzieci i trzeba było aż dziesięciu lat, by przemieniły się w potwory, siła pomysłu została znacznie osłabiona i już tak nie szokuje, choć mimo wszystko nadal wygląda ciekawie.
Gdyby przymknąć oko na niedowarzoną koncepcję morderczych dzieciaków, a także puścić mimo oczu schematyczność fabuły, logiczne mielizny (krążący po dużej szkole bohaterowie znajdują schronienie akurat w tym pomieszczeniu, w którym kryją się inni ocaleńcy), słabe efekty specjalne, grzęznącą w rozlicznych dialogach akcję i przeciętne aktorstwo sporej części obsady, może się okazać, że „Mordercza infekcja” ma całkiem spory potencjał. Nie jako horror, naturalnie, bo straszenia prawie wcale tu nie ma, ale jako kino katastroficzne. To prawda, daleko mu do pierwszej ligi, potrafi jednak wytworzyć ciekawą atmosferę. Nie należy się też w tym momencie zrażać do filmu wyłącznie dlatego, że ma głupi polski tytuł, który nijak ma się do tytułu oryginalnego („The Plague” – czyli „Plaga”, na przykład boska) i sugeruje grasowanie jakiegoś zabójczego wirusa, co jest po prostu absurdem i wynika z niezrozumienia fabuły przez dystrybutora. Nie ma co jednak ukrywać, że poważne problemy z oglądaniem filmu będą mieli widzowie bardziej dociekliwi oraz ci z obniżoną tolerancją na brak logiki.
koniec
16 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.