WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Cykl | Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy |
Miejsce | Warszawa |
Od | 7 października 2004 |
Do | 18 października 2004 |
WWW | Strona |
Filmy o ludziach. Filmy dla ludziWarszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy w tym roku obchodził swoje 20-lecie, a ja 10-lecie mojego corocznego udziału w tym festiwalu... Jak co roku, przedstawiamy relację z WMFF Anny Draniewicz.
Anna DraniewiczFilmy o ludziach. Filmy dla ludziWarszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy w tym roku obchodził swoje 20-lecie, a ja 10-lecie mojego corocznego udziału w tym festiwalu... Jak co roku, przedstawiamy relację z WMFF Anny Draniewicz. ‹20. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy›
Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy w tym roku obchodził swoje 20-lecie, a ja 10-lecie mojego corocznego udziału w tym festiwalu. Pisząc teksty do różnych gazet korzystam często z zebranych przez te lata 10 katalogów, które zawsze leżą gdzieś pod ręką. Do dziś pamiętam też opisane tam filmy, które widziałam w trakcie festiwalu. Na tegorocznej rocznicowej imprezie pokazano 110 filmów z 38 krajów na 258 pokazach w sześciu salach czterech warszawskich kin: Relax, Luna, Silver Screen i Iluzjon. Obejrzało je 73 207 widzów, oprócz tego wydano też 142 akredytacji dziennikarskich i 114 branżowych. Warszawę odwiedziło w tym czasie 140 gości z 27 krajów, w tym 56 twórców prezentowanych filmów. Warszawski Festiwal Filmowy od trzech lat szczyci się nowym członem: Międzynarodowy, a co za tym idzie międzynarodowym konkursem „Nowe Filmy, Nowi Reżyserzy”. Laureatem pierwszej edycji został „Edi” Piotra Trzaskalskiego, w zeszłym roku wygrała Larisa Sadilova filmem „Kocham Cię, Lilia”, a w tym roku Nescafé i 5 000 euro otrzymał irański reżyser Asghar Farhadi za film „Piękne Miasto”. Jury w składzie Fridrik Thor Fridriksson (przewodniczący), Mirjam Kubescha, Emily Young, Radivoje Andrić i Łukasz Barczyk podjęło te decyzje niejednogłośnie. Zgodni byli natomiast co do wyróżnienia, które przyznali Włochowi Michelangelo Frammartino za „Prezent” oraz co do laureata nagrody HBO za najlepszy scenariusz, który otrzymał Wojtek Smarzowski za „Wesele”. Jak co roku, odbywał się także Plebiscyt Publiczności, który od 1987 roku jest nierozerwalnie związany z festiwalem. Od trzech lat widzowie głosują po każdym filmie (a nie tak jak to bywało wcześniej wybierając na koniec trzy najlepsze ich zdaniem filmy festiwalu), przyznając oceny w skali od 1 (zły) do 5 (bardzo dobry). Zdobywcą Nagrody Publiczności na 20. Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym został węgierski film „Kontrolerzy” Nimróda Antala. Na pozostałych miejscach znalazły się odpowiednio filmy: „Zapalnik”, „Jedna ręka nie klaszcze”, „Rewolucja świń”, „Super Size Me”, „Nuda w Brnie”, „Kiedy dorosnę, zostanę kangurem”, „Melinda i Melinda”, „Opowieść o płaczącym wielbłądzie” i „Villa Paranoja”. Pewną ciekawostką jest fakt, że od paru lat Plebiscyt Publiczności wygrywają filmy wprowadzane później do kin przez firmę dystrybucyjną Kino Świat International. Niedawno okazało się, że będą także dystrybutorem „Kontrolerów”. Wygląda na to, że ta firma ma bardzo dobre kontakty z organizatorami, gdyż na tegorocznym festiwalu zaprezentowali aż 9 swoich filmów („Popatrz na mnie” Agnès Jaoui, „Edukatorzy” Hansa Weingartnera, „Głową w mur” Fatiha Akina, „Musica Cubana – The Sons of Havana” Germana Krala, „Matka Ellinga” Evy Isaksen, „Porządek musi być” Marcusa Mittermeiera, „Zło” Mikaela Hafströma, „Super Size Me” Morgana Spurlocka i „Kontrolerzy” Antala Nimróda). Tymczasem pozostali dystrybutorzy pokazali – tak jak CinePix – góra 3 filmy („Rozrachunek” Pietera Jana Brugge, „De-Lovely” Irwina Winklera, „Melinda i Melinda” Woody’rgo Allena), a reszta, czyli Forum Film („Paszport do raju” Daniela Burmana) i Warner Bros. („Przed zachodem słońca” Richarda Linklatera) po 1 filmie. Te tytuły pojawią się wkrótce w naszych kinach. W tym roku obejrzałam 45 z 96 festiwalowych propozycji, czyli prawie połowę, i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że najciekawsze na festiwalu są od lat długometrażowe filmy dokumentalne. W tym roku widziałam 9 z 18, w tym dwa muzyczne: „Koncert dla George’a” i „Koniec wieku: Historia The Ramones”. W pierwszym z nich obok Dhaniego – syna George’a Harrisona z grupy The Beatles – wystąpił pomysłodawca koncertu Eric Clapton i cała plejada zaproszonych przez niego muzyków, z Paulem McCartneyem i Ringo Starrem na czele. W koncercie z okazji pierwszej rocznicy śmierci Harrisona wzięli też udział m.in. członkowie grupy Monty Pythona, Tom Hanks oraz guru Ravi Shankara. Natomiast drugi film opowiadał burzliwą historię grupy The Ramones w równie burzliwych czasach. Pomijając pewne problemy z dźwiękiem w trakcie projekcji drugiego dokumentu, oba filmy oglądało się z dużą przyjemnością. Ale pozostałe dokumenty okazały się jeszcze ciekawsze. Amerykę reprezentowała ciekawa lekcja historii „Mgły wojny: jedenaście lekcji z życia Roberta S. McNamary”, historia rozkładu pewnej rodziny „Sprawa Friedmanów”, surrealistyczni „The Yes Men” oraz utrzymana w „moore’owskiej” stylistyce przestroga przed fast foodami „Super Size Me”. W pierwszym z filmów Robert S. McNamara, wpływowa postać amerykańskiej polityki zagranicznej, ujawniał szczegóły historycznych już dziś wydarzeń, takich jak zakończenie II Wojny Światowej, kryzys kubański czy wojna w Wietnamie. W drugim Andrew Jarecki próbował bezskutecznie rozwiązać zagadkę rodziny Friedmanów, której dwóch członków oskarżono – do dziś nie wiadomo czy słusznie – o pedofilię i skazano na więzienie. „The Yes Men” wprowadzili nas w świat światowej ekonomii, która polega na wykorzystywaniu mniej rozwiniętych państw w celu szybszego wzbogacenia się. Członkowie grupy The Yes Men próbują demaskować działalność globalistycznej Światowej Organizacji Handlu, podszywając się pod jej przedstawicieli. Natomiast Morgan Spurlock, autor trzeciego filmu, postanowił na własnej skórze sprawdzić, czy fast foody są szkodliwe dla zdrowia. Odpowiedź, podaną w bardzo zabawny sposób, powinniście poznać sami wybierając się na ten film do kina. Zapewniam, że warto. Brazylijski „Więzień za żelaznymi kratami. Autoportrety” porażał autentycznością. Mieszkańcy Carandiru, jednego z największych więzień na świecie, dostali do rąk kamerę i wraz z zawodowymi filmowcami nakręcili, jak wygląda prawdziwe życie w tym przybytku. Szwajcarski dokument „Być skinhedem” przedstawiał historię tego ruchu, od jego powstania w Wielkiej Brytanii, aż po dzisiejszą sytuację w różnych krajach: w Niemczech, Polsce, Skandynawii czy Ameryce. Autor dokumentu wspominają też o SHARKu – skinheadzkim ruchu przeciwko rasizmowi oraz utrzymującym się do dziś na tym tle podziale wśród skinów. Dwa pozostałe dokumenty – „Freakstars 3000” i „Środek Europy” – pochodziły z Niemiec, choć autorem tego drugiego był Polak, znany już widzom WMFF z dokumentu „Absolut Warhola” Stanisław Mucha. Uznany za politycznie niepoprawny paradokumentalny show „Freakstars 3000”, parodiujący programy typu „Idol”, podzielił festiwalową publiczność. Niepotrzebnie, gdyż z tego filmu biła czysta radość, jaką z jego kręcenia czerpali wszyscy bohaterowie. Poza tym nie przypominam sobie jakoś, żeby w Polsce ktoś protestował przeciwko opartemu na podobnym pomyśle filmowi „Nienormalni”. Wręcz przeciwnie – pamiętam, że wybierały się na niego całe wycieczki szkolne. Jednak najlepszym dokumentem, jeśli nie najlepszym filmem całego festiwalu, okazał się „Środek Europy”. Idąc w ślady Michaela Moore’a czy Morgana Spurlocka, Stanisław Mucha pojawia się w swoim filmie, po to, by zadać ludziom proste i jednocześnie najważniejsze, egzystencjalne wręcz pytania. Punktem wyjścia jest poszukiwanie geograficznego środka Europy (zarówno w Austrii, Polsce, na Słowacji jak i na Ukrainie mieszkańcy paru miejscowości uważają, że znajduje się on właśnie u nich), z czasem jednak Mucha zaczyna zadawać swoim bohaterom pytania dotyczące nie tylko ich codziennego życia, ale także życia po śmierci, przeszłości i przyszłości. Taki film, że po prostu „Mucha nie siada!” Równie ciekawe i zabawne okazały się dwa paradokumenty: belgijska „Aaltra” i amerykański „Incydent w Loch Ness”. Pierwszy z nich to historia dwóch nienawidzących się sąsiadów, którzy ulegają wypadkowi i od tamtej pory jeżdżą na wózkach inwalidzkich. I tym właśnie środkiem lokomocji udają się w podróż do Finlandii, by zażądać odszkodowania od firmy „Aaltra” – sprawcy ich nieszczęścia. Na miejscu czeka ich jednak niemiła niespodzianka. Nie wszystkim widzom podobał się czarny humor, który był znów niepoprawny politycznie, ale film był naprawdę zabawny i oryginalny. Publiczność była natomiast zachwycona udającym dokument „Incydentem w Loch Ness” z reżyserem Wernerem Herzogiem w roli głównej. Idea tego filmu polegała na tym, iż mieliśmy uwierzyć, że oglądamy dokument z jego pracy nad filmem o potworze z Noch Less. Filmująca go ekipa staje się świadkiem machlojek jego producenta, który chce na siłę uatrakcyjnić film, a wreszcie „bliskiego spotkanie trzeciego stopnia” z owym potworem. Miło, że niektórym ludziom z Hollywood jeszcze się chce... A dowodem na to, że się chce był także serial HBO „Anioły w Ameryce” Mike’a Nicholsa – najbardziej zakręcony amerykański film tego festiwalu. Organizatorzy mieli pokazać sześć godzinnych odcinków, ale zamiast tego tuż przez projekcją zapowiedzieli, że będzie to trzygodzinna wersja skrócona. W efekcie okazało się, że puścili po prostu trzy pierwsze odcinki, a resztę trzeba będzie zobaczyć na antenie HBO. Dobrze, że „Niezłomne” – drugi film tej stacji, trwał tylko dwie godziny i w związku z tym pokazano go w całości. Przybliżono w nim początki ruchu sufrażystek w Ameryce. Jak wszystkie produkcje HBO, ta również była chwilami uproszczona i naiwna, ale trzeba przyznać, że ich twórcy przynajmniej poruszają poważne tematy i skłaniają widzów do dyskusji. A to już jest duże osiągnięcie! |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
20. WMFF - podsumowanie
— Konrad Wągrowski
20. WMFF - relacja piąta i ostatnia
— Konrad Wągrowski
20. WMFF - relacja czwarta
— Konrad Wągrowski
20. WMFF - relacja trzecia
— Konrad Wągrowski
20. WMFF - relacja druga
— Konrad Wągrowski
20. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy - relacja pierwsza
— Konrad Wągrowski
Bradford – kolebka brytyjskiego przemysłu filmowego
— Anna Draniewicz
Bradford – miasto filmu
— Anna Draniewicz
Między słowami
— Anna Draniewicz
Amerykanie nadchodzą!
— Anna Draniewicz
Bollywood atakuje
— Anna Draniewicz
15 lat prywatnej dystrybucji kinowej w Polsce
— Anna Draniewicz
Pasja Gibsona
— Anna Draniewicz
Noc z Darrenem Aronofskym
— Anna Draniewicz
Film wojenny
— Anna Draniewicz
Kill Bill - czwórgłos
— Marta Bartnicka, Michał Chaciński, Anna Draniewicz, Konrad Wągrowski