Z filmu wyjęte: Proszę szanownej wycieczkiTo najprawdziwszy horror, gdy jedziesz autobusem i wszyscy się na ciebie gapią z rozdziawionymi ustami, a ty ni w ząb nie wiesz, dlaczego.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Proszę szanownej wycieczkiTo najprawdziwszy horror, gdy jedziesz autobusem i wszyscy się na ciebie gapią z rozdziawionymi ustami, a ty ni w ząb nie wiesz, dlaczego. Na okoliczność Zaduszek proponuję odpowiedni kadr z autobusem, w którym to nie duch jest strasznym gościem, a… żywy człowiek. Autobusem bowiem podróżują widmowi pasażerowie, którzy w kilka chwil po ruszeniu pojazdu ze zdumieniem odkrywają, że towarzyszy im ktoś, kto wciąż jeszcze nie przekroczył granicy światów. Scena – jak widać po kadrze – jest urocza. Niestety, jest to przy tym JEDYNA urocza scena w tym żenująco słabym moralitecie grozy. Mowa o indonezyjskim horrorze „Roh Fasik”, czyli na nasze „Zły duch”. Obraz trafił na rynek w roku 2019 i – jak już nadmieniłem – jest moralitetem, który ma pokazać, że jakiekolwiek obcowanie z siłami zła jest… no, złe. Po śmierci żony mąż przestaje chodzić do meczetu i pogrąża się w poszukiwaniach mordercy swojej połowicy. W tym czasie jego druga żona zaczyna wykazywać objawy opętania, czyli miewa czarną twarz, czerwone oczy, a nękający ją stwór ma na twarzy dodatkowo czarną sierść. Gdy próba wypędzenia Złego nic nie daje, kobieta przyznaje się, iż paktowała z dżinami (to odpowiednich naszych diabłów i demonów), żeby zaszkodzić pierwszej żonie, o której pozycję i mężowskie uczucie była zwyczajnie zazdrosna. Wedle zawartej umowy miała zyskać równie silną miłość męża, gdy zabije pierwszą żonę i odwiedzie męża od Allaha. Za radą imama mąż bierze więc kobietę i jedzie do domu, w którym został zawarty pakt, żeby stawić czoło dżinowi i unieważnić fatalną umowę. Kłopot w tym, że film został nakręcony w manierze wyjątkowo prymitywnej propagandy religijnej. Coś jak historyjka dla błądzących dzieci, które należy nakierować z powrotem na właściwą drogę, tyle że skierowana do dorosłych. Do tego został wykonany po partacku, z zupełnie idiotycznymi straszakami (co i rusz córka pary jest brana przez matkę za upiora), z krzepiącymi mądrościami imama i ustaza, z ich zatroskaniem o stan duszy małżonków, oraz z dziewczynką grzecznie wdrażającą się w życie tak religijne, jak i społeczne, w poczet którego wchodzi pełne szacunku całowanie ręki matki. Jeśli miałaby być to pierwsza styczność z indonezyjskim kinem grozy – to stanowczo odradzam seans. Jeśli już któraś z kolei – też doradzałbym rozwagę. Jest mnóstwo lepszych produkcji z tamtego rejonu. 30 października 2023 |
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz