Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wolfgang Petersen
‹Troja›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTroja
Tytuł oryginalnyTroy
Data premiery14 maja 2004
ReżyseriaWolfgang Petersen
ZdjęciaRoger Pratt
Scenariusz
ObsadaOrlando Bloom, Sean Bean, Brian Cox, Brendan Gleeson, Julie Christie, Saffron Burrows, Rose Byrne, Eric Bana, Brad Pitt, Diane Kruger
MuzykaJames Horner
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA
WWW
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Bogowie, Wam już podziękujemy...
[Wolfgang Petersen „Troja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
Jest w "Troi" sporo efektownych scen, niekiedy wspieranych oczywiście wszędobylskim dziś komputerem, wykonanych z należytym kunsztem i starannością. Szturmy sztucznie namnożonych wojsk są przekonujące, ich szeregi należycie liczne, ścierające się ze stosownym zgiełkiem i uporem. Zamęt bitewny jak się patrzy, co rusz to bryzga krew, jak to w bitwie. Od czasu do czasu padnie jakieś błyskotliwe zdanie ("Za wcześnie, by mordować książęta" - Achilles, "Czasem trzeba służyć, by móc panować" - Odyseusz), ale w ilości na tyle wyważonej, by z jednej strony nikt nie miał wątpliwości, że to przecież nie filozofowie najechali obce wybrzeże, a z drugiej, że nie zrobiły tego również do szczętu tępe mięśniaki.

Marcin T.P. Łuczyński

Bogowie, Wam już podziękujemy...
[Wolfgang Petersen „Troja” - recenzja]

Jest w "Troi" sporo efektownych scen, niekiedy wspieranych oczywiście wszędobylskim dziś komputerem, wykonanych z należytym kunsztem i starannością. Szturmy sztucznie namnożonych wojsk są przekonujące, ich szeregi należycie liczne, ścierające się ze stosownym zgiełkiem i uporem. Zamęt bitewny jak się patrzy, co rusz to bryzga krew, jak to w bitwie. Od czasu do czasu padnie jakieś błyskotliwe zdanie ("Za wcześnie, by mordować książęta" - Achilles, "Czasem trzeba służyć, by móc panować" - Odyseusz), ale w ilości na tyle wyważonej, by z jednej strony nikt nie miał wątpliwości, że to przecież nie filozofowie najechali obce wybrzeże, a z drugiej, że nie zrobiły tego również do szczętu tępe mięśniaki.

Wolfgang Petersen
‹Troja›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTroja
Tytuł oryginalnyTroy
Data premiery14 maja 2004
ReżyseriaWolfgang Petersen
ZdjęciaRoger Pratt
Scenariusz
ObsadaOrlando Bloom, Sean Bean, Brian Cox, Brendan Gleeson, Julie Christie, Saffron Burrows, Rose Byrne, Eric Bana, Brad Pitt, Diane Kruger
MuzykaJames Horner
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA
WWW
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
See my chariots, run to your ships,
I′ll drive you back to the sea.
You came here for gold, the wall will not hold,
This day was promised to me.
The gods are my shield, my fate has been sealed,
Lightning and javelins fly.
Soon many will fall, we are storming the wall,
Stones fall like snow from the sky.

We will play with our glory in a fire of battle.
Zeus today is mine.
Killing all in my way like sheeps and like cattle,
Smashing skulls of all who defy.
I spare not the hammer, I spare not the sword,
This day will ring with my name.
None have to chase me, let he who will face me,
Kill me or die by the sword
Manowar - The Triumph Of Steel - "Achilles - Agony and Ecstasy in eight parts"

"Któż znałby Hektora, gdyby Troja była szczęśliwa?"
Owidiusz

Oj, piękne to było. Do kina z miejsca, gdzie mieszkam, odległość dość spora - w sam raz akurat, żebym przy spokojnej jeździe zdążył wysłuchać kawałek monumentalnego utwory grupy Manowar pod tytułem "Achilles - Agony and ecstasy in eight parts", z którego cytat otworzył niniejszy tekst. A jako że to kawał solidnego heavy metalu, takiego ze stosownym przytupem, przyjechałem odpowiednio nabuzowany, gotów w wyobraźni szturmować wybrzeże Azji Mniejszej. A potem wszedłem między Achajów a Trojany, by posłuchać niezwykłej opowieści, która rozbrzmiewała nim jeszcze wyzerowaliśmy licznik lat, a której echa do dziś budują kanon światowej literatury i z rozmachem wkraczają do naszych kin.
Kodeks Napoleona, oparty w całości niemalże na prawodawcach greckich i rzymskich, rzymska armia i znakomite drogi - w owym czasie tętnice handlu i gwarant należytej obronności imperium, grecka kultura i filozofia, wiara chrześcijańska i rozkwitła w jej rytmie kultura - oto fundamenty Starego Świata. Nie zawsze były one mocne i jednako silne - ale jakoś tak się działo, że gdy jeden zdążył zmurszeć, pojawiał się drugi.
Z kultury greckiej pozostały dziś dzieła wielkich filozofów, którzy o człowieku jako istocie i bycie powiedzieli niemal wszystko. Pozostała przysięga Hipokratesa, będąca credo każdego lekarza (choć dziś coraz bardziej credo nominalnym, bo ekonomia jest wszędobylska i wyzbyta jakichkolwiek humanistycznych ideałów). Pozostał etos zmagań olimpijskich i trwa on mimo coraz większego uprzemysłowienia tego, co dawniej było domeną jedynie hartu ducha i cierpliwości wobec bezustannych ćwiczeń, trwa mimo kupczenia, mimo całej zarazy dopingów, mimo gigantycznej inżynierii, którą obrósł sport jak kadłub statku obrasta skorupiakami. Etos kultywowany w regularnym cyklu, który zgodnie z tradycją po dziś dzień rozpoczyna płonący wesoło ogień, przytargany na miejsce imprezy przez lądy i morza z ruin świątyni bogini Westy w Olimpii.
Pozostały po Grekach echa bohaterów z wąwozu termopilskiego ("Powiedz, przechodniu, Sparcie, że widziałeś tu nas, poległych w imię posłuszeństwa świętym prawom ojczyzny."), którzy pod wodzem Leonidasem w sile trzystu mieczy bohatersko stawiali zaciekły opór wojskom perskim, by wyginąć co do jednego. Pozostał bieg maratoński, jako pamiątka niezwykłego poświęcenia i siły żołnierza o imieniu Filippiades, który przebiegł z równiny maratońskiej do Aten dystans 40 km i wykrzyczał "Radości, zwyciężyliśmy", by zaraz potem paść martwy. Zapobiegł poddaniu miasta i upadkowi upartej obrony polis greckich przed zalewem perskim, co wielu historyków uważa po dziś dzień za jeden ze zwrotnych momentów w dziejach ludzkości.
Pozostały po Grekach słynne dramaty, jak "Antygona", "Król Edyp" czy "Elektra", będące fundamentami sztuki teatralnej, na których po wiekach wyrósł film. Pozostały ruiny amfiteatrów, których niezwykła akustyka, umożliwiająca uczestnictwo w spektaklach bez nagłośnienia, zdumiewa współczesną inżynierię po dziś dzień.
Pozostały echa i wspomnienia pięciu z siedmiu Cudów Świata, których najsłynniejsza listę sporządził Kallimach z Kyreny: spalona przez Herostrata świątynia Artemidy w Efezie, posąg Zeusa w Olimpii dłuta Fidiasza, grób króla Mauzolosa w Halikarnasie, Kolos Rodyjski przedstawiający boga Heliosa, wreszcie latarnia zbudowana przez następców Aleksandra Macedońskiego na półwyspie Faros, której światło widzialne było z odległości 50 km.
Pozostały wreszcie historie o herosach i bogach, mity o świecie nadprzyrodzonym, którego mieszkańcy byli równie zepsuci, mściwi, okrutni, małostkowi i równie wyzbyci doskonałości, jak stąpający po ziemi człowiek. One właśnie prowadzą cała tę wyliczankę do ślepego śpiewaka, do kwestii homeryckiej i do dwóch wielkich dzieł, należących już do światowego dziedzictwa literatury: „Odysei” i chronologicznie wcześniejszej „Iliady”, która jest kanwą filmu "Troja".
Mimo iż powyższe w recenzji filmowej spokojnie mógłbym sobie darować, piszę jednak to wszystko, bo warto mieć świadomość elementem jakiej spuścizny jest ta niezwykła historia, w jakiej kulturze wyrosła i jakie przesłanie niesie. Dlatego też właśnie, w kontekście tego przydługawego nieco wstępu, cieszę się niezmiernie, że kino stara się - czy mu wychodzi należycie, to temat do otwartej i ciekawej bez dwóch zdań debaty - przybliżać tamten czas, tamtych ludzi, tamten świat, pokazywać, jak wiele się zmieniło, by nie zmieniło się nic. To dobrze, że należne im miejsce w historii kina znajdują dzieła klasyczne, których świeże szatki, oparte o najnowszą technikę stosowaną w kinowym rzemiośle, wabią do tego, by kupić bilet i poświęcić chwil kilka własnego życia na ciekawą podróż w czasie.
Kino coraz śmielej sięga po opowieści z czasów starożytnych. Zaczęło się wszystko "Gladiatorem" Ridleya Scotta. Potem mieliśmy "Pasję", która - co by o niej nie powiedzieć - zanurzona jest również w czasach starożytnych. Hollywood przymierza się do "Hannibala", kolejnej wielkiej epickiej produkcji, tym razem o słynnym wodzu Kartaginy, któremu udało się nieomal rzucić rzymskie imperium na kolana - słynne powiedzenie: "Hannibal stoi u bram". W kinach lecą już zwiastuny "Króla Artura", dające wizję filmu będącego ekranizacją mitu arturiańskiego w ujęciu o wiele mniej znanym szerokiemu odbiorcy, za to bliższym historycznym realiom. Mitu o dobrym królu Arturze i jego rycerzach Okrągłego Stołu, ukazującym Artura jako rzymskiego żołnierza, zaś prześwietny Excalibur jako gladius rzymskiego legionisty. Oliver Stone kończy już prace przy "Aleksandrze Wielkim", który wejdzie na ekrany kin w listopadzie tego roku.
"Troja", kolejna wielka epicka opowieść osadzona w starożytności, tym razem oparta w całości na historii rozgrywającej się w homerowskiej „Iliadzie” wkroczyła na celuloid już dziś.
Jeśli weźmiecie do ręki współczesny atlas, bez trudu odnajdziecie na mapie, na zachodnim wybrzeżu półwyspu Azji Mniejszej, bliziuteńko Cieśniny Dardanelskiej niepozorny znaczek z napisem "Troja". Zawdzięczacie to Homerowi i pewnemu dorosłemu chłopcu, który nie zważał na głupawe drwiny kolegów po fachu nauki, nie przejmował się niepowodzeniami i trudnościami. Panie, panowie, czapki z głów przed Heinrichem Schliemannem, który przekuł własne marzenie właśnie na ów krzyżyk na mapie, pokazując całemu światu miejsce, w których krwawo starły się wojska Achajów i Trojan.
Mit chce, żeby cały ten ambaras wynikł z powodu pięknolicej Heleny. Swą postać zyskał dzięki pieśniarzowi Homerowi, który ukazując zmagania pod Troją, bez żadnych niedomówień wmieszał w to wszystko bogów i niesnaski pomiędzy nimi, czyniąc z toczącej się wojny igraszkę niebios.
Zaczęło się od sporu, jaki na weselu Peleusa i Tetydy wywołała bogini niezgody Eris, przezornie na imprezę nie zaproszona. Pomimo tego pojawiła się i wrzuciła na stół złote jabłko, na którym widniał napis "Dla najpiękniejszej". Hera, żona Zeusa, jego córka Atena i Afrodyta, bogini miłości, zaczęły toczyć spór, której z nich się ono należy. W końcu, gdy nijak nie szło go rozstrzygnąć, Zeus kazał im podporządkować się osądowi śmiertelnika, pasterza Parysa, młodszego syna trojańskiego króla Priama.
Każda z bogiń coś mu w zamian za owoc obiecała: Hera władanie Azją, Atena zwycięstwo we wszystkich bitwach, Afrodyta zaś najpiękniejszą z kobiet i to ona przebiła stawkę. Za owo nieszczęsne jabłko dostał Parys obietnicę Afrodyty, że Helena, żona Menelaosa, władcy Sparty, która była ową najpiękniejszą śmiertelną kobietą helleńskiego świata, będzie jego.
Wkrótce potem gościł Parys w domu Menelaosa, a gdy ten wyjechał na wojenną wyprawę i powierzył bezpieczeństwo swej pięknej małżonki pieczy dostojnego gościa, ten znieważył swego gospodarza, porywając Helenę i uprowadzając ją za morze. Spotwarzony mąż, z pomocą swego brata Agamemnona i chcących się zemścić bogiń Hery i Ateny, wyruszył na wyprawę przeciw Troi, aby odbić żonę i pomścić zniewagę. Gdy wojska Achajów, zjednoczone pod berłem Agamemnona, dotarły na miejsce, rozpoczęła się długa, trwająca dziesięć lat wojna.
Akcja Iliady rozpoczyna się w ostatnim jej roku, roku decydującym, w którym na wojska Achajów spada zaraza, będąca wyrazem gniewu boga Apolla za to, że Agamemnonem odmówił kapłanowi Chryzesowi, ojcu branki Chryzeidy, oddania córki w zamian za okup. Kończy się zaś ta opowieść pogrzebem Hektora, który zginął w pojedynku z ręki Achillesa.
Treść Iliady powinna być znana każdemu uczniowi szkoły średniej, więc nie widzę powodu dalej produkować się na jej temat, zawsze przecież można po nią sięgnąć i przeczytać - taka zresztą chlubna intencja (poza naturalną ochotą na dobry zarobek) przyświecała reżyserowi, Wolfgangowi Petersenowi. A czas najwyższy chyba skończyć tu przynudzać i przejść do meritum, czyli do samego filmu.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Iliada ateistyczna i biceps Achillesa
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Bez wahań ciśnienia
— Ewa Drab

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.