Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ridley Scott
‹Królestwo niebieskie›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrólestwo niebieskie
Tytuł oryginalnyKingdom of Heaven
Dystrybutor CinePix
Data premiery6 maja 2005
ReżyseriaRidley Scott
ZdjęciaJohn Mathieson
Scenariusz
ObsadaOrlando Bloom, Eva Green, Liam Neeson, Jeremy Irons, Nikolaj Coster-Waldau, Brendan Gleeson, Edward Norton, Michael Sheen, David Thewlis
MuzykaHarry Gregson-Williams
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiMaroko, USA
WWW
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nie dla nas, nie dla nas, Panie…
[Ridley Scott „Królestwo niebieskie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Marcin T.P. Łuczyński

Nie dla nas, nie dla nas, Panie…
[Ridley Scott „Królestwo niebieskie” - recenzja]

Wyprawy krzyżowe są uważane za pierwsze z wielu europejskich przedsięwzięć kolonizacyjnych. Formalnie miały one charakter religijno-militarny i nie należy łatwo zbywać emocji religijnych, nadających krucjatom specyficzną atmosferę. Zwłaszcza wśród mas ludzi prostych, ubogich, często chłopstwa, bardzo żywe były mity chrześcijańskie i tęsknota za nimi, połączona z fantastyką apokaliptyczną (wielu uważało, że koniec świata miał nadejść w roku 1000, a nie nastąpił, ponieważ poganie zaczęli deptać Ziemię Świętą i Chrystus nie miał gdzie spełnić obietnicy o swym powrocie i nastaniu Sądu Ostatecznego). Szczególnie żywa była idea poszukiwania Królestwa Bożego na ziemi, gdzie nie będzie panów i poddanych, nie będzie ucisku, nędzy, trudu pracy, niesprawiedliwości. Wokół tych ludzi pełno było „proroków”, często nawiedzonych mnichów i zręcznych agitatorów. To im udawało się w trakcie „epoki krucjatowej” zmobilizować biedotę pod sztandarami i prowadzić ją na „krucjaty ludowe”. Niemniej, nie sposób zaniedbać względów politycznych, społecznych czy gospodarczych zjawiska wojen krzyżowych.
Ta ekipa miała zagrać w „Krzyżakach” Jarka Żamojdy. Niestety polska ekranizacja nie doszła do skutku i fachowy zespół został podebrany przez Ridleya Scotta.
Ta ekipa miała zagrać w „Krzyżakach” Jarka Żamojdy. Niestety polska ekranizacja nie doszła do skutku i fachowy zespół został podebrany przez Ridleya Scotta.
Krucjata wzmacniała autorytet papieża i jego władzę – w świadomości całych rzesz był on faktycznym, jedynym i prawdziwym władcą chrześcijańskiego świata; postrzegano go jako tego, który jednoczy panów feudalnych, odciąga od wewnętrznych sporów i zatargów, by spożytkować ich w walce z wrogami wiary.
Udzielenie pomocy Bizancjum dawało szanse na odnowienie więzi z Kościołem Wschodnim (warto pamiętać, że w 1054 roku miała miejsce schizma wschodnia) i narzucić mu zwierzchność Rzymu (jako tego, który pośpieszył z pomocą i ocalił od zagłady). Nie bez znaczenia była okazja do stworzenia zupełnie nowego państwa kierowanego przez papiestwo.
Z kolei odpowiedź na papieskie wyzwanie była duża wskutek czynników społeczno-gospodarczych. Wiek XI był początkiem ery ekspansji, nadchodził czas pionierów-kolonistów, żołnierzy-zdobywców, kupców i żeglarzy. Nastali energiczni władcy: Bolesław Chrobry, Kanut Wielki, cesarze Henryk III i Henryk IV, Robert Guiscard, Roger I Sycylijski, Alfons VI z Leonu i Kastylii, wreszcie Wilhelm Zdobywca. Wyprawy krzyżowe były tylko częścią, elementem szerszego, powszechnego i wzmagającego się ruchu średniowiecznych społeczeństw.
Europa tej doby robiła się zwyczajnie za ciasna, w szczególności dla panów feudalnych. Co ciekawe, sytuacja ta miała miejsce, gdy – jak się szacuje – kontynent ten liczył 46 milionów mieszkańców. Problem nie leżał w przeludnieniu, lecz w ziemi – brakowało jej, kurczyło się miejsce na nowe lenna.Feudum było podstawowym źródłem utrzymania, przeto starano się je pomnażać, rozszerzać. Konsekwencją tych praktyk był trudny zazwyczaj los młodszych potomków wielodzietnych rodzin, dla których nie starczało ojcowizny. Często przeznaczano młodszych synów czy córki do stanu duchownego, reszta zaś szukała szczęścia poza rodzinnymi stronami, nierzadko utrzymując się z miecza. Możliwość zdobycia bogactw (często iście baśniowych) i własnych ziem, do tego chwały i wiekuistego życia, krótko mówiąc – zaspokojenia wszelkich ambicji, a wszystko to bezkarnie, z usprawiedliwieniem mordów, gwałtów, rabunków, pobudzała niejedną wyobraźnię. To właśnie splot tych perspektyw, tych czynników był fundamentem sukcesu krucjat i wielkiego odzewu, który tak przeraził cesarza Bizancjum.
• • •
Na koniec tego długaśnego wstępu jeszcze słów parę o tle historycznym wydarzeń przedstawionych w filmie. Rzecz dzieje się po klęsce drugiej krucjaty. W Królestwie Jerozolimskim królowi Baldwinowi IV udawało się, dzięki mądrej polityce, utrzymać względny spokój i podtrzymywać zawieszenie broni z Arabami. Miał on w tym działaniu poparcie pullanów, tych, którzy osiedli na dobre w nowym świecie, zasymilowali się i chcieli spożytkować zyskane zdobycze, pokojowo koegzystując z wyznawcami islamu.
Okazało się to niewykonalne, ponieważ do Ziemi Świętej przybywali wciąż nowi ludzie, już to żądni zyskania sławy w boju i zdobycia nowych ziem, już to fanatyczni i zaciekli wrogowie pogan, którym w głowach się nie mieściło, że można obok tych ludzi normalnie żyć, wzajemnie się tolerować i nawiązywać kontakty handlowe, czy wręcz wchodzić w związki małżeńskie. Ta grupa z premedytacją próbowała naruszyć kruchy impas, atakując arabskie karawany, napadając na obozy i bezlitośnie mordując każdego, kto tylko podszedł pod miecz.
Film ma swój początek w momencie, gdy sytuacja w Królestwie Jerozolimskim się zaognia, a Arabowie coraz trudniej znoszą kolejne naruszenia rozejmu i tylko autorytet Saladyna powstrzymuje ich jeszcze przed uderzeniem na innowierców (chociaż i on traci cierpliwość). Król Trędowaty jest coraz słabszy i nie ma następcy, za to nie brak konkurentów do tronu, których ambicje sięgają czegoś więcej, niż starań o zachowanie pokojowego status quo.
II
Pora przejść do filmu. Jak na czasy „po Władcy pierścieni” jest to dość przyzwoite widowisko, w którym oblężenia, deszcz strzał, przemarsze armii i jazda mameluków są pyszne. Wizualna staranność i efektowność jest tu atutem tyleż niewątpliwym, co spodziewanym – nie do pomyślenia jest, aby ktokolwiek w Hollywood ośmielił się dziś poskąpić grosza na efektowną batalistykę.
Mimo tej staranności i rozmachu scen (dla przykładu: pojawienie się armii króla Baldwina z odsieczą pod zamkiem Reynalda de Chatillon, pokazane w falującym rozgrzanym powietrzu, jakby to była fatamorgana, dosłownie wgniata w fotel), mimo pięknych obrazów pustyni, zamków, oaz, jest w tym filmie coś, co sprawiło, że wyszedłem z kina trochę rozczarowany. Nie chodzi tutaj o kompletne poprzeinaczanie faktów, ponaginanie ich i przerobienie na potrzeby filmu, bo to nie przeszkadza aż tak bardzo. Nie wadzi również jakoś przesadnie to, że bitwę na Rogach Hattin – punkt zwrotny, po którym było wiadomo, że krzyżowcy przegrali nie tylko tę kampanię wojenną, ale właściwie wszystko, co dotąd zdobyli – potraktowano po macoszemu i ograniczono w zasadzie do obrazu pobojowiska usianego trupami.
Przeszkadzało mi trochę toporne ukazanie głównego bohatera, ograniczenie wizji Królestwa Niebieskiego do warstwy dworskiej (na dobrą sprawę patrzymy na tę niezwykłą krainę tylko i wyłącznie z pozycji rycerstwa i władców; nie ma giermka czy jakiegoś podrzędnego księdza, który mógłby nam pokazać Jerozolimę z punktu widzenia biedoty), zaniedbanie zupełnie warstwy oderwanej od wojny (jedynym pielgrzymem jest główny bohater siedzący przez całą noc u stop świątyni wybudowanej na miejscu ukrzyżowania; nie ma ani jednej odprawianej mszy czy nabożeństwa Drogi Krzyżowej, nie ma tych, którzy docierali za morze nie tylko po to, by machać mieczem; kapłani ukazani są tylko w roli agitatorów, błogosławiących wojska lub szczujących możnych panów przeciwko innowiercom). Wreszcie – last, but not least – względny obiektywizm można dostrzec wyłącznie w przedstawieniu krzyżowców (są ci dobrzy i ci źli); w przypadku strony przeciwnej, mamy w zasadzie tylko szlachetnych, filozofujących, tolerancyjnych wodzów (orędownik zdecydowanych, choć niezbyt rozsądnych działań wobec Franków, pojawia się obok Saladyna tylko w jednej scenie).
Każdy szanujący się rycerz, zanim stanął do walki z przeciwnikiem, musiał zmierzyć się z krzakiem w rytualnym pojedynku.
Każdy szanujący się rycerz, zanim stanął do walki z przeciwnikiem, musiał zmierzyć się z krzakiem w rytualnym pojedynku.
• • •
„Królestwo niebieskie” zaczyna się całkiem nieźle: obrazem Francji, na którą delikatnie spada zima (w powietrzu wirują płatki śniegu, wieje wiatr, jest ponuro – aż czuć chłód). W tę mroczną krainę wjeżdża orszak krzyżowców, kierując się na podgrodzie pewnego zamku, w stronę kuźni. Okazuje się, że orszak należy do rycerza Godfreya z Ibelinu, który przybywa do Europy wyłącznie po to, by odnaleźć swego nieślubnego syna. Jest nim młody kowal, który właśnie doznał bardzo wielkiej straty (jego żona popełniła samobójstwo po śmierci dziecka). Świeżo poznany ojciec uświadamia mu, kim naprawdę jest i proponuje wyprawę do Ziemi Świętej po to, by odpokutował grzechy, a także – co oczywiste – objął po nim we władanie zdobyte ziemie. To staje się szczególnie ważne, gdy Godfrey umiera od zadanej w walce rany, nie dotarłszy z synem do brzegów Lewantu. Balian wyrusza przez morze, mając jego miecz i obowiązek do wypełnienia.
Dalej wszystko rozgrywa się podług znanego schematu „bohatera mimo woli„: szary, nic nie znaczący człowiek zostaje wrzucony w wir ważkich dla świata wydarzeń, gdzie musi się rozpychać łokciami i stawiać czoła konkurentom nie rozumiejącym wcale, że on jest rywalizacji z nimi zupełnie nieciekawy. Najczęściej konstruowana w ten sposób rola jest dla takiego bohatera jak znalazł, czasem zaś go przerasta, przygniata swym ciężarem. Niemniej, zwykle wiadomo, w jaki sposób go zmienia, jak kształtuje się jego charakter, jak się hartuje lub demoralizuje. A właśnie to straszliwie w tym filmie kuleje.
Główny bohater o imieniu Balian jest postacią historyczną – rycerz o tym imieniu strzegł tyłów podczas przemarszu wojsk Franków z Seforii do Tyberiady; nigdy tam nie dotarły, bo rozbito je na Rogach Hattin (Balian dał nogę z pola bitwy). Dowodził również obroną Jerozolimy podczas jej oblężenia. W filmie jest najbardziej kuriozalną postacią, bo niby to prosty kowal z Francji, a patrząc na niego ma się przemożne wrażenie, że reżyser postanowił pokazać nam skomplikowane perypetie europejskiego rycerstwa na Wschodzie z punktu widzenia stoika-geniusza. Sposób, w jaki ten człowiek przyjmuje gwałtowne i dotkliwe ciosy losu: jakiś prymitywny i nadgorliwy klecha bezcześci zwłoki jego żony; jego kuźnia i cały dobytek idą z dymem; zostaje zaatakowany przez podążającą swym tropem biskupią jurysdykcję – i nie ma w jego twarzy żadnej większej boleści, jakiegoś głębszego żalu, łez rozpaczy, wahania czy zagubienia. Nul.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Bohaterów brak
— Tomasz Kujawski

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.