Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Darren Aronofsky
‹Źródło›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŹródło
Tytuł oryginalnyThe Fountain
Dystrybutor CinePix
Data premiery5 stycznia 2007
ReżyseriaDarren Aronofsky
ZdjęciaMatthew Libatique
Scenariusz
ObsadaHugh Jackman, Rachel Weisz, Ellen Burstyn, Cliff Curtis, Sean Gullette, Mark Margolis, Donna Murphy, Ethan Suplee, Sean Patrick Thomas
MuzykaClint Mansell
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania97 min
WWW
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Aronofsky’ego sposób na śmierć
[Darren Aronofsky „Źródło” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Konrad Wągrowski

Aronofsky’ego sposób na śmierć
[Darren Aronofsky „Źródło” - recenzja]

Ćwiczenia nad akceptacją śmierci rozpoczęli od akceptowania odejść rozdeptywanych mrówek. Później przeszli na małe gryzonie.
Ćwiczenia nad akceptacją śmierci rozpoczęli od akceptowania odejść rozdeptywanych mrówek. Później przeszli na małe gryzonie.
Filmu nosi jednak tytuł „Źródło”, co nasuwa nieco inne skojarzenie – z motywem Źródła Życia lub Źródła Młodości, będącego jednak czymś innym niż Drzewo Życia. Działanie ma jednak takie samo – tak jak spożywanie owoców, zaspokajanie pragnienia ze źródła daje życie wieczne i wieczną młodość. Na Źródło Młodości miał się według legend natknąć Aleksander Wielki (co by lokowało je gdzieś w ogólnie przyjętych okolicach ogrodu Eden), ale większą karierę zrobiły popularne w XVI wieku historie umiejscawiające Źródło Życia na… Nowym Lądzie. W ten sposób znów powracamy do Ameryki Południowej, którą wzdłuż i wszerz przemierzali konkwistadorzy, szukający tam nie tylko złota, ale też wiecznego życia. Jeden z nich, najsłynniejszy, Ponce de Leon, szukał go na Florydzie, inne wersje umieszczały Źródło na Karaibach. W każdym razie znów powróciliśmy do Ameryki Środkowej, bo przecież nikt wykluczyć nie mógł, że Źródło Życia leży gdzieś na Jukatanie. Cóż, gęsta dżungla i tajemnicze cywilizacje pobudzają wyobraźnię. Tropem tych legend poszedł też Aronofsky.
Kończąc już temat chrześcijańskiej symboliki, należy dodać jeszcze, że Tommy/Tomas i Izzi/Isabella są oczywiście Adamem i Ewą. Isabella zapowiada Tomasowi, że gdy wróci z Ameryki, ona będzie jego Ewą, zaś on sam jest przez kapłana Majów nazywany Pierwszym Ojcem. Rozwijanie tej symboliki pozostawiam czytelnikowi – dla mnie nie jest ona tak istotna jak samo Drzewo Życia.
Gdy zobaczysz taki widok, oznacza to, że czas odejść od Internetu i wreszcie coś zjeść i wypić.
Gdy zobaczysz taki widok, oznacza to, że czas odejść od Internetu i wreszcie coś zjeść i wypić.
Mamy więc Drzewo lub Źródło Życia, rozumiane tu na dwa sposoby – dosłownie i przenośnie jako nauka, która może dać nieśmiertelność. Jednak Źródło Życia jest nieosiągalne w takiej formie, jakiej oczekiwałby człowiek. Tommy w swej pysze rzuca słowa „Śmierć to choroba, jak wszystkie inne. A na chorobę jest lekarstwo. Lekarstwo, które znajdę”. Eliksir życia jest złudą, iluzją. Tommy, rzucając się w wir pracy, traci czas, który powinien poświęcać swej żonie. Bramy raju zostały zamknięte, śmierć jest naturalną koleją rzeczy – nie ma od niej ucieczki, trzeba ją zaakceptować. Wie to Izzy, zrozumie to wreszcie Tommy, gdy pojmie, jak powinien wyglądać ostatni rozdział książki. Czym tak naprawdę będzie Drzewo, które zastanie Tomas na szczycie świątyni Majów. Dochodzimy tu do przesłania buddyjskiego, dla odmiany (podkreślonego zresztą symboliczną sceną z „astronautą” przyjmującym pozycję lotosu). Świat żyje w bezustannym cyklu, kręgu narodzin i śmierci (tzw. Samsara – narodziny, cierpienie, śmierć, ponowne narodziny). We wszechświecie zjawiska są współzależne i wzajemnie uwarunkowane – z jednych wynikają drugie. Z życia wynika śmierć, a z niej nowe życie. Jak głosi buddyzm Zen, jedynym sposobem na śmierć jest jej pełna akceptacja. Na chwilę znów powróćmy do Majów. Ich krwawe rytuały wynikały z wierzeń, że śmierć jest dla świata niezbędna, aby dalej żył, aby dalej się odradzał. Forma inna, ale przesłanie podobne jak w buddyzmie. Czy można się dziwić, że Aronofsky też wybrał Majów?
Trudno uznać „Źródło” za nową „Odyseję kosmiczną”. Film nie niesie aż takiego ładunku intelektualnego – jego myśl sprowadza się do stwierdzenia, że śmierć jest naturalną konsekwencją życia i trzeba to zaakceptować (reżyser mówi w wywiadzie: „Wydajemy fortunę na utrzymywanie ludzi przy życiu za wszelką cenę. W wieku 93 lat moja babcia miała atak serca. W szpitalu trzy razy próbowali przywrócić ją do życia. Połamali jej żebra. Jest w tym coś bardzo niewłaściwego”). Ale z drugiej strony życie wynika również ze śmierci, bez śmierci nie mogłoby powstać. Świat jest w wiecznym cyklu ciągłego odradzania się. W ten sposób każdy osiąga swego rodzaju nieśmiertelność, bo będąc częścią natury, jego doczesne szczątki pomogą powstać nowemu życiu (temu służy zasadzenie drzewa na grobie Izzi – w ten sposób osiąga ona nieśmiertelność). Czy was to uspokaja? Czy zwiększa to akceptację dla śmierci? Nie sądzę – i to jest niestety największa wada filmu Aronofsky’ego. Nawet rozumiejąc jego przesłanie, bardzo trudno je uznać za swoje.
Łaskotanie drzewa – nowy rodzaj medytacji.
Łaskotanie drzewa – nowy rodzaj medytacji.
Od strony technicznej film prezentuje się bez zarzutu. Widać, że przycięcie budżetu o prawie 50 proc. nie wpłynęło na jego jakość (choć zabrakło tu scen zbiorowych, na przykład zapowiadanej wcześniej wielkiej bitwy z wojownikami Majów, trudno uznać, że film przez to ucierpiał). Wyrazy zachwytu trzeba wyrazić wobec zdjęć Matthew Libatique (który pracował już przy „Requiem dla snu”). Zdjęć nie tylko pięknych, wysmakowanych, ale również wspierających myśl filmu. Mikrofotografie natury podkreślają jej jedność: ludzka skóra u Libatique’a nieprzypadkowo wygląda jak kora drzewa. Można ten film oglądać bez końca, ciesząc się pięknem jego kadrów. Ale trzeba stwierdzić, że siłą filmu jest też Rachel Weisz. Po raz kolejny (po oscarowej kreacji w „Wiernym ogrodniku”) gra osobę kruchą zewnętrznie, ale wewnętrznie silną, i po raz kolejny przekonuje w tej roli. Przekonuje do tego stopnia, że w zawiłości złożonych religijnych odniesień wybija się na pierwszy plan jednak staromodna historia miłosna. Bo „Źródło” to oczywiście też opowieść o miłości. Miłości, która chce zwyciężać prawa rządzące światem, miłości, która w końcu pozwoli je zaakceptować. Zaskakujące, ale po dwóch emocjonalnie dość zimnych filmach Aronofsky tym razem potrafił wzruszyć.
Wiadomo już, że „Źródło” poniosło finansową klęskę. Przestraszony tym dystrybutor wpuścił je do polskich kin zaledwie w pięciu kopiach. Wydaje się, że film ma jednak potencjał nadrobić te straty w wydaniu DVD. Już w tej chwili Internet kipi bowiem od dyskusji widzów, analizujących szczegółowo różne tropy, które dostrzegli w filmie – do takiej zabawy płyta DVD nadaje się wybornie. Może więc „Źródło” osiągnąć status dzieła kultowego, oglądanego wciąż i wciąż, dyskutowanego i analizowanego. To chyba obecnie jedyna szansa na uratowanie kariery Aronofsky’ego, mocno podupadłej po perypetiach i porażce kasowej filmu (a przecież wymieniano go kiedyś jako kandydata do reżyserii „Strażników” według Alana Moore’a). Cóż, zawsze też może wrócić do taniego kina niezależnego. Z pewnością nadal będzie miał niemało do powiedzenia.
Tym niemniej „Źródło” zachęca do analiz i poszukiwań (ich efektem jest powyższy artykuł). Z pewnością pod tym względem bije na głowę większość współczesnej produkcji filmowej. Za bardzo lubię filmy inspirujące, aby tej cechy „Źródła” nie docenić.
koniec
« 1 2
23 stycznia 2007

Komentarze

30 XI 2009   20:15:11

darren aronofsky jest niesamowitym, jedynym w swoim rodzaju artysta. serdecznie dziekuje za wywiad i zycze sobie i Pani jak najwiecej jego filmow :)

19 II 2010   12:21:02

ja należę akurat do grupy ktora miala ochote wygwizdac film. Na samym finale nie wytrzymalem i parsknąłem śmiechem. Koncowka z polaczeniem lewitacji i medytacji zniszczyla mnie zupelnie.
Dla mnie film jest wydumany, przegadany i mocno nielogiczny.
Oczywiscie mozna sie doszukiwac "głębi" i kolejnych odniesien ale osbiscie nie widze w tym sensu.
Ze zdumieniem czytalm glosy zachwyconych widzow w typie "film otworzyl mi oczy na piekno swiata". Takie opinie pochodzily glownie od nastolatek szukajacyh swojej drogi zyciowej i wg mnie jest to film glownie dla nich

11 V 2015   22:23:11

analiza filmu oraz symboli jest właściwa-zupełnie się z nią zgadzam. Ale dodam od siebie, że film niesie ze soba również ładunek emocjonalny. Akurat ja należe do osób, które ten film kocha. i powiem więcej... Nigdy nie powstał film, który kiedykolwiek dorósł temu do pięt. Gdy pierwszy raz ten film obejrzałam-płakałam. Ale płakałam nad geniuszem przesłania i już wiedziałam, że nigdy nie powstało i nie powstanie nic równie genialnego. Odnośnie interpretacji: Sibalba to była jego żona-ona stała się drogą do jego zbawienia. A scena dotarcia do niej jest zobrazowaniem istoty oświecenia. Jeśli ktoś idęę tą rozumie, to zrozumie także ten symbol. I zachwyci się nim. ;)

20 XI 2015   23:09:19

Szkoda że nie została wspomniana fenomenalna muzyka do tego filmu

21 XI 2015   16:03:55

Dla mnie ten film przede wszystkim oddziałuje emocjonalnie.

Ale też musi niejako "trafić" na odpowiedni czas.
Pamiętam, że gdy byłam na nim w kinie, właśnie byłam ogromnie zakochana i wątek choroby i śmieci żony bohatera mną dogłębnie wstrząsnął. Gdybym jednak obejrzała "Źródło" wcześniej, albo np. teraz, podejrzewam, że zrobiłby mniejsze wrażenie, choć pewnie doceniłabym jego stronę wizualną.

23 III 2016   18:20:35

Do "Źródła" hmm... może trzeba dorosnąć po prostu? :) Jest rok 2016. Widziałam ten film trzy razy i za każdym razem odkrywam w nim coś ciekawego. Intrygował mnie, od kiedy zobaczyłam okładkę DVD w Empik-u (chyba 2011). Po pierwszym seansie jakieś 3 lata temu wydał mi się rozczarowujący i dziwny. Minęło trochę czasu i jednak mnie urzekł. Dla mnie Hiszpania i wyprawa do świata Majów to plan psychiczny doświadczeń bohatera - przede wszystkim jego emocje, a "astronauta" - plan duchowy, bardzo ciekawie zarysowany w ahistorycznej kosmicznej scenerii, dojrzewanie duchowe aż do osiągnięcia oświecenia. Film niezwykły. Polecam obejrzeć więcej, niż raz!

29 X 2019   19:20:44

Szkoda że pominięto całkowicie to co wpłynęło na klimat filmu.
Muzyka jest genialna !!!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Do sedna: Darren Aronofsky. Źródło
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Do sedna: Darren Aronofsky „mother!”
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Noe: Wybrany przez Boga
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Czarny łabędź
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Zapaśnik.
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Requiem dla snu
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Pi
— Marcin Knyszyński

NajAmerican Film Festival 2017
— Jarosław Robak, Kamil Witek

Esensja ogląda: Październik 2014 (1)
— Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Jarosław Loretz, Piotr Dobry

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.