Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mel Gibson
‹Pasja›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPasja
Tytuł oryginalnyThe Passion of the Christ
Dystrybutor Monolith
Data premiery5 marca 2004
ReżyseriaMel Gibson
ZdjęciaCaleb Deschanel
Scenariusz
ObsadaMonica Bellucci, James Caviezel, Maia Morgenstern, Rosalinda Celentano, Hristo Shopov
MuzykaJohn Debney
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA, Włochy
Czas trwania125 min
WWW
Gatunekdramat, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

"Pasja" znaczy cierpienie
[Mel Gibson „Pasja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3

Marcin T.P. Łuczyński

"Pasja" znaczy cierpienie
[Mel Gibson „Pasja” - recenzja]

***
Czas wreszcie zostawić spory i opowiedzieć o tym, co w filmie piękne i niezwykłe, a co bryzgająca krew mogła przytłoczyć, zepchnąć na dalszy plan.
W jednym z wywiadów reżyser wspominał, że próbował stworzyć w filmie klimat, jaki można poczuć podziwiając niezwykłe malarstwo siedemnastowiecznego malarza Michała Anioła Caravaggio. Cechą charakterystyczną dla jego obrazów jest nade wszystko niezwykle głęboki mrok. Stanowi on coś na kształt ośrodka, w którym przez drobne szczeliny rozchodzą się - wpuszczone niejako z łaski - smugi światła, rozjaśniające (bardzo zresztą skąpo) umieszczone w takiej scenerii postaci. Właśnie ta symfonia mroku dodaje dziełom Caravaggia ekspresjii i napięcia. Drugą cechą twórczości tego malarza jest niezwykle mocny, wyzbyty świętości i uduchowienia, realizm ukazanych scen. Próżno by szukać u niego aureolek czy uniesionych ku niebu spojrzeń. Znakomitym przykładem jest "Niewierny Tomasz", gdzie apostoł, bez żadnej żenady, za to z ogromną ciekawością, wkłada palec w przebity bok Chrystusa.
Oczywiście nie sposób w filmie przez cały czas taki klimat utrzymać, niemniej w "Pasji" rzeczywiście trochę tego mroku znajdziemy.
Wszystko zaczyna się w w Ogrodzie Oliwnym - zamglonym, cichym, po nocnemu spokojnym i uśpionym. Samotny w świetle księżyca Chrystus modli się do swego Ojca. Żarliwą modlitwę wypowiada po aramejsku. Aramejski i łacina - to języki, w melodii których toczy się ta opowieść. Języki dziś już martwe, aramejski wręcz zapomniany. Ich wskrzeszenie - ta lingwistyczna archeologia - stwarza niezwykły klimat tego filmu.
Modlący się Chrystus, którego twarz ocieka krwawym potem, staje oko w oko z szatanem. W tej roli przedstawiono ascetyczną kobietę, która powtarza Jezusowi, że ciężar grzechów świata jest zbyt wielki, aby ktokolwiek był w stanie go udźwignąć. On o tym wie. Człowiecza trwoga sprawia, że prosi Ojca, by ten kielich od niego odsunął. Bóg jednak odmawia - pięknie to symbolizuje czarna chmura zasłaniająca światło księżyca.
Scena kończąca tę najsłynniejszą na świecie - obok "Ojcze nasz" - modlitwę, to symboliczny tryumf dobra. Ku leżącemu Jezusowi pełznie wąż, symbol diabła i jego kusicielskiej mocy, którego Chrystus rozdeptuje pokonując zwątpienie. ("Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę[...]")
Pojmanie, podobnie jak kilka innych scen, jest pokazane w zwolnionym tempie. Ten sam chwyt z dużym powodzeniem zastosował Gibson w "Walecznym sercu" (np. w scenie, w której William Wallace podjeżdża pod wojskowy garnizon, by zemścić się za śmierć żony). Taki sposób obrazowania, połączony z odpowiednio sugestywną muzyką, robi niezwykłe wrażenie. Ten prosty środek powoduje, że napięcie sięga wprost zenitu.
Szatan pod postacią kobiety pojawia się także później - myślę, że właśnie dla tej sceny zyskał on taką, a nie inną płeć. Gdy Chrystus niesie krzyż, towarzyszy mu rozwrzeszczany, opluwający i bijący go tłum. W tłumie tym są dwie kobiety. Po jednej stronie bolesnej drogi idzie matka Chrystusa - wpatrzona w syna, cierpiąca wraz z nim. Po drugiej kroczy ona - szatan - twardy wzrok wbija w obciążonego krzyżem Jezusa, jakby chciała powiedzieć: "A nie mówiłam, a nie mówiłam, ty głupcze?" Szatan niesie dziecko o upiornej twarzy - w moim przekonaniu Antychrysta. Cały czas towarzyszy Jezusowi jako niemy świadek; jako sprawca ciężaru, który raz po raz rzuca Chrystusa na ziemię. Idzie przez pogrążony w amoku tłum, którego sercami teraz włada.
Pięknie są w tym filmie pokazane reminiscencje, które reżyser wplata w poszczególne momenty drogi krzyżowej.
Gdy Chrystus leży na ziemi i patrzy na pokryty własną krwią sandał biczującego go kata, przypomina sobie umywanie nóg podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy podobny sandał zdejmował jednemu ze swoich uczniów.
Po biczowaniu, podczas ścierania krwi Jezusa z posadzki (przelana krew musiała zostać starta i uprzątnięta przed Szabasem, podobnie ciała ukrzyżowanych nie mogły pozostać na miejscu kaźni), Maria Magdalena przypomina sobie, jak kiedyś ją - podobnie pochyloną, klęczącą na ziemi - Chrystus uchronił przed kamienowaniem.
Wreszcie gdy Jezus upada pod krzyżem, jego matka przywołuje obraz upadku Jezusa, gdy ten był jeszcze małym chłopcem, a ona biegła mu na ratunek. Teraz też chce pokazać, że jest przy nim.
Nie należy zapominać o tych perełkach, choć rzeczywiście toną one w przemocy i brutalności, w zgiełku, w wymierzanych wciąż razach.
Realistyczną, werystyczną prezentacją okrucieństwa Gibson łamie dotychczasową konwencję, w jakiej kręcono filmy o Chrystusie: unikając zbytniego eksponowania przemocy i tortur. Czyni on w filmie to, co w malarstwie zrobili ongiś Matthias Grünewald i Hieronim Bosch. "Pasja" nie oszczędza swego widza. Widać, jak gwoździe przechodzą przez ciało, widać jak bicze je rozszarpują, jak tną skórę do mięsa; jak krew bryzga wokoło. Jezus, pomimo całej swej godności i zdumiewającej innych pokory, jest przede wszystkim poddanym cierpieniu człowiekiem. Wyje z bólu, zwija się, krzyczy, cierpienie zapiera mu dech.
Ale mimo wszystko nie jest odarty ze swej boskości do cna. Nie szarpie się, nie wyrywa, poddaje się katom bez najmniejszego sprzeciwu. Chce być zamęczony, bo taka jest wola Ojca. Gdy przynoszą mu krzyż, przywiera do niego, niemalże tuląc. Gdy przybijają go do drewna, wydzierając kość ze stawu barkowego; gdy mocnymi uderzeniami młota pastwią się nad gwoździami - on poddaje się woli Ojca. Gdy podnoszą krzyż, modli się za prześladowców, za arcykapłana świątyni, który wyniośle patrząc odjeżdża na osiołku. Po jednym z upadków mówi do Maryi: "Matko, ja wszystko czynię nowe". Rzeczywiście - świat rzymski i żydowski nie znał jeszcze takiego poddaństwa wobec katów, takiej pokory i uległości wobec ich bestialstwa.
A katami są rzymscy żołdacy: spici winem, zdegenerowani i w jakimś sensie źli na cały świat za to, że muszą odbywać służbę z dala od prawdziwej rzymskiej cywilizacji. Nie ma w nich tego, co oddaje legionowe zawołanie "Siła i honor" żołnierzy z "Gladiatora". Są pastwiącymi się bydlakami; małymi żałosnymi ludźmi o odrażających mordach.
Ale nie brak wśród tej tłuszczy również pięknych postaci. Listę otwiera żona Piłata. Prosi męża, by nie przykładał ręki do śmierci Jezusa - o tym wiemy z Ewangelii. Tymczasem film pokazuje coś jeszcze: piękny gest żony namiestnika, ofiarującej z żalem, współczuciem i wstydem matce skazańca płótna, którymi ta będzie mogła zebrać krew pozostałą po biczowaniu.
Jest też Weronika, która pośród całego tego pandemonium, jakiemu oddał się tłum, zdobyła się na odwagę i przyniosła Jezusowi wodę w czarce. Sciągnęła też z głowy chustę, by Chrystus mógł sobie obetrzeć nią twarz. Krwawy wizerunek na chuście, był nagrodą za dobroć jej serca i stał się jedną z najważniejszych relikwii chrześcijańskiego świata.
Następnie Szymon Cyrenejczyk, przymuszony przez żołnierzy do niesienia krzyża wraz z Chrystusem. Ten niezwykły obraz, gdy ich ramiona splatają się na belce krzyża. Nie sposób uciec od symboliki tej sceny - czy to człowiek pomaga Bogu nieść jego ciężar, czy odwrotnie? Ich spojrzenia spotykają się - jedno oko Chrystusa wyziera z zakrwawionej twarzy, drugie skryte wielką opuchlizną. Oba zdają się mówić: "Widzisz, jakie to ciężkie, człowieku? Widzisz, jak trudno to nieść?"
Gdy obaj zmęczeni docierają na miejsce, Chrystus pada, a Szymon odrzuca krzyż i pochyla się nad nim. Znowu bez słów patrzą na siebie. I tego mężczyznę z Cyreny, który z początku nie chciał nieść na swych plecach znaku hańby, teraz rzymscy żołdacy muszą siłą odrywać od skazańca.
Przejmująca jest pieta. Umęczony, pokrawiony, zmieniony w strzęp człowieka Chrystus zostaje zdjęty z krzyża i złożony w objęcia matki. Ona patrzy na widza. (Pewnie to tak mocno wzburzyło pana Hanuszkiewicza, gdy wspominał o "profanacji Chrystusa". Co go bardziej sprofanowało? Tak straszliwe skatowanie przez oprawców, czy to, że dziś się to jasno i bez żadnych ogródek pokazuje?). Jej oczy, w których nie ma już łez, tworzą z nami niezwykłą więź, którą Waldemar Łysiak - pisząc o freskach Giotta z kaplicy Scrovegnich - nazwał "struną sprzężenia oczu",. Maryja patrzy na widza, a w oczach ma smutek i rozpacz wszystkich matek, którym świat odebrał dzieci.
Wreszcie na końcu scena, która najmocniej mnie zaskoczyła. Gdy Chrystus oddaje ducha, Golgota i krzyż pokazane są z góry, tak jakby ktoś oglądał je z bardzo wysoka; z niebios. Po chwili obraz ulega zamgleniu, zamyka się w przezroczystej kuli i w stronę umęczonego Jezusa spada jedna kropla. Nie chcę tu polemizować z tymi, dla których ta scena jest nieco kiczowata, bo nie w tym rzecz. Rzecz w tym, iż nic w "Pasji" nie ma dla mnie równie mocnego, symbolicznego wyrazu, jak ta łza uroniona przez Boga nad losem własnego Syna.
Nie do końca jednak Gibson zrywa z chrześcijańską ikonografią, rezygnując niejako z wiedzy, jaką świat zyskał po analizie Całunu Turyńskiego. Gwoździe, którymi Chrystus jest przybijany do krzyża, przechodzą przez dłonie, choć wiadomo, że nie mogłyby one utrzymać ciężaru ciała. Korona cierniowa jest typu karolińskiego; nie jest to mitra noszona przez patriarchów na wschodzie. Na Golgotę Jezus musi zanieść cały krzyż, nie tylko jedną z jego belek.
Nie wierzę, aby te kwestie umknęły reżyserowi i ekipie - za dużo znawstwa i pietyzmu widać w tym filmie w innych miejscach. Scena wypędzenia Judasza na pustynię, nawiązuje do talmudycznej tradycji wypędzania kozła ofiarnego, utożsamianego z demonem Azazelem. Pokonany szatan wyjący z wściekłości na dnie swego piekła; demon czający się przy Judaszu; przekleństwo widoczne na jego ustach; gnijące, zjadane przez robactwo ścierwo konia - detale te świadczą, że scenarzyści zgłębili zarówno tradycję Kościoła, jak i judaizmu. Fakt trzymania się pewnej konwencji, mimo iż niezgodnej z historią, wynika być może z chęci zachowania więzi pomiędzy tym filmem, a innymi dziełami traktującymi o Męce Pańskiej. Nie udało mi się niestety trafić na wywiad, w którym reżyser tę kwestię by poruszał.
Reasumując: ten film wymaga od widza niezwykłego rygoru i naprawdę mocnych nerwów. Trzeba umieć wyważyć chęć wczucia się te wydarzenia z jednoczesnym zachowaniem dystansu. Wiadomo już, że nadmiar wzruszeń na tym filmie potrafi nie tylko przywieźć do łez. Zdolny jest również zabić.
Nie mam żadnych wątpliwości - nigdy wcześniej nikt nie opowiedział historii o śmierci Jezusa Chrystusa w sposób równie niezwykły, równie dojrzały, równie ujmujący, równie prawdziwy. I obojętnie, czy patrzę na Chrystusa czy na jego wyjątkowo gorliwych katów, w uszach wciąż brzmią mi słowa Piłata: "Ecce homo!". Oto człowiek.
I wszystko rozumiem.
Ten film jest piękny.
koniec
« 1 2 3
8 kwietnia 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Pasja Gibsona
— Anna Draniewicz

Mad Max z hrabią Monte Christo męczą Chrystusa!
— Jacek Łaszcz

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (6)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Robak

Moleskine: Film o biegnących ludziach
— Dominik Herman

Na brzegu morza
— Marcin Łuczyński

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.