Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Yves Swolfs
‹Durango #2: Dni gniewu›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDurango #2: Dni gniewu
Scenariusz
Data wydaniamaj 2014
RysunkiYves Swolfs
Wydawca Elemental
CyklDurango
ISBN978-83-938845-1-3
Cena38,00
Gatunekwestern
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Zemsta rozgniewanego rewolwerowca
[Yves Swolfs „Durango #2: Dni gniewu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Drugi tom cyklu „Durango” Yves’a Swolfsa, zatytułowany „Dni gniewu”, nie wnosi praktycznie nic nowego do wykreowanego przez Belga w debiutanckim albumie komiksowego świata. Znów mamy Dziki Zachód, samotnego i szlachetnego rewolwerowca, który staje w obronie uciśnionych mieszkańców miasteczka, broniąc ich przed zemstą okrutnych bandziorów. Ale jak to zostało opowiedziane!

Sebastian Chosiński

Zemsta rozgniewanego rewolwerowca
[Yves Swolfs „Durango #2: Dni gniewu” - recenzja]

Drugi tom cyklu „Durango” Yves’a Swolfsa, zatytułowany „Dni gniewu”, nie wnosi praktycznie nic nowego do wykreowanego przez Belga w debiutanckim albumie komiksowego świata. Znów mamy Dziki Zachód, samotnego i szlachetnego rewolwerowca, który staje w obronie uciśnionych mieszkańców miasteczka, broniąc ich przed zemstą okrutnych bandziorów. Ale jak to zostało opowiedziane!

Yves Swolfs
‹Durango #2: Dni gniewu›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDurango #2: Dni gniewu
Scenariusz
Data wydaniamaj 2014
RysunkiYves Swolfs
Wydawca Elemental
CyklDurango
ISBN978-83-938845-1-3
Cena38,00
Gatunekwestern
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nie da się ukryć, że Yves Swolfs zareagował trochę jak granat z opóźnionym zapłonem. Gdy zabrał się za tworzenie serii o Durango, western znajdował się w wielkim odwrocie. Odeszli od niego już niemal całkowicie zarówno filmowcy amerykańscy, jak i włoscy. Kolejne opowieści rodem z Dzikiego Zachodu kręcono coraz rzadziej, a te, które z perspektywy czasu można uznać za wartościowe – jak „Silverado” Lawrence’a Kasdana czy „Niesamowity jeździec” Clinta Eastwooda (oba z 1985 roku) – dałoby się policzyć na palcach jednej ręki. Odrodzenie popularności gatunku nastąpiło dopiero na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy do kin zawitało Oscarowe „Bez przebaczenia”; w tym samym roku belgijski scenarzysta i rysownik wydał już jedenasty tom swego cyklu („Kolorado”) i wcale nie zamierzał zwalniać tempa. Widać wiedział lepiej, a może wyczuwał instynktownie, że potencjał, jaki zawierają w sobie te nieskomplikowane, ale wciąż fabularnie atrakcyjne dla widza / czytelnika historie, nie został wyczerpany. I dobrze się stało, bo zaowocowało to jedną z najciekawszych serii komiksowych w dziejach.
W albumie otwierającym cykl, „Psy zdychają zimą” (1981), tytułowy bohater, rewolwerowiec Durango, rozprawił się z terroryzującym prowincjonalne White Valley wyjątkowo nieuczciwym senatorem Howlettem i pozostającym na jego usługach zwyrodniałym zabójcą Angusem Reno; niewiele zresztą brakowało, aby pojedynek z tym ostatnim przypłacił życiem. Po finałowej strzelaninie ciężko ranny opuścił miasteczko, odjeżdżając konno – to stały motyw opowieści o „jeźdźcach znikąd” – w siną dal. Dokąd trafił, dowiadujemy się już z kart „Dni gniewu”, których akcja rozgrywa się, jak możemy mniemać, zaledwie kilka tygodni później. Durango wciąż dochodzi do siebie, korzystając z gościny żyjącego samotnie starego farmera Seana Kelly’ego. Dziesięć mil dalej znajduje się osada o wiele mówiącej nazwie Peacefull Church; jej protestanccy mieszkańcy czas poświęcają przede wszystkim pracy i modlitwie, marząc przy tym o ciszy i spokoju.
Bardzo jednak niepokoi ich fakt, że jeden z nich wziął pod swój dach rewolwerowca-przybłędę. Bo przecież nigdy nie wiadomo, czy za nim nie przywlecze się ktoś tego samego autoramentu, kto zechce wyrównać z nim swoje rachunki i – nie daj Boże! – wciągnie w to wszystko miłujących pokój, bogobojnych obywateli Peacefull Church. Żądają więc od Kelly’ego, aby pozbył się nieproszonego gościa, na co ten stanowczo się nie zgadza. Ale Durango nie chce, by z jego powodu stary farmer konfliktował się z resztą mieszkańców osady i postanawia się sam wynieść. Lecz zanim do tego dochodzi, wydarzenia przybierają zgoła nieoczekiwany obrót. W tym samym czasie bowiem gang Joego Callahana i jego dwóch synów napada na bank w pobliskim mieście. Nie wszystko przebiega zgodnie z planem. Mimo że udaje im się ukraść sporą sumę, bandyci są zmuszeni zabić szeryfa i jego zastępcę. Uciekając przed pogonią, rozdzielają się, wcześniej wyznaczywszy sobie miejsce zbiórki w najspokojniejszym punkcie w całej okolicy, czyli w Peacefull Church. Droga kilku z nich wiedzie zaś przez farmę Seana Kelly’ego.
Fabularnie po raz kolejny mamy do czynienia z powieleniem tego samego schematu. Durango, szlachetny rewolwerowiec – z racji swej nie do końca jasnej i świetlanej przeszłości wzbudzający wśród zwykłych obywateli amerykańskiej prowincji w tym samym stopniu strach i niechęć, co podziw i szacunek – staje po stronie sprawiedliwości i naraża życie, by bronić uciśnionych. Jeśli nawet wcześniej nie zaznał od nich chrześcijańskiej miłości bliźniego, odpłaca im zupełnie inną monetą. Możemy się tylko domyślać, że w ten sposób naprawia błędy popełnione w przeszłości, dążąc do swoistego katharsis. Swolfs-scenarzysta posłużył się w „Dniach gniewu” najbardziej typowymi westernowymi zagrywkami (w tym psychologicznymi), włącznie z nieśmiertelnym, pełnym fajerwerków, pojedynkiem strzeleckim na finał. I po raz drugi z rzędu zafundował czytelnikom bardzo gorzkie w swej wymowie zakończenie. W warstwie graficznej Belg również nie zmienił nic – i dobrze się stało, ponieważ już w tomie pierwszym udowodnił swoje absolutne mistrzostwo w odwzorowaniu realiów Dzikiego Zachodu i dbałości o szczegóły dalszych planów. Komiks więc nie tylko czyta się z dużym zainteresowaniem, ale i z prawdziwą przyjemnością ogląda. Także z tego powodu, że można dopatrywać się podobieństwa jego bohaterów do postaci znanych z filmowych westernów.
koniec
21 maja 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Spisek i agentka Pinkertona
— Sebastian Chosiński

Łotr łotra łotrem pogania
— Sebastian Chosiński

Samotnik bez Imienia
— Sebastian Chosiński

Wśród skorpionów
— Sebastian Chosiński

Pociągiem do Piekła
— Sebastian Chosiński

Kobra kąsa zawsze dwa razy
— Sebastian Chosiński

Gdzie diabeł nie może, tam Durango pośle…
— Sebastian Chosiński

Nie taki wampir straszny jak o nim mówią
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zrodziło go Piekło
— Sebastian Chosiński

Górniczy protest na Dzikim Zachodzie
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.