Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jeremy, Alexandro Jodorowsky
‹Rycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia
Scenariusz
Data wydanialistopad 2018
RysunkiJeremy
Wydawca Taurus Media
CyklRycerze Heliopolis
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Król, którego nie było
[Jeremy, Alexandro Jodorowsky „Rycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zazdroszczę Alejandro Jodorowsky’emu! W lutym tego roku skończył 90 lat, a wciąż zachowuje trzeźwość umysłu, która pozwala mu tworzyć nowe scenariusze komiksowe. Ba! i musi czuć się na tyle dobrze, że planuje również pewne rzeczy na przyszłość. Gdy w 2017 roku ukazywał się pierwszy tom „Rycerzy Heliopolis”, od razu było wiadomo, że to tetralogia, której ostatnia część ukaże się w roku przyszłym.

Sebastian Chosiński

Król, którego nie było
[Jeremy, Alexandro Jodorowsky „Rycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia” - recenzja]

Zazdroszczę Alejandro Jodorowsky’emu! W lutym tego roku skończył 90 lat, a wciąż zachowuje trzeźwość umysłu, która pozwala mu tworzyć nowe scenariusze komiksowe. Ba! i musi czuć się na tyle dobrze, że planuje również pewne rzeczy na przyszłość. Gdy w 2017 roku ukazywał się pierwszy tom „Rycerzy Heliopolis”, od razu było wiadomo, że to tetralogia, której ostatnia część ukaże się w roku przyszłym.

Jeremy, Alexandro Jodorowsky
‹Rycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRycerze Heliopolis #1: Nigredo. Faza czernienia
Scenariusz
Data wydanialistopad 2018
RysunkiJeremy
Wydawca Taurus Media
CyklRycerze Heliopolis
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
To wielce prawdopodobne, że Alejandro Jodorowsky – Chilijczyk, choć z korzeniami żydowsko-ukraińskimi – jest obecnie (po śmierci Stana Lee) najstarszym aktywnym twórcą komiksowym. 19 lutego tego roku obchodził bowiem dziewięćdziesiąte urodziny, które uczcił publikacją trzeciego (z czterech zapowiadanych) tomów „Rycerzy Heliopolis”. W Polsce dotąd ukazał się tylko jeden – „Nigredo, faza czernienia” (2017). Współtwórcą miniserii jest belgijski rysownik Jérémy Petiqueux (znany w naszym kraju z awanturniczo-przygodowej „Barakudy”), w osobie którego Jodorowsky zyskał idealnego ilustratora własnych wizji przeszłości. I to właśnie należy podkreślić – „własnych”! Bo choć Alejandro chętnie czerpie inspiracje z historii (co było widać wyraźnie już w „Borgii”), to lubi ją poddawać niekiedy bardzo daleko idącemu liftingowi.
W „Rycerzach…” wziął na warsztat dzieje Francji w nadzwyczaj dramatycznym dla niej momencie, na przełomie XVIII i XIX wieków. To okres Wielkiej Rewolucji Francuskiej, którą zwieńczyło dojście do władzy Napoleona I Bonapartego (1799), a potem jego sromotna klęska w wojnie z Rosją (1814). Chilijczyk nie jest jednak niewolnikiem przeszłości, wykorzystuje ją czysto instrumentalnie – jako atrakcyjne tło, na którym może przedstawić jeszcze atrakcyjniejszą sensacyjno-przygodową fabułę. Realna historia przemyka gdzieś chyłkiem przez drugi czy trzeci plan. Ale to wcale nie znaczy, że wielbiciele epoki powinni z obrzydzeniem odwrócić się od „Rycerzy Heliopolis”. Znając oczywiście proporcje (aczkolwiek zdrowy rozsądek odkładając na chwilę na bok), można by uznać, że Jodorowsky dokonał tutaj implementacji własnych wyobrażeń do rzeczywistości trochę w stylu Umberto Eco (vide „Imię róży” czy „Cmentarz w Pradze”).
Tym, co „Nigredo” najmocniej wiąże z przeszłością, są pojawiające się na kartach komiksu postaci historyczne – począwszy od króla Francji Ludwika XVI Burbona, poprzez jego małżonkę Marię Antoninę (córkę cesarzowej Austrii Marii Teresy), aż po Ludwika XVIII, który przywrócił tron Burbonom po upadku Napoleona. Gdzieś pomiędzy nimi plącze się jeszcze – dobre sobie, „plącze”! wszak to główna persona dramatu – delfin Ludwik Karol Burbon, niedoszły władca królestwa nad Sekwaną i Loarą, dużo bardziej znany jako… Ludwik XVII. Jodorowsky wykorzystał fakt, że niewiele pewnego wiadomo o tym, co spotkało go w czasie rewolucji (już po śmierci rodziców), więc tam, gdzie kończą się ustalenia poważ(a)nych historyków – na dobre popuścił wodze fantazji. A że nie lubi się ograniczać – wprowadził na arenę tajemniczy i zabójczo skuteczny zakon alchemików, tytułowych Rycerzy Heliopolis, którzy marzą o…
Cóż, po lekturze tomu otwierającego serię niezbyt dużo można na ten temat powiedzieć. Na pewno jednak są to plany czynione z ogromnym rozmachem! Świadczą o tym chociażby środki włożone przez włoskiego alchemika Fulcanellego i brata Tadeo w ocalenie Ludwika Karola i wytresowanie go na wiernego rycerza zakonu. Budując własną wizję przeszłości, Jodorowsky musiał poradzić sobie z kilkoma czyhającymi na niego pułapkami. Przede wszystkim wyjaśnić, jakim cudem młodzian, mówiąc symbolicznie (a może dosłownie, któż to tak naprawdę wie?), nie złożył głowy na ołtarzu rewolucji. W tym celu wprowadził do akcji postać Charlotte Corday, której przypisał jednak wiele działań stojących w sprzeczności z wiedzą historyczną na jej temat. Poza jednym dramatycznym epizodem, któremu Chilijczyk nadał zupełnie nowy kontekst. Ale to też jest spora umiejętność – tak mieszać fikcję z rzeczywistością, by ta pierwsza wydawała się jak najbardziej realna! Efekt wszystkich zabiegów Jodorowsky’ego jest zaś taki, że „Nigredo” czyta się z dużym zainteresowaniem, a po zakończeniu lektury odczuwa rosnący apetyt na kolejne części cyklu (przypominam: trzy są już gotowe).
„Rycerze Heliopolis” nie byliby tak udanym dziełem, gdyby nie rysunki Jérémy’ego Petiqueux, który już parę lat wcześniej – podczas pracy z Jeanem Dufaux nad „Barakudą” – udowodnił, że komiks frankofoński może mieć z niego wiele pożytku. Nieprzypadkowo „Nigredo” zadedykował on zmarłemu w 2014 roku swojemu rodakowi i jednocześnie koledze po „piórku” – Philippe’owi Delaby’emu („Murena”). Od którego, jak sam przyznaje, nie tylko pożyczył liternictwo, ale nade wszystko uczył się komiksowego fachu. Philippe był mistrzem w oddawaniu realiów historycznych; Jérémy, choć Jodorowsky pozwolił mu na znacznie większą dowolność (niż Dufaux Delaby’emu), także zrobił wszystko, aby odtworzyć XVIII- i XIX-wieczną Francję najdokładniej, jak tylko to możliwe. Co widać po architekturze, wystroju wnętrz, strojach. Ale też – w wątkach, powiedzmy, zakonno-alchemicznych – belgijski grafik mógł sobie pofolgować, tworząc wizje fantastyczne.
Najważniejsze, że „Nigredo” to dobry prognostyk na przyszłość!
koniec
4 kwietnia 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
Miłosz Cybowski

1 V 2024

Kolejna zmiana rysownika przy zachowaniu scenarzysty nie wychodzi temu cyklowi na dobre. Netho Diaz sprawdza się świetnie, ale strona graficzna „Furii lodowego giganta” nie przystaje za bardzo do fabuły stworzonej przez Jima Zuba.

więcej »

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Gilotynując historię
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Nie bierz przykładu z Bonapartego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Krwawe Puerto Blanco
— Sebastian Chosiński

Fazy Napoleona w Egipcie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.