Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

François Boucq, Jerôme Charyn
‹Czarcia morda›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarcia morda
Tytuł oryginalnyBouche du Diable
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2009
RysunkiFrançois Boucq
Wydawca Egmont
CyklPlansze Europy
Cena75,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Gdy Bóg miesza się do polityki…
[François Boucq, Jerôme Charyn „Czarcia morda” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W cyklu „Plansze Europy” Egmont postanowił publikować najwybitniejsze komiksy powstałe na Starym Kontynencie w ostatnich latach. W przypadku „Czarciej mordy” zgadza się przynajmniej jedno – jest to komiks wybitny. Tyle że nie do końca europejski. Rysownik François Boucq jest wprawdzie Francuzem, ale za to scenarzysta Jérôme Charyn pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.

Sebastian Chosiński

Gdy Bóg miesza się do polityki…
[François Boucq, Jerôme Charyn „Czarcia morda” - recenzja]

W cyklu „Plansze Europy” Egmont postanowił publikować najwybitniejsze komiksy powstałe na Starym Kontynencie w ostatnich latach. W przypadku „Czarciej mordy” zgadza się przynajmniej jedno – jest to komiks wybitny. Tyle że nie do końca europejski. Rysownik François Boucq jest wprawdzie Francuzem, ale za to scenarzysta Jérôme Charyn pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.

François Boucq, Jerôme Charyn
‹Czarcia morda›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarcia morda
Tytuł oryginalnyBouche du Diable
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2009
RysunkiFrançois Boucq
Wydawca Egmont
CyklPlansze Europy
Cena75,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
François Boucq, pochodzący z francuskiego Lille grafik, nie jest w naszym kraju postacią anonimową. Polscy wielbiciele komiksu mieli okazję poznać już dwie serie stworzone przez Alexandro Jodorowsky’ego, które ozdobił swoimi rysunkami: „Księżycową Gębę” (1992-2004) oraz „Bouncera” (2001-2005). Jérôme Charyn, jak na razie, takiego szczęścia nie miał. „Czarcia morda” jest jego pierwszym scenariuszem komiksowym, który dotarł nad Wisłę. Urodzony w nowojorskim Bronksie w 1937 roku pisarz to prawdziwy obieżyświat. Dzisiaj dzieli swoje życie między Nowy Jork i stolicę Francji, gdzie pracuje, wykładając historię filmu na Uniwersytecie Amerykańskim. W swojej ojczyźnie znany jest przede wszystkim jako autor kilkudziesięciu powieści obyczajowych i kryminalnych. Jego romans z komiksem zaczął się w połowie lat 80. ubiegłego wieku, kiedy przybył do Europy. Wkrótce ukazał się też pierwszy z jego albumów – „La femme du magicien” (1986) – który zilustrował Boucq. Na drugą odsłonę współpracy obu panów trzeba było poczekać trzynaście lat. „Czarcia morda” („Bouche du Diable”) pojawiła się na księgarskich półkach w 1999 roku; polska edycja ujrzała światło dzienne po kolejnych dziesięciu.
Akcja opowieści rozpoczyna się w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej na Ukrainie, kiedy to w śnieżnej zamieci stara wieśniaczka znajduje na polu porzuconego kilkuletniego chłopca ze zdeformowanymi ustami. Lituje się nad nim i zabiera go do swojego domu. O ile jednak staruszka opiekuje się i dba o sierotę, jej brutalny i prymitywny mąż oraz ich synowie traktują go wyłącznie jako obiekt kpin i służącego. Nie mogąc znieść podłego traktowania i życia w ciągłym zagrożeniu, po kolejnej awanturze Jurij – takie imię nadała mu bowiem gospodyni – ucieka. Trafia jednak z deszczu pod rynnę, wprost do ciężarówki wyładowanej wracającymi z frontu żołnierzami Armii Czerwonej, którzy oddają go do domu dziecka w Charkowie. Z powodu swej fizycznej ułomności Jurij wciąż jest popychadłem, na którym wyżywają się starsi chłopcy. Jego życie zmienia się diametralnie dopiero wtedy, gdy pewnego dnia sierociniec odwiedza ponury pułkownik NKWD Nikołaj Stawrogin. Wśród wojennych sierot poszukuje on janczarów komunistycznej bezpieki – chłopców, którzy, pozbawieni rodzin, wszystko zawdzięczać będą tylko ludowej władzy. Prawdopodobnie z powodu jego kalectwa, enkawudzista zwraca uwagę na Jurija i zabiera go ze sobą.
Od tej pory chłopiec przechodzi intensywne szkolenie szpiegowskie w tajnym ośrodku NKWD nad Morzem Czarnym. Przyszli agenci, mający obowiązek przez cały czas nosić na twarzach skórzane maski, poddawani są totalnej indoktrynacji. Uczą się nie tylko podstawowych zasad marksizmu-leninizmu-stalinizmu, ale również dużo bardziej umiejętności, które mogą im się przydać w działalności agenturalnej. Dotychczas pozbawiony w swym życiu męskich autorytetów, Jurij znajduje wspólne słowo z wykładowcą języka angielskiego, towarzyszem Grigorijem. Jak się okazuje, ich wzajemne kontakty nie ograniczają się wyłącznie do zajęć. Ciekawy świata chłopak często odwiedza swego nauczyciela wieczorami. Poznając jego historię, zaczyna stopniowo dostrzegać drugą stronę medalu – wszechobecne w komunistycznym raju przemoc i terror, nienawiść i bezprawie. Odkrywa też istnienie Boga, obecnego w starej ikonie, namalowanej przed laty przez samego… towarzysza Grigorija.
Po zakończeniu kursu Jurij, zgodnie z obietnicą pułkownika Stawrogina, zostaje poddany operacji plastycznej. Otrzymuje nie tylko nową twarz, bez będącej przekleństwem jego dzieciństwa i młodości zajęczej wargi, ale także – po kolejnym etapie szkolenia – zupełnie nową tożsamość. Teraz, będąc – przynajmniej w teorii – obywatelem amerykańskim, wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Jego pierwsze zadanie jest proste: ma się zaaklimatyzować, wtopić w społeczność Nowego Jorku i czekać na instrukcje z Moskwy. Podejmuje więc pracę na budowie wysokościowca, gdzie zaprzyjaźnia się z pozbawionymi lęku wysokości Indianami. Poznaje także młodą i uroczą Nancy, ekspedientkę w sklepie zoologicznym, w którym często kupuje karmę dla papugi swojej gospodyni, pani Siqueiros. Co jakiś czas spotyka się również z agentami KGB. Pewnego dnia otrzymuje zadanie. I od tej chwili już nic nie będzie takie jak przedtem. Świat Jurija zostanie przewrócony do góry nogami, a w jego oczy zajrzą najokrutniejsze towarzyszki człowieczego życia – Zdrada i Śmierć. By wygrzebać się z tarapatów, w które popadnie, będzie musiał korzystać z wiedzy, jaką zdobył podczas czekistowskich kursów. Tyle że tym razem obróci się przeciwko swoim nauczycielom.
Fabuła, choć miejscami może razić pewnymi uproszczeniami, niesamowicie wciąga. To po prostu opowiedziana ze sporym talentem szpiegowska historia, której nie powstydziliby się ani Frederick Forsyth, ani śp. Robert Ludlum. Charyn, chcąc uczynić akcję komiksu jeszcze bardziej efektowną, sięgnął także po elementy mistyczne. Jurij od dziecka nawiedzany jest bowiem przez wizje, w których widzi przyszłe zdarzenia. Wiedząc o jego ponadnaturalnych zdolnościach, postanawia wykorzystać je w kolejnej szpiegowskiej misji pułkownik Stawrogin. Odnajduje więc swego dawnego podopiecznego w Nowym Jorku i zmusza do udziału w wyjątkowo brudnej grze, skierowanej przeciwko agentowi-zdrajcy. Brzmi to niemal jak gotowy scenariusz filmowy. I rzeczywiście, w takiej formie „Czarcia morda” też by się znakomicie obroniła. I na pewno nie wypadłaby gorzej niż „Czwarty protokół” czy „Tożsamość Bourne’a”.
Prawdą jest, że scenarzysta – tworząc postać Jurija – skorzystał z kilku obecnych w literaturze szpiegowskiej okresu zimnej wojny schematów (dziecko-sierota wychowane w placówce NKWD na bezlitosnego agenta-zabójcę). Ważne jednak, że potrafił je twórczo przekonstruować i podlać smakowitym mistycznym sosem. Spośród bohaterów „Czarciej mordy” nie tylko Jurij bowiem posiada umiejętność zaglądania w przyszłość, co okaże się zresztą niezwykle istotne dla dalszego rozwoju akcji. Charyn potrafi też nieźle zaskoczyć. Sekwencja finałowa robi ogromne wrażenie także z tego powodu, że scenarzysta zaserwował nam w niej kompletnie zaskakującą czytelnika woltę. Również w ostatniej scenie nie dał się skusić najprostszemu rozwiązaniu, które prowadziłoby prostą drogą do happy endu. Tym samym zakończenie zyskało nowy, symboliczny wymiar.
Na pochwałę zasłużył jednak nie tylko scenarzysta, ale także rysownik. Boucq hołduje klasycznej europejskiej kresce, wiele zawdzięczając takim artystom, jak Grzegorz Rosiński (dbałość o detale) czy – co już nie jest może aż tak oczywiste – Enki Bilal (twarze głównych bohaterów, przede wszystkim dojrzałego Jurija i pułkownika Stawrogina). Francuz świetnie radzi sobie zwłaszcza w najbardziej dramatycznych – i tym samym dynamicznych – sekwencjach, kiedy akcja dostaje nagłego przyspieszenia. A ostateczna rozgrywka, do której dochodzi na wieżach neogotyckiej Katedry św. Patryka jest już najprawdziwszym majstersztykiem. I tylko jedna rzecz odrobinkę psuje ogólne wrażenie. Otóż z komiksu dowiadujemy się, że Józef Stalin zmarł… 4 marca 1953 roku, podczas gdy miało to miejsce dzień później.
koniec
10 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
Miłosz Cybowski

1 V 2024

Kolejna zmiana rysownika przy zachowaniu scenarzysty nie wychodzi temu cyklowi na dobre. Netho Diaz sprawdza się świetnie, ale strona graficzna „Furii lodowego giganta” nie przystaje za bardzo do fabuły stworzonej przez Jima Zuba.

więcej »

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Mistycyzm transoceaniczny
— Jakub Gałka

Tegoż twórcy

Na Dzikim Zachodzie bez zmian
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przekleństwo niezwykłego tatuażu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sprawiedliwość ma tylko jedną rękę
— Sebastian Chosiński

Mędrzec Syjonu
— Sebastian Chosiński

Dziwki, łajdacy, mordercy
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.