Wariacje literackie: Autor i słowoChyba większość pisarzy pragnie stworzyć powieść totalną, opisać wszystko co tylko się da, zamknąć świat między okładkami książki. Takie pomysły nieczęsto się udają, ale jak już, to powstają dzieła jak Biblia. Albo „Moby Dick”.
Michał FoersterWariacje literackie: Autor i słowoChyba większość pisarzy pragnie stworzyć powieść totalną, opisać wszystko co tylko się da, zamknąć świat między okładkami książki. Takie pomysły nieczęsto się udają, ale jak już, to powstają dzieła jak Biblia. Albo „Moby Dick”. „Moby Dick”, podobnie jak Biblia, to książka zawierająca w sobie różne książki. Dzisiaj można by powiedzieć, że jest to dzieło na wskroś postmodernistyczne, gdyby nie obawa, że w ten sposób całą klasykę można uznać za postmodernizm. W każdym razie, książka Melville’a jest mieszanką różnych gatunków - od powieści przygodowej, przez dzieło naukowe, aż po naśladownictwo Starego Testamentu. O geniuszu autora świadczy przede wszystkim fakt, że potrafił ze sobą połączyć tak nieprzystające do siebie formy jak np. szekspirowski dramat i podręcznik do biologii. W „Moby Dicku” jest to, czym żyli ówcześni wykształceni Amerykanie - świat ówczesnej kultury zmieszczony na kilkuset stronach. Chciałem jednak napisać nie tyle o samej książce, co życiu Melville’a po jej napisaniu. „Moby Dick” początkowo spotkał się z odrzuceniem i niezrozumieniem ze strony krytyków. Dopiero po latach odkryto jego walory. Książce zarzucano zniekształcanie języka, bezsensowne wymieszanie powieści przygodowej z literaturą naukową, a także niekonsekwentną narrację. Szczególnie źle „Moby Dick” został przyjęty w Anglii. Z równie niepochlebną recepcją spotkała się kolejna, wydana rok po historii białego wieloryba, powieść amerykańskiego pisarza. Było to szczególnie przykre dla Melville’a, który hołubiony był, kiedy pisał powieści przygodowe, a odrzucany za wysoką literaturę. Jak stwierdził Tomasz Burek, autor po napisaniu „Moby Dicka” wpadł rozpacz, która po części wynikała z odrzucenia przez krytykę, a po części była konsekwencją rozwoju pisarza. Za młodu Melville był idealistą, sympatyzował z amerykańskimi transcendentalistami, jednak wielki wpływ wywarł na nim materializm, który rozwijał się w Ameryce mniej więcej od drugiej połowy XIX w. Ówczesne prądy kulturowe jak i własne doświadczenia doprowadziły pisarza do porzucenia wiary w Boga, przy czym było to raczej rozczarowanie rzeczywistością, niż wiedza radosna. Melville czuł, że razem ze śmiercią Boga umiera również słowo jako odblask Jego mądrości. I nie chodzi tutaj tylko o rozumienie Biblii czy chrześcijaństwa. Dla pisarza odarcie słowa bożego z warstwy duchowej, transcendentalnej, a sprowadzenie go jedynie do wymiaru materialnego było jedną z największych tragedii w historii świata. Mniej więcej w tym czasie autor stworzył genialną nowelę „Kopista Bartlelby”, której bohater odmawia pisania mimo zachęt swojego pracodawcy. Można ją odczytywać również jako opowieść o buncie Melville’a. O ile „Moby Dick” jest próbą stworzenia własnego języka, który przekracza ludzkie doświadczenie, o tyle późniejszy „Kopista Bartlelby” to doświadczenie upadku, bezsensu mówienia (pisania). Wspaniałe jest to, że w obu dziełach jest coś, co je przekracza, coś więcej niż sam tylko tekst. A przecież są to zupełnie odmienne dzieła, Bartlelby i kapitan Ahab to dwie przeciwstawne sobie postaci. Jedna jest człowiekiem czynu, druga zaś wzbrania się przed podjęciem jakichkolwiek czynności. Jedna pochodzi z czasów, gdy Melville wierzył w moc słowa, druga jest milczeniem. 13 czerwca 2010 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster
A momenty były?
— Michał Foerster
Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster
Dobry czytelnik
— Michał Foerster
Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster
Literatura a życie
— Michał Foerster
Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster
Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster
Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster
Koło hermeneutyczne
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster