Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction

Esensja.pl
Esensja.pl
Dzieci piszą książki niejednokrotnie ciekawsze od twórczości dorosłych. A przynajmniej bardziej szczere. Dopiero później, z wiekiem, nabywają paskudnych przyzwyczajeń jak własny styl czy przekonanie, że ma się coś do powiedzenia.

Michał Foerster

Wariacje literackie: Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction

Dzieci piszą książki niejednokrotnie ciekawsze od twórczości dorosłych. A przynajmniej bardziej szczere. Dopiero później, z wiekiem, nabywają paskudnych przyzwyczajeń jak własny styl czy przekonanie, że ma się coś do powiedzenia.
Siedmioletni synek moich przyjaciół pisze powieść. Miałem zaszczyt być jego redaktorem, czy może raczej motywatorem. Piotrek pracuje nad szóstym rozdziałem powieści fantasy (baśni?) o Królu Ognia, który mieszka w pałacu z ognia. Moja praca polegała na podsuwaniu tematów do niektórych rozdziałów. Na przykład bodajże w czwartym rozdziale główny bohater (wciąż nie znamy jego imienia) kupuje na targu trzy żołędzie, które potem przeniosą go do lochów Króla Ognia. Owe trzy żołędzie to mój pomysł, nieskromnie przyznam.
Piotrek brał się już za pisanie kilku powieści, w tym jednej o świetnym tytule „Schody do nikogo” (na pomysł wpadł podczas budowy domku z klocków LEGO). Poza tym byli piraci, a także dinozaur Baltazar. Jak większość początkujących pisarzy, Piotrek cierpi na brak determinacji, na skutek czego po napisaniu ledwie paru zdań prędko się zniechęca. Chyba stąd bierze się liczba projektów, które rozpoczął, a których zwykle nie udaje mu się doprowadzić do końca. Jednak przy odrobinie pomocy Piotrkowi idzie całkiem nieźle. Raz udało nam się nawet napisać cały wiersz, który brzmi mniej więcej tak:
brązowy kot wszedł na płot
a gdy zszedł do domu wszedł
mleko wypił i sie zachrypił
poszedł do łurzka a w łurzku koniec.
Pisownia oryginalna, podobnie jak – zwróćmy uwagę – nowatorskie słownictwo („zachrypić”) i zakończenie wiersza rezygnujące z tradycyjnego rymu. Piotrek przypomniał mi o moich własnych powieściach, które tworzyłem w jego wieku, około dziesiątego roku życia. Było tego całkiem sporo, do dziś w starym kredensie trzymam zeszyt w linię z powieścią science-fiction. Opisuje ona przygody moje i mojego ówczesnego najlepszego przyjaciela, a także robota z innej planety. Komiks o pluszowym psie podarowałem, jeśli dobrze pamiętam, sąsiadce. Była jeszcze powieść drogi pod tytułem „Srebrne krzesło”, po której wydaniu zarzucono mi plagiat z C.S. Lewisa. To oczywista nieprawda, co stwierdzi każdy, kto sięgnie po książkę (niestety, nie mam pojęcia, co się z nią stało).
Powieści pisane w dzieciństwie diametralnie różnią się od tych, które tworzymy w nastoletnim wieku. Przede wszystkim dlatego, że są naprawdę dobre. Dziecko jest wolne od demona grafomanii i zrzynania od ulubionych pisarzy (któż nie próbował napisać swojej wersji „Władcy Pierścieni” czy „Opowieści z Narni”?). Wszystkie zapożyczenia, z jakich korzysta są u niego zupełnie naturalne, tak jak naturalnie powtarza wypowiedzi zasłyszane od rówieśników i dorosłych. To trochę tak jakby literatura dopiero powstawała. Homer, powiada się, tworzył mając za materiał świat; jego następcy – mając Homera.
Jeszcze jedna rzecz, która zachwyca w literaturze dzieci. To fabuła, czysta akcja pozbawiona jakichkolwiek dodatków. Czytając fragmenty o Królu Ognia, czułem się, jakbym wszedł w umysł dziecka. Te przeskoki myślowe, starogrecka jedność miejsca, czasu i akcji. Brakuje scen epizodycznych, wątków pobocznych, żadnego tam rozpisywania się o wyglądzie bohaterów czy nawet porównań homeryckich. Przypomina się kapitalny cytat z „Haermoni caelestis” Pétera Esterházyego: „Po co mi to opowiadasz?, spytał ojczulek Roberta Blya. Jeśli chodzi o historie, to nie istnieje po co, odwarknął niecierpliwie Robert Bly”.
koniec
28 listopada 2010

Komentarze

28 XI 2010   18:16:06

Hm, jeśli się mylę to wybacz, ale zżynać to chyba można żyto. Natomiast od innego autora to raczej się zrzyna.

28 XI 2010   19:02:32

Jak dawno temu powstało "Srebrne krzesło"? Bo jeśli przed 1995, to Silverchair podle od Ciebie zwędzili chwytliwą nazwę ;) A jeśli o "inspirację" dziełami już istniejącymi chodzi - to sam ledwie nauczyłem się pisać, próbowałem zmajstrować coś w rodzaju "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" i uważałem, że plagiatu nie ma, bo bohaterem uczyniłem chłopca ;) A jak trochę podrosłem, to za jaką historię bym się nie zabrał, zaraz się okazywało, że wszystko to już dawno - i milion razy lepiej - napisał Pratchett. Nie wspominając już o plagiacie Pottera ;)
Ale ja im jeszcze pokażę...

28 XI 2010   20:30:04

@Party -- dzięki za czujność, poprawione.

28 XI 2010   20:49:31

W mojej powieści bohaterami była cała klasa... na jakiejś galaktycznej wycieczce.

29 XI 2010   18:02:19

Pogratulować chłopczykowi tego, że w wieku lat siedmiu zabrał się za pisanie powieści - zatem nie tylko czytać musi umieć względnie dobrze ale i chce mu się pisać.

Co do tej czystej akcji to bywa różnie Sama pomnę twór własny w podstawówce wczesnej pisany, w którym to wraz z przyjaciółką trafiłam do magicznej krainy składającej się z porośniętych trawą i lasem chmurek. Generalnie dwa zeszyty w wąskie linie zostały zapisane opisami kolejnych chmurek, urządzanych na nich pikników tudzież dialogami z lokalnymi zwierzątkami ;P ech wspomnienia... poza tym pisałam klony historyjek o zwierzętach, którymi w owe czasy się zaczytywałam. Stworzyłam także komiks o żółwiach.
Kosmiczną wycieczkę też miałam na liście dokonań - choć to było zadanie z polskiego - chciałam, by bohaterowie odwiedzili wszystkie planety układu słonecznego (przy okazji miało to być wzbogacone w walory edukacyjne... niemniej zdaje się wymiękłam po opisaniu wizyt na planetach wewnętrznych).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Koło hermeneutyczne
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.