Wariacje literackie: Dlaczego nie lubimy poezjiPoezja jest niezrozumiała, poezja to są wierszyki o niczym, które zamieszcza „Gazeta Wyborcza” w niedzielnym wydaniu. Tak myśli spora część Polaków. Najgorsze, że mało pochlebne zdanie o poezji mają nie tylko zwykli ludzie, ale także ci – wydawałoby się – bardziej wykształceni. Moi znajomi, którzy czytają Pamuka, Baudrillarda, pokończyli studia itp. – poezję uważają za coś nieistotnego.
Michał FoersterWariacje literackie: Dlaczego nie lubimy poezjiPoezja jest niezrozumiała, poezja to są wierszyki o niczym, które zamieszcza „Gazeta Wyborcza” w niedzielnym wydaniu. Tak myśli spora część Polaków. Najgorsze, że mało pochlebne zdanie o poezji mają nie tylko zwykli ludzie, ale także ci – wydawałoby się – bardziej wykształceni. Moi znajomi, którzy czytają Pamuka, Baudrillarda, pokończyli studia itp. – poezję uważają za coś nieistotnego. Nie będę zrzucać winy na szkołę, w której wbijano nam do głowy „co poeta miał na myśli”, zamiast pomóc w rozwijaniu intymnego kontaktu z literaturą; napiszę parę słów o sobie. Ostatnio czytałem tomik poezji Julii Hartwig „Jasne niejasne”. Ktoś powiedział, że gdyby Czesław Miłosz był kobietą, pisałby tak jak autorka „Bez pożegnania”. Jest to oczywiście duża przesada, jednak można znaleźć podobną jasność wypowiedzi w wierszach obojga poetów. Tomik „Jasne niejasne” bardzo mnie poruszył – z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że jest – wiem, to strasznie banalne – piękny. Hartwig (ur. 1921 r.!) potrafi z dziecięcą naiwnością zadawać pytania fundamentalne, potrafi też przedstawiać zadziwiająco głębokie odpowiedzi. Tak jest na przykład w wierszu „Getsemane”, w którym autorka, niepomna na przemądrzałą teologię, zadaje proste pytanie. Mianowicie skąd wiemy, co Jezus powiedział przed męką w ogrodzie Getsemane, skoro uczniowie wtedy spali? Nie było żadnych świadków. Może zmyślił to ewangelista? Hartwig wychodzi od tego zagadnienia do porywającej koncepcji „kogoś trzeciego”, kto znajduje się między mną a światem, między mną a drugim. Gdy mowa między dwoma gdzie miejsce trzeciego? Nie godzi się by ojciec nie pocieszył syna Lecz co wiemy o prawach i ofiarach spełnianych od stuleci? Początkowo planowałem napisać recenzję książki Hartwig, ale mi przeszło. Wiąże się to poniekąd z początkiem tego felietonu – to jest z niezrozumieniem poezji. Żeby napisać coś sensownego o tomiku „Jasne niejasne”, musiałbym się na tym znać, a tak nie jest. Łatwiej jest pisać o powieściach niż o wierszach – przede wszystkim dlatego, że krytyk ma się czego chwycić. Łatwiej wyjść poza gładkie ogólniki. Natomiast gdybym stwierdził, że Hartwig stworzyła wspaniały tomik, bo jego wiersze poruszyły coś w moim sercu – no cóż, nie spodziewam się, aby pomogło to komukolwiek w ich odbiorze. Trudno jest mówić o poezji. Nie tylko na łamach „Esensji”, ale także w zwykłych rozmowach. Umiem wytłumaczyć, dlaczego poruszają mnie książki W.G. Sebalda, a Stanisława Lema – często irytują. Natomiast nie potrafię powiedzieć, z jakiego powodu tak głęboko przejmuje mnie poezja Jana Lechonia, zachwycają wiersze Stanisława Barańczaka. I pewnie spora część odbiorców poezji też nie potrafi o niej mówić – przynajmniej nie tak, jak się mówi o innych formach literatury. To jest jeden problem. Drugi dotyczy może nie tyle samej poezji, co współczesnych jej odbiorców. Wiersze nie są dzisiaj modne, chociaż parę osób próbuje to zmienić. Nie są modne, bo obecnie mało kogo obchodzą takie tematy. Jesteśmy impregnowani na piękno. Powieści czytamy dla rozrywki, rzadziej – dla ruszenia szarych komórek. Coraz mniej interesują nas rzeczy podstawowe, coraz mniej w nas wrażliwości na świat. A może się mylę? 4 lipca 2010 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster
A momenty były?
— Michał Foerster
Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster
Dobry czytelnik
— Michał Foerster
Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster
Literatura a życie
— Michał Foerster
Autor i słowo
— Michał Foerster
Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster
Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster
Koło hermeneutyczne
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster
To zjawisko wynika również częściowo z przeniesienia środka ciężkości z poezji na prozę w akademickiej krytyce literackiej. Nie musi to być zatem zjawisko oddolne, wynikające z niechęci zwykłego czytelnika wobec poezji, a wręcz przeciwnie - do pewnego stopnia jest to zjawisko odgórne, wynikające z tego, że powieść musiała wywalczyć swoje miejsce jako pełnoprawny gatunek literacki wśród krytyków. Ktoś napisał kiedyś, że poezja jest gatunkiem z natury konserwatywnym i skupionym na formie, podczas gdy proza jako jedyny gatunek nadal podlega zmianom, z czym społeczeństwo porewolucyjne, nieustannie rozwijające się, intuicyjnie się utożsamia. Poezja jako gatunek elitarny reprezentowałaby wówczas nostalgię za epoką minioną.