WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Nieznany kraj |
Data wydania | 31 marca 2018 |
Autor | Zofia Kossak |
Wydawca | PAX |
ISBN | 978-83-211-2019-5 |
Format | 332s. 145×205mm |
Cena | 31,50 |
Gatunek | historyczna |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Przeczytaj to jeszcze raz: A Śląsk wciąż nieznany…Wojciech GołąbowskiPrzeczytaj to jeszcze raz: A Śląsk wciąż nieznany…Wreszcie widzimy go jako redaktora naczelnego „Katolika” w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów), „najpoczytniejszego na Górnym Śląsku pisma”.5) Mając wprawę jako dziennikarz-redaktor „Zwiastuna Górnośląskiego” z Piekar Śląskich, pisując powieści i sztuki teatralne („Stworzył na Śląsku, nie istniejący dotychczas, nie znany przed nim nikomu teatr polski, w którym napisane przez siebie sztuki odgrywał sam ze swymi dziećmi”), popada jednak w tarapaty zarówno finansowe, jak i społeczne: „Węgiel kamienny zaczynał wchodzić w użycie i Niemcy, poznawszy się nareszcie na ekonomicznej wartości Górnego Śląska, przybywali tu masowo, wykupując za psi grosz ziemię od miejscowych ubogich mieszkańców. Uprawiali z powodzeniem lichwę i spekulację, wyzyskując fakt, że ludność miejscowa nie zna języka urzędowego i ustaw. W myśl tych ustaw przysługiwało Ślązakom prawo uczestniczenia w wyborach do Sejmu Rzeszy i parlamentu, od dwudziestu lat jednak blisko, od czasów nieustraszonego księdza Szafranka, zwanego Słupnikiem, nikt z prawa tego nie korzystał ani kandydatów swoich nie wysuwał. Po co? Czyż istnieje możliwość przeprowadzenia swej woli. Czyż Niemcy nie zawładnęli już wszystkim? Oj, nie wszystkim jeszcze! Skupiony, sprężony w sobie „Katolik” występuje do walki. Wybory przede drzwiami! — woła grzmiącym głosem. Wybory! Chciałbym mieć tysiąc języków, a każdy język by przemawiał tysiącem piorunów!… Tysiącem języków rzeczywiście woła, budzi, tłumaczy, pośpiesza, popędza gnuśnych, wciska się w serca, przedostaje do każdej chaty, zaklina, prosi, ostrzega… I ku oburzonemu zdumieniu władz przeprowadza swego kandydata, księdza Mullera, cichego przyjaciela Ślązaków, przeciw potężnemu księciu raciborskiemu, popieranemu przez rząd… Zaskoczeni tym wynikiem Niemcy żądają unieważnienia wyborów. Głosowanie odbędzie się na nowo. Książę raciborski rzuca na szalę swe wpływy, mobilizuje policję, sypie pieniędzmi… „Katolik” tych środków nie ma. Lecz z ręki do ręki przechodzą płomienne świstki odezwy: „Jezus, Maria, Józef! Ratujmy się, bo giniemy! Biada tym, co mając polską duszę, o obowiązku Polaka nie pamiętają! Na Sądzie Ostatecznym staniemy ze skargą na nich, zdrajców naszych…” Krążą, drżą w powietrzu, budzą sumienia. Ksiądz Muller zostaje wybrany ponownie. Rok jest 1872.” Niepokorny Karol Miarka ściera się z żelaznym kanclerzem Rzeczy, Bismarckiem. Toczą się sprawy sądowe – jedna za drugą. Wyroki więzienia, kary finansowe. Jednocześnie podsyłane są cichcem propozycje wysokich nagród pieniężnych za zaprzestanie działalności. Na szczęście dla polskości Górnego Śląska – nadaremnie. „Laikowe nabożeństwo” przenosi nas do Radzionkowa, gdzie przemycany „Katolik” miejscowi „przechowują niby świętość swą cienką, na tanim papierze drukowaną gazetkę”. Rektor szkolny, zarządzeniem kanclerza Bismarcka, musi „urzędnika, zwanego „adjuwantem”, rodowitego Niemca z głębi Rzeszy […] własnym kosztem żywić i utrzymywać. Adjuwant śledził postępy dzieci, uczył kierownika po niemiecku i pozostawać miał dopóty, dopóki by wszystkie dzieci nie władały biegle językiem panującym.” Mimo rozwoju górnictwa węglowego, nie jest na Górnym Śląsku wesoło. „Dziś już wszędy na Śląsku węgiel kopią, nieustającym szeregiem furmanek odstawiając go do Odry, skąd szkutami płynie dalej i dalej, rozchodzi się po całych Niemczech. Podobno wielkie stąd czerpią bogactwa śląscy dziedzice. Wiele o tym prawią niektórzy, lud jednak biedniejszy jest niż kiedykolwiek. Górniki są licho płatne, a chłopom coraz to więcej ziemi zabierają pod nowe od krywki. Wiadomo, jest prawo: co na ziemi chłopskiej, to chłopa, co w ziemi — to pana. Jakże zaś pan może się dobrać do swego dobra pod ziemią, nie rozkopawszy powierzchni? Jużci że nie może. Mógłby co prawda szukać na swoim, ale on woli na chłopskim. Od tego jest dziedzicem i Niemcem. Zwłaszcza że korzyść dwojaka, bo gdy rola czynszownika ze wszystkim już jest zryta i skopana, dotychczasowy gospodarz musi iść z kilofem do kopalni, gdzie coraz więcej robotników trzeba. […] Owszem, słyszeli już nieraz, że podobno śląski węgiel, śląskie cynk i srebro, śląskie miedź i stal sławne są po całym świecie, po całym ogromnym świecie. Ze śląskim węglem płyną do Ameryki cudaczne okręty z kominem, wielkie pono jak dwa domy. Śląski węgiel porusza labryki w Niemczech i we Francji. Cóż z tego jednak Ślązakom? Cóż z tego? Ta sama co zawsze gryząca bieda, nieustający ucisk i żandarm niemiecki szpiegujący pod oknami.” Następną wspomnianą wielką postacią Śląska jest ksiądz Norbert Bonczyk, proboszcz bytomski, nazwany „śląskim Homerem”, którego spotykamy w więziennej izbie, odsiadującego dwumiesięczną karę za „nieostrożny” artykuł. „W braku książek więzień ćwiczył zatem pamięć, przypominając sobie wszystkie poezje, jakie słyszał lub czytał przed laty, w czasach pobytu na Uniwersytecie Wrocławskim, gdy należał do Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego i przyjaźnił się przelotnie z Asnykiem, będącym również tego Towarzystwa członkiem.” Więzień prosi o papier, pióro i atrament, by „wykoncypować uroczyste powinszowanie dla rektora Bieńka, obchodzącego w sierpniu tego 1872 roku pięćdziesięcioletni jubileusz pracy nauczycielskiej” w Miechowicach k. Bytomia, rodzinnej wsi księdza Bonczyka. W efekcie powstaje inspirowany „Panem Tadeuszem” przepiękny poemat „Stary Kościół Miechowski”. „On spisze wszystko, na co patrzał będąc dzieckiem: wieś i ludzi, ich obyczaje, ich złote serca, ich staroświeckie dziwactwa. Nie będzie wymyślał żadnej intrygi, żadnych nadzwyczajnych wypadków — opisze po prostu prawdę, powszednią prawdę, codzienny tok zdarzeń dzieciństwa.” W „Unii Sibickiej” przenosimy się znów w Beskidy. 22 sierpnia 1869 roku w Sibicy (niegdyś gmina położona na obu brzegach Olzy, obecnie południowe rubieże Cieszyna – po czeskiej stronie nosi nazwę Svibice, po polskiej Błogocice) odbywa się zabawa, na której także „będą przypuszczone mowy o potrzebach ludu śląskiego i względem jego narodowości”. Schodzą się mieszczanie oraz górale wyznania ewangelickiego i katolickiego, przyjeżdżają goście z Krakowa, Warszawy, Poznania, Lwowa i Wilna… Znów spotykamy więc Stalmacha i Cienciałę, ale także Franciszka Smolkę (prezydenta parlamentu austriackiego), księcia Jerzego Czartoryskiego, Mikołaja Zyblikiewicza (późniejszego prezydenta Krakowa), Wincentego Pola, Władysława Ludwika Anczyca i wielu, wielu innych działaczy, posłów, profesorów… Zarówno mieszkańcy Galicji, jak i Śląska, mają co sobie wzajemnie wypominać – ale ważniejsze jest, by zacząć budować wspólnotę. Jednoczyć się we wzajemnej potrzebie zachowania polskości. Czyż część poniższych słów nie jest nadal aktualna? „— Zobaczycie — rzekł Smolka — że o waszym zjeździe głośno będzie w prasie międzynarodowej. Sam Bismark każe swojej „Kreuzzeitung” napisać alarmujący artykuł. — Nie chce mi się wierzyć, żeby nasza skromna zabawa doczekała się podobnego wyróżnienia… — Zobaczycie — powtarzał historyk. — Wasz starosta wcale niegłupi. Czego panujący się boją? Wiadomo, Austria, Prusy, carska Rosja, jednako nie lubią, żeby Polacy czynili coś społem, łączyli się… Póki poróżnieni, to dobrze. Jeśli się kupią, baczność! Bo widmo Polski zmartwychwstałej straszy ich bez przerwy, straszy… — Najgorzej boją się Prusy, bo a nuż Górne Śląsko także się poderwie… — Już się ono podrywa…” O tym właśnie poderwaniu się opowiada kolejny rozdział, „Nad Odrą w 1921 roku”. Trwa Trzecie Powstanie Śląskie, walki o Kędzierzyn, bohaterami są ochotnicy przybyli ze Lwowa, a treścią – zderzenie może nie tyle kultur, co informacji lub propagandy (a może też plotek, mitów i uprzedzeń). Wśród Ślązaków panuje przekonanie, że „w całej Polsce ludzie w ziemiankach siedzą, a padlina końska i zgniłe ziemniaki żerą…” Z kolei Polacy nie bardzo rozumieją, po co właściwie Ślązacy (przez wielu wciąż nie uważani za Polaków) ciągną ku Polsce. „— […] Nie dla chleba ciągniemy do onej Polski… Chleba mamy dość… Jerzy spojrzał na niego z sympatią. |
Kobiet o wiek nie wypada pytać, ale autor recenzji w ramach rozeznania powinien zauważyć owe braki i przynajmniej o nich wspomnieć, albo podać, gdzie można znaleźć podobne opracowanie nt. Dolnego Śląska.
np. Zygmunt Świechowski- „Wrocław jego dzieje i kultura.” Warszawa: Arkady, 1978
Pokornie przyznaję, że dopiero zacząłem poznawać przebogatą twórczość historyczną Zofii Kossak, więc nie wykluczam, że i o Dolnym Śląsku coś pisała. Wiem, że spod jej ręki wyszło coś podobnego o historii Polski - "Bursztyny".
A historię (zwłaszcza) Dolnego Śląska opisano niedawno w grubej pozycji "Historia Śląska" (której autorami są pracownicy Uniwersytetu Wrocławskiego). Co prawda bardziej naukowo niż prozatorsko, więc czyta się zupełnie inaczej...
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Sylwetka autora: Zofia Kossak-Szatkowska primo voto Szczucka
— Wojciech Gołąbowski
Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński
Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński
Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński
Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński
Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński
Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński
Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński
Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński
Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński
Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Na własne życzenie
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Przez szacunek dla zwierząt
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: U Was też żyją kanapony?
— Wojciech Gołąbowski
Emigracyjne golenie owiec
— Agnieszka Szady
Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Nadmorskie zagadki sprzed pół wieku
— Wojciech Gołąbowski
Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski
Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski
O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o komiksach: NieZjawiskowy spadek formy
— Wojciech Gołąbowski
Miejsca, które warto odwiedzić: Kiedy para - buch!
— Wojciech Gołąbowski
Miejsca, które warto odwiedzić: Ochorowiczówka ma młodsze rodzeństwo!
— Wojciech Gołąbowski
Ten okrutny XX wiek: Jak Stany Zjednoczone usiłowały zachować neutralność
— Wojciech Gołąbowski
Kadr, który…: Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
A dyć to syćko o gorolach, a kaj hanysy z Breslau? Na Dolnym Śląsku germanizacja przebiegła na tyle skutecznie, że w trakcie powstań śląskich, i później, w III Rzeszy był traktowany jako jedno z miast Heimat, podobnie jak na Pomorzu Szczecin i Kołobrzeg.