Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ian McDonald
‹Chaga›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułChaga
Tytuł oryginalnyEvolution’s Shore
Data wydania14 grudnia 1998
Autor
PrzekładAgnieszka Fulińska
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklChaga
ISBN83-7180-961-1
Format453s. 142×202mm
Cena25,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Przeczytaj to jeszcze raz: Zgubić się i odnaleźć pod gwiazdami
[Ian McDonald „Chaga” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chociaż „Chaga” ustępuje nieco późniejszym utworom Iana McDonalda, zdecydowanie nie zasługuje na to, by pogrążyć się w otchłani czytelniczej niepamięci.

Beatrycze Nowicka

Przeczytaj to jeszcze raz: Zgubić się i odnaleźć pod gwiazdami
[Ian McDonald „Chaga” - recenzja]

Chociaż „Chaga” ustępuje nieco późniejszym utworom Iana McDonalda, zdecydowanie nie zasługuje na to, by pogrążyć się w otchłani czytelniczej niepamięci.

Ian McDonald
‹Chaga›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułChaga
Tytuł oryginalnyEvolution’s Shore
Data wydania14 grudnia 1998
Autor
PrzekładAgnieszka Fulińska
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklChaga
ISBN83-7180-961-1
Format453s. 142×202mm
Cena25,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Gdzieś w sieci określono „Chagę” powieścią, której polskie wydanie przeczytał chyba tylko Jacek Dukaj. Polski pisarz poświęcił jej swego czasu recenzję, stwierdzając tam, że zazdrości autorowi pomysłu, czemu zresztą dał wyraz w „Science fiction”, gdzie pojawia się zbliżona koncepcja. Żarty żartami, ale faktem jest, że utwór McDonalda nie zyskał dużej popularności. Podobnie zresztą sam autor, który według mnie zasługuje na znacznie większe zainteresowanie, niż to, jakim cieszy się obecnie.
W porównaniu z późniejszymi powieściami irlandzkiego pisarza „Chaga” wydaje się być miejscem, gdzie metoda twórcza, znajdująca swój pełny wyraz w znakomitej „Rzece bogów” i tętniącym życiem „Domu derwiszy” dopiero się kształtuje. Egzotyczna sceneria i problematyka polityczno-społeczna zostały w niej połączone z jednymi z głównych motywów SF: pierwszym kontaktem, obcą inteligencją, ludzkością stającą u progu osobliwości, refleksją nad miejscem człowieka we wszechświecie. Do tego wszystkiego dorzucić można trafne spostrzeżenia obyczajowe oraz pomniejsze smaczki skierowane do czytelników fantastyki (np. wahadłowce noszące imiona i nazwiska cenionych pisarzy SF; ten, którym jeden z bohaterów wyrusza na spotkanie ze zbliżającym się do Ziemi tajemniczym obiektem z kosmosu to „Arthur C. Clarke”).
Zagęszczenie pomysłów i tematów czyni „Chagę” powieścią bogatą i nieszablonową. Fabuła nie jest podporządkowana typowym schematom, sposobom prowadzenia wątków czy stopniowania napięcia – historia ambitnej dziennikarki splata się z obrazem Kenii na skraju katastrofy, by ustąpić opisowi wyprawy w głąb pozaziemskiego organizmu, powoli lecz nieubłaganie porastającemu naszą planetę, po czym następuje kilka dalszych zwrotów i zmian konwencji. Dzięki temu nie da się przewidzieć przebiegu akcji. Nietypowa metoda ma jednak swój koszt – zwłaszcza „informacyjna gęstość” tekstu sprawia, że „Chaga” nie stanowi lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej; wymaga uwagi, cierpliwości i czytelniczego zaangażowania.
Przedstawiony w powieści obraz Afryki, stojącej w obliczu kolejnej plagi nie jest aż tak drobiazgowy i bujny, jak wizje Indii czy Stambułu z utworów późniejszych, jednak wzbudza zainteresowanie. Ian McDonald przedstawia pojedynczych ludzi i ich historie, opisuje obozy uchodźców i dzielnice biedoty, budując z drobnych elementów przemawiający do wyobraźni świat. Pomiędzy miejsca, sceny i postaci, które równie dobrze mogłyby pochodzić z reportaży, wplata dziwaczne, choć klimatyczne pomysły, jak opis obozu sekty religijnej, murzyńskich cyber-gangsterów, czy subkultury rosyjskich pilotów.
Jest wreszcie sama Chaga – wyżej wspomniany superorganizm z kosmosu, zmieniający Ziemię w zupełnie obcą planetę. Opis wnętrza istoty robi przyjemne wrażenie pod względem estetycznym, choć już wzmianki na temat jej budowy, natury oraz możliwości rozczarowują czytelnika dysponującego wiedzą na temat biochemii i uniemożliwiają klasyfikowanie powieści jako hard SF. Z kolei moce, w jakie przybysz wyposaża przemienionych przez siebie ludzi wyglądają jak zaczerpnięte z komiksu o X-menach, pojawiają się też niekonsekwencje (Chaga natychmiast pochłania wszelkie tworzywa sztuczne, będące dla niej źródłem potrzebnego węgla, ale jakimś cudem oszczędza papierowy dziennik), wreszcie to, jak sama koncepcja zostaje rozwinięta, wydaje się mocno sielankowo-naiwne.
Ian McDonald przedstawia liczne przykłady ludzkiej małostkowości, podłości i okrucieństwa, a z drugiej strony kreśli wizję otwierających się przed naszym gatunkiem możliwości. Pisze też: „znajomość ich imion i natury nie jest w stanie nic im odebrać. Pozostają gwiazdami: odległymi, podlegającymi prawom i procesom przekraczającym długość ludzkiego życia. W ich wysokim, starożytnym świetle można ujrzeć siebie. Nie jesteśmy koroną stworzenia pod opiekuńczą osłoną nieba”, jednak ostatecznie ulega w swej wizji podejściu antropocentrycznemu. Konsekwentnie natomiast i dość zjadliwie krytykuje Stany Zjednoczone i ONZ, a zwłaszcza ich politykę na obszarach krajów trzeciego świata, przepojoną poczuciem wyższości i posiadania monopolu na słuszny styl życia.
Poza obserwacjami w skali makro, w „Chadze” można znaleźć też celnie sportretowanych ludzi oraz ciekawe przemyślenia i wnioski na temat zwykłego, codziennego życia: „Spóźnia się o trzy pina colady, pomyślała Gaby. Spóźnienie o trzy pina colady to spóźnienie wygląda-na-to-że-nie-przyjdzie. (…) Czwarta pina colada jest najdłuższa: to ta, przy której zastanawiasz się, co zrobić z resztą życia. (…) Nie zaplanowała nic na wypadek, gdyby się nie zjawił. Co za okropny wszechświat, w którym takie maleńkie chwile, takie atomy decyzji, stanowią punkt, na jakim opiera się ludzki żywot i cała przyszłość.”
Nie brakuje też refleksji, z którymi SF mierzy się już od dawna. Ian McDonald zdaje się łączyć świadomość naszej małości wobec wszechświata z wiarą w znaczenie ludzkiego życia: „Nieszczęsny człowiek, który nie lęka się ani trochę niebiańskich potęg. Można się przed nimi schować, udawać, że nie istnieją, i ograniczyć swoje życie własną niewiedzą, można też wyjść ze swego solidnego, bezpiecznego domu w noc i wywołać je, nadając im być może w ten sposób sens dla siebie samego i całego świata.”
Powieść McDonalda bywa nierówna – pomysły trafione przeplatają się z nieprzemyślanymi, czy wybijającymi z konwencji, można też mieć zastrzeżenia w kwestii kreacji niektórych bohaterów, wyrywkowego traktowania fabuły pod sam koniec, czy niezbyt licującego ze światem przedstawionym idealizmu. Niezbyt podoba mi się też sposób, w jaki McDonald przedstawia erotykę. Nie zmienia to jednak faktu, że „Chaga” w pełni zasługuje na lekturę.
koniec
14 grudnia 2013

Komentarze

14 XII 2013   17:28:51

Kawał naprawdę świetnego s-f, warto przeczytać :) Może jakieś wznowienie, np. w Uczcie Wyobraźni? Bo wersja papierowa pewnie prawie nie do zdobycia w PL, a chętnie bym parę osób obdarował ...

14 XII 2013   17:33:37

A ja czekam teraz aż się ktoś zlituje nad "Brasyl"...
"Chagę" akurat miałam z biblioteki.

14 XII 2013   20:40:51

"Brasyl" daje radę :) Porcja fantastycznego cyberpunku / powieści historycznej z gorącym, latynoskim klimatem! Bardzo lubię Iana McDonalda, za bohaterów, za "wielowątkowość", za to że przyszłość to nie tylko Europa/USA, choć do tych jego ostatnich "młodzieżowych" powieści podchodzę jak pies do jeża... Szczególnie że na tapecie był nowy Wolfe (zbiór opowiadań "Shadows of the New Sun" inspirowanych jego prozą i powieść "The Land Across") a do niego mam wielką słabość :)) BTW, będzie "Pokój" Wolfe w UW - http://mag.com.pl/ksiazka-1,82,1466--0-0-Pok%C3%B3j.html - ależ to jest lektura :))))

14 XII 2013   20:47:24

A i bardzo polecam "2312" Kima Stanleya Robinsona - jest wreszcie w PL, pięknie wydana, nie wiem jak tłumaczenie - ale oryginał to naprawdę rewelacyjne s-f z wieeeelką wizją i wielkimi tematami (nawiązanie do "Księgi Długiego Słońca" Wolfe też jest, fajnie "zaszyte", polecam znaleźć :))

14 XII 2013   22:52:23

Zgadzam się z większością obserwacji Recenzentki. Poza kilkoma. :)

Primo: Nie tylko Jacek Dukaj przeczytał "Chagę", gdy ukazała się w języku polskim pod koniec ubiegłego tysiąclecia. Uczynił to także piszący te słowa. :)

Secundo: "Chaga" zrobiła na mnie wówczas tak duże wrażenie, iż bez namysłu sięgnąłem także po jej dalszą część - "Kirinyę". Wrażenie wywarła zresztą nie tylko na mnie, ale i na garstce znajomych. Wówczas to (ok. 2000 r.) ochrzciliśmy ją mianem "etnofantastyki".

Tertio: Być może właśnie dlatego, że miałem za sobą lekturę dylogii Macdonalda, jego opowieść rodem z futurystycznych Indii nie wydała mi się ani specjalnie nowatorska (bo taką nie była - zważywszy właśnie na "Chagę"/"Kirinyę"), ani jakoś wyraźnie lepszą literacko (a to już akurat kwestia indywidualnej oceny).

Quatro: Mam wrażenie, że Recenzentka mogła ulec subiektywnemu złudzeniu, iż "Rzeka bogów" jest lepsza, gdyż to właśnie ta powieść jest pierwszym szerzej znanym polskiemu czytelnikowi dziełem brytyjskiego pisarza (i jak rozumiem Recenzentce także). Niemniej jednak chronologia jest tu bezlitosna: to właśnie "Chaga"/"Kirinya" w całej pełni zdefiniowały specyficzny - etnofantastyczny właśnie - styl Macdonalda. "Rzeka bogów" to po prostu kolejny jego epizod w odmiennym sztafażu kulturowym.

15 XII 2013   13:13:19

Też na własny użytek nazywam to etnofantastyką.

"Pokój" zamierzam przeczytać.

To prawda, że nie zaczynałam znajomości z McDonaldem od "Chagi".

Pomyślałam sobie, że faktycznie, gdyby tak w Uczcie Wyobraźni wyszło wydanie zbiorcze "W stronę Kilimandźaro/Chaga/Kirinya" to by było świetnie.
Pytanie, jak to jest z prawami autorskimi.

Echhh, tyle wydali już książek Harrisona, czy McLeoda...

15 XII 2013   16:37:59

Popieram ideę z ze zbiorczym wydaniem Chaga+Kirynya, byłoby super :) liczę też na wznowienie przez MAG/UW lub inne wydawnictwo "Księgi Nowego Słońca"(+Urth) i "Piątej Głowy Cerbera" Wolfe... to że tych książek nie ma obecnie dostępnych na polskim rynku to jakaś porażka jest :/

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński

Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński

Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński

Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński

Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński

Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński

Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński

Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński

Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński

Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż twórcy

Pełnia oczekiwań nie spełnia
— Miłosz Cybowski

Krótko o książkach: Luna: Nów
— Miłosz Cybowski

Ciemna strona Księżyca
— Dawid Kantor

Niepełnia Księżyca
— Przemysław Ciura

Nie tak wielki skok
— Dawid Kantor

Księżyc to za mało
— Beatrycze Nowicka

Będziemy żyć w cyberpunku?
— Anna Kańtoch

Podróżować jest bosko
— Beatrycze Nowicka

Radość czytania
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Luty 2013
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.