Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Ostatnie życzenie Anny Teresy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnie życzenie Anny Teresy
Data wydania2010
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391127
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Gorgonowa, Hołyst i Anna Teresa
[Jerzy Edigey „Ostatnie życzenie Anny Teresy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Doprawdy nie potrafię zrozumieć, dlaczego „Ostatnie życzenie Anny Teresy”, będące jedną z najlepszych powieści kryminalnych (na dodatek z niezwykle ważnym wątkiem psychologicznym) Jerzego Edigeya, ukazało się w Polsce Ludowej jedynie w formie gazetowca. Na jego wersję książkową trzeba było poczekać trzydzieści jeden lat od prasowego pierwodruku, czyli do 2010 roku.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Gorgonowa, Hołyst i Anna Teresa
[Jerzy Edigey „Ostatnie życzenie Anny Teresy” - recenzja]

Doprawdy nie potrafię zrozumieć, dlaczego „Ostatnie życzenie Anny Teresy”, będące jedną z najlepszych powieści kryminalnych (na dodatek z niezwykle ważnym wątkiem psychologicznym) Jerzego Edigeya, ukazało się w Polsce Ludowej jedynie w formie gazetowca. Na jego wersję książkową trzeba było poczekać trzydzieści jeden lat od prasowego pierwodruku, czyli do 2010 roku.

Jerzy Edigey
‹Ostatnie życzenie Anny Teresy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnie życzenie Anny Teresy
Data wydania2010
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391127
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W czasach PRL-u „Kurier Polski” był – obok „Expressu Wieczornego” – najpopularniejszą popołudniówką ukazującą się nad Wisłą. Swój sukces obie gazety zawdzięczały z jednej strony podejmowanej na ich łamach tematyce sensacyjnej, co odróżniało je chociażby od organów prasowych wydawanych przez Komitet Centralny bądź Komitety Wojewódzkie PZPR, z drugiej – drukowanym w nich regularnie powieściom kryminalnym w odcinkach. Czołowi twórcy peerelowskiej „powieści milicyjnej” byli niemal stale w nich obecni; dotyczyło to również Jerzego Edigeya (1913-1983), który właśnie w „Kurierze…” opublikował jeden ze swoich najlepszych tekstów – „Ostatnie życzenie Anny Teresy”. Miało to miejsce w gorącym dla kraju 1979 roku, kiedy kryzys ekonomiczny wywołany polityką gospodarczą epoki Edwarda Gierka mocno dawał się już we znaki obywatelom, owocem czego staną się niebawem masowe strajki.
Co ciekawe, był to okres, w którym aktywność literacka warszawskiego prozaika znacząco osłabła. W 1978 roku ukazały się „Nagła śmierć kibica” (w rzeczywistości napisana dwa lata wcześniej) i „Sprawa dla jednego” oraz – w serii „Ewa wzywa 07…” – „As trefl”, lecz na kolejną pozycję Edigeya wielbiciele jego talentu musieli poczekać aż do początku następnej dekady, kiedy to światło dzienne ujrzał – zresztą bardzo udany – „Alfabetyczny morderca” (1981). Pomiędzy nimi natomiast były adwokat ukończył i sprzedał „Ostatnie życzenie Anny Teresy”, należącemu do Stronnictwa Demokratycznego wydawnictwu „Epoka”, które oficjalnie publikowało „Kurier Polski”. Z perspektywy czasu trudno zrozumieć, dlaczego ten tekst nie trafił na księgarskie półki, dlaczego został skazany na los łatwo ulegającego zapomnieniu gazetowca. Zwłaszcza że, obok „Sprawy Niteckiego” (1966) oraz „Walizki z milionami” (1975), to jedna z najciekawszych powieści w bogatym dorobku pisarza.
Pisząc „Ostatnie życzenie…”, tak samo jak miało to miejsce w przypadku „Sprawy Niteckiego”, autor poruszał się na bardzo pewnym dla siebie gruncie – jest to bowiem przede wszystkim dramat sądowy. Zasadniczą część fabuły poznajemy w formie retrospekcji, jakie snuje warszawski emeryt Antoni Cielentniewski, który był świadkiem koronnym (Edigey używa takiego określenia, ale w innym kontekście niż jest ono stosowane dzisiaj) prokuratury w procesie przeciwko niejakiej Annie Teresie Kowalewskiej, która została oskarżona o zamordowanie trzyletniej Elżbietki, córki swojego męża Janusza Kowalewskiego (z którym do tego momentu nie rozwiodła się) i jego konkubiny Marii Maruszko. Zbrodnia była wyjątkowo okrutna: dziewczynkę najpierw uduszono, a następnie – na szczęście (jakkolwiek dziwnie to brzmi) już po śmierci – kilkanaście razy ugodzono nożem, po czym obnażono, sugerując, że sprawcą mordu mógł być zboczeniec seksualny.
Absolutny przypadek sprawił, że w czasie, kiedy została dokonana zbrodnia, Cielentniewski – mieszkający w domu naprzeciwko Kowalewskiego i Maruszko – wyszedł na balkon i zobaczył w oknie przez kilka sekund skrzywioną w nienawiści twarz kobiety, w której następnie rozpoznał Annę Teresę. Jego zeznania sprawiły, że Kowalewska została aresztowana, postawiona przed sądem i skazana na śmierć. I chociaż obrońcy „pięknej brunetki” – znani stołeczni adwokaci Witold Bajerski i Kazimierz Danowicz – starali się ze wszystkich sił osłabić wydźwięk zeznań emeryta, to im się nie udało. Z punktu widzenia prowadzącego dochodzenie kapitana Mariana Polewińskiego, a później oskarżającego w sądzie wiceprokuratora wojewódzkiego Zygmunta Adamika – Cielentniewski okazał się świadkiem idealnym. Na tyle, że ani sędzia, ani ławnicy nie mieli wątpliwości co do tego, jaki wydać wyrok. Ale było nie było, mieli posłać na szubienicę człowieka na podstawie zeznań tylko jednej osoby. A przecież każdy bywa omylny…
Opisane powyżej wydarzenia miały miejsce późną wiosną i wczesnym latem 1977 roku, powieść natomiast rozpoczyna się w maju 1978 roku. Od wydania wyroku minęło już kilka miesięcy. Antoni Cielentniewski wciąż nie może zapomnieć o sprawie; ludzie, których nie zna, piszą do niego listy – jedni go chwalą i dziękują mu, inni złorzeczą. I oto pewnego dnia emeryt otrzymuje wezwanie do prokuratury wojewódzkiej, do dobrze już sobie znanego wiceprokuratora Adamika. Jest wystraszony, ponieważ nie wie, z czym to się wiąże. Na miejscu dowiaduje się, że niebawem Rada Państwa ma podjąć decyzję w sprawie ewentualnego ułaskawienia Anny Teresy Kowalewskiej (i zamienienia jej kary śmierci na inną); co ostatecznie postanowi, zależy w dużej mierze od tego, jaką opinię wyda prokurator generalny. Adamik, zdający sobie sprawę, że życie kobiety wisi jedynie na zeznaniach Cielentniewskiego, prosi go, aby ten w najbliższych dniach jeszcze raz przemyślał całą sprawę.
Gdyby okazało się, że mimo swojej wcześniejszej stuprocentowej pewności (potwierdzonej zresztą eksperymentami śledczymi), ma on jakieś wątpliwości – wówczas prokurator generalny mógłby wnieść do Rady Państwa wniosek o zamianę kaesu na dwadzieścia pięć lat więzienia i jednocześnie szukać podstaw do wniesienia rewizji nadzwyczajnej na korzyść skazanej. Powróciwszy do domu, Cielentniewski jeszcze raz odświeża w pamięci wydarzenia ostatniego roku: zbrodnię, śledztwo, proces. A wraz z nim wszystkie tajemnice sprawy poznaje również czytelnik. Sporą część czasu bohaterowie powieści spędzają w sali sądowej; można wręcz odnieść wrażenie, że Jerzy Edigey ze szczegółami rekonstruuje jakiś bardzo dobrze sobie znany proces. Choć równie dobrze wszystko to mogło zrodzić się w głowie niegdysiejszego prawnika, który na początku lat 60. został pisarzem. Nie ukrywam jednak, że mam pewne podejrzenia co do tego, skąd autor wziął pomysł na fabułę „Ostatniego życzenia…”.
25 listopada 1977 roku miała miejsce kinowa premiera opartego na faktach słynnego dramatu sądowego Janusza Majewskiego „Sprawa Gorgonowej”, o której wiele lat później w swoim reportażu historyczno-kryminalnym pisał również Cezary Łazarewicz. Przypomnijmy pokrótce: Pochodząca z Dalmacji Rita Gorgonowa, guwernantka, konkubina, wreszcie matka najmłodszego dziecka lwowskiego architekta Henryka Zaremby, została oskarżona o to, że w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku w okrutny sposób zamordowała najstarszą, nastoletnią już córkę swojego pracodawcy Elżbietę (nawet imię ofiary jest takie samo!). Gorgonowa, podobnie jak wymyślona przez Edigeya Kowalewska, nie przyznała się do winy, ale mimo to w Sądzie Okręgowym we Lwowie została skazana na karę śmierci. Wyrok został następnie uchylony przez Sąd Najwyższy, a sprawa oddana do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy w Krakowie, który zamienił kaes na ośmioletnie więzienie. Podobieństw między obiema sprawami – tą rzeczywistą i literacką – jest tak dużo, że trudno uznać je za całkowicie przypadkowe. Zwłaszcza kiedy weźmiemy jeszcze pod uwagę moment, w którym Edigey napisał powieść (1978 rok).
Dodatkową ciekawostką jest to, że prawnicy biorący udział w procesie Anny Teresy Kowalewskiej przywołują rzeczywistą postać wybitnego polskiego kryminalistyka i kryminologa, profesora Brunona Hołysta, którego pionierskie na polskim rynku dzieło zatytułowane „Kryminalistyka” ukazało się po raz pierwszy (a potem było wielokrotnie wznawiane i uzupełniane) w 1973 roku.
koniec
8 września 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.