Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Walizka z milionami›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWalizka z milionami
Data wydania1975
Autor
Wydawca Czytelnik
CyklMajor Janusz Kaczanowski
SeriaZ jamnikiem
Format256s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Znikające miliony
[Jerzy Edigey „Walizka z milionami” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Udany, zakończony ucieczką z pokaźnym łupem, skok na bank – to tak naprawdę dopiero połowa sukcesu. Teraz trzeba znaleźć w sobie cierpliwość, by odczekać wystarczająco długo, aż sprawa „przyschnie” i przestanie być priorytetem dla Milicji Obywatelskiej. Bohaterowie „Walizki z milionami” Jerzego Edigeya chcą jednak jak najszybciej cieszyć się swoją dolą. I to właśnie ściąga na ich głowy olbrzymie kłopoty.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Znikające miliony
[Jerzy Edigey „Walizka z milionami” - recenzja]

Udany, zakończony ucieczką z pokaźnym łupem, skok na bank – to tak naprawdę dopiero połowa sukcesu. Teraz trzeba znaleźć w sobie cierpliwość, by odczekać wystarczająco długo, aż sprawa „przyschnie” i przestanie być priorytetem dla Milicji Obywatelskiej. Bohaterowie „Walizki z milionami” Jerzego Edigeya chcą jednak jak najszybciej cieszyć się swoją dolą. I to właśnie ściąga na ich głowy olbrzymie kłopoty.

Jerzy Edigey
‹Walizka z milionami›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWalizka z milionami
Data wydania1975
Autor
Wydawca Czytelnik
CyklMajor Janusz Kaczanowski
SeriaZ jamnikiem
Format256s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Jerzemu Edigeyowi przytrafiały się od czasu do czasu, choć na szczęście było to rzadkie przypadki, ewidentne potknięcia. Mam tu na myśli przede wszystkim, traktowane przez autora jako chałtury, niektóre zeszyty opublikowane w serii Iskier „Ewa wzywa 07…”. Ich fabuła często była nieskładna lub przedstawiona powierzchownie, wyzuta z jakichkolwiek emocji, w efekcie czego nie angażowała czytelnika. Zdarzało się nawet, że warszawski prozaik sięgał w nich po wykorzystane już wcześniej patenty. Takimi nieporozumieniami literackimi były na pewno „Gang i dziewczyna” (1973), „Tajemnica starego kościółka” (1976), „As trefl” (1978) oraz wydane krótko przed tragiczną śmiercią Edigeya w wypadku samochodowym „Siedem papierosów «Maracho»” (1982).
Na drugim biegunie znajdowały się natomiast powieści, w których jako najważniejsi bohaterowie pojawiali się dwaj oficerowie Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej: pułkownik Adam Niemiroch oraz jego podwładny, ale niemal zawsze wybijający się na plan pierwszy, major Janusz Kaczanowski. Ich obecność (względnie jednego z nich, bo i tak bywało) na kartach książki była gwarancją dobrej lektury, czego dobitnie dowodzą takie pozycje, jak „Błękitny szafir” (1971), „Najgorszy jest poniedziałek” (1975), „Dwie twarze Krystyny” (1976), „Pomysł za siedem milionów” (1982) czy opublikowane już po śmierci „Zdjęcie z profilu” (1984) i – tutaj miałbym jednak drobne zastrzeżenia – „Wycieczka ze Sztokholmu” (1987). Do tego grona należałoby dorzucić jeszcze „Walizkę z milionami” – kto wie, czy nie najlepszą „powieść milicyjną” adwokata, który postanowił zostać pisarzem.
W tej książce wszystko jest na odwrót – i pewnie dlatego właśnie jest ona tak interesująca i niezwykła na tle innych dzieł nie tylko Jerzego Edigeya, ale także pokrewnych mu pisarzy. Po pierwsze: już w początkowych rozdziałach poznajemy sprawców bardzo zuchwałego przestępstwa, a z biegiem czasu fabuła jeszcze się zagęszcza i staje coraz bardziej dramatyczna. Po drugie: tożsamość głównego bandyty autor zdradza w – dosłownie – ostatnim zdaniu, poprzedzając ten fakt prawdziwie filmowym, sensacyjnym opisem pościgu samochodowego. Owszem, bardzo uważny czytelnik, łącząc – podobnie zresztą jak robi to major Kaczanowski – podrzucone uprzednio przez Edigeya wskazówki, może odgadnąć, o kogo chodzi, ale nie jest to wcale takie oczywiste. W ogóle można odnieść wrażenie, że „Walizka z milionami” to niemal gotowy scenariusz świetnego thrillera kryminalnego. Co zatem odstręczyło polskich filmowców od przeniesienia go na ekran? Może zbyt skomplikowana intryga… a może zaskakująca forma i wyjawienie wielu, choć nie tej najistotniejszej, zagadek już na początku.
Akcja książki – wydanej w połowie lat 70. przez Czytelnika w serii „Z jamnikiem” – rozpoczyna się nie w Warszawie, lecz Łowiczu. Na początku września trzech uzbrojonych przestępców dokonuje śmiałego napadu na filię Spółdzielczego Banku Ludowego, kradnąc w sumie ponad cztery miliony złotych. Był z nimi jeszcze czwarty mężczyzna, który przed ich wkroczeniem do akcji zadbał o to, aby w całym kwartale ulic wyłączyć dopływ prądu i tym samym unieruchomić funkcjonujący w banku alarm, bezpośrednio połączony z miejscową Komendą Powiatową MO. Tym samym jeszcze przed otwarciem placówki złodzieje zwijają się z łupem, zostawiając wszystkich pracowników zamkniętych w jednym pomieszczeniu. Początkowo dochodzeniem zajmuje się łowicka milicja – z pułkownikiem Leśniewskim i porucznikiem Stolarczykiem na czele. Wkrótce jednak – konkretnie to na stronie 76. – śledztwo przejmują funkcjonariusze z Komendy Stołecznej. Ma to związek z kolejną tragedią. Ale o niej za chwilę.
Jak wspomniałem powyżej, Edigey nie kryje przed czytelnikami tożsamości bandytów. Dzień po udanym napadzie cała czwórka spotyka się w Lasku Bielańskim, aby porozmawiać o tym, co dalej. To wtedy Kazimierz Strzelczyk, który całą operację zaplanował, oznajmia pozostałym – Andrzejowi Doberskiemu, Zygmuntowi Lipieniowi i Tadeuszowi Majewskiemu – że nie mają co liczyć na równy podział łupów. Dostaną „jedynie” po pięćset tysięcy. Reszta przeznaczona jest dla niego, który w związku z organizacją napadu poniósł największe wydatki, i jego pomocników. Kim oni są – nie chce powiedzieć. Pozostali czują się oszukani; między Doberskim a Strzelczykiem dochodzi do rękoczynów, podczas których obsuwa się nadwiślańska skarpa, na której stoją, w efekcie czego Kazimierz spada w dół i… ginie. Pozostali zabierają wszystkie pieniądze, dokumenty i klucze, jakie ma przy sobie, i postanawiają poszukać ukryty przez Strzelczyka łup – ten sam, którym nie chciał się równo podzielić.
Kim są złodzieje? To, na pozór przynajmniej, zwykli, uczciwi obywatele. Nieco nagrzebane w życiorysie ma jedynie Kazimierz, obecnie pracujący w prywatnym warsztacie samochodowym (blacharni i lakierni). I właśnie za jego pośrednictwem udaje się milicji połączyć Strzelczyka z napadem w Łowiczu. Dowiedziawszy się bowiem od pracowników warsztatu o zaginięciu kierownika, MO wszczyna poszukiwania i ustala, że trup znaleziony nad Wisłą to właśnie on. Na dodatek jeden z klientów zakładu znajduje w swoim samochodzie ubiór roboczy, który miał na sobie jeden ze złodziei. Jakby tego było mało, zgodnie z zeznaniami świadków zdarzenia, kolor i marka wozu odpowiadają temu, którym napastnicy odjechali spod banku w Łowiczu. I to właśnie śmierć Strzelczyka, dowodząca, że bandytów należy szukać w Warszawie, sprawia, że ostatecznie dochodzeniem musi zająć się major Kaczanowski.
Jest on przekonany, że – wbrew temu co twierdzi lekarz sądowy – śmierć Strzelczyka nie była jedynie wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Że mechanik zginął, ponieważ pokłócił się o łup z pozostałymi członkami bandy. A skoro po śmierci został okradziony z kluczy (można podejrzewać, że nie tylko do swojej kawalerki na Solcu), to znaczy, że teraz trzech bandytów zacznie szukać ukrytych pieniędzy. Kto wie, może dojdzie również do kolejnych zbrodni, wszak gra idzie o ponad cztery miliony, a to przecież niebagatelna suma, za którą można ustawić się na całe życie (nie tylko zresztą w Polsce). Przeczucie Kaczanowskiego nie myli. Na kartach powieści trup ściele się regularnie, a zagrożeni utratą życia są wszyscy mający chrapkę na skradzione z łowickiego banku pieniądze. Zwłaszcza że w cieniu kryje się jeszcze jedna, nadzwyczaj złowroga postać – kto wie, czy nie jest to „mózg” całej operacji. Bez wątpienia, obok „Dwóch panów w «Zodiaku»” (1967) i „Nieuchwytnego” (1977) Barbary Gordon, „Zatrzymaj zegar o jedenastej” (1973) i „Zatrutego bluszczu” (1977) Barbary Nawrockiej-Dońskiej czy „Czas zatrzymuje się dla umarłych” (1969) Andrzeja Wydrzyńskiego, „Walizka z milionami” to jedna z najbardziej interesujących peerelowskich „powieści milicyjnych”!
koniec
19 maja 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Sukcesy hodowcy drobiu
Miłosz Cybowski

7 V 2024

„Rękopis Hopkinsa” R. C. Sherriffa nie jest typową powieścią o końcu świata. Jak na książkę mającą swoją premierę w 1939 roku, prezentuje się ona całkiem nieźle także w dzisiejszych czasach.

więcej »

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.