Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Cztery reportaże›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCztery reportaże
Data wydania2012
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391059
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller, non‑fiction, podróżnicza / reportaż
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
[Jerzy Edigey „Cztery reportaże” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
[Jerzy Edigey „Cztery reportaże” - recenzja]

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

Jerzy Edigey
‹Cztery reportaże›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCztery reportaże
Data wydania2012
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391059
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller, non‑fiction, podróżnicza / reportaż
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ten moment musiał kiedyś nadejść. Chwila, w której wyczerpią się „powieści milicyjne” Jerzego Edigeya. Zostało wprawdzie jeszcze kilka książek sensacyjno-kryminalnych tego autora, ale ich związki z Polską Ludową byłyby trudne do udowodnienia. Podobnie rzecz ma się zresztą z dzisiejszym wydawnictwem. Chociaż… akurat te „Cztery reportaże” – mimo że to przede wszystkim publicystyka, a nie beletrystyka – da się jak najbardziej podciągnąć pod tytuł rubryki. Po pierwsze dlatego, że przynajmniej trzy z nich dotyczą kwestii stricte kryminalnych, po drugie natomiast – ich bohaterami są, jakby na to nie patrzeć, obywatele PRL-u. Ba! jest nawet po trzecie – przynajmniej kilka mikropowieści warszawskiego prozaika opublikowanych w serii „Ewa wzywa 07…” także miało mocno publicystyczny charakter (głównie chodzi o „Gang i dziewczynę”, „Diabeł przychodzi nocą”, „Tajemnicę starego kościółka” oraz „Asa trefl”, jak i ostatecznie wydrukowanego w prasie „Upartego milicjanta”).
Zanim Jerzy Edigey – były adwokat, wykształcony jeszcze przed wojną – został autorem powieści kryminalnych, zarabiał na życie między innymi jako reporter sądowy. Chodził na rozprawy i opisywał je w prasie. A że był fachowcem i znał się na rzeczy, na dodatek pióro też miał nie najgorsze – cieszył się uznaniem. Do tego procederu w pewnym sensie powrócił na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, kiedy to związał się z publikowanym przez Krajową Agencję Wydawniczą „Ekspresem Reporterów”. Istniejąca w latach 1974-2004 KAW do 1991 roku stanowiła własność koncernu Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch” i był potentatem na rynku czasopism i wydawnictw seryjnych (pod jego skrzydłami ukazywały się chociażby „Szczęśliwa Siódemka” czy magazyn komiksowy „Relax”).
Arcypopularny „Expres Reporterów” narodził się w 1976 roku i z przerwami wydawany był w cyklu comiesięcznym aż do upadku PRL-u (próby jego reaktywowania w latach 2015 i 2018 zakończyły się spektakularnym fiaskiem). W każdym numerze, a nakład niektórych z nich sięgał nawet stu trzydziestu tysięcy egzemplarzy, ukazywały się trzy reportaże różnych autorów. Wiele z nich dotykało spraw kryminalnych. A na pewno już te, pod którymi jako autor podpisywał się Jerzy Edigey. Opublikowany przed jedenastoma laty przez Wielki Sen tom „Cztery reportaże” zawiera następujące teksty: „Nasi na «Baszkirii»” (numer 4 z 1979 roku), „Tajemnica Lasku Arkońskiego” (12/1979), „Zbrodniczy cień przeszłości” (3/1980) oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” (6/1982). Zgodnie z notą redakcyjną, tylko ten trzeci był efektem recyklingu: pierwotnie – w wersji nieco skróconej – wydrukowano go osiemnaście lat wcześniej na łamach „Kuriera Szczecińskiego” (pod tytułem „Atropina jest moją bronią”).
Reportażom Edigeya przyjrzymy się w ujęciu chronologicznym, który różni się od kolejności w książce. „Zbrodniczy cień przeszłości” to najciekawszy tekst w zbiorze – na tyle dobry, że naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego autor nie zdecydował się przerobić go, jeśli nawet nie na pełnoprawną powieść, to przynajmniej jej wersje mikro w stylu „Ewa wzywa 07…”. Zwłaszcza że akcja rozgrywa się w przeważającej większości na Dolnym Śląsku – pod Wrocławiem i w Wałbrzychu. Nie powinno być więc dla Edigeya większym trudem wmanewrowanie w tę historię majora Adama Krzyżewskiego. Jest to pełna dramatyzmu opowieść o trudnych relacjach polsko-niemieckich i nienawiści podsycanej przez ideologię. Nienawiści tak silnej, że potrafi przezwyciężyć miłość i doprowadzić do zbrodni. Wszystko zaczyna się w Bytomiu, skąd pochodzi Emil Postawka – weteran pierwszej wojny światowej, który daje się uwieść nazizmowi i zostaje gorliwym członkiem NSDAP i SA. Jego synowie giną na frontach kolejnej wojny, a córkę – pielęgniarkę – los rzuca aż do Stalingradu.
W 1945 roku Emil wraz z żoną Katherine i córką Marlene próbują uciec przed nadciągającymi krasnoarmiejcami, ale im się to nie udaje. Utykają w Kątach Wrocławskich, gdzie na dodatek spada im na głowę nieoczekiwany ciężar – to schorowany i wycieńczony pobytem w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu Stanisław Kowalski. Postawkowie najchętniej pozwoliliby mu umrzeć, ale w nowej sytuacji zmuszeni są odgrywać rolę Polaków, dlatego Marlene – teraz już Marysia – zaczyna się opiekować obcym. Do tego stopnia, że rodzi się między nimi uczucie. Początkowo może się nawet wydawać, że prawdziwe. Kowalski uwiarygadnia Postawków w oczach swoich rodaków; Emil zaczyna go nawet darzyć sympatią, ale jego małżonka nie przestaje sączyć jadu do uszu Marysi. Nie zmieniają tego nawet narodziny syna. A wręcz przeciwnie, nienawidząca wszystkiego, co polskie teściowa Stanisława dążyć będzie od teraz do pozbycia się zięcia, który stoi na drodze ich wyjazdu (wraz z wnukiem) do zachodnich Niemiec. To bardzo sprawnie napisany reportaż, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji. Aż żal, że pozostał tylko w takiej formie.
„Nasi na «Baszkirii»” to bardziej obrazek obyczajowy niż kryminalny. Pewnego dnia autor postanawia wraz z małżonką wybrać się w podróż życia. W gazecie znajduje anons o wycieczce po Morzach Śródziemnym i Czarnym na pokładzie radzieckiego okrętu „Baszkiria”, choć wybudowanego w Niemieckiej Republice Demokratycznej, co staje się zresztą dobrą okazją do kpin. Choć nie jest tanio, warto wyłożyć czterdzieści tysięcy złotych za osobę, aby zobaczyć kolejno Wenecję (stamtąd okręt wypływa) i okolice, Sycylię, Maltę, Kretę, Rodos, lądową Grecję, Stambuł i ostatecznie zawinąć do Odessy (skąd pociągiem wraca się do Warszawy). Od samego początku Edigeya dziwi, że wśród podróżnych jest wielu młodych ludzi (skąd więc wzięli pieniądze na taką eskapadę?) i że większość podróżnych, zamiast ekscytować się zwiedzanymi zabytkami, rozmawia jedynie o opłacalności handlu i walutowych przelicznikach. Z czasem autor zaczyna się domyślać, o co w tym wszystkim chodzi i jaki dla wielu jego współtowarzyszy jest podstawowy cel tej wyprawy. Patrząc na kupieckie zamiłowania rodaków, publicysta (bo w tej roli Edigey występuje w „Ekspresie Reporterów”) bywa bardzo sarkastyczny, ale przy okazji okazuje się trafnym obserwatorem.
„Tajemnica Lasku Arkońskiego” to z kolei reportaż, który zawodzi najbardziej. Nie dlatego, że jest źle napisany, ale z tego powodu, iż nie poznajemy rozwiązania zagadki. Punktem wyjścia jest kolejna stara historia, jaka rozegrała się wiosną 1962 roku w Szczecinie. Szkolna wycieczka znajduje w tytułowym lasku (nazywanym też parkiem leśnym bądź uroczyskiem) zwłoki siedemnastoletniej Jadwigi Niewiadomskiej (tożsamość jest fikcyjna). Dziewczyna pochodząca ze wsi spod Kutna, w Szczecinie jedynie ucząca się, zaginęła parę tygodni wcześniej po wielkanocnym spacerze ze swoją szkolną koleżanką. Pozycja, w jakiej znaleziono ciało, sugerowałaby motyw seksualny, ale w czasie sekcji zwłok nie stwierdzono, by tuż przed śmiercią dziewczyna uprawiała seks. Choć, jak się szybko okazuje, zdecydowanie nie była pod tym względem święta. Wręcz przeciwnie! Mimo braku urody, a może właśnie z tego powodu, nie przepuszczała żadnemu chłopakowi bądź dorosłemu mężczyźnie. Na jej usprawiedliwienie można jednak dodać, że nigdy nie robiła tego dla pieniędzy.
Najdziwniejsze w śmierci Niewiadomskiej okazuje się to, że milicja nie jest w stanie określić przyczyny zgonu. Przeprowadzone zostają trzy niezależne sekcje zwłok, przez specjalistów ze Szczecina i Krakowa – i nic! Fachowcy nie są w stanie stwierdzić, czy było to morderstwo, czy samobójstwo, a może śmierć najzupełniej naturalna. Trzeba przyznać Edigeyowi, że w miarę czytania napięcie rośnie. Gorzej dla niego, że w późniejszym o kilkanaście lat finale – funkcjonariusze MO nadal nie są w stanie nic konkretnego powiedzieć. Postawiło to autora przed trudnym zadaniem, dlatego w ostatnich rozdziałach reportażu zaczyna nerwowo kluczyć, przywołuje inne historie (chociaż nie ma to żadnego uzasadnienia fabularnego, streszcza praktycznie całego „Upartego milicjanta”). Swoją drogą, jest intrygujące, czy po 1979 roku, to jest po pierwodruku tekstu, historia ta doczekała się zwieńczenia.
„Rzeka wódki w Wyszkowie” to opowieść na czasie, korzeniami sięgająca wprawdzie lat 60., ale w swej zasadniczej części rozgrywająca się już po wprowadzeniu stanu wojennego. Jej bohaterem jest Waldemar Kowalski (nazwisko zmyślone), nadzwyczaj obrotny przedsiębiorca z tytułowego Wyszkowa. Jako młody człowiek podczas wycieczki do Zakopanego po raz pierwszy zobaczył na własne oczy stoisko z szaszłykami; to zainspirowało go do tego, aby podobny prywatny biznes rozkręcić w rodzinnym mieście. I chwyciło! Po jakimś czasie dorzucił do tego kiosk z piwem, aż w końcu wybudował złożoną z dwóch sal restaurację. Z roku na rok stawał się coraz bogatszy i bogatszy. O dziwo, w gromadzeniu majątku nie przeszkadzały mu ani ograniczenia w sprzedaży alkoholu, ani nawet wprowadzenie całkowitej prohibicji po 13 grudnia 1981 roku. Reakcją na to ostatnie stało się zamknięcie przez Kowalskiego i jego żonę lokalu. Interes kręcił się jednak dalej, tyle że teraz już nielegalnie. Jak na czerwiec 1982 roku „Rzeka wódki…” była odważnym tekstem – głównie dlatego, że pokazywała, jakim idiotyzmem stały się odgórne zakazy handlu alkoholem, które zamiast ograniczyć problem, zwielokrotniły go, pozwalając na dodatek zarabiać zaradnym osobom działającym w szarej strefie.
koniec
22 września 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.